Podrywanie? A cóż to za wyrażenie? - krzywił się mój „przedwojenny” ojciec słysząc nowomodne
określenia stosowane przez jego nastoletnie dzieci. Typowy konflikt pokoleń.
Nastoletnie
dzieci, wchodzące w okres poszukiwań partnerów do „chodzenia” musiały sobie jakoś w tych poszukiwaniach radzić.
Przypominam nieśmiało, że było to w czasach gdy dominowała komunikacja
bezpośrednia: oko w oko z drugim człowiekiem. Stąd chyba najbardziej popularny
sposób oznajmiania zainteresowania – przymrużenie jednego oka i towarzyszące mu
powłóczyste spojrzenie czyli „perskie oko”! Dziś stosowane nadal, ale w formie
graficznej esemesowego emotikonka z odmienionym trochę znaczeniem. Teraz wyraża
raczej lekką kpinę, żart. W swojej graficznej formie pozbawione jest leciutko
erotycznego posmaczku przyprawiającego o dreszcz emocji. Kto dziś puszcza oko
do wybranki? Która kobieta, pomijając te z poboczy dróg, odważy się w ten
sposób zachęcić mężczyznę do flirtu?
Czy
flirt bezpośredni jeszcze istnieje? Już dawno chętnie posługiwano się w tym
celu specjalną edycją kart do gier towarzyskich pod tytułem „Flirt towarzyski”.
Teraz dominują esemesy i kontakty w portalach randkowych. Cel ten sam, ale
forma… Wymiana informacji tekstowych nie wymaga już spojrzenia w oczy, nie
wspominając nawet o ich znaczącym zmrużeniu.
Chodzenie ze sobą
było normą, a nawet rodzajem obowiązku w nastoletnim środowisku. I tu pojawiał
się kolejny konflikt pokoleń tak genialnie przedstawiony w pamiętnym serialu
Wojna Domowa.
Chodzenie
w znaczeniu romansowym było pojęciem co najmniej dziwnym dla naszych rodziców.
Według nich należało mówić o sympatyzowaniu, adorowaniu, podkochiwaniu się w
najlepszym przypadku. Phi, chodzić można do szkoły albo do sklepu –
kwitowali pogardliwie.
Kto
by się jednak tak bardzo przejmował zrzędzeniem „starych”? Aby nie odstawać od
normy trzeba było podrywać oraz chodzić z kimś. Podrywanie to prawdziwa sztuka.
Młodzieńcy, bo do nich należała inicjatywa, chwytali się różnych sposobów.
Najpewniejszym było pokazanie atrakcyjnych,
lecz deficytowych gadżetów. Świetne skutki osiągali posiadacze małych
radioodbiorników tranzystorowych noszonych dumnie na ramieniu i ryczących skrzekliwą
muzyką z ówczesnej Listy Przebojów. Defilowanie z takim radiem działało jak
słup ogłoszeniowy z hasłem: szukam dziewczyny!
Ambitniejsi,
początkujący intelektualiści proponowali prezentację kolekcji motyli lub
zbiorów znaczków, ewentualnie słuchanie płyt z gramofomu Bambino w swoim pokoju,
najchętniej pod nieobecność rodziców… Ale niekoniecznie.
Najbardziej
ambitni, aspirujący do miana okularników /tych od akademików i czajników/ zachęcali
do pożyczania książek, atrakcyjnych unikatowych wydań prozy, a zwłaszcza
poezji, która znakomicie podkreślała romantyzm sytuacji.
Pobożni
i kościółkowi łypali zza filara na damskie sektory /w kościołach obowiązywał ścisły podział miejsc/ podczas nabożeństw,
zwłaszcza majowych. No bo maj to maj i ma swoje prawa!
Łatwym,
tanim i uniwersalnym sposobem podrywania było zaproszenie do tańca na szkolnej
zabawie tanecznej. Zatrzymanie wybranej partnerki do końca imprezy oznaczało
miłość od pierwszego wejrzenia, a odprowadzenie po zabawie do domu prognozowało
rozpoczęcia chodzenia. Potem to już
rutyna: umawianie się do kina, na spacery w parku, czasem wspólną naukę i
kolejne szkolne zabawy.
Wszystkie
wymienione tu sposoby podrywania dawały znaczną przewagę stronie męskiej. Ich
była inicjatywa, ich wybieranie, a przynajmniej tak im się wydawało. Mówię o
czasach gdy obowiązywały jeszcze jakieś normy zachowań odpowiednie dla płci.
Dziewczętom po prostu nie wypadało zrobić wyraźnego pierwszego kroku. Ale od czego
kobiecy spryt i dyplomacja… Prawda?
Wydawało mi się, że "perskie oko" sygnalizowało, że tego co właśnie robimy, piszemy, czy mówimy nie należy do końca brać na serio. Wydaje mi się też, że ten sygnał jest na tyle uniwersalny, że obowiązuje nadal tam, gdzie nie można inaczej się porozumieć.
OdpowiedzUsuńTo też, ale także rodzaj uwodzicielskiego spojrzenia na płeć przeciwną.
UsuńMoi drodzy, alEllu i Tęczowy! Perskie oko ma dwa znaczenia:
Usuń-uwodzicielski
-powątpiewający
Oboje macie więc rację w 100% bez zmrużenia okiem.
Strasznie dawno nie widziałam nikogo "puszczającego" oczko tak na żywo. Gest, a raczej mimika odchodzi w zapomnienie przez te przeklęte klawisze!
OdpowiedzUsuńKlawisze też odchodzą, często widuję tych co piszą do dyktafonu. Ale masz rację, że perskie oczko do podrywu się nie nadaje.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że się nadaje! Tylko już nikt tak nie podrywa!
UsuńPisać do dyktafonu? Coś mi tu nie gra...
W niektórych smartfonach jest już opcjonalnie wbudowana aplikacja pozwalająca na przetwarzanie głosu na tekst, i tekstu na głos, tyle tylko, że cały czas trzeba być w necie. Oddzielnie jest to koszt nawet kilkudziesięciu tys. zł., ale jest coś zamiast tych przeklętych klawiszy.
UsuńKiedyś się podrywało dla wyrwania, wyrywało dla chodzenia, a chodziło, by pojść do łóżka. Teraz ta droga znacznie się skróciła, jak ktoś chce to może nawet nie wychodzić z łóżka, to tylko kwestia czasu i pieniędzy.
No widzisz, jaka jestem informatycznie niedoinformowana?
UsuńDzięki Tobie to się zmienia:))))
Wiesz, z tym chodzeniem dla seksu to bym dyskutowała. Młodzieżowe chodzenie było od tego dość dalekie w tamtych czasach. Na tym chyba polega teraźniejsza różnica pokoleń. Nam wystarczały przytulanki, całowania i trzymanie za rękę. Na etapie nastoletnim, oczywiście.
Nie byliśmy tak epatowani seksem i bardziej liczyły się uczucia.
Przynajmniej w moim i moich koleżanek przypadku tak było.
Też bym podyskutował. To "chodzenie" miało zupełnie inne znaczenie w różnych kręgach środowiskowych. Inaczej się "chodziło" na wsi, inaczej w mieście, inne zwyczaje mieli wykształceni "chodzący" i inne "inteligentni inaczej". Ktoś się chciał dowartościować, inny sprawdzić, niektórzy potwierdzali swoje "prawo do własności", ale na ogół otoczenie wiedziało "kto z kim, i za ile". Teraz coraz częściej widuję "wolnych strzelców" nawet jeżeli to są stateczni małżonkowie, czy ich żony. To są czasy ...
UsuńDobre czy złe czasy?
UsuńTrudno to ocenić, bo społeczeństwo jest straszliwie rozwarstwione. Nie wiadomo też czym oceniać to "chodzenie", czy ilością "zerwanych", czy jakością "zrywania", a może jeszcze czymś innym ...
UsuńNo i nie ma naturalnych ciągotek, takich jak: małżeństwo, macierzyństwo, ognisko domowe, itd. by można wymieniać ... ale to zdaje się Ty miałaś podyskutować?
Właśnie dyskutuję zadając pytanie. Nie byłam pewna czy obecną modę na singielstwo oceniasz pozytywnie czy negatywnie.
UsuńWydaje mi się, że "chodzenie" już nie jest takie rozwarstwione - nie widzę różnic pomiędzy miastem i wsią. No, może jeszcze jakieś są w kategorii wykształcenia chociaż i to się zaciera równając w dół niestety...
Mogę się mylić, ale kiedyś się chodziło po to, aby chodzić i nie odstawać od innych. A, że społeczeństwo przy okazji nie było rozwarstwione, więc teoretycznie chodzić mógł każdy z z każdym (nawet "wsiowy" kierowca autobusowy po podstawówce z "miastową" studentką - to pokazano chyba w "Daleko od drogi"). Dzisiaj byłby to conajmniej mezalians. Poza tym "chodzą ze sobą" lesbijki, geje, a nawet biseksy, i tp.
UsuńInny był też cel chodzenia przed 30-40 laty i inny dzisiaj, chociaż dzisiaj raczej nie zauważam, typowego chodzenia.
A kiedy było lepiej? No jasne, że dzisiaj, chociażby ze względu na większe uświadomienie młodzieży
No właśnie, też mi się wydaje, że typowe "chodzenie" zanikło. Młodzież spotyka się ze sobą w domach, właściwie to od razu prawie pomieszkują razem no i chodzą na sobotnio-nocne imprezy.
UsuńPhiiii... jakie to "chodzenie"???
Ha, nawet na imprezy już nie chodzą, ale jadą autami.
Nie wiem czy zjawisko mezaliansu jeszcze jest? Myślę, że zatarło się z powodu wielkiej emancypacji kobiet i ich przewagi liczebnej. Myślę tu o pokoleniu wyżu demograficznego z lat 50-tych. Szeroko dyskutowany był problem "magisterek", którym zabrakło dorównujących poziomem chłopaków miastowych, a do "wsiowych" jakoś nie bardzo wypadało się dobierać. Czasem nie było innego wyjścia...
UsuńJest! I to jest największy powód tylu nieudanych małżeństw. Bo teraz mezalians nie wynika z różnicy pochodzenia (!), ale posiadania. Np. facet mówie, że ma willę, i samochód, a potem okazuje się, że willa wynajęta, a samochód wypożyczony, czasami nawet ukradziony.
UsuńO, w takim przypadku to jest po prostu kłamstwo-oszustwo a nie mezalians.
UsuńMyślę, że mezalians jest jednak związany głównie z pochodzeniem. nawet wykształcenie i poziom "obycia" nie bardzo podpadają pod to określenie. No, chyba, że z peerelowskim przymrużeniem oka.
Prawdziwy mezalians wywodzi się chyba z kręgów arystokracji.
Tytuły rodowe już od kilkuset lat można kupić i to oficjalnie, wystarczy zakupić posiadłość herbową, i zarejestrować. Jak wiesz w szlacheckich, hrabiowskich, książęcych, a nawet królewskich rodach, prawo do najwyższego tytułu nabywa tylko dziedzic majątku.
UsuńFormalnie nawet każdy z naszych prezydentów automatycznie dostawał tytuł księcia, nawet jak był burakiem. No cóż, świat schodzi na psy, a my razem z nim.
O, przepraszam, ja nie schodzę.
UsuńZawsze i wszystko można kupić - ale to nie zmienia reguł dotyczących tych "nie kupionych".
Wyznacznikiem tego, czy ktoś "schodzi na psy" nie jest jego samoocena, ale sytuacja w środowisku: zawodowym, społecznym, kulturalnym, itp. Jeżeli nawet my się nie czujemy "schodzącymi" to jak to wytłumaczyć, że ponad 5 milionów ludzi zdolnych do pracy jest na bezrobociu, albo "za chlebem", a przy korycie państwowym od ponad 20 lat kręci się ta sama banda nieudaczników?
UsuńOj, chyba za bardzo zboczyłeś z tematu.
UsuńTak, ale parapaństwo jeszcze bardziej zboczyło z właściwego kursu.
UsuńJesteś niemożliwy:)) Znowu ci wyszło, że to wina Tuska:)))
UsuńSłusznie prawisz Bet. Były nawet takie przypadki,że jak chłopak miał mimowolny tik w oku,to nie mógł się opędzić od dziewczyn.
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie,jak mrówek robił perskie oko do mrówki,skoro nie ma powiek,no jak?
Hi,hi,hi...Mrówki mają inne sposoby!
UsuńTak, Bet, dla pokolenia przedwojennego, to "chodzenie" było dziwne, niezrozumiałe. A "podrywanie" czasem szokujące. Kręcenie głową było odpowiedzią na te "nowości".
OdpowiedzUsuńKręcenie głową oraz kąśliwe uwagi...Nie było jednak tak źle bo jednak z czasem zaakceptowali te nowości a nawet włączali swojego słownika te młodzieżowe powiedzonka i wyrażonka. Starali się nadążać za nami, trzeba to przyznać.
UsuńDziwna historia. Kiedyś, gdzie się człowiek ruszył, były same stare baby: dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestoletnie. Dzisiaj, gdzie tylko spojrzeć, młode dziewczyny: dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestoletnie a nawet starsze.
OdpowiedzUsuńallensteiner
No fakt, allensteiner, to trochę dziwne zjawisko.
Usuń..."tu biuścik zachwyci, tam nóżka... bo nie ten, bo nie ten ,już wzrok..."
Coś w tym jest!
Nie, nie, Bet! To nie mój osobisty wzrok, to statystyka. Swego czasu większość populacji była ode mnie starsza. Z czasem sytuacja się odwróciła, mimo, że te ongiś stare, 20-, 30-, 40-letnie baby kwiatki wąchają już od spodu. Z Rocznika Statystycznego wyczytać można, że większość pań jest ode mnie młodsza, to obiektywna prawda. Podejrzewam, że dotyczy to i innych tu obecnych osób, niezależnie od płci...
Usuńallensteiner
No cóż,metryki nie oszukasz. Przynajmniej można sie teraz napatrzeć na młodych, też niezależnie od płci.
UsuńW rzeczy samej, allensteiner, w rzeczy samej. Kiedyś te 20-, 30-, 40-latki nie podobały mi się, teraz i owszem.
OdpowiedzUsuńA cóż to za spiekładuchy??? Hej chłopcy! bagnet na broń!
OdpowiedzUsuńNo,no, szesnasty! Nie buntuj chłopaków - tak się rozmarzyli:)))
UsuńEch Bet, od strony młodych chłopaków to nie wiem, ale dziewczyny być może perskiego oka oczekują, ale też i od razu kalkulują. Piszę, bo co nieco prawdy syn mi uszczknął jak to w jego środowisku wygląda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cały czas ich podejrzewam / młodzież obecną/ że komunikują się wyłącznie sms-ami i facebookami. Ale skoro mimika twarzy jeszcze jest używana to bardzi się cieszę.
UsuńOch Bet - pozno bo pozno cos tu skrobie .Masz racje. Ja jestem pokolenie hippisowskie i bardzo mi sie hippisi podobali. W moim miasteczku ich nie bylo ,niestety i o zgrozo chodzilam na dodatek do zenskiej klasy. Matko jedyna - czlowiek musial sobie urozmaicac zycie jak mogl. W szkole zabawy szkolne - chocby siadl i plakal ...Do domu kultury na tzw. fijfy nie mozna bylo mlodziezy licealanej chodzic bo a nuz z plebsem sie pokuma...
OdpowiedzUsuńJa bylam obrazoborcza co niestety najlepeiej sie dla mnie to nie skonczylo no ale to inna historia.A bylas moze podrywana na zielonego jamnika???!!!
Zielony jamnik? Bardzo intrygujące. Opowiedz.
Usuńnie rozumiem powiedzenia 'schodzi na psy' -o ile wiem to psy są bardzo porządne i wierne a o tym przecież ten wpis
OdpowiedzUsuńbardziej adekwatne byłoby powiedzenie schodzi na hieny lub koty
Psy patrzą na nas z szacunkiem, koty z pogardą, a świnie jak na równych sobie.Churchill
Koty nie uznają za elokwentnego nikogo, kto nie potrafi miauczeć.
Marie von Ebner-Eschenbach
"Wielcy ludzie mają zazwyczaj tak wielkie serce, że się w nich zawsze znajdzie miejsce dla uczciwego psa"/ Kornel Makuszyński/
"Pies jest jedyną istotą na świecie , która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie"./J. Billings /
"Pochwała psa: Jedynym całkowicie pozbawionym egoizmu przyjacielem, na jakiego człowiek może liczyć w tym samolubnym świecie, jaki go nigdy nie opuści, nie okaże niewdzięczności bądź zdrady, jest jego pies (...) Całować będzie dłoń, która nie zdoła zapewnić mu pożywienia, lizać będzie rany i sińce, powstałe w zetknięciu z brutalnością świata (...)"/Georg Vest, 1870/
."Aby mieć właściwe spojrzenie na własną pozycję w życiu, człowiek powinien posiadać psa, który będzie go uwielbiał, i kota, który będzie go ignorował"./ D. Bruce/
"Pies jest jedynym zwierzęciem, które potrafi wyrazić zadowolenie lub śmiać się....kręcąc lub wymachując ogonem
.... i czyni to nieporównanie wdzięczniej i naturalniej niż człowiek, strojący obłudne grymasy.
Wcale się nie dziwię, że ten i ów na pieski sobaczy. Ileż to razy pies przykro człowieka zawstydza."/Artur Schopenhauer/
."Wierności i przebaczenia ucz się od psa" - /Bogumił Buczyński/
Magda
Magdo! Zwróciłaś słusznie uwagę jak wiele niesprawiedliwości kryją niektóre stereotypowe powiedzonka. Faktycznie, psom wyrządzamy krzywdę mówiąc o nich pogardliwie.
UsuńDziękuję, że te mądre i serdeczne wypowiedzi w obronie naszych czworonożnych przyjaciół.
Anonimowy(10:07)..doskonałe!!!
UsuńAnonimowy (10:07) podpisał się jako Magda. Też uważam, że to cenny komentarz.
Usuń