Były prezenty pod choinką?
A kto je przyniósł?
Są
na ten temat różne teorie. Dawno, dawno temu lansowano pogląd, że prezenty pod
choinkę przynosi Aniołek lub ewentualnie Gwiazdka… Prezenty pod choinką były
symboliczne, żeby nie rzec wręcz szczątkowe bowiem główny ciężar prezentowy
spoczywał na barkach dźwigającego wielki wór z pakunkami świętego Mikołaja. Prezenty
od tego uroczego brzuchatego staruszka znajdowaliśmy pod poduszkami tuż przed
snem, w noc 6 grudnia. Mikołaj był aktywny tylko w tę jedną, jedyną noc. Potem
rozpływał się w obłokach dziecięcej wyobraźni aż do następnego grudnia. Ten
dawny Mikołaj był szczęściarzem, miał długi urlop… A my mieliśmy za kim
tęsknić…
Współcześni
Mikołajowie pracują na pełny etat od listopada aż do Sylwestra. Zdaje się, że
wzorem śmiertelników wykorzystują nadgodziny lub poddają się wyzyskowi
śmieciówek. Pewnie święte kredyty na odpoczynek im nie pozwalają. Dlatego pełno
jest Mikołajów w centrach handlowych, telewizyjnych reklamach, na świątecznych
kartkach, a nade wszystko w amerykańskich świątecznych filmach familijnych… To
fałsz! W Boże Narodzenie prawdziwy Mikołaj już dawno śpi w swojej Laponii! Przywróćmy
do życia nasze dawne Gwiazdki i Aniołki, Mikołajom pozwólmy odpocząć!
Hola,
hola! Rezygnując Mikołaja można wpaść w pułapkę. Pewne przedszkole naucza
dzieci, że prezenty pod choinkę przynosi maleńki Jezusek. Jak to? Przecież
dopiero narodzone niemowlę nie może rozdawać prezentów! Ale mniejsza o logikę.
Gorzej gdy w dziecięcej główce pozostanie skojarzenie: Jezus równa się
prezent… Coś mi się zdaje, że efekt takich
nauk można będzie zaobserwować w czas następujących w życiu dziecka religijnych
uroczystości. Eeeee… Może nie będzie tak źle…
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJest wielka różnorodność tradycji związanej z Bożym Narodzeniem. Opisaliśmy to współnymi siłami blogerów i komentatorów w "Świątecznej Księdze Tradycji", której - szkoda - że nie wystawiłam w tym roku. Pośród tego bogactwa zwyczajów i tradycji (jesteśmy narodem wielokulturowym, stąd jest tak różnie w różnych rodzinach i regionach) ma także swoje miejsce Dzieciątko przynoszące prezenty pod choinkę. W niektórych regionach Śląska dlatego życzy się "bogatego Dzieciątka". Nielogiczne powiadasz? A Mikołaj wchodzący przez komin, czy aniołek, którego nikt z obdarowanych nie widział - to logiczne? To wszystko kultura, wierzenia, tradycje...
Pozdrawiam serdecznie.
Dzieciątko pod choinką jest mi całkowicie obce może dlatego tak mi niemiło "zgrzyta" Jezusek z prezentami. Obawiam się, tego o czym piszę na zakończenie notki. Być może moje obawy są bezzasadne.
UsuńNajwiększą winę za to, że nie wszyscy wiedzą o Dzieciątku, ponoszą media i wszechobecna amerykanizacjokomercjalizacja świąt. Skoro we wszystkich amerykańskich filmach o Bożym Narodzeniu występuje Mikołaj, to kto by tam w mediach Dzieciątko "zatrudniał". Myślę, że o Dzieciątku wiele Piotr może wiedzieć.
UsuńPoczekajmy zatem na Piotra opinię w tej sprawie.
UsuńPioooooooooooooootrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!
Nie umawialiśmy się, a jednak nasze posty są o Mikołajach. Zaczynam podejrzewać, że może z racji centralnego położenia nasz łódzki zwyczaj "składania prezentów pod choinką" łączy św. Mikołaja ze zwykłym Mikołajem, Dziadkiem Mrozem, i Gwiazdorem. W praktyce póki był a choinka to można było pod nią składać upominki, czyli zabawa trwała właściwie do trzech króli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam poświątecznie
Andrzej Rawicz (Anzai)
Ja mam już taki przesyt widoku Mikołajów, że musiałam się powybrzydzać.
UsuńU mnie w domu w nocy z 5 na 6 grudnia wystawialo sie buty przed drzwi, a rano znajdowalismy malenkie upominki, orzechy, czasem pomarancze. W Wigile przychodzil do nas Mikolaj z workiem prezentow. Ale I tak swieta kojarza mi sie przede wszystkim z zapachem pomaranczy, smakiem orzechow, gry w karty, warcaby, chinczyka, tata z babcia zawsze rozwiazywali krzyzowki przy pomocy encyklopedii... Jest co powspominac:)
OdpowiedzUsuńPierwsza Komunia sprzyja ugruntowaniu tego stereotypu z prezentem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To właśnie miałam na myśli
OdpowiedzUsuńBet,robisz złą robotę..Nie wolno dzieciaczków pozbawiać złudzeń! My wiemy,że to jest mit,ale niech dzieciaczki się cieszą! Dorosną,zrozumieją..ale to będzie już za późno! Będą czuły się odarte z dziecięcych marzeń,wyobrażeń..tak nie WOLNO!!!
OdpowiedzUsuńOch, Bet, były, były! Co prawda, wolałbym tę Mikołajówkę, co to u Anzai`a była. Mnie podrzucił pod choinkę prezent pewnie "brzuchaty" Mikołaj. Tak po prostu.
OdpowiedzUsuńTen z szóstego grudnia, Mikołaj, na dobre uzurpował sobie kolejne okazje prezentowe wykreowane, wietrząc biznes i już nie odda dawnym Aniołom. Tym bardziej Gwiazdkom.
W Galerii Krakowskiej było to widać.
Bet,mami się dzieciaczków,a Mikołaj to agent WSi,tako rzecze Macierewicz.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie nalezy posbawiac dzieciaków złudzeń. Te tradycje mikołajowo - gwiazdkowe, przechodzą same wraz z dorastaniem. W taki naturalny sposób. U nas w rodzinie był Mikołaj symboliczny pod poduszkę, (noc z 5-tego na 6-ty), oraz Gwiazdka pod choinkę, (i to były prawdziwe prezenty - często wymażone albo niezbedne).
OdpowiedzUsuńPamiętam taką jedną Gwiazdkę, gdy wśród nas było tylko jedno dziecko, (córa siostry, jakieś 4, 5 lat). Dziadkowie zagadywali w kuchni małą Anię, wypatrując razem pierwszej gwiazdki, a ja miałam za zadanie, pocichu, podłozyć prezenty pod choinkę... Ledwo zdążyłam uciec do łazienki, bo słyszę, ze Ania już jakieś gwiazdy na niebie melduje... Wpadła do pokoju i krzyczy: babciu, babciu! prawie Gwiazdkę widziałam - jeszcze firanka się rusza!!!! .... A póżniej z wypiekami na twarzy rozpakowywanie...
Szkoda tylko, że komercja "zabiła" tę atmoswerę. Ale i tak fajnie jest powspominać...
przepraszam, miało być: w y m a r z o n e
UsuńMam dokładnie takie same wspomnienia. Pamiętam firankę poruszaną wiatrem bo okno trzeba było otworzyć dla Aniołka:-)
UsuńAcha, gdzie ta magia...
Powodzenia w Nowym Roku!
@maradag - dopowiem. Uważam, że Świeta śą najbardziej dla naszych dzieci a bez nich to juz nie to.
UsuńMikołaj żyje, jest prawdziwy tak jak nasze obyczaje, wiara, kultura. Jak nie zadbamy o Św. Mikołaja to zostanie nam dynia z wywierconymi otworami.
Pozdrawiam
Bet,Wędrowna Mrówecvzko,życzę Ci w Nowym Roku,abyś kopiec porzuciła i w świat ruszyła!
OdpowiedzUsuńMikołaj jest od prezentów, dam głowę, rózga pod drzwiami to też jego specjalność, a Jezusek? Myślę, że to źle przekazana informacja. Bo aż nie chce się wierzyć, by tak dzieciom namieszać, Jak wiemy przyjmują każdą jedną informację za poprawną.
OdpowiedzUsuńBet, niech nadchodzący rok przyniesie Ci jak najwięcej radosnych chwil, niech spełniają się Twoje marzenia, a pogoda ducha towarzyszy na co dzień.
Pozdrawiam Właścicielkę bloga i Wszystkich odwiedzających:)
Akwamarynko, rózgi już niemodne:-) Mikołaje nie żądają niczego wzamian za prezent. Już nawet nie pytają: czy są tu grzeczne dzieci? Kto by śmiał wymagać grzeczności od dzieci?
UsuńWspaniałego Nowego Roku:-)
Bet - Tobie i Twoim gościom
OdpowiedzUsuńNiech ten ROK 2015
nie skąpi szczodrości serca
i hojności dłoni,
ciepłego spojrzenia
i dobroci …
Malinko, bardzo dziękuję. Oby nam się darzyło wszstkim według zasług:-)
UsuńMalina to agent PO,ale bogobojna, malinkowa!
OdpowiedzUsuńGospodyni tej strony, oraz Gościom życzę:
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wiary w sercu,
wytrwałości w dążeniu do
celu, samych słonecznych dni,
przyjaciół wielu i spełnienia
najskrytszych marzeń.
Najlepsze życzenia
noworoczne przesyła Mirek
Jutro postaram się opisać Wigilję w moim domu z przed 77 lat a następnie z okresu okupacji hitlerowskiej a na zakończenie Wigilię w PRL-u
Mirgal, miło Cię widzieć. Myślę, że opis Twoich dawniejszych Wigilii będzie interesujący.
UsuńNajlepsze życzenie na Nowy Rok:-)
Wesołych Poświętach !!!.
OdpowiedzUsuńalElla ma rację. Jakokolwiek brzmiałoby to nielogicznie w ląskich rodzinach prezenty przynosiło dzieciątko. Świet Mikołaj był 6 grudnia i nie rozdawał prezentów a słodycze i rózgi.
Bet - róznice obyczajowe sa zrozumiałe tak rejony kutii i makówek. Wiemy, że pomiędzy Galicją a Śląskiem była granica nie tylko państqwowa ale także kulturowa i stąd wiele różnic nawet..........w słowach kolęd.Nie wiem jak w Galicji ale nawet na samym Górnym Śląsku nie ma identyczności potraw, zwyczajów, obrzędów. I u nas przetrwały szczątkowo rózne wpywy pruskie, niemieckie, austro-węgierskie, czeskie /ścislej morawskie/. Wiele było by pisania ale ile trzeba było się naszukać.
Dla mnie osobiście jako kulturtreagera są makówki których tajemnice w większości udało się zgłębić.
Pozdrawiam
ps.
W moim domu rodzinnym choinka była rozbierana zawsze w Trzech Króli.
wać nad wieloma cechami i wypracować w sobie pozytywny stosunek do siebie i świata, co z pewnością przełoży się na zaufanie wyborcó
OdpowiedzUsuńMoje Wigilie !
Jak prawdopodobnie już Wiecie jestem świadkiem i najczęściej uczestnikiem wydarzeń. Przypomnę, że urodziłem się 02 stycznia 191933 roku..
W latach 1938 -1939 pamiętam tylko niektóre wydarzenia a więc wigilie na przełomie 1937/38 oraz 1938/39 oraz śmierć Babci ze strony mojej Mamy jak również śmierć mojego Brata.
Pamiętam również te dwie zimy, kiedy to Mama budziła mnie rano :”Mirek wstawaj, zobacz jak Bozia okryła ziemię białą pierzynką, zobacz jak pięknie Mróz wymalował Ci okna a następnie przez całą zimę musiałem opowiadać Mamie co na tych oknach widzę..
No i nadchodziło Boże Narodzenie. W Wigilię mieliśmy zakaz wchodzenia do
Królestwa Mamy, czyli do kuchni i pokoju stołowego. Mieliśmy również zakaz wchodzenia do saloniku w którym to Dziadek ze strony Tatusia i Tatuś ubierali choinkę a pod choinką układali prezenty.
Po południu , przed ukazaniem się pierwszej gwiazdki na niebie musieliśmy wszyscy przebierać się w stroje świąteczne, brat i dwie starsze siostry w mundurki szkolne, ja i trochę siostra mieliśmy takie stroje podobne do mundurów marynarskich, Rodzice w strojach wieczorowych, naj fajniej wyglądał Dziadek ubrany w swój strój wieczorowy dziewiętnastowieczny.
Nasym obowiązkiem było wyglądać pierwszej gwiazdki po jej ukazaniu podnosiliśmy wrzask, że już jest i to był sygnał by siadać do wieczerzy wigilijnej. Do stołu siadało dziewięć osób. + jedno miejsce dla niespodzianego gościa.
Na honorowym miejscu siedział zawsze Dziadziuś, z jednej strony Dziadka miejsce zajmowała Mamusia a z drugiej Tatuś. Koło Mamusi byłem ja, siedziałem na takim wysokim foteliku a z drugiej strony koło mnie siedziała pomocnica Mamy, za nią siadała starsza o dwa lata siostra. Naprzeciwko nas siadał najstarszy brat a za nim dwie starsze siostry.
Mistrzem Ceremonii zawsze był Dziadek, który rozpoczynał wieczerzę modlitwą, następnie dzielił się opłatkiem z Rodzicami całą trójką składali życzenia wszystkim zasiadającym przy stole.
Podobno na stole musiało być dwanaście potraw i każdy z uczestniczących był zobowiązany do spróbowania każdej potrawy.. Wtedy jeszcze nie umiałem liczyć ale jestem pewien, że było ich dwanaście
Na przykład śledzie dwa rodzaje w oleju i w śmietanie no i szprotki. Karpia chyba też dwa rodzaje . Zupa zawsze grzybowa. Uszka . Kilka rodzajów pierogów. Kończyło tą Wieczerzę ryż z rodzynkami polany słodką śmietaną.
Po kolacji szliśmy wszyscy do stajni gdzie Rodzice dzielili się opłatkiem ze swymi wierzchowcami.
Po powrocie szliśmy do saloniku Tatuś zapalał świeczki na choince, siadał w fotelu koło Dziadka ja Mu podawałem prezenty, Dziadek wywoływał obdarowanego, Dziadek wręczał każdemu prezent z odpowiednim życzeniem.
Mamusia siadała do pianina następowało śpiewanie kolęd. Ja ani za pierwszą, ani zadrugą wigilią nie wytrzymałem do końca tego śpiewania . Siadałem na tapczanie i usypiałem. Budziłem się w swym łóżku w pierwszy dzień świat
No i nie zbyt interesująco mi te wspomnienia wyszły !
Pozdrawiam serdecznie Ciebie Bet oraz wszystkich Twoich Gości Mirek
Oj, Mirgal, wyszły wspomnienia, wyszły bardzo ładnie:)))
UsuńNie ma to jak słodkie dzieciństwo... Dobrego Nowego Roku życzę:)
Dostałem rózgę,albowiem niegrzeczny jestem. Precz ze św Mikołajem!!!
OdpowiedzUsuńWaszku, popraw się:)))
UsuńSERDECZNIE POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńJa również:))))
Usuń