niedziela, 31 lipca 2011

Zamojska zagadka


Z czasów szkolnych pamiętam wycieczkę pt.”Szlakiem renesansu”. Obowiązkowy program krajoznawczy  obejmował trasę od Sandomierza do Zamościa. Jest okazja na nowo odkryć „Perłę renesansu” – Zamość.
        W piękny letni poranek, razem z moją Wschodnią przewodniczką  alEllą,  wizytujemy Starówkę Zamościa.
 No… popatrzcie sami! Czy to nie jest zachwycające?









    Teraz pora odwiedzić dawnego włodarza posiadłości, Hetmana Zamojskiego. Pilnuje Starówki z wysokości pomnikowego cokołu, na koniu, a jakże!



Pan to dumny i hojny. Legenda głosi, że młode mieszczki zamojskie chętnie spacerowały pod oknami jego pałacu  eksponując swoje wdzięki. Po to, aby wkraść się w łaski Pana, zostać jego wybranką. Ta sztuczka udawała się ponoć nierzadko bo Hetman lubił piękne niewiasty. Wybierał ochoczo i często, a każdą bogato wyposażał przy rozstaniu. Taki to był Pan!  
Chcemy poczuć dreszczyk emocji i też pospacerować pod oknami Pałacu. Aaaa… co!  Niestety, czar pryska gdy widzimy groźnie wyglądającą tablicę  informującą, że tu mieści się Sąd. Może z tyłu, na dziedzińcu, zostało choć trochę romantyzmu? 

Och! Hetmanie Zamojski! Zejdź z konia i zobacz co tu się dzieje!



Siadamy pod drzewem wysapać złość i oburzenie. Tuż obok małego pomnika poświęconego pamięci Dzieci Zamojszczyzny.

alElla opowiada: „ w tym miejscy Niemcy dokonywali selekcji dzieci. Ustawiono poprzeczkę, pod którą przeprowadzano dzieci. Małe, nie dostające główką do poprzeczki szły na śmierć. Te większe, zahaczające o poprzeczkę uznawano za zdolne do pracy i kierowano na roboty do Niemiec. Dzieci stawały na paluszkach aby zyskać centymetr wzrostu… Ten manewr zauważono i wyeliminowano. Wtedy dzieciaki wkładały kamyki do butów… - to opowieść dziecka ocalonego dzięki kamykom w bucie.”


Dla poprawienia nastroju idziemy do słynącego z urody pałacowego parku. Tu staw ogromny, łabędzie i kaczki… tu klomby kwiatowe , sama radość dla oczu i duszy. 

Tak miało być. A jest?

Drzewo „zawalidroga” na początek.



Łabędzi staw wygląda zaś tak


Wokół widać jeszcze ślady dawnej świetności. Niektóre rośliny rabatowe przetrwały ale cóż, biedne nie dają rady chwastom! Ratunku woła kamienna donica! Alejki parkowe nie do pokonania! Ruina!!!







         Nie, nie…to trzeba wyjaśnić. Czy tu była powódź? Trzęsienie ziemi czy też inwazja kosmitów? Nerwowo szukamy Urzędu Miasta lub innego miejsca dogodnego do wykrzyczenia protestu przeciwko dewastacji „Perły renesansu”. Bo przecież kamienny Hetman nam nie pomoże!

        Swoją złość i oburzenie głośno prezentujemy grupce Zamościan obserwujących nasze nerwowe pstrykanie zdjęć wśród odrapanych ścian. No i… zagadka się wyjaśnia. Zamościanie wskazują nam, tuż obok, na tyłach Pałacu - głębokie wykopy.


Tu archeolodzy prowadzą prace bo odkryto pozostałości fortyfikacji miasta. Będzie rekonstrukcja. Na razie zamknięto dopływ wody i stąd taki opłakany stan pałacowego parku. Na czas wykopalisk i prac rekonstrukcji fortów zaniechano pielęgnacji parku, który będzie wkrótce przebudowany i odnowiony. 

        Ufff… Kiedyś będzie tu znowu pięknie. Jeszcze piękniej, z fortem, fosą i ogromnym stawem. Podobno już w 2012 roku. Powodzenia Zamościu! 

Szkoda tylko, że na czas renowacji brak jest tablicy informującej turystów o przyczynach obecnego stanu. No, ale wtedy nie byłoby Zamojskiej Zagadki!



niedziela, 24 lipca 2011

Tajemnice Lasu "Borek"

Tak  polubiłam Chełmskich  Żołnierzy Wyzwolicieli, że postanowiłam dokładnie sprawdzić przeznaczone im  miejsce  stałego pobytu. Razem z moją chełmską Przewodniczką-Fotografką, alEllą, penetrujemy teren.

Las „Borek” kryje tragiczną tajemnicę…




       Oto Cmentarz jeńców wojennych na terenie którego stacjonują obecnie „moi” Żołnierze Wyzwoliciele wysiedleni z centrum miasta. Napis na tablicy pomnika przy wejściu na Cmentarz mówi:
„ Cmentarz Jeńców Wojennych Narodowości Rosyjskiej, Żydowskiej, Włoskiej i ludności cywilnej Chełmszczyzny zamordowanych prze hitlerowców w latach 1941-1944  


        Mała tabliczka na mniejszej części pomnika nosi datę 1989 …
Dalsze poszukiwania informacji w net wyjaśniają, że w 1989 roku, ten mały pomnik postawili Włosi, ku czci pochowanych tu rodaków. Polska, większa część pomnika powstała nieco wcześniej około 1985 r.



        Na tym cmentarzu spoczywa około 50 tysięcy osób. Skąd ta zatrważająca liczba? Otóż na terenie miasta Chełm zlokalizowano jeden z      największych niemieckich obozów jenieckich na ziemiach polskich – Stalag 319. Przebywali tu jeńcy narodowości rosyjskiej, polskiej, włoskiej i belgijskiej, brytyjskiej oraz ludność cywilna głównie  Żydzi i Romowie, których likwidowano w pierwszej kolejności. Jeńcy przebywali tu dosłownie „pod gołym niebem” - nieliczne baraki zajmowali głównie funkcjonariusze obozu. W części Stalagu pobudowano jedynie ziemianki. Zginęło tu ok. 90 tys. osób. Zmarłych grzebano w lesie. Likwidacja obozu obejmowała zacieranie śladów masowych mordów. W tym celu Hitlerowcy zorganizowali w głębi lasu „polowe krematorium”. Tam palono zwłoki. Miejsce to nazwano, dość makabrycznie, Patelnią. Tu też znajduje się obecnie pomnik i cmentarz… 
 
Niestety, nie udało się go odnaleźć z powodu braku wskazówek dojścia. Tyle tu ścieżek wydeptanych? Która prowadzi do „Patelni”? Zagubiłyśmy się w lesie…


       Znajdujemy za to następny Cmentarz. Wielki. Bardzo starannie ogrodzony i czysto utrzymany. To kolejny Cmentarz Wojenny.


Internetowe plotki podają, że cmentarz ten ogrodzono i uporządkowano na skutek interwencji miejscowej ludności. W ziemi, i okolicznych zaroślach znajdowano bowiem liczne ludzkie szczątki. Może to jednak tylko lokalna legenda?

Na tym cmentarzu, w wydzielonych kwaterach,  spoczywają zgodnie żołnierze różnych wojen i różnych narodowości. 


Oto kwatera żołnierzy Austriackich poległych w I Wojnie Światowej.


Tabliczki pokazują kilka swojsko brzmiących nazwisk – wszak to zapewne mieszkańcy terenów  Austro-Węgier,  tu znaleźli wieczne mieszkanie.


 Kwatera żołnierzy polskich z  dwóch wojen światowych.

 
A oto miejsce poświęcone nielicznej grupie 12 poległych żołnierzy radzieckich. Wśród nazwisk poległych… jedna kobieta, sanitariuszka. Rozczuliła nas ta pozycja na liście. Oto młoda dziewczyna straciła tu życie niosąc pomoc rannym żołnierzom – cóż winna całej tej wojnie? To dobrze, że ma swój pomnik i wdzięczność. Nieważne, że ozdobiony sowiecką gwiazdą.



Tak to zgodnie polegują na wieki szeregi wrogich sobie Armii. W osobnej kwaterze, w Ossarium pochowano nawet zbiorowo szczątki wszystkich napotkanych na tym terenie, niezidentyfikowanych z nazwiska i narodowości osób. W zgodzie i ciszy, godnie i spokojnie.


Pytam w myślach: czy tylko śmierć zapewnia taki spokój i zgodę? Czy absolutna tolerancja to przywilej jedynie martwych? Szkoda…
Takich oto mrocznych tajemnic strzegą „moi pomnikowi żołnierze”. Strach pomyśleć ile krwi przelano w tym małym skrawku lasu. Ile makabrycznych obrazów pamiętają niektóre stojące w ciszy drzewa? 

Zastanawia, dlaczego tak długo zwlekano z godnym upamiętnieniem miejsca martyrologii? Pomniki i ostateczne uporządkowanie Cmentarza Wojennego wykonano po transformacji. Polska Ludowa zazwyczaj bardzo dbała o miejsca pamięci… 

No i tak się nam zdarzyło, że  niewinna wakacyjna wędrówka doprowadziła do odkrycia bolesnych pamiątek. Taki to nasz Kraj… 

 Opowiadanie o wojennych cmentarzach i miejscach tragicznych zamieszczam myśląc także o kolejnej Rocznicy Wybuchu Powstania Warszawskiego. Oby już oszczędzono Ofiarom Powstania politycznych sporów o sens ich walki. Aby oddano im po prostu hołd za odwagę, podziękowano za ofiarę życia. Niech odpoczywają w spokoju tak samo jak austriacki żołnierz i radziecka sanitariuszka na chełmskim cmentarzu.

Fotografie wykonała, las „Borek” pokazała, materiały i „plotki” w net wyszukała - alElla

        Opowiadanie o wojennych cmentarzach i miejscach tragicznych zamieszczam myśląc także o kolejnej Rocznicy Wybuchu Powstania Warszawskiego. Oby już oszczędzono Ofiarom Powstania politycznych sporów o sens ich walki. Aby oddano im po prostu hołd za odwagę, podziękowano za ofiarę życia. Niech odpoczywają w spokoju tak samo jak austriacki żołnierz i radziecka sanitariuszka na chełmskim cmentarzu.

   

niedziela, 17 lipca 2011

Wschodnie opowieści.Cudne miejsca


        Na Wschód, na wschód!  Dziś prowadzą mrówcze ścieżki. Daleko, aż do Białoruskiej granicy. Hen!  Bo to dla mnie ziemia dotąd nieznana.



  Zadziwia płaski, nizinny teren z dalekim horyzontem. Wrażenie nieograniczonej przestrzeni i wolności. Czy tak czują się ptaki?
        Podróż wschodnia, choć krótka, okazała się bardzo bogata w obrazy i wydarzenia. Bo są tam takie miejsca, niby zwyczajne, a zachwycające , czasem tajemnicze…






















Wspaniale jest odkrywać piękno, które nas otacza. Piękno jest wszędzie. Wystarczy postarać się je zobaczyć.
Gdzie jest ta kraina cudna? Zgadnijcie albo poszukajcie sami... Jeszcze piękniejszej, naszej, polskiej.
       



dołóż do plecaka

czwartek, 14 lipca 2011

Mrówka w Chełmie


Trala li li, trala la la.... mrówka do Chełma przyjechała !

I tu się bawiła !
jarzębinka



Na tym notkę zakończono. 
Dziękuję kochanej Grycelce za nauki i poganianie do roboty.
Darz blog ! O !

Śladami 22 lipca


       Lipcową porą, blogową ścieżką, odbyłam „pielgrzymkę” do pierwszej stolicy Polski Ludowej na urodziny PRL-u.


      W pielgrzymiej szacie, podpierając się kosturkiem melduję się obok Gmachu PKWN w Chełmie. To tu, z balkoniku, odczytano Manifest PKWN w lipcu 1944r. Szukam więc, wypatruję śladów tego wydarzenia. Choćby malutka tablica pamiątkowa… Na próżno. 





Dawny Plac PKWN, gdzie wśród biało czerwonych różanych kwietników odbywały się peerelowskie uroczystości i manifestacje nazywa się teraz Placem Niepodległości. A  Centralnym jego punktem jest teraz  Pomnik Jana Pawła II otoczony żółto- białymi klombami.

Hmmm…

Nazwa PKWN uwierała jak kamień w bucie, ale dlaczego zastąpiono ją Niepodległością? W ten sposób przyznano, że Polska Ludowa była jednak niepodległa. 

Idźmy jednak dalej. Poszukiwanie pamiątek trwa. Oto co dla Was wytropiłam. Prawdziwe skarby !





Zaproszenie do Muzeum… więc idę!




















Ufff… pielgrzymi trud nie był daremny. Stuk, stuk… kostur wędrowca prowadzi dalej do miejsc dawnej ekspozycji elementów socjalistycznej propagandy.

Oto  Park. Na tej zieloniutkiej murawie, biało czerwone kwiatowe rabaty tworzyły napis:  Park  XXX-lecia PRL . Ogromny, bijący w oczy jak transparent. Park jest  pięknym otoczeniem  okazałej Bazyliki Narodzenia NMP. I cóż w tym złego, że pobożne procesje podążające do Bazyliki posuwały się alejkami zdobnymi w propagandowe napisy? Nikomu to nie przeszkadzało.

 
A dzisiejszy Pomnik Jana Pawła zapewne także lepiej by się tu prezentował.

A oto miejsce gdzie stał Pomnik Braterstwa Broni. Jest fontanna. Ładna.


A gdzie pomnik?  A tu, w lesie.








Szczęściem miejsce to w miarę godne, bo na terenie starego cmentarza wojennego. Cmentarz stareńki, zaniedbany, ale żadne tam przypadkowe chaszcze.  Niech więc maszerują przez ten ładny las. Niech będą nadal dumni wierząc   ich śmiertelna walka nie była daremna. Nie wyrzucono ich na śmietnik choć schowano głęboko w lesie. Ale tu mają przynajmniej spokój. Miejmy nadzieję, że na zawsze już.