Ten
krótki, dość banalny wyraz, kryje kilka znaczeń.
Może
się kojarzyć politycznie i złowrogo jako popularna nazwa konspiracyjnych
wydawnictw podziemnych. Ulotki i broszury, książki i gazety kopiowane nocami na
powielaczach robiły karierę w czasie solidarnościowej
rewolucji. To kontynuacja działalności znanych nam z filmów i literatury
Kolumbów, konspiratorów ostatniej światowej wojny.
Brrr…
Jak dobrze, że my znamy bibułę w, jakże odmiennej wersji. Na przykład szkolnej.
Biały kartonik chłonnej bibuły był niezbędnym wyposażeniem szkolnego zeszytu.
Mokre od atramentu, koślawe bo kreślone niewprawną jeszcze dziecinną rączką
wyrazy trzeba było bibułą osuszać i tak chronić przed rozmazaniem. A kleksy?
Kapiące granatową cieczą stalówki były często utrapieniem dziecięcych starań o
estetykę. Bibuła osuszyła lecz granatowa plama pozostawała. Och, nawet
skrobanie żyletką nie pomagało! Traaach! Kartkę trzeba wyrwać i przepisać tekst
na nowo uważając na kleksy. I jeszcze raz i jeszcze, aż do uzyskania
czyściutkiego tekstu. To kształtowało nie tylko pismo, poczucie estetyki ale i
charakter!
foto z net |
No
i wreszcie już tylko radosne znaczenie bibuły. Karnawałowe! Bajeczne wręcz! Tu
potrzebna jest bibuła w formie cieniutkich, gładkich lub marszczonych arkuszy i
rulonów we wszystkich możliwych kolorach. Ten gatunek bibuły to papiernicza
galanteria. Materiał przydatny do wyrabiania fantazyjnych kwiatów, kapeluszy,
spódniczek i pióropuszy. Niezwykle plastyczny i poddający się ręcznej obróbce materiał można było łączyć
klejem, biurowym spinaczem lub zszywać nitką. Marszczyć i zawijać, a nawet
wiązać w supły oraz kroić w kolorową sieczkę. Jedyną wadą bibułowych wyrobów
była ich kiepska trwałość choć znane są przypadki gdy starannie wykonane
bibułkowe boa wytrzymało bal do białego rana, a kapelusz z ogromnym rondem
obsłużył kilka dziecięcych potańcówek. Tak, tak!
Pamiętam,
że zapotrzebowanie na bibułę wzrastało gwałtownie także przed dniem 1 Maja.
Drugi szczyt bibułowych żniw! Trzeba było przecież przygotować ogromną ilość
kolorowych kwiatów do wymachiwania nimi w czasie pochodu. Wyglądały ładnie pod
warunkiem, że nie padał właśnie deszcz lub śnieg. To były jednak rzadkie
przypadki bowiem zazwyczaj pogoda wykazywała przyjazny związek z ówczesnym
ustrojem.
Bibuła,
zwykły papier, a tyle związanych z nim wspomnień.
Mój dziadek w latach, gdy papierosy były na kartki, zaopatrywał się w cienkie bibułki do skrętów. Nie wiem co tam wkręcał w środek, bo z tytoniem też było krucho, ale ogólnie był zadowolony. Bibuła była też nieodzownym zapasem samochodziarzy, którym nieobca była awaryjna wymiana filtrów. A wiadomo filtry były od: powietrza, wody, benzyny, oleju, i wszelkiego zła.
OdpowiedzUsuńPrawdą jednak jest, że bibuła najmilej kojarzyła się z okresem świątecznym.
Tak, bibułka do papierosów to kolejna odmiana tego artykułu. W tym przypadku chyba luksusowa bo z braku bibuły używano czasem papieru gazetowego?
UsuńCo do nietypowego wyposażenia samochodów znane jest mi posiadanie damskich pończoch lub /co bardziej pożądane:)))/ pasażerki wyposażonej w pończochy. Załatwiało to awarię jakiegoś tam paska.
Ciekawy jestem, czy dzisiejsza młodzież, nawet ta "pięćdziesięcioletnia +", wie dlaczego wydawnictwa podziemne nazywano bibułą? Mamy przecież tylu "prawdziwych" opozycjonistów i działaczy "Solidarności".
UsuńNo właśnie, dlaczego? Zawsze myślałam, że z powodu cienkości i bylejakości papieru.
UsuńA może to jakoś związane z funkcją powielacza? przyznam, że nie wiem.
Bet, jak zwykle, od razu idziesz właściwym tropem. To jest jednak pytanie dla prawdziwych opozycjonistów tamtych czasów. Ja nim byłem, chociaż wolę się z tym nie obnosić. Nie wiem czy moje domysły są poprawne dlatego poczekajmy może ktoś się jeszcze włączy do tej zabawy. :)
UsuńZatem czekam z niecierpliwością na wyjaśnienie zagadki.
UsuńMam usprawiedliwienie na swoja niewiedzę gdyż powielacz znam jedynie z filmów i opowiadań, konspiracyjna bibułę także:)))
No jak,Bet?? Nie pamiętasz? to był przewietrzasz-dmuchacz kręcony korba przez woźnego Tureckiego!!!
UsuńByl taki sklep papierniczy na Koszykowej w Warszawie. Wszystko tam bylo. Pamietam rozne kolory bibuly, ta marszczona nazywala sie krepina. Ciekawa jestem, czy ten sklep jeszcze istnieje.
OdpowiedzUsuńDawne sklepy papiernicze była bardziej interesujące niż sklepy z zabawkami. Same skarby na półkach! Kolorowa bibuła, zwłaszcza ta "gufrowana" /tak nazywano tę odmianę bibuły w moich okolicach/ zaspakajała naszą dziecięcą potrzebę nasycenia się barwami. Zachwyt budziły wielobarwne rolki, z których potem tworzyliśmy dekoracyjne cuda.
UsuńByła też bibuła cienka jak karteczka i całkiem gładka, w arkuszach. Ta wymagała wielkiej delikatności w trakcie "obróbki".
Bet,chyba Ci się pomyliło..Przecież tam była herbata chińska,ocet i skup butelek!
UsuńTak, dobrze pamiętam 1 maja z bibułowymi kwiatami. To było takie świąteczne spotkanie z psiapsiółkami szkolnymi, gdzie nie obowiazywał mundurek granatowy z białym kołnieżykiem.... A ze świętami też mi się trochę kojarzy. Robiło się łąńcuchy na choinkę, tnąc rulon bibuły karbowanej w poprzek, a póżniej lekko ją skręcając. Albo skręcając z dwóch kolorów. Albo plotąc warkocz z trzech...
OdpowiedzUsuńŁańcuchy choinkowe jak najbardziej choć popularne były też takie klejone z pasków papieru kolorowego, takiego z klejącym spodem. Trzeba było polizać aby zwilżyć klej. Nawet smaczny:)))
UsuńPamietam obie metody klejenia lancuchow choinkowych. Mialam tez spodnice z krempiny, fioletowa :) To bylo w przedszkolu, a moze w pierwszej klasie? Mama sklejala sukienke, a ja musialam prosto stac. Oj wspomnienia....
UsuńPrzyznaj, że klejenie dekoracji z bibuły i papieru było świetna zabawą. Ścigaliśmy się pod względem długości wykonanych łańcuchów.
UsuńA kolorowe sreberka z cukierków? To tez był cenny materiał do wykonywania ozdób. Sreberka należało kolekcjonować "bo mogą się przydać", prawda?
Beato, przepraszam ale chyba usunęłam oba Twoje komentarze: ten usunięty przez Ciebie a z nim "poleciał" też ten poprawiony. Nie wiem dlaczego bo nigdy tak się nie działo...
UsuńBet,ooo..te kolorowe papiery do sporządzania łańcuchów na choinkę..ten klej..mniam,mniam,jeszcze czuję ten smak..
UsuńSmak był niezły, tym bardziej, że pochodził z oblizywania brudnych paluchów... Jakoś nas to nie zabiło...
UsuńTen "klej" to przeważnie była mąka rozrobiona wodą. Wiem, bo nasza rodzina, "mająca księdza" w rodzie była "na cenzurowanym" w dni świąteczne. W Boże Ciało u nas był ołtarz, a na Wigilię zawsze przychodził ktoś z kurii, i tylko na Sylwestra dziadek, Sekretarz KW PZPR przejmował władzę. Używaliśmy dużo ozdób, dlatego klej z mąki był tani i wydajny.
UsuńTak, taki klej robiliśmy na "pracach ręcznych". Ja wspominam jednak smak kleju roślinnego, który kupowało się w sklepie papierniczym, Pakowano go w słoiczki, na wierzchu była warstwa wosku czy coś w tym rodzaju aby nie wysychał. Klej wydobywało się palcem, który naturalnie należało oblizać aby pozbyć się resztek kleju. Nikt nie zawracał sobie głowy patyczkami czy szpatułkami do nanoszenia kleju na papier.
UsuńWiem, też taki czasem używaliśmy. Smak mi nie podchodził, w większości używaliśmy pędzli, ale za to lubiłem jego zapach. Mam zresztą do dzisiaj, ale w tubce.
UsuńTen współczesny klej to już nie to. Tubkowy też nie umywa się do tego słoikowego:))
UsuńPamiętam jaką sensację wywoływało pojawienie się kleju płynnego nazywanego gumą arabską. Jednak do lizania się nie nadawał.
To nie jest współczesny, data produkcji 1978 r.! Kilka razy się zasechł, ale dolewałem wody i nadal działa! Stosuję go rzadko, i tylko do zaklejania tych nowoczesnych samoprzylepnych kopert.
UsuńCha, cha, cha! Zaklejanie samoprzylepnych kopert! Hit wieczoru! Do tego zabytkowy klej z epoki PRL! Pęknę z radości:))))))))))))
UsuńTu się nie ma z czego śmiać. Te samoprzylepne koperty sklejały tylko środek koperty i były też samoodklejające się, takie są zresztą nadal. A klej tubkowy jest dobry tam gdzie trzeba go rzadko, mało, i nie chce się brudzić palców. Te później produkowane kleje po zaschnięciu stają się już nieprzydatne.
UsuńJa używam taśmy klejącej do zaklejania tych samoprzylepnych kopert:))) Ale posiadania kleju o dożywotnej gwarancji gratuluję!
UsuńTreść usuniętego komentarza Beata/ poprawiony/
OdpowiedzUsuńReczne robotki rozwijaly wyobraznie. Babcia nauczyla mnie szydelkowania, wszystkie moje lalki mialy ubranka wykonane wlasnorecznie.
Kiedys, jako dzieci spedzalismy czas na podworku, w domu z ksiazka, robotkami, moj brat budowal makiete kolejowa, a teraz weszly smartfony. Moj tata zawsze mowil "za moich czasow...", a teraz ja to powtarzam :)
Nigdy nie wierzyłam, że ja także będę mówić "za moich czasów":))) Odwieczny konflikt pokoleń.
UsuńMyślę, że jesteśmy szczęściarzami. Mieliśmy wspaniałe, bezkomputerowe dzieciństwo, a teraz, na "stare lata", możemy cieszyć się najnowsza technologią. Szczęściarze!
Bet,za moich czasów też się mówiło"za moich czasów". To odwieczne,już starożytni Grecy tak mówili,a potem Rzymianie"o more,o tempores!".
UsuńNo i nikt nie pamieta waznej funkcji bibuły. A jak z materiału wywabić wosk ktory kapnął ze wiecy ?.
OdpowiedzUsuńPozdro
Na materiale nalezy polozyc bibule, a nastepnie uprasowac:)
UsuńTak, potwierdzam: bibuła i żelazko! Zamiast bibuły można użyć też serwetek gastronomicznych:)))
Usuń"Ciasno" się robi na wszystkich gałązkach, więc tu zdradzę skąd - moim zdaniem - wzięła się nazwa "bibuła polityczna".
UsuńW latach 70' ub.w. teksty polityczne pisało się na maszynie wkładając, zamiast papieru, cieniutką "przebitkę" przełożoną kilkunastoma kalkami technicznymi. Wtedy powielacze nie były ogólnie dostępne, miała je tylko "hala maszyn" (nowa zagadka!) monitorowana przez SB. Na przebitce można było jednorazowo napisać 16-17 stron z kopiami. Powielacze dotarły z zachodu dopiero po 1976 r., dysponował nimi KOR, co ciekawe matryce na których pisało się teksty do powielenia, także były zabezpieczone cienką bibułką.
A więc bibuła była wszechstronna, służyła nawet do pakowania śniadań.
Aaaaaaa... O przebitce zapomniałam. Znam, znam przebitkowe kopie przez kalkę. Wszystko tak się kopiowało w erze przed kserokopiarkowej. Bardzo lubiłam ten cieniutki papier i pisma na niej wykonywane.
UsuńWiem też co to jest hala maszyn! Rzędy biurek z maszynami do pisania, przy każdej siedziała panna biurowa i wystukiwała tekst na maszynie korzystając z kalki i przebitki! Jak to stukało! Piękna, biurowa muzyka... Z akcentami wykonanymi przez przesuwany wałek bzzzzziiiiiiiuuuut! Stuk, stuk, stuk....bziuuuuuut!
Nooo, bravo! Pięknie to przedstawił Jacek Wójcicki tuaj:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=YBypQWXMn8A
Super! Skąd tak od razu masz nagranie pasujące do tematu? Podziwiam refleks.
UsuńUwielbiałam stukot maszyny i z przyjemnością robiłam bziuuuuut wałkiem. Dość biegle pisałam na maszynie i pewne nawyki pozostały mi do dziś. Stukam tylko dwoma palcami jak prawdziwy samouk maszynowy. Jednak dość szybko.
Jak podałaś tonację bzzzzziut, to mi się od razu skojarzyło z Wójcickim.
UsuńTo były piękne czasy, hala maszyn jak hala maszyn, ale te sekretutki, ech palce lizać.
Co do palców to ja piszę sześcioma - podobno jak na programistę komputerowego to nieźle - ostatnie dwa mi "nie chodzą", no i też potrafię na 5-6 biegu stukać. Niestety z błędami.
Sześć palców to mistrzowstwo! Mnie chodzą tylko dwa. czasem jak się bardzo postaram to włączam jeszcze jakiś dodatkowy palec ale to tak "od święta". Stukam podobno z wdziękiem, raczej pionowo, takie klawiaturowe stakatto:)) Niektórzy pękają ze śmiechu...
UsuńAnzai - z tymi kilkunastoma egzemplarzami na maszynie przez kalkę to żeś przesadził. Do dziś zwracają mi uwagę, że mocno walę w klawiaturę, ale na przebitkowym papierze już ósmy egzemplarz był mało czytelny. A kalka techniczna to było całkiem co innego. Była też kalka hektograficzna - ale to jeszcze inna historia, służyła do sporządzania matryc do powielacza spirytusowego, z jednej matrycy wykonanej na papierze kredowym można było wycisnąć 30-40 egzemplarzy. Ale ta kalka była kupowana wyłącznie przez przedsiębiorstwa i instytucje za zezwoleniem Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli w skrócie - "cenzury".
Usuńallensteiner
Nie wiem jak wywabić wosk - ja pamiętam te karbowane bibuły jako fioletowe i żółte. nie jestem artystką i to zestawienie kolorów zawsze od dziecka mnie delikatnie mówiąc wnerwiało....Chociaż łańcuch na choinkę z żółtego karbowanego był całkiem nuezły
OdpowiedzUsuńReniu, przepis na plamy z wosku jest powyżej. Bibuła wchłania roztopiony wosk, stearynę i coś tam z czego robione są świece. Niestety zostaje barwna plama jeśli świeca była kolorowa... Tu już tylko Vanish lub inny odplamiacz może pomóc.
UsuńBibuła polityczna polegała na tym,że ktoś tam kręcił korbą w maszynie,wyskakiwały druki,które pojawiały się w zakładach na różnych biurkach. Było to oczywiście ściśle wszystko zakonspirowane,ale kiedy trafiła bibuła na biurko,to się przeczytało i puszczało na następne lub do pakamer brygad terenowych.
OdpowiedzUsuńChyba najstarsi ludzie zapomnieli o urządzeniu o nazwie "bibularz", stosowanego kiedyś powszechnie w biurach, gdzie używano atramentu. Sprzęt ten wyposażony był w kilka warstw bibuły, które w miarę zużycia zrywano. Jak rzecz wyglądała? Szkoda mojego talentu by opisywać, ale wystukajcie na wyszukiwarce to słowo, tam zobaczycie "obrazy dla bibularz".
OdpowiedzUsuńallensteiner
Nie zapomnieli! pamiętam o takim urządzeniu. To był czasem bardzo ozdobny element wyposażenia biurkowego. To był przedmiot w kształcie fragmentu walca chyba nawet cały półwalec. Oczywiście dużo mniejszy od walca drogowego:))))
UsuńBibularz jest do DZISIAJ UŻYWANY, ale tylko podczas wyjątkowo ważnych uroczystości, gdzie podpisuje się umowy wiecznymi piórami. A jak wygląda? To taki 5x większy stempel z półokrągłym spodem.
UsuńTak, Anzai, masz rację, że bibularz widać czasem na uroczystym podpisywaniu czegoś.
UsuńJednak moja definicja bibularza bardziej mi się podoba:))) Chodzi o ten "cały półwalec" mniejszy od drogowego. Bardzo obrazowy opis, chyba przyznasz? Hi, hi,hi....
To jeszcze Cię zaskoczę. Mam w domu t.zw. "teczkę podawczą" mojego stryja (legionista) z lat międzywojennych. To jest taki większy klaser/album, gdzie każda strona ma swoją bibułę. Stryj z tą teką chodził w ministry po podpisy.
UsuńNo niech będzie walec, a pół jeszcze lepiej. :)
No popatrz jaka ta bibuła ważna. Nawet w Ministry chadzała! W legionach była!
UsuńPisząc notkę nie przypuszczałam dokąd na bibułowe manowce doprowadzą. A tu proszę, na salonach już jesteśmy!
Ja to tam nie będę wypowiadał się o tych czasach. Jestem tak wypasiony chińską herbatą i octem,że mi zapiera dech,eeech..
OdpowiedzUsuńWaszku, czyżby to była tylko herbata? Hi, hi, hi...
UsuńBet,ale zielona herbata! To jest to! Coca cola,taka kiedyś potęga,jest malutkja także gdyby w czasie słońca!??? Koncern odezwie się,czy ja mam zainicjować, ? Pasmatrim,uwidim..Sznureczek na szyi giba się..oj giba..
UsuńWaszku, coś ci jest za bardzo zielono:)))
UsuńBet,nic to..Już staję do szeregu,prezentuję broń i na hymn oczekuję!
UsuńBet, bibuła, a właściwie, bibułka miała zastosowanie do zawijania tytoniu, papierosów. Chociaż w gazetę też się zawijało.
OdpowiedzUsuńTak, wspominał o tym Anzai. Nadal jest w użyciu taka bibułka, są amatorzy samodzielnie produkowanych papierosów.
UsuńPrzy ostatniej przeprowadzce wyrzuciłem ten sentymentalny zapas bibuły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jakiej bibuły? Politycznej czy kolorowej?
UsuńNo to od wtorku jestem już w domu.
OdpowiedzUsuńJak widzicie jeszcze żyję. "Stolarz mi szykuje trumnę ,a ja i i tak na złość mu nie umrę ". Jet też taka przyspiewka: "Umarł Maciek Umarł i leży na desce, gdyby mu zagrali podskoczył by jescze. Bo w mazurze taka dusza, jak zagrają to się rusza"".
Jest też taka wojskowa piosenka: "Zmarł biedaczysko w szpitalu wojskowym, wczoraj był żywy, dziś trup. Czeka go pogrzeb z honorem wojskowym,czeka gotowy już trup. Kiedy się zegnał z kochaną dziewcyną ta rozpaczała aż strac".Wiecie ja jestem pod ścisłym nad nadzorem lekarzy z Kliniki - Odział Pulmonologicznym , oraz Instytutu Onkologicznego. Obecnie służe za "królika doświadczalnego dla czego przy tych latach i stanie zdrowia
Wiecie kiedy w latach pięćdziesiątych poszedłem na studia ekonomiczne musiałem musiałem zdawać egzamin z umięjętności posługiwania się liczydłami W tym czasie nawt nie myślałem, że leżąc na tapczanie z Żoną będę oglądał w w TV lądowania na księżycu.
Ale to już następna bajka i znowu się 'wychylam" nie pisząc w temacie. Bardzo tego żałuje, proszę o wybaczenia ale poprawy nie obiecuje
Mirgal, nawet nie wiesz jak się cieszę gdy pojawia się Twój wpis. Brawo! Nie daj się chorobie, jesteś nam bardzo potrzebny.
UsuńNiczego nie żałuj, pisz co Ci w duszy gra. Liczydła to piękny temat, podziwiam ludzi, którzy potrafią się nimi posługiwać.Mam pewne wspomnienia na ten temat i może powstanie taki tekst.
Poprawy zdrowia życzę i Wiem, że się uda bo jesteś z materiału typu "nie do zdarcia":)))) Podobnie jak moja Mama, która ukończyła już 90 lat i cieszy się niezłą formą.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWszystko już o bibule powiedziano. Pozostaje zaprosić do walca.
„Bibułkowy walczyk”
Daj mi rączkę dziewczynko, daj mi rączkę chłopczyku,
bo muzyka zagrała nam walca.
Zatańczymy wesoło w bibułkowym walczyku,
Tak jak ptaszki na leśnej polance.
Dziś nie jestem sikorką, ty nie jesteś czyżykiem
w tym zabawnym, przedszkolnym walczyku.
Bo ja jestem dziewczynką, a ty jesteś chłopczykiem
w bibułkowym, szumiącym stroiku.
Och, jaki piękny walczyk bibułkowy! Najlepszy dowód na to, że prawdę opisałam.
UsuńAaaaa, jeszcze domowy wyrób alkoholi wymagał chyba bibułowych sączków.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, nie mam na ten temat żadnych wspomnień.
Usuń>czy Państwo pozwolą poprosić druhnę Bet do tańca ?
OdpowiedzUsuń>Dziękuję !
>Druhno Bet ! Czy mogę Druhnę do Obozowego Tanga ?
1. Obozowe tango śpiewam dla ciebie,
Wiatr je niesie, las kołysze
Do snu dziewcze me.
Śpij moja kochana i czekaj na mnie,
Może gdy się obóz skończy
Znów spotkamy się.
Ref. I choć nas dzieli
Może tysiące wiosek i mil,
Nie zapominaj razem spędzonych chwil.
Tę leśną serenadę śpiewam dla ciebie,
Obozowe tango, które znów połączy nas.
Czy pamiętasz druhno jak przy ognisku,
W ciemnym lesie na polanie
Spotkaliśmy się.
Las nam szumiał rzewnie,
Byłaś tak blisko.
Serca nasze z żarem iskier
Połączyły się.
I choć nas dzieli
Może tysiące wiosek i mil,
Nie zapominaj razem spędzonych chwil.
Tę leśną serenadę śpiewam dla ciebie,
Obozowe tango, które znów połączy nas.
Jeszcze raz.
>Druhno czy pozwoli Druhna, ze Ja odprowadzę ?
>Bardzo Druhnie dziękuje za to upojne Obozowe Tango a Państwu dziękuje za zezwolenie zatańczenia z Druhną Bety !
Druhno Bety ! Może tak być ?
No jasne, że może być! Z taką galanterią już niewielu prosi do tańca... Obozowe Tango znam i pamiętam wszystkie zwrotki. Ileż to nastoletnich obozowych miłości i wzdychań przy księżycu mieści się w tej piosence.
UsuńDziękuję, Mirgal.
Zapomniałem zalinkować "Obozowe tango", tu można je odsłuchać:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=StY7XBd6XJU
Ach, no i co narobiłeś? Popłakałam się z nadmiaru wspomnień. Buuuuuu.....
UsuńTo nie ja, to ... Mirgal :)
UsuńWiesz ? Do dzisiejszego dnia przestrzegam podstawowych zasad galanterii. Na przykład z galanteria traktuje juz nawet takie sześcioletnie dziewczynki: przepuszczam je przed sobą, całuje w rękę ich reakcja początkowa to jest informacja Mamie. "Mamo ! Wujek pocałował mnie w rękę" lub informowania innych panów: "A wujek Mirek to witając się ze mną albo zegnając całuje mnie w rękę" a ja po tem muszę wysłuchiwać ich żartobbliwych pretensji.
OdpowiedzUsuńDo dziś używam słowa: przepraszam, proszę, dziękuje.
Druhno Bety a otonastepna piosenka dla Ciebie:
gdzie strumyk płynął zwolna i sieją zioła maj
stokrotka rosła polna a nad nią szumiał gaj
w tym gaju tak ponuro że aż przeraża mnie
ptaszęta za wysoko a mnie samotnej źle
wtem harcerz idzie z wolna "stokrotko, witam cię
twój urok mnie zachwyca czy chcesz być mą czy nie"
stokrotka się zgodziła i poszli w ciemny las
a harcerz taki gapa że aż w pokrzywy wlazł
cóż ona, ona, ona cuż biedna robić ma
nad gapą pochylona i smieje się "haha"
Świetnie postępujesz, nie zmieniaj swoich zwyczajów, niech małe dziewczynki mają szansę poczuć się jak księżniczki. Tylko przy Tobie maja na to szanse - ich rówieśnicy tego swoim dziewczynom nie zapewnią.
UsuńPiosenkę zanuciłam z przyjemnością. Wiesz, nie umiem śpiewać, to był mój dziewczęcy kompleks od zawsze. Wstępując do ZHP najbardziej bałam się właśnie tego śpiewania. Wtedy jedna ze starszych harcerek powiedziała do mnie:"coś ty, nie obawiaj się, nikt nie każe ci śpiewać solo. Śpiewamy razem, każdy tak jak umie". I tak było. Śpiewałam z ochotą wspólnie z innymi harcerkami, kompleks znikł, uwielbiałam wspólne śpiewanie i nikomu nie przeszkadzał mój brak słuchu czy nikły głosik:))) Było wspaniale!
Ja t okazując galanterię w stosunku do tych dziewczynek chcę wierzyć,że te małe Księżniczki zapamiętają to i będą takich zachowań wymagać od swych kolegów a następnie od swych partnerów.
UsuńMam prykad swojej siostrzenicy którą wychowałiśmy z z moją Mamą i Dziadkiem..
Wiesz miałem również doświadczenie na trzech 18 - tol latkach, które przez trzy i pół roku w Zespole Szkó Medycznych zdobywały zawód Fizjoterapetek. Pochodziły z z małych wiosek. Mieszkały u mniepięć latA następnie namówiłem Je na studia
Moi znajomi którzy nas odwiedzali stwierdzali, że z taich "sierotek" w ciągu roku zrobiłem DAMY, zarówno w sposobie zachowania się , eleganckiego ubierania się, nawet w sposobie gotowania jak również dekoracyjnego naktyia stołuwłacznie z kwiatkami i i świeczkami i nie tylko na pokaz dla gości ale również przy naszych wspólnych posiłkach. Oczywiście wymagały od swych absztyfikantów elegakiego zachowania się Do dzisiejszego dnia jestem dla nich autorytetem i z kazdym problemm do mnie dzwonią lub odwiedzają
Poważne już Panie magister zwracają się do mnie o radę>
Jedna z z nich mieszkała sześć lat z gościem z którym miła dziecko i nie mogła się zdobyć na ślub tylko dla tego, że był jedynakiem i Teściowa się do Niej i do nich wtrąała
Zaliczam to jako solidny kawał dobrej roboty w dziedzinie opiekuńczo-wychowawczej. Miło widzieć efekty takiej pracy zwłaszcza po wielu latach.
UsuńOtrzymałem podręcznikowe wychowanie, począwszy od wychowania domowego > gimnazjum i liceum>studia. Ponieważ byłem pewien,, że będę w nomenklaturze czyli korpusie kadrowym , ukończyłem z rozpędu studia podyplomowe na UJ w Krakowie : pedagogikę pracy z dorosłymi. Wszyscy kolejno uczący nas jednocześnie wychowywali nas
OdpowiedzUsuńMoj Ojciec po ukończeniu szkoły średniej jeszcze przed I Wojną światową uciekli z zaboru rosyjskiego do Krakowa, Zamiast na studia wstąpili do Strzelca a następniee do Legionów.
Ja zawsze mówiłem, że wychowały mnie kobiety Mama a następnie kontynuowała to moja Żona. Moja Żona była ode mnie starsza o 9 lat a zakochałem się w niej a zakochałem się w Niej kedy miałae 13 lat i byliśmy wzorcowym małżeństwem.
Ojciec nauczył mnie tego szarmanckiego zachowania,no i odpowiedzialności uczciwości.
W 1954 roku wstąpiłem do PZPR i byłem w tej Partii do wyprowadzenia sztandaru
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych była taka akcja oddawania legitymacji partyjnej. W tym okresie odwiedzałem Rodziców . Na dzień dobry Ojciec spytał mnie:
>Oddałeś legitymację partyjną ?
Odpowiedziałem zgodnie z prawda: nie Tatusiu i nie widzę powodów bym ją oddawał !
>Na to Ojciec stwierdził: To dobrze !
>Zdziwiony zapytałem: Dla czego Tatuś mnie za to pochwała ?
> IOjciec mi odpowiedział: Bo gdybyś to zrobił to musiał bym zmienić o tobie opinię, że wstąpiłeś do Partii nie dla idei a dla ułatwienia sobie kariery ! Tak stwierdził major WP w II RP w latach 1945 - 1947 moralni represjonowany.
Witam Mirgal.
UsuńCieszę się, że wygrywasz z chorobą. Z olbrzymią ciekawością czytam Twoje wszystkie wspomnienia, bo zbiegają się one dokładnie z moimi.
To, że podobnie odbieramy miniony okres PRL nie dziwi, bo to są nasze osobiste przeżycia. Ja także "z rozpędu" kończyłem studia na kierunku "Pedagogika Pracy" (kierunek uruchomiony w okresie epoki Gierka). Miałem jednak pecha, bo zacząłem na kierunku "Psychologia Pracy", a po strajkach uczelni polskich w 1980 r., gdy zniesiono programy polityki społecznej zmieniono kierunek na "Pedagogikę Pracy", psychologię uzupełniałem podyplomowo już w III RP.
Znam nie tylko wszystkie Twoje piosenki jakie przypominasz tutaj, ale i klimat w jakim się je śpiewało. Ma rację Bet, wychowanie i wartości nabyte w tamtych latach pozostają we krwi. Z jeszcze większym sentymentem czytam wspomnienia o Twoim ojcu. To kropka w kropkę to co przydarzyło się mojemu stryjowi legioniście, który z zaboru rosyjskiego uciekł do Legionów, opisuję to tutaj:
http://legionypolskie.blogspot.com/2013_08_01_archive.html
Jedyna różnica jaką zauważam to to, że ja nigdy nie należałem, i nie należę do żadnej partii (także "Solidarność"), chociaż obie te formacje czynnie wspierałem, zakładając, że walczą o to samo ...
Pozdrawiam
Jak miło, że spotykają się tu "bratnie dusze".
UsuńMirgal, piękne historie opowiadasz. Wychowanie, wartości moralne, honor... Obawiam się, że większa część współczesnego pokolenia nie wie o czym mówimy.
OdpowiedzUsuńRodzice zaprzestali wychowywania, szkoła pozostaje w tym temacie bezradna bo bez wsparcia rodziny niewiele zdziała, organizacje młodzieżowe nie istnieją /oprócz kościelnych/, liczy się tylko interes, kariera i kasa.
Kto by sobie zawracał głowę manierami?
Twoja diagnoza Bet jest prawidłowa> Popatrz ja mam 82 lata i dwie postępujące systematycznie choroby: zanik pojemności płuc i rak.
OdpowiedzUsuńMimo to usiłuje walczyć o prawdę historyczną. Wydaje mi się , że moje przedstawiane tu opinie są objektywne, nie jako członek PRL-owskiej nomenklatury albo "wychowanek PRL.
Zapraszam do zapoznania się z moimi postami u Boba
Tak sobie myślę moja Druhno swojej pisaninie u Ciebie nadać charakter harcerskich Gawęd.
Nie wiem jak to zrobić by nie wcinać się w fantastyczne Twoje t żartobliwe, fantastyczne teksty.
Z harcerskim pozdrowieniem CZUWAJ ! Mirek
Byłam u Boba, czytałam. Byłam też na pobliskim cmentarzu żołnierzy radzieckich i zapaliłam im światełko w przeddzień rocznicy wyzwolenia Krakowa. Zawsze to robię.
UsuńMirgal, pisz co ci w duszy gra. Jak widzisz, chętnie to czytamy.
Dobrego wieczoru:))
Niestety Andrzeju !
OdpowiedzUsuńNie zakładałem od samego początku, że mogę z tymi chorobami wygrać.
Natomiast walczę o komfort chorowania i komfort odejścia.
W obu przypadkach służe pulmonologom i onkologom jako "królik doświadczalny"Pozdrawiam Cię serdecnie "Królik doświadczalny" Mirek
Na tym dziwnym świecie wszyscy jesteśmy "królikami doświadczalnymi", i nie od nas zależy czas zakończenia eksperymentu. Człowiek jednak potrafi zwalczyć wszelkie przeciwności, czego Ci życzę.
UsuńPozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai)
Bet,do jakich gatunków Mróweczek WędrownychTy nalężysz? Bo ja czytałem,że w dżungli brazylijskej to tam kopców te mróweczki nie mają,a wędrują io i pożerają wszystko na swej drodze. Uuuuch,strach się bać..Uuuuch....
OdpowiedzUsuńWaszku, mrówka blogowa czasem wyłazi przez monitor i podgryza niektórych komentatorów:))))
UsuńDo Panów A.T i Mirgal. :Przeżyliście straszne rzeczy..Mimo to,że w internecie obowiązuje zwrot ,per "Ty",to ja się nigdy do tego nie zniżę.. Pamiętam opowieści mojego Ojca i szanuję ten etos..O KC hitlerowskich czy gułagach stalinowskich przeczytałem tak wiele,że Panowie możecie wierzyć w me intencje..". Zapraszam do dalszej dyskusji na ten temat,jeśli zechcecie..Ale o bandziorach jak długo można???..
OdpowiedzUsuńZgodnie z życzeniem
UsuńPanie Waszek !
Czy byłby Pan uprzejmy wyjaśnić o jakim etosie pan wspomina ?
III Rzesza i Związek Radziecki system w jakim onii zarządzali nazywa się totalitaryzmem
By ewentualnie oceniać Związek Radziecki i III Rzeszę trzeba umieć rozgraniczyć ekipę "trzymającą władzę"" od Narodu.
Z przestrzeni wielu lat mamy możliwości dokonania sprawiedliwej oceny wydarzeń historycznych grup trzymających władzę i siebie również pod warunkiem, że dokonując tego rodzaju oceny nie będziemy kierować się nienawiścią..
Ja osobiście jako bezpośredni świadek i bardzo często uczestnik tych wydarzeń aprzyj przyjmuje Pana zaproszenie do dyskusji
Niestety nie bęę posiłkował się l literaturą którą częściowo znam a napisanie i wydanie której finansował IPN
Panie Mirgal,ja też kiedyś myślałem,że należy rozgraniczyć władzę od Narodu. Hitler WYGRAŁ WYBORY DEMOKRATYCZNIE! Czy to oznacza,że był demokratą? Miał niesamowitą zdolność tumanienia ludzi,ta jego retoryka,gesty,słowa..Naród go wybrał! A Stalin? Rewolucję Październikową nie wykonywał Stalin bynajmniej,lecz Naród rosyjski! A że wybrali zbrodnię,to i mieli,a przy okazji i my skorzystaliśmy zarówno na Hitlerze,jak i na Stalinie. Plus wiele innych Narodów. Władza nie schodzi z nieba,jest przez konkretnych ludzi dopuszczona.
UsuńJednak panie Waszek te dwa przykłady przytoczone przez Pana potwierdzają moją tezę , że aby w marę prawidłowo ocenić wydarzenia i głównych aktorów tych wydarzeń należy oceniać je przez sytuacje :
OdpowiedzUsuń.> ideoleologiczno - polityczną.
> ekonomiczno - społeczną
> militarną
zarówno w interesującym nas kraju jak również w skali międzynarodowej.
O ile chodzi państwo niemieckie tonależy pamięta, że do wybuchu I wojny światowej było to państwo dominujące w Europie.
Po zakończeniu wojny państwa europejskie do minimum ograniczyły znaczenie zarówno gospodarcze jak i militarne..
W okresie narastającego zniechęcenia, wyskakuję nie znana nikomu osoba obiecująca odbudowanie gospodarczą i militarną.
Nic więc dziwnego,że naród niemiecki w demokratycznych wyborach powołał go na swego wodza.
No i tak powstała III Rzesza potęga militarna i gospodarcza
Sam Pan napisał:
Miał niesamowitą zdolność tumanienia ludzi,ta jego retoryka,gesty,słowa..Naród go wybrał!.
Ze Stalinem i Związkiem Radzieckim to była zupełnie inna bajka.Rewolucja się udała dzięki temu, że wywiad niemiecki podrzucił pociągiem, statkiem i i samochodem Lenina do Rosji
Jak Pan z pewnością Wie , że gdyby wywiad niemiecki nie przywiózł pociągiem do Warszawy
Naczelnika to nie wiadomo (a może i wiadomo) jakby wyglądała sytuacja w Polsce
OdpowiedzUsuńGawęda.
Usiądźcie wygodnie. Przymknijcie oczy. Wyobraźcie sobie, że jesteście w lesie, na duże polanie. Zmrok. Płonie i trzaska ognisko. I słychać również uspakajający, melodyjny szum lasu.
Płonie ognisko i szumią knieje,
Drużynowy jest wśród nas,
Opowiada starodawne dzieje,
Bohaterski wskrzesza czas
Nie będę Wam opowiadał o wrześniu 1939 roku. O ucieczce. O poranionych przez lotników, płacących łzami wielkości grochu i jęczących koniach.
Nie będę również opowiadał o czasach okupacji w trakcie której przesiedziałem przy oknie wyglądając czy roboty wrócą Dziadek, Rodzice i pięcioro rodzeństwa.
Postaram siię opowiedzieć Wam o tym jak to żyło się PRL-u i wszystko widziane mymi oczyma.
Przypomnę, że ofensywa styczniowa ruszyła z oid Warszawy 17 stycznia 1945 roku. Wtedy jeszcze nie zniszczyliśmy klimatu. Wtedy zima to była zima, śnieg i mróz średnio około 20 stopni C. Bielutki śnieg i te syby malowane dla nas prze mróz.
Od Warszawy moje miasto dzieliło 180 kilometrów. Trasę tą żołnierze radzieccy pokonali, przy zaspach śniegu, przy mrozie, przy zrytych wcześniej kopami pola w ciągu trzech dni
Do mojego miasta wkroczyli 20 stycznia około czwartej rano.
Ja pierwszych żołnierzy radzieckich zobaczyłem około dziewiątej rano. Niedaleko miejsca gdzie mieszkaliśmy była przedwojenna ochronka budynek i duży ogrodzony plac zabaw na którym zawsze spotykaliśmy się z chłopakami. Kiedy tam poszedłem spotkałem swych kumpli i ponad trzydziestu żołnierzy. Oczywiście z początku nie mogliśmy się z nimi dogadać . W końcu okazało się że pytają nas gdizie można znaleźć blaszane beczki. Oczywiście dumni zaprowadziliśmy ich do tych beczek. Byliśmy bardzo ciekawi do czego im te beczki potrzebne. Okazało się, ze rozpalili na placu kilka ognisk i w tych beczkach prali i wyparzali z nich robactwo. Bardzo nas bawił kolor ich bielizny była koloru fioletowego.
Oczywiście kobiety w domach mieszczących przy tej ulicy nagotowały z tego co miały w domach gorące zupy by ich poczęstować Byli to młodzi chłopcy pokazywali na m zdjęcia swych rodzin. Było bardzo fajnie do chwili, do czasu kiedy podjechał na motorze jakiś oficer, który nie był z ich jednostki, postawił ich w tej bieliźnie fioletowej na baczność i ich zaczął ochrzaniać , że: towarzysz Stalin wybrał ich by zdobyli Berlin i dobili gadów w ich własnym gnieździe, że ich towarzysze walczą i giną. Kobiety prosiły go by pozwolił im wyparzyć mundury i zjeść gorące zupy. Ale to nic nie pomagało. Żołnierze wyciągnęli i ubrali wilgotne mundury i kłusem polecieli dobijać gada w jego gnieździe..Myśmy od rana do wieczora byli albo na dworcu kolejowym albo przy trasie przelotowej.
Aaaaa, widzisz. To wyzwolenie widziane Twoimi oczami wygląda mniej więcej tak jak na propagandowym filmie Czterej Pancerni i Psie. Czyli nie zawsze była to "swołocz" mordująca i gwałcąca i rabująca co popadnie. To bardzo cenna opowieść.
UsuńWojna nigdy nie jest tylko czarno - biała, często pojawiają się różne odcienie szarości. Także zło i dobro występuje w różnym nasileniu.
UsuńPo wojnie w Łodzi, pod pomnikiem "Grobu Nieznanego Żołnierza", pochowano ... żołnierza Wehrmachtu wcielonego do SS. Okazał się nim 19 - letni chłopak, który odmówił udziału w plutonie egzekucyjnym (miano rozstrzelać 50 osób) za co został rozstrzelany przez dowódcę.
Powinniśmy być bardziej otwarci na prawdę historyczną jaką - tak jak Mirgal - przekazują nam świadkowie tamtych czasów.
Pozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai)
Prawda, zgadzam się całkowicie. Dlatego uważam, że gawęda Mirgala jest bardzo cenna.
UsuńZgodnie z życzeniem Mirgala podaję dalszą część gawędy:
OdpowiedzUsuńW moim mieście zdarzył się taki przypadek. Pierwsza grupa Armii Czerwonej postawiła na skrzyżowaniu, jeszcze na terenie miasta żołnierza wskazującego kierunek. Jak już wspominałem było to 20 stycznia około czwartej rano Padał śnieg i było około minus 20 stopni. Oczywiście mieszkańcy z okolicznych domów usiłowali poczęstować Go, gorącą herbatą lub zupą ale On zgodnie z regulaminem służby wartowniczej odmawiał. Mniej więcej po dobie zemdlał. Wtedy zabrano Go do mieszkania i zawiadomiono spotkanego oficera. Natomiast Jego obowiązki objął jeden z mężczyzn z pobliskich domów.
Było coś bardzo charakterystycznego w tych dniach, mianowicie tłumy mieszkańców, które mogły bezpiecznie wyjść na ulice. Szczere i radosne kontakty między mieszkańcami a tymi „bolszewickimi okupantami”.
Żołnierzy Radzieckich obowiązywał na terenach polskich zakaz rabunków i gwałtów. Oficerom zezwalał na natychmiastowe osądzenie i ukaranie winnego.
W naszym mieście zdarzył się drastyczny przykład. Kolejarze polscy kontrolujący tory znaleźli zgwałconą i zamordowaną kobietę wyrzuconą z transportu wojskowego. Ciało zamordowanej wzięto na drezynę i przekazano Komendantowi etapu kolejowego. Ten polecił cofnąć ten transport. Ustalił z którego wagonu to ciało wyrzucono. Zapowiedział, że jeżeli winni się nie zgłoszą to co piątego rozstrzela . Nikt się oczywiście nie zgłosił, więc sam przeszedł pred szeregiem żołnierzy i co piątego osobiście zastrzelił
Zwłoki zawiózł do kościoła i poprosił o pochowanie. Ponieważ to Mu jeszcze nie wystarczał to z plutonem honorowym asystował w pogrzebie i wygłosił przemówienie przepraszając w imieniu Armii Radzieckiej za ten mord a jednocześnie potępiając wojnę, której to skutkiem było to zabójstwo.
Zamieszczam też zakończenie gawędy autorstwa Mirgala:
OdpowiedzUsuńNastępne ewentualne Gawędy mogą być bardziej pogodne o szkole i
Harcerstwie.
CZUWAJ !
Już do powrotu głos trąbki wzywa,
Alarmują ze wszech stron,
Staje wiara w ordynku szczęśliwa,
Serca biją w zgodny ton.
Każda twarz się uniesieniem płoni,
Każdy laskę krzepko dzierży w dłoni,
A z młodzieńczej się piersi wyrywa
Pieśń potężna pieśń jak dzwon
I dalej:
Idzie noc, słońce już,
Zeszło z gór, zeszło z pól,
Zeszło z mórz,
W cichym śnie, spocznij już.
Duch jest tuż, Duch jest tuż.Nie potrafę napisać tego krócej.
Zastanów się
jak i gdzie to dla Was umieszczać Twój Blog jest tematycznie trochę inny
bardziej żartobliwy te moje rozgawory są za długie i nie bardzo chyba
pasują .Pozdrawiam
Dziękuję Druhu Mirku! Czuwaj!
OdpowiedzUsuńBet, zaspamuję, ale muszę to polecić:
OdpowiedzUsuńciekawe wspomnienia Anabell pt.PRL i ja
alEllu, to nie jest spamowanie. Nazwę to "polecanką". Chętnie zajrzę tam muszę jednak złapać oddech. Dziękuję:)
UsuńPrawdopodobnie nie Wiecie, ale Komitecie Centralnym PZPR istniała sekcja której zadaniem było tworzenie dowcipów politycznych..
OdpowiedzUsuńWspółpracownikiem i ulubieńcem tej sekcji był wyrzucony ze Szkoły Kadetów "satyryk" Jan Pietrrzak.
A oto poniżej dwa dowcipy powstałe w tej sekcji;.
Na granicy z Czechosłowacją spotykają się dwa psy: polski i czeski.
Pies czeski wychuchany, czyściutki z obrożą z jabloneksu.
Pies polski brudny pokaleczony , całkowite przeciwieństwo psa czeskiego
Postanowiły, że na tydzień się zamienią > Polski zamieszka na tydzień w Czechosłowacji , natomiast czeski w Polsce a po tygodniu każdy wróci do swego kraju
Po tygodniu spotykają się na granicy. Sytuacja uległa diametralnej zmianie.Polski pies czyściutki , wyczesany z obrożą z jablonesksu. Czeski brudnys, skudlony, poraniony , bez obroży ale wesoły i zadowolony
Polski popatrzył na niego zdziwiony i zapyta: Kumpel jak ty wyglądasz ? Z czego sie tak cieszysz Czeski mu odpowiedział: To wszystko nic, ale com się naszczekał, tom się naszczekał.
Drugi dowcip tam stworzony:
Cyrankiewicz -Premier PRL i mąż Niny Andrycz mieli w swej willi łazienkę z dużym basenem i cała wyłożoną lustrami. Wtrakcie jenej z kąpieli Nina poprosiła go Józiu usiądę ci na głowie. Na to Joziu: Nina czyś Ty zwariowała. Wiecie jak to jest jak kobieta się na coś uprze to i swego dopnie.
Usiadła Mu na głowie i na głowie zaczęła się wiercić i oglądać się w lustrach. Kiedy zeszła Cyrankiewicz ja zapytał: Nina, czemu chciałaś mi usiąść na głowie ? Odpowiedź brzmiała : Józiu, chciałam zobaczyć jak byś wyglądał z grzywką.
Po przeczytaniu tego blogu o PRL zacząłem się zastanawiać czy ja też mieszkałem w PRL-u.
Mirgal, dowcipy z PRL to też temat na notkę! Ach, jesteś kopalnią pomysłów!
UsuńZaczynam kolekcjonować dowcipy polityczne z PRL.
Gość kupił dobie papugę i nauczył ją antypaństwowych okrzyków takich jak: "Precz z Gomułką" "Precz z Cyrankiewiczem" "Precz z socjalizmem" itd itp
OdpowiedzUsuńUsłużny sąsiad doniósł na niego do UB. Tam wysmażono oskarżenie na niego do Sadu. Sąd wezwaał go na rozpraw i polecił przyniesienie na rozprawę papugę. Zrozpaczony poskarżył się swemu proboszczowi. Obaj proboszczem co by tu zrobić. Ponieważ probośzcz miał taką samą papugę więc postanowili zamienić się papugami
Gość z papugą proboszcza stawił się na rozprawę.Po przedstawieniu przez prokuratora oskarżenia sąd polecił by oskarżony zmusił papugę ppugę do wzniesienia tych okrzyków . Gość zaczął wznosić te okrzyki by sprrowokować ją do przedstawienia tego repertuaru. Papuga nic. Cały zespół sądowy by ją sprowokować zaczął wznosić te okrzyki. Papuga dalej nie reagowała
Przewodniczący poprosił by wszyscy na sali zaczęli wznosić te okrzyki. Papuga dalej milczała Kiedy wszyscy ucichli papuga zaśpiewała: "Słuchaj Jezu jak Cię błaga lud."
No to na dziś tyle idę spać. Życzę tym wytrwałym KOLOROWYCH SNÓW.
OdpowiedzUsuńSam poszedł spać, a innym tyle ciekawostek i gawęd zostawił, że ani spać, ani jeść, bo oderwać się nie można od czytania.
UsuńNo to jak Ci moe pomóc w oderwaniu się ? Tym bardziej, że ja nigdy nie lubiłem używać siły.
OdpowiedzUsuńNo to może opowiem Ci dowcip:
Był taki okres, kiedy to Polacy pochodzenia żydowskiego zmieniali sobie nazwiska. Na dodatek wybierali sobie nazwiska historyczne. Nie, nie, nie królewskie ale arystokracji.. PRL _ owskie władze musiały wydać zakaz ich używania.
Na placu Konstytucji spotyka sie dwóch Polaków pochodzenia żydowskiego. Jeden odzywa się do drugiego: "Cześć Moniek jak ja Cie dawno nie widziałem ?". Ten spojrzał na pytającego z pogardą i odpowiedział: ""Paszoł wont. Ja sie nazywam Marian Jabłoński !" "A dla czego tak się nazywasz ?" "Bo sobie spolszczyłem nazwisko. Pamiętasz nazywałem się Apfelbaum. Apfel -
jabłko, baum -drzewo więc dla tego Jabłoński !" "Uś dobry pomysł. A jak ja bym nazywał się po polskiemu ?" "Ty sie nazywasz Libeskind. Libes-miłośc, kind-dziecko Razem Dziecko Miłości. Ty po polskiemu będziesz nazywał się S...y Syn !"
No więc czytając i śmiejąc się, może się Oderwałaś ?
Pozdrawiam
Czy chcę czy nie chcę, muszę się oderwać i pędzić na stronę, bo przy ataku śmiechu toaleta stała się niezbędna. :)))
UsuńA ja wzorem świstaka z reklamy nie zawijam w sreberka ale kopiuję, kopiuję kopiuję... Kolekcja rośnie i nie zawaham się jej użyć:)))
UsuńCzy to świstaki zapowiadają wiosnę ? Jak widać z biologii jestem niedokształcony !
OdpowiedzUsuńaElla 1
Wiesz ! Takimi kurortami "naszych starszych braci w iwierze " był Ciechocinek i taka miejscowość pod Warszawą Urle.
Pewien ze starszych wiekiem naszych Braci miał dużo od siebie młodszą żonę. Nie dosyć, że starszy to jeszcze zajęty handlem. Jak więc Widzisz nie miał czasu zając się swoją żonę.
Ta żona zaczęła nudzić, że chce jechać odpocząć do Ciechcinka. Icek znając swoją żonę nie chciał jej na ten wyjazd pozwolić. Wiecie jak to jest, jak żona zacznie nudzić to w końcu chłop się załamuje i wyraża zgodę. Tuteż tak było . Postawił jeden warune, ze nie pozwoli się dotknąć żadnemu facetowi
Przed wyjazdem położyli się spać, zmęczony Icek zaczął zasypiać a wtedy Ryfka rozpoczęła atak, zaczęła go budzić: "Icek, Icek a jak ktoś będzie chciał złapać mnie za kostkę to czy może ?" zmećzony Icek odpowiedział: "No za kostkę To może ! " Zasypaia a Ryfke go znowu budzi: "A jak ktoś będzie chciał złapac mnie za łydkę, to czy może ?" Juztrochę zły odpowiada: "No za łydkę, to może !"" Zasypia a Ryfka znowu zac zyna: "Icek, Icek a jak ktoś będzie chciał mnie złapać za kolano, to czy może ?" Wsciekły już Icek odpowiada: "Ryfke, umówmy się do podwiązki i nic wyzej !"
Za parę dni Icek spotyka swego kolegę Srulka. Ucieszony pyta: "Srulek jak ja Cię dawno nie widziałem, gdzieś ty był ?" "Wiesz byłem na wczasach w Ciechcinku !" "A tys nie spotkał tam mojej żony Ryfki ?" "A jak ona wygląda ?" " Wiesz, Taka brunetka przy kości!" "Icek czyto nie ta wariatka która lata z podwiązką na szyi !"
Hi, hi, hi...
UsuńŚwistaki w lutym zapowiadają wiosnę. Ja wzoruję się na tych świstakach z reklamy czekolady Milka.W reklamie świstaki pracowicie i cierpliwie zawijają czekoladę w sreberka. Często porównuje się jakąś cichą, skrupulatną pracę do działalności świstaka z filmiku reklamowego. Stąd moje odwołanie się do tego zwierzątka. Taki żart.
OdpowiedzUsuńDowcip mnie rozbawił, będą wesołe sny dzisiaj:)))
No to dalszy ciąg opowieści o Icku i Rywce.
OdpowiedzUsuńJak Państwo już zauważyli Ryfka jest kobietą jeszcze młodą i wymagająca większego, barrdziej aktywnego zainteresowania się nią i jej potrzebami.. Tegonie mógł jej daćstarszy i wiecznie zapracowany mąż
Po pewnym czasie po powrocie z Ciechcinka r Rozpoczęła następną wieczorną śpiewkę: "Icek kiedy ty mnie zaspokoisz ? "
Pewnego dnia po przyjściu z pracy oznajmił:"Rywkę ja Cię dziś zaspokoję !"
Na taką informację uszykowała romantyczną kolaćję prz świecach. Następnie poszła do łazienki umyła się tu i ówdzie, wylała na siebi pół butelki perfum, założyła seksowną koszulkę i wskoczyła do męża dołóżka.
Cacy, cacy buzi, buzi Icek wykonał to czego ona oczekiwała i dalej już nic. Ryfke zaniepokojona, że to już koniec zapytała: "Icek to już ?" Icek odpowiedział, że nie, że pójdzie do łazienki obmyje się zimną wodą i bedzie dalszy ciąg. Po pięciu minutach wrócił, wlazł dołóżkawykonał to czego Ryfka oczekiwała. Wstał i wyszedł do łazienki wrócił. Po piątym lub szóstym razie rozmarzona i zadowolona Ryfke ni to pytając ni to stwierdzając wyszeptała: "Iceeeek tooooo Tyyyyy ?"
Otrzymała odpowiedź "Nie to ja Mojsze a IIcek w przedpokoju bilety sprzedaje !"
OdpowiedzUsuńIdzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdki błyszczą i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.
Jak wyjrzały, zobaczyły,
to nie chciały dłużej spać.
Kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać.
Gwiazdki nie są do zabawy,
bo by nocka była zła.
Jak usłyszy kot kulawy,
śpijcie ptaszki, aaa…
No to Dzieciaki spać.
Jak bym się uparł to większość z Wam mogłaby być moimi dziećmi
Nawet nie trzeba się za bardzo upierać:)))) Dzieci poszły spać zanim zaśpiewałeś kołysankę:)) Ale i tak dziękuję:))
UsuńNo to rzeczywiście , jak widać na powyższym obrazku Dzieci na tym Blogu są bardzo, bardzo grzeczne i wcześnie (przed 22-gą) chodzą spać.
OdpowiedzUsuńTyle sie na dzieci narzeka. Okazuje się, że to nie prawda
My jesteśmy dziećmi peerelu. Wtedy jeszcze się wychowywało dzieci. Teraz tego zaniechano, niestety więc współczesne dzieci imprezują do późnej nocy:)))
UsuńWłaściwie to ja nie wiem czyim dzieckiem jestem" czy sanacji ?
OdpowiedzUsuńczy wojny ?
czy PRL-i ?
czy może III wolnej RP ?
No a teraz dam wszystkim dobry przykład i i idę spać: KOLOROWYC SNÓW wszystkim dzieciom !