niedziela, 4 września 2016

Zmiana



        Inauguracja nowego roku szkolnego toczy się zazwyczaj według niezmiennego od dziesięcioleci scenariusza. Proszę wstać, sztandar wprowadzić, odsłuchanie /dawniej odśpiewanie/ narodowego hymnu, sztandar wyprowadzić oraz spocznij po czym następowała część artystyczna czyli występy szkolnych chórów i popisy recytatorskie wzorowych uczniów. Z biegiem lat część artystyczna uroczystości zanikała stopniowo z różnych przyczyn, zarówno organizacyjnych jak i obyczajowych. Zawsze przecież wakacyjna przerwa nie sprzyjała przygotowaniom uroczystości. Chociaż z dzieciństwa pamiętam, że jakimś sposobem dawniejsze inauguracje były uświetniane występami. Komuś chciało się  albo musiało się chcieć? Prawie zawsze wspominano przy tej okazji rocznicę wybuchu II Światowej Wojny oraz wyrażano radość, że po wyzwoleniu można uczyć się i żyć w warunkach pokoju.

        Gdy ten wywalczony przez żołnierzy pokój stał się normą temat wojenny powoli tracił na ważności w repertuarze szkolnych uroczystości. Tracił na ważności aż prawie całkiem zanikł wraz z zanikiem szkolnych akademii ku czci bardzo ważnych wydarzeń z Rewolucją Październikową, pobytem Lenina w Poroninie oraz Pierwszym Majem na czele. 

        Pierwszego września bieżącego roku Dyrekcja poleciła odświeżyć upamiętnienie rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Skąd ta /dobra/ zmiana? Zdziwiłam się. Ale gdy słowo Dyrekcji stało się rzeczywistością i uczennica odczytała okolicznościowy tekst przygotowany przez nauczyciela historii zdziwiłam się ponownie. Tekst zakończono stwierdzeniem, że pomimo zakończenia wojny w maju 1945 na wolność trzeba było czekać kolejne 44 lata. No i tu zaszła kolejna /dobra?/ zmiana istoty rocznicowych wspomnień. Dawniej uczono o wyzwoleniu, a teraz mówi się o zniewoleniu. 

        Trudno polemizować z historycznymi faktami i fachową ich interpretacją, ale równie trudno zmienić osobiste wewnętrzne przekonania i odczucia. Szczęśliwe dzieciństwo i radosną młodość w zniewoleniu i pod okupacją przeżyłam? "Urodzony w niewoli, okuty w powiciu…" – Ach, Mickiewiczu Adamie, Wieszczu kochany, te słowa także mnie dotyczą? Niemożliwe… 

        Karcę sama siebie: Ty homosowietikusie jeden, co się dziwisz? Komuniści mózg ci prali od kolebki niemal to i nawet zniewolenia nie zauważyłaś! Dobrze, że choć u schyłku życia twego nadeszło oświecenie oraz /dobra?/ zmiana. 

        No i przeżywam, minęło kilka dni, a mnie wciąż to bodzie i przestawić się w pozycję zniewolonej nie potrafię. A powinnam?  


A Druh Mirek tak wspomina pierwsze powojenne dni
Wyzwolenie