Gdzie
on tak pędzi, dokąd tak gna? Stuku… Puku… puk… Świst, gwizd! Albo raczej
szuuuuu… Piiiii… Ciiiii… Jak nie przymierzając Pendolino jakieś. Nie ma, że
tory za wąskie, że zwrotnice nie takie jak trzeba, a semafory zamarznięte. Taki
mamy klimat, a on pędzi! I już trzecia adwentowa świeca do zapalenia gotowa.
Pierwszy,
drugi, trzeci dzień grudnia jeszcze biegnie zwykłym tempem. Ostry Mikołajowy
zakręt za to dodaje pędu. To nic, że obszyte futrem czerwone czapki w dobie
ocieplenia klimatu tracą sens, a czerwone nosy trzeba domalować farbą. Już nie
ma zmiłuj. Padają kartki z kalendarza jak zapomniane dawno płatki grudniowego
śniegu.
W
wannie przed sklepem świąteczne karpie pluskają wesoło w ciepłych promieniach
słońca. Nikt ich dziś jeszcze nie kupuje. Samotnie mieszam w kadzi wielkim
sitem ignorując zdziwione uśmiechy przechodniów. Że co? Za wcześnie czy za
ciepło? Spokojnie, ten się śmieje kto w kolejkach tuż przed Wigilią nie stoi.
Hi, hi, hi… Moje karpie już się pławią w cebulowym SPA na godzin kilka przed
zamarznięciem w domowej lodówce.
Bo ten, nowoczesny Grudzień pędzi!
Dokąd
to, po co tak, za czym ten pęd? Spieszno zamknąć rok i dopisać nam do metryki?
Nie można by tak bardziej dostojnie, z powagą i uwagą rozliczyć kalendarzowe obowiązki?
Dać szansę radosnego oczekiwania, podarować czas na zadumę i nacieszyć się
magią Świąt?
A
może tej magii już nie ma? Eeeee… Tam, niech no tylko zapachnie parzony mlekiem
mak i zabulgoczą w garnuszku leśne grzybki. Niech rozbłysną na choinie lampki –
Grudzień musi się zatrzymać!
Prrrrrr… Stop! Na te trzy świąteczne dni.
Zauważyłem po Twojej akcji "karp", że ta wielka "Akcja Święta", raczej Cię nie zamęczy i sobie poświętujesz prawdziwie. I o to chyba chodzi? :) Ja, żeby nie dać się wkręcić w tę gorączkę, posprzątałem na Święta już w lipcu, a karpia zeżarłem wczoraj. ;) :)))
OdpowiedzUsuńJurku, sprzątanie lipcowe mogę zrozumieć. Ciepło wtedy, okna można wypucować do blasku bo dzień długi. Ale karpia zjeść w Adwencie? To przesada! Powtórka z karpia obowiązkowa!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńA na czym polega cebulowe SPA? Nigdy tak karpia nie SPA'niowałam.
Wypatroszone ryby obkładam pokrojoną "byle jak" cebulą. Tak sobie leżą razem, przytulone - karp z cebulą. Cebula zabiera mułowatość /zapach mułu/ ryb. Potem cebula idzie precz a karpie po kąpieli, oczyszczającej - do zamrażarki.
UsuńDziękuję. Też tak zrobię karpiom. A na mnie cebula podziała oczyszczająco? Czy to tylko w pakiecie z zamrażaniem działa?
UsuńKarpie to uwielbiają. Cebula działa niezależnie od zamrażania.Hi, hi, hi... Ale wiesz ile cebuli trzeba pokroić aby Twoją wannę nią napełnić? Całe cebulowe pole potrzebne!
UsuńPotwierdzam skuteczność cebulowego SPA (oby nie za długo). Karp jest wtedy wyśmienity. Moja najulubieńsza ryba, ale tylko smażony. To jest też odpowiedź do komentarza wyżej. Powtórka jest na okrągło. :)))
UsuńKarpiożerca:)))
UsuńPrzyznaję się bez bicia. :) Żona dobrze o tym wie i gdy chce mnie udobruchać, to właśnie karpik smażony kasuje mi pamięć najskuteczniej. :)))
UsuńZnam przypadek, że podobną funkcję spełniały ruskie pierogi. Karpik mniej pracochłonny, szkoda, że nie wszystkich działa:)))
UsuńNie wiedziałam, że karp jest taki SPAniały. :)))
UsuńTaki całkiem łatwy, to ja znowu nie jestem. :) Czasem udobruchanie wymaga więcej pracy i wtedy jest zupa węgierska. A co? Nie mogę sobie trochę pomarudzić? :)
UsuńOj, bo pomyślę, że wykorzystujesz sytuacje symulując gniew aby zaspokoić łakomstwo.
UsuńNieładnie, nieładnie:)))
Tak, tak! SPAniały jest karp królewski!
UsuńBardzo pochwalam i popieram takie działania na relaksowo. Dziwię się ludziom, którzy dopiero w Wigilię taszczą żywe karpie i choinkowe gałęzie, a w domach do późnego wieczora "armagedon".
OdpowiedzUsuńNie ma takiej potrzeby. Nawet "kobiety pracujące" mogą się tak zorganizować, aby w Wigilię już tylko napawać się świątecznymi zapachami.
UsuńPrzygotowania rozciągnięte w czasie budują też nastrój. Dlatego krzyczę na Grudzień, aby zwolnił - chcę mieć więcej czasu na oczekiwanie.
Także kocham ten czas oczekiwania, a wszelkie czynności celebruję w pełnym relaksie. Choćby takie cebulenie karpia. Już zaplanowałam na poniedziałek (dzięki tej notce) i już się nie mogę doczekać.
UsuńOczekiwanie jest najlepsze. Samo świętowanie już mnie tak bardzo nie ekscytuje.
UsuńOgromnie się cieszę, że notka zainspirowała /żeby nie powiedzieć "kopnęła":)))/ do działania. To wielka nagroda dla autora.
Cebulenie karpia brzmi pięknie!
ps przed cebuleniem ryb nie myje się. Nie pytaj dlaczego bo nie wiem. Są tylko wycierane papierowym ręcznikiem i pozbawiane płetw oraz resztek wnętrzności.
Poniedziałek. Jest cebula, ale brak karpi. To co ja mam cebulić?
UsuńKarpić cebulę:))))
Usuńps może Święta odwołane? Daj znak to wyślę karpia z cebula kurierem!
Grudzień pędzi to fakt, ale może dlatego, że my znacznie zwolniliśmy. Wyludnia się Polska, wyludniają się nasze domy, i chyba zmieniają się nasze zwyczaje. W niektórych hipermarketach zauważyłem tanie "Pakiety wigilijne" w cenie 80-90 zł. zawierające ok. 100 gramowe pojemniczki z tradycyjnymi potrawami wigilijnymi (m.in. karp, fasola, kapusta z grochem, makiełki, kawałki ciast, itp.) ...
OdpowiedzUsuńZ karpiem się nie patyczkuję, patelnia, olej, cebulka, sól, a potem po chamsku nożem i widelcem, a co! To, że zamulony też mi nie przeszkadza, bo na co mi karp inteligentny? ;) :)
Nie, nie, my nie zwolniliśmy. Tempo życia jest takie, że zwolnić nie da się! Pakiety wigilijne to lansowanie bylejakości. Marketyzacja życia rodzinnego. Jest na to rada: nie dać się! Omijać pakiety wielkim łukiem i tłumaczyć dzieciom, że to jest "be"!
UsuńKarp traktowany po królewsku i okładany cebulą odwdzięcza się smakiem. No i cała ta ceremonia z karpiem tez buduje atmosferę. To jest odwrócenie tendencji marketyzacji i przeciwieństwo pakietów wigilijnych.
Anzai, inteligencji nigdy nie za dużo:)))
A ja czosneczkiem i ziołami załatwiam tego zamulonego. Na koniec cytrynką. A po załatwieniu na patelni, masełkiem z koperkiem. Pychotka.
OdpowiedzUsuńKarpie lubią czosnek, masełko i koperek. Takie już są choć zamulone:)))
UsuńLubią też orzechy gdy je dodać do panierki przed smażeniem.
Nie dopisałem, że potem zalewam go whisky, albo w najgorszym razie burbonem. Oczywiściwe do gardła.
OdpowiedzUsuńNie miałam wątpliwości! Ryba musi pływać:)))
UsuńJa zawsze robię karpia tak jak Bet. I żeby nie było pomimo ,że spędzam świeta jak mi wypadnie to karp musi być. I już.
OdpowiedzUsuńW tym roku będzie byle jak i postanowiłam się do końca roku odżywiać karpiem i boczusiem.No na przekaskę może jakąś golonke...Jutro jadę do Polski ...I rzucam się na karpia...
Karp z boczkiem? To się może udać:))) Szerokiej drogi Reniu, prztbywaj na ojczyzny łono.
UsuńBardzo popieram Jurka. Porządki w lipcu, choinka w lesie a karp na co dzień, popity, jak radzi Honiewiecz - jedynie w najgorszym razie burbonem (nie daj Boże irlandzką). Niestety, nie mam tu ostatniego słowa... Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńallensteiner
Macie dużo racji Panowie! Ktos jednak musi stać na straży tradycji. Padło na kobiety, jak zwykle:)))
UsuńŚwietny Twój karpik w SPA serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH ŚWIAT-klik
Każdy już czym prędzej bieży,
by dołączyć do pasterzy.
I ja spieszę z życzeniami,
bo nie mogę być tam z Wami.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności
i niech dobro wśród Was gości.
I niech Boga wielka moc
na Was spłynie w świętą noc życzy Wanda-
Przystanio! Chętnie Przystanę przy tak poetyckich życzeniach. Och, jak miło...
UsuńDziękuję i odwzajemniam:))
Bet,Ty morderczynio! Ty zbrodniarko! Zamordowałaś dwa karpie i to na długo przed świętami! Nie mogły sobie jeszcze trochę pożyć??? Zgłaszam sprawę do FBI.
OdpowiedzUsuńKarp poległ w słusznej sprawie, w obronie tradycji.
UsuńSpołeczeństwo kształtowało się i tężało w takich kolejkach.
OdpowiedzUsuńA jak rodził się duch
Pozdrawiam
Duch nad nami się unosi i wyje! "Uwierz w ducha!".
UsuńNo własnie, teraz nawet nie ma z kim postać w oczekiwaniu na karpia.
UsuńNigdy po karpia nie stałam. Otrzymywałam na przydział w pracy. Teraz też nie stoję, ale bezskutecznie biegam na łowy karpiowe od kilku dni. Nie złowiłam, buuuuu...
UsuńNie rozumiem dlaczego masz taki problem z kupieniem karpia... W TV słyszałam, że nieopodal Lublina jest "zagłębie karpiowe" i ryby tamtejsze słyną ze smaku. To gdzież one popłynęły?
UsuńTeż nie rozumiem i nie wiem, gdzie się podziały. Dzisiaj w sklepie były tylko nieświeże płaty z klejącą się szarą mazią podobną do krochmalu, fuj!
UsuńPrzedziwna sytuacja. zawsze tak było czy tylko tego roku tak jest?
UsuńZawsze było wszędzie pełno karpi, nawet w wanienkach dziecinnych na targowiskach.
UsuńBet, aż boję się zapytać - kto i jak te biedne karpie zamordował?
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że uwielbiałem karpia na wieczerzę wigilijną. Uwielbiałem aż do mojego ślubu. Potem raz żona dała znać, że czeka na karpi, a on jeszcze pływa. Wszyscy czekali na wjaz smażonego karpika z kuchni na stół wigilijny. Nie można więc było dłużej czekać.
Nie będę tu opisywał co się potem działo. W każdym razie wtedy miałem wrażenie, że to ja bardziej cierpię niż mordowany karp.
Od tej pory zadowalam się filetami z dorsza.
PS.
Właściwie, to chyba nie chcę znać odpowiedzi na moje pytanie.
Leszku, spokojnie, karp był uśmiercony i wypatroszony fachowo, w sklepie rybnym. Nie mogę się nadziwić dlaczego nad losem karpi jest tyle wzruszeń. Czy równie głęboko przeżywamy ubój świnek, kurczaków, a nawet krów? To co, przechodzimy na weganizm?
UsuńBet,w tamtym roku Mikołaj się spóźnił,bo w saniach miał usterkę. Naprawił w warsztacie i przybył późną nocą 13 grudnia,mówiąc wszystkim"a ku ku!".
OdpowiedzUsuńO tak! Prrr i stop choć na te trzy dni!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
Loona, na te trzy dni to na pewno będzie prrrrr. Ale gdzie reszta grudnia? Uciekło tyle dni!
UsuńMeldunek nadzwyczajny!
OdpowiedzUsuńNiniejszym melduję, że złowiłam pięknego karpia królewskiego. Hurraaaaaa!
Przystępuję do cebulenia. Cebula się cieszy, że na coś się przyda i będzie miała swój udział w świętowaniu. A ja nad nią płaczę.
Gratulacje! Tym samym koszyk na cebulę już nieaktualny:))))
UsuńTakie łzy cebulowe to nie łzy prawdziwe. SPA dla oczu:)))