czwartek, 23 kwietnia 2020

Maseczkowe trendy modowe - wiosna, a może nawet jesień 2020


        Domowe wytwórnie maseczek antywirusowych działają pełną parą. Kreatywność projektantów i wykonawców nie zna granic! Strzeż się koronowany wirusie bo z nami nie wygrasz! 
         
Temat kolorowych ochraniaczy zaczęłam skromnie chwaląc się maseczką w kolorze żółtym, pasującym do kwitnących obecnie forsycji, mniszków lekarskich oraz niedawno zjedzonych wielkanocnych jaj. No bo skoro maski trzeba nosić to można to robić ładnie i zabawnie:)

       

 Pierwsza zgłosiła się maseczka w kolorową kratkę

 
Kolejna propozycja to maseczka „śmietnikowo - parkowa” lekka i przewiewna, wykonana z kuchennej ściereczki i wyposażona w zakamuflowany otworek ułatwiający oddychanie. Model ten może być przydatny na dotleniający spacer w pojedynkę o świcie lub szybkie wyrzucenie śmieci bez  pogaduszek z sąsiadami.


        Kolej na projekt Elżbietki53, komentatorki i przyjaciółki Peerelku od jego zarania. Taaa…Dam…!

Maseczka w motylki


Maseczka w śpiące misie


Maseczka z przyłbicą w kwiatuszki


        Przed nami nowe wyzwania bowiem sezon letni nadchodzi i nic nie wskazuje na to, że maseczki odłożymy do lamusa… Niestety. Zatem pora na maski w słoneczka, truskawki, maliny… Dla bardziej wymagających gorące piaski, palmy i wielbłądy? Aj, aj… A co z opalaniem naszych twarzy? 

        Maseczkę w kolorową kratkę proponuję potraktować jako zapowiedź sezonu jesiennego, aby pasowała do szalików i czapek!

        I aż się boję pomyśleć o zimowych futrach…

https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/04/23/maseczkowe-trendy-modowe-wiosna-a-moze-nawet-jesien-2020/



       

wtorek, 14 kwietnia 2020

Maski włóż!


Chyba tak brzmiała komenda w trakcie ćwiczenia bojowej musztry na lekcjach Przysposobienia Obronnego lub harcerskich manewrach taktyczno-obronnych. To była atrakcja nie lada. Ha, raczej trauma, gdyż maski przeciwgazowe pochodzące z wojennego demobilu często bywały niesprawne. Zaparowane okienka przed oczami, zatamowany oddech i panika nakazująca maskę natychmiast zerwać z twarzy. Brrr… A może to ja byłam małą wojskową fajtłapką i nie umiałam sobie z tym sprzętem poradzić? 

Na szczęście ćwiczenia te nigdy nie miały zastosowania w życiu.  Aż tu nagle, buch! Znowu słyszę: Maski włóż! No i nie ma rady: „Nie pomoże blansz i róż, gdy koronawirus blisko już”.

Posłuszeństwo obywatelskie i własny rozsądek nakazują osłonić twarz. Ha! Łatwiej nakazać niż wykonać, gdyż noszenie maseczki nie jest ani łatwe, ani przyjemne, co wykazały pierwsze zakupy w bojowym rynsztunku. Odnaleziona /jakimś cudem się uchowała!/ w domowej apteczce maseczka chirurgiczna, choć lekka i poręczna, okazała się w użyciu beznadziejna. Oddech ciężki, gorąco w policzki, wilgotnieje nos, na okularach osiada para. Ledwo dyszę, nic nie widzę, więc ręką uzbrojoną w rękawiczkę /też niewygodną, bo wykonaną z twardej folii/ zrywam fatalną zasłonę. Wieczorem obserwuję pilnie zamaskowane twarze medyków i dowiaduję się, że maseczkę nosić „trzeba umić” i oddychać też, a także dobrać odpowiednio duże okulary, bo wąskie oprawki nie są kompatybilne z maseczką!  Ufff… 

        Moje skargi na maseczkowe niedogodności zostały wysłuchane i już za chwileczkę, już za momencik otrzymałam propozycję wykonania domowej wersji maseczki z „byle czego”, z nadzieją na lepszy w niej byt. Wykonanie maseczek oraz dokumentacji zdjęciowej wraz z komentarzami to dzieło blogerki alElli - Posiaduszki u alElli. Kompozycja kolażowa – moja:)




Rach, ciach, ciach! No i mam trzy maseczki, w tym jedna wiosenna, bo na żółto:)  "Niepotrzebny blansz i róż, kiedy baba stara i zamaskowana już"!
     

I masz babo placek! Pochwaliłam się maseczką wiosenną i już ujawniła się konkurencja! Oto wiosenne maseczki alElli 








https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/04/14/maski-wloz/

sobota, 4 kwietnia 2020

Na Wielkanoc w roku 2020...


        Niezwyczajny to jest czas. Nie brzmią dobrze tradycyjnie słane  życzenia dobrych, spokojnych czy wesołych Świąt. Wszystko jakieś inne, bo podszyte strachem. Może więc, aby choć trochę pozostać w Wielkanocnym temacie zaproponuję tekst pod tytułem: 

Ale jaja!

        Jadanie mięsa stało się ostatnio niepopularne, niemodne a nawet niestosowne. W ramach walki o klimat i ratowanie Ziemi. A co z jajkami? Można jeść bez obawy utraty dobrego wizerunku? Pytanie wydaje się zasadne gdyż Wielkanoc za pasem i może warto potrenować  jajeczne menu?

        Przypomniałam sobie, że w czasach mięsnego niedostatku lansowano potrawy jarskie. Jaroszami określano osoby odżywiające się potrawami i produktami bezmięsnymi lecz nie gardzące produktami od zwierząt pochodzącymi. Wspominając dawnych Jaroszy przygotowałam na obiad Jajka Faszerowane. 

        Znacie? No to poczytajcie i popatrzcie:)) Moim zdaniem cała finezja tego dania polega na precyzyjnym przecięciu ugotowanych na twardo jaj. Cięcia dokonuję wzdłuż „południka zerowego” czyli po długości. Wbrew pozorom nie jest to zadanie łatwe aby zachować połówki skorupek. Nożem obtłukuję delikatnie linię cięcia a następnie wykonuję delikatne lecz stanowcze „Łup” dużym nożem! Wyszło bardzo dobrze.

        Zawartość skorupek rozdziabana widelcem, pomieszana z podsmażoną cebulką, solą i pieprzem. Ja, jako czarownica-amator, dodatkowo dosypuję nieco lubczyku. Kto wie kiedy ktoś, ktoś ulegnie czarom? Profilaktyka nie zaszkodzi a i „przezorny zawsze ubezpieczony” jak uczyło starodawne hasło reklamowe. No więc sypię miłosne ziele wszędzie gdzie się tylko da:))

        Teraz  trzeba napchać skorupki farszem i położyć na gorący tłuszcz. Ach, jak to skwierczy!

        Warto czasem być jaroszem. Nie wiem czy choć trochę naprawiłam klimat, ale jajeczny obiad smakował nie gorzej niż schabowy! 

        Polecam, na Wielkanoc także!



Spokojnego, domowego, świątecznego czasu wszystkim z serca życzę.


       


https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/04/04/na-wielkanoc-w-roku-2020/