balia
bełt
ciak
cerowanie
chlebak
drynda
krachla
leberka
marmur
niewymowne
patentki
podobiadek
repasacja
reformy
siatka na zakupy
śledzik i lorneta
watolina
zacny
|
owalna wanienka z drewnianych klepek lub blachy ocynkowanej
tanie wino owocowe
złotówka
naprawianie skarpet
brezentowa torba na prowiant
noszona na długim pasku przez ramię
stary samochód
oranżada w szklanej butelce z zamykaczem
pasztetowa
głowizna, salceson
wszystkie rodzaje damskich i męskich majtek
wełniane pończochy
drobny posiłek przed obiadem
podnoszenie oczek w pończochach
rodzaj damskich majtek z nogawkami
ażurowa torba wykonana z plastikowej żyłki
śledź + 2x50g wódki
materiał do ocieplania odzieży zimowej
wartościowy, szanowany
|
Etykiety
- PRL (204)
- Rozmaitości (64)
- Podróże (43)
- Galeria ludzi zapamiętanych (9)
- Gawędy druha Mirka (7)

Słowniczek wyrazów zapomnianych
32 komentarze:
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Niedawno zachwyciło mnie słowo „dochówka”...
OdpowiedzUsuńCałkiem wyszło z użycia, tak jak czynność jaką opisuje. Otóż „dochówka” - to schowek w piecu kaflowym przeznaczony na przechowywanie potraw w cieple....No właśnie. Po co teraz coś takiego? Pstryk w mikrofali...i.... gotowe! Po co komu archaiczne słowo „dochówka”?????
Ileż jednak ciepła i pozytywnych emocji jest w tym słowie. Otóż ktoś przetrzymuje z troską ,obiad, dla kogoś kochanego, aby miał smaczny i ciepły posiłek. Posiłek trzeba „dochować” czyli utrzymać... dla ... kogoś ważnego i kochanego. Szczęśliwy ten "ktoś", szczęśliwa osoba, która "dochowa"....
A mikrofala ? Zimna stal, anonimowy pstryk, kilka sekund i gotowe. Gdzie tu miejsce na troskliwe myślenie i serce?????
A kto tak napisał na starym peerelku? Zapomniałaś o dochówce, o której tak ciepło napisałaś.
D o c h ó w k a
Wcale nie zapomniałam. Dochówkę często wspominam... Miałam obiecane zdjęcie pieca z dochówką, zapomniałaś?
OdpowiedzUsuńZdjęciówka
Nie mam zdjęć, nie mogę się doprosić. Myślałam, że zapomniałaś o dochówce, bo nie ma jej w słowniczku.
UsuńNo, fakt, nie wiem dlaczego nie ma jej w słowniczku.
OdpowiedzUsuńChyba dlatego, że funkcjonuje jako duchówka - całkiem bez sensu
UsuńWyjaśniam. Może nie ma w słowniczku, ale jest w słowniku. I nie dochówka, tylko duchówka, tak jak to określenie zapamiętałem z dawnych czasów. Bo nie od dochowywania, tylko - tu już się usiłuję domyślać - od powolnego duszenia potraw, oczywiście, o ile doprowadzono duchówkę do stosownej temperatury.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Nic podobnego! W dochówce nic się nie dusi! Tam się przechowuje pieczołowicie strawę dla spóźnionych biesiadników. W tym słowie jest cały ogrom uczucia troski i miłości dla domowników lub oczekiwanych gości.
UsuńPhi... duszenie! Toż to prawie horror...
Jeszcze jedno. Leberka, to nie jakakolwiek pasztetowa, tylko - z gwary mieszkańców Poznania (może też Krakowa - wątrobianka (od niem. Leberwurst), rzeczownik nie tyle zapomniany, co chyba raczej regionalny.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Być może masz rację, że to wyrażenie regionalne. Leberka-mówiono na pasztetówkę w moim regionie. Bez wątpienia jest tu wpływ Leberwurstu.
UsuńUżywanie tego słowa w sąsiedztwie Śląska łatwo się tłumaczy...
Przepraszam, jeszcze dwie kwestie i już może nie będę.
OdpowiedzUsuńDrynda w mojej pamięci uchowała się w postaci dorożki i tak też figuruje w słownikach i piosenkach (Nie masz jak dryndulka w taką jasna noc, hej, zielonka, śpiewaj, nie bądź kloc), aczkolwiek, być może, istnieją jakieś regionalne odchylenia.
Co zaś do siatki na zakupy - poprzedniczki dzisiejszych reklamówek (bzdura - coraz więcej niczego nie reklamuje), to zanim pojawiły się takie z plastykowej żyłki (konkretnie - nylonu czy stylonu) - były też robione z włókna naturalnego, czyli różnego rodzaju sznurków.
allensteiner
Nie przepraszaj, mów!
UsuńJa pamiętam dryndę jako określenie auta-rzęcha. Może dlatego, że dorożki w Krakowie były i są "zaczarowane"???? Hi,hi,hi...
W sprawie siatek pełna zgoda. Nie rozumiem natomiast dlaczego nadal na plastikowe reklamówki /nic nie reklamujące/ mówi się "siatka"?
Atawizm jakiś?
Allensteiner, i dochówka i duchówka.
OdpowiedzUsuńW moich stronach mówiło się dochówka. Żydzi np. w dochówce dochowywali jedzenie na szabas, aby było ciepłe, bo w szabas nie gotowali, a nawet w piecu ani pod kuchnią nie palili. Też np. w Gorzowie Wlkp. u cioci widziałam w piecu kaflowym taką dochówkę /i tak tam ją wszystkie ciocie - babcie nazywały/.
A może duchówka ma coś wspólnego z duchami????
UsuńMoże, hi, hi...
UsuńA tak na poważnie, to moja bratowa mówi duchówka i jej babcie tak mówiły. W literaturze też się spotkałam.
No tak, tam są duchy naszych babć i cioć, które pichciły i dochowywały jedzonko w dochówkach.
UsuńCóż, zdaje się, ze pora zmienić słowniki, albo ich autorów. Widzę tu kandydatury...
OdpowiedzUsuńallensteiner
Ależ oczywiście, że widzisz tu wspaniałe kandydatury na autorów słownika! My z alEllą jesteśmy mistrzami w tworzeniu oraz tłumaczeniu słów. Śliczne słówka robimy:)))
UsuńNo bo czemuż tej cholernej dochówki nie ma w słownikach?
OdpowiedzUsuńI jeszcze jeden tekst, bo są słowa uniwersalne: skrwawnięte serce u piersiów drynda gdzieżeś odeszła ma Rozalinda
allensteiner
Pamiętam, pamiętam ten tekst. Skrwawnięte serce...jest takie romantyczne!
UsuńJak nie ma, jak jest.
OdpowiedzUsuńJednak "duchówka" chociaż łatwiej (i częściej) mówi się: dochówka. Jest to nawet w słowniku: http://sjp.pwn.pl/slowniki/duch%C3%B3wka.html Nie w piecu lecz kuchni (fachowo: "trzonie kuchennym") i niekoniecznie kaflowej. Nie tylko do przechowywania w cieple potraw, ale również do pieczenia. "Pod kuchnią" stale podtrzymywało się mały ogień (rozpalanie było kłopotliwe i długo trwało), dzięki temu w -->saganie była ciepła woda do mycia a w czajniku w każdej chwili woda na herbatę. Konstrukcja kuchni była taka, że spaliny przesunięciem -->szybra można było skierować wokół duchówki - stąd funkcja podgrzewania. Przy pełnym otwarciu szybra i "podhajcowaniu" pod kuchnią duchówka stawała się - według dzisiejszej -->nomenklatury - piekarnikiem. Stąd inna nazwa: -->bratrura (z niemieckiego/jidysz? Bratröhre). Z lwowskiej piosenki, gdzie -->kuchta wabi amanta: "ja u państwa służe, sznycli mam w bratrurze".
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak szczegółową analizę duchówki. Prawdziwie fachowe wyjaśnienia. Bardzo pouczające. Wielkie dzięki:))
UsuńDo: śledzik i lorneta. Jeszcze lepiej brzmi: "lorneta z meduzą" czyli po ludzku "seta i galareta". Ta "meduza" świetnie oddawała jakość serwowanej galarety.
OdpowiedzUsuńTak jest, seta i galareta brzmi doskonale!
UsuńDrynda to jednak dorożka, co nawet łatwo sprawdzić w słownikach. Od tego -->dryndziarz, czyli dorożkarz. Natomiast owszem spotkałem się z tą nazwą w odniesieniu do samochodowego rzęcha, dzwoniącego podczas jazdy obluzowanymi częściami, ale to już od słowa "dryndać"
OdpowiedzUsuńOkreślenie "drynda" pamiętam z dzieciństwa w odniesieniu do starych, bardzo nielicznych wtedy samochodów, motorów i wszelkich pojazdów kołowych. To nie wyklucza pochodzenia tego słowa od dorożki.
UsuńSłowo brzmi wdzięcznie, trzeba przyznać:)
Marmur , to włoski salceson, a na czarny salceson , mówiono cwaniak , a dlaczego? Bo nie dał się wywieźć do ZSRR , wszystko co lepsze , a zwłaszcza szynki , jechały do ZSRR. Mówiono też na niego , szynka kolejowa. Na kaszankę w niektórych regionach , mówiono , kiełbasa z murzyna, dziś bardzo nie poprawne politycznie.:)
OdpowiedzUsuńDobre, dowcipne. No, fakt, słowo "murzyn" dziś niepoprawne. Nie rozumiem dlaczego. Co w tym obraźliwego? Murzynek Bambo pewnie śmieje się z tego rzekomego "rasizmu" wszak na Murzynku bambo my uczyliśmy się tolerancji i przyjaźni!
UsuńJa też pamiętam duchówkę w piecu kuchennym, daruję sobie fachowe nazwy, bo nam chyba chodzi o przywołanie atmosfery, naszego dzieciństwa... Piszecie, że nie znaleźliście w słowniku "dochówki", więc może jednak duchówka? Nie od duchów, tylko od ciepła, ciepłego powietrza - jak kiedyś mówiono "duchu". Konstrukcja dokładnie taka, jak ją opisał: Anonimowy16.02.2015, 18:23. Na Mazowszu, Podlasiu mówiono "duchówka" - wspaniała zimą, gdy się wracało wieczorem do domu z prawdziwego lodowiska, które z nadejściem mrozów przygotowywali nasi, miasteczkowi strażacy, polewając pracowicie wodą plac za szkołą. Wkrótce pojawiło się tam oświetlenie, muzyka z blaszanego "wiadra" i wszystkie te wspaniałości za ... złotówkę wstępu! Tak wyglądała "komuna" w małym mieście na wschodzie PRL-u, wśród starych, polskich wsi, gdzie nie było PGR-ów..
OdpowiedzUsuńDzięki, Anonimowy, za przypomnienie atmosfery zimowych zabaw na lodzie. Po taki szaleństwie konieczna była gorąca strawa aby czerwone od mrozu policzki odtajały.
UsuńBardzo mi odpowiada twoja interpretacja "Duchówki" - od "ducha" a może "wozducha" z rosyjska? Wszak o kresach mówisz...
Pozdrawiam ciepło niczym z duchówki:))
W lubelskim to też duchówka i raczej kojarzyło nam się z "duchotą"= gorącem, które buchało na człowieka, gdy zaglądał do tejże duchówki.
UsuńDziękuję za kolejną interpretację dochówki. Wszystkie wypowiedzi w tej sprawie mają wspólny mianownik: ciepło, miłość, troska.
UsuńPiękne, prawda?