Wędrujemy w strony bloga

poniedziałek, 13 października 2025

"Dzień Nauczyciela serce rozwesela"

         Taki slogan obowiązywał na etapie edukacji podstawowej. Wypisany dziecięcą ręką, kredą, na tablicy miał sprawić przyjemność Pani lub Panu wkraczającemu do klasy z dziennikiem lekcyjnym pod pachą. To był znak, że lekcja ma być lekka i przyjemna zwłaszcza, że na „katedrze” spoczywał bukiet kwiatów oraz bombonierka sponsorowana przez Komitet Rodzicielki lub zespół Trójki Klasowej. Zresztą część uczniów w klasie nieobecna gdyż przygotowuje uroczystą Akademię, na którą już wkrótce trzeba udać się parami pod wodzą Bohatera Dnia czyli Nauczyciela. Na Sali gimnastycznej wystrojona na galowo najzdolniejsza dziatwa z zapałem recytuje i chór szkolny wyśpiewuje peany ku czci swych edukatorów. Zachwycone swoimi pociechami Mamusie z Komitetu Rodzicielskiego jednocześnie doglądają szykowania stołów z poczęstunkiem dla Nauczycieli. Bo przecież wpływowy Tatuś „załatwił” konserwową szynkę, którą trzeba ułożyć w misternie zwijane ruloniki, trzeba pokroić blachy domowych ciast i przygotować szklanki na kawę. Królowa stołu – sałatka jarzynowa oczekuje na dopełnienie imprezowego menu. Będzie uczta i bratanie się Nauczycieli z Rodzicami. Dziatwa do domu!

        Gdy zostałam Belfrem wkrótce okazało się, że Dzień Nauczyciela to jeden z najgorszych dni w roku szkolnym. Kwiatki, czekoladki (często ukradkiem wręcz kosztowne prezenty) i promienne uśmiechy otrzymywali hojnie Nauczyciele przedmiotów oraz Dyrekcja. Biesiady z sałatkami i ciastkami sponsorowane przez Fundusz Socjalny musieliśmy organizować sobie sami. Zadanie to wykonywali głównie pracownicy obsługi Internatu ze swym Kierownikiem (Nauczycielem) oraz Wychowawcami ( Nauczycielami). No, ale do stołu można usiąść „na zmianę” i tylko na chwileczkę  bo „ktoś się musi zająć młodzieżą” hasającą (z powodu braku lekcji) w budynku.

        Mało się o tym mówi, że w szkołach z internatem istniał nieformalny podział na dwie kategorie Nauczycieli. Pierwsza – bardzo szanowana i honorowana przez władze oświatowe, Dyrekcję oraz Rodziców to nauczyciele przedmiotów i wychowawcy klas.  Kategoria druga – traktowana adekwatnie dla owego nieformalnego zaszeregowania to wychowawcy Internatu z ustawowo wyższym pensum oraz po południowo - nocnymi i weekendowymi godzinami pracy. Utarło się, że to drugi szereg pedagogiczny i bardzo trudno było wybić się na równość:) Walczyliśmy i przyznaję, że sytuacja poprawiała się z biegiem lat. Co nie zmienia faktu, że wciąż trzeba było przypominać, że to grupa  Nauczycieli  a nie personel. Wyróżnienia, nagrody i medale oczywiście były, ale zawsze w drugiej kolejności. Bywało, że Rodzice także wykazywali sporą obojętność no bo taki Wychowawca nie stawiał piątek i właściwie kariera uczniowska nie miała z nich żadnego zysku. No to po co kwiatki dawać?

        Skoro o tym piszę to raczej oczywiste jest że trwałam w tym drugim szeregu nierzadko walcząc o równość i sprawiedliwe traktowanie  i dlatego moje wspomnienia Dnia Nauczyciela takie słodko-gorzkie. Pomimo tego pracę w cieniu bardziej poważanych nauczycieli  wspominam bardzo miło, a co fajnego i wesołego jako belfer przeżyłam  to moje! Wszak nie dla kwiatków się pracuje. Ktoś te nastolatków pożary musiał gasić, euforie sukcesów współprzeżywać i rozpalać umiłowanie do porządku oraz kultury dnia codziennego.

W kategorii „drugiego sortu” czułam się nieźle i tak mi to już zostało, a nawet na dobre wyszło, bo  gdy doszło do podzielenia społeczeństwa na dwa sorty nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia:)

        A teraz, mam nadzieję na ujawnienie w komentarzach kto tu jeszcze Belfrem był lub nadal jest? Proszę się przyznać się do sukcesów i medali jako i ja to czynię. Bez obawy na konsekwencje :) 


        Wszystkich Nauczycieli przytulam do rozweselonego (zgodnie z hasłem w tytule)  serca.