A jak? A tak! A jakże i owszem! Odrobina luksusu wszystkim
nam się należała i chyba właśnie dlatego w pobliżu naszego robotniczego osiedla
wybudowano prawdziwy, pełnowymiarowy basen do pływania, plażowania oraz dziecięcego
taplania w brodziku i młodzieżowego trenowania skoków do wody. To, czym kuszą
dziś za wielkie pieniądze deweloperzy na zamkniętych osiedlach dla bogaczy –
my, mieliśmy tak po prostu, tuż obok bloku. Wstęp dla każdego za kilka złotych
i wakacyjny darmowy karnet dla uczniów
miejscowej szkoły.
Wystarczyło zarzucić ręcznik na szyję i nawet bez sukienki, w
samym kostiumie kąpielowym, wybiec z domu, aby już po chwili zanurzyć się w
wodzie. Dzieciom uchodził brak wierzchniego ubioru bowiem osiedlowa ścieżka do
basenu króciutka była.
Ech…
Co to był za raj! Spędzaliśmy całe dnie na radosnym pluskaniu, o zgrozo całkiem
samodzielnie! Zadowolone mamusie przychodziły obiadową porą nakarmić mokre
latorośle. Kanapkę ze smalcem, kiszone ogórki, garnuszek zupy i butelki z
kompotem lub zimną herbatą podawano przez płot. Na terenie basenu działał
wprawdzie bufet, ale nie było potrzeby z niego korzystać mając domowy wikt pod
nosem. Nawet nie wiem co serwowano w basenowym bufecie bo grzeczne dziewczynki
tam nie uczęszczały. Nad bezpieczeństwem kąpiących się obywateli czuwali
ratownicy i nie pamiętam aby kiedykolwiek doszło tam do poważniejszego wypadku.
Owszem, co bardziej atrakcyjnym dziewczętom groziło niechciane wrzucenie do
wody, oczywiście w ramach młodzieńczych zalotów. Pisku i plusku było co
niemiara!
Kto
i dlaczego wpadł na pomysł zbudowania otwartego basenu z kompleksem
rekreacyjnym na obrzeżach miasta, w pobliżu bloków zamieszkałych głównie przez
klasę robotniczą z pobliskiej fabryki? Być może takie były wytyczne któregoś z
ważnych Komitetów partyjnych, może nawet tego najważniejszego, Centralnego? A
być może, w Miejskiej Radzie Narodowej był jakiś Towarzysz – Wizjoner, który
zapragnął dać zwykłym ludziom odrobinę luksusu znanego z amerykańskich filmów o
życiu bogaczy? Wizjoner lub Społecznik zapewne
załatwił stosowne zezwolenia i projekty, wystarał się „po znajomości” o
materiał budowlany, zorganizował okoliczną ludność i miejscowe Zakłady Pracy do działania w
ramach „czynu społecznego” i powstał basen! Tak, ta wersja zdecydowanie
bardziej mi się podoba chociaż za jej wiarygodność absolutnie nie ręczę oprócz rzeczywiście
sporego wkładu „czynu społecznego” w realizacji tego przedsięwzięcia. No cóż,
wszak „nie święci garnki lepią” a liczy się efekt.
Baseny
kąpielowe dla „ludu” były ongiś chyba dość popularnym pomysłem na podniesienie
atrakcyjności życia bowiem podobny obiekt spotkałam w pewnej opolskiej gminie,
nieopodal sporego Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Czyżby więc budowano je w
myśl idei „dla ludu pracującego miast i wsi”?
Minęło
sporo lat… Tam, gdzie dawniej szum i wody plusk oraz radosna dziecięca wrzawa -
dziś wyrasta krzaków gąszcz. Zabudowania i basenowe urządzenia rdzewieją, kruszą
się i zapadają. Powstaje typowa dla opuszczonych inwestycji, wzorcowa wprost Ruina.
Szkoda.
Powodem
opisanego stanu rzeczy jest podobno nieuregulowana kwestia własności gruntu
czyli mówiąc wprost, roszczenia potomków pradawnych właścicieli terenu. Sprawa
jest pod względem prawnym na tyle zawiła, że trwa i trwa już dziesięciolecia, a
nasza wzorcowa Ruina ma się świetnie i nadal postępuje.
Wydaje
się, że moda na otwarte baseny minęła bezpowrotnie. Podobno koszty eksploatacji
zbyt duże, a zainteresowanie tym sposobem rekreacji słabnie. No tak, liczne
podróże rodaków po odpoczynek nad naturalnymi akwenami w kraju i za granicą
zdają się to potwierdzać. Chociaż… Mniej zamożni lub mniej mobilni obywatele nadal
istnieją i nadal zasługują na odrobinę luksusu. Czyż nie?
No
to idę schłodzić się pod domowym prysznicem. Szuuu... Szuuu… Kap… Kap… Kap!
Dodatek specjalny z dnia 8 sierpnia 2018!
Oto stan obecny basenu gdzie młodość spędzała koleżanka Lilka. Podziwiajmy ruinę, która otrzymała wprawdzie "drugie życie" w postaci pojemnika do kąpieli świątecznego karpia ale czy na taki los zasłużyła?
No tak ... grzeczne dziewczynki nie chodziły do bufetu, a niegrzeczne chodziły, gdzie chciały. ;)
OdpowiedzUsuńAle masz rację w PRL dzieci, kobiety w ciąży i starcy mieli się całkiem nieźle. W wieku od ok. 10 lat do 16 chodziłem do MDK (Mł. Dom Kultury) na sekcje RTV i malarstwa. Wszystko było za darmo, a dojazd na ulgowym 10-przejazdowym bilecie kosztował 15 gr. (np. lody 1-2 zł.). Basen też mieliśmy z falą i zjeżdżalnią, nie chodziłem, bo bliżej mieliśmy 2 stawy kąpielowe i kilka strumyków.
Jak się ma stawy i strumyki to basen nie jest atrakcją. Ale gdy w pobliżu tylko zabrudzona /wtedy okropnie brudna!/ Wisła to basenowe życie kwitło. Sezon rozpoczynano 1 czerwca jako jedną z atrakcji obchodów Dnia Dziecka. Mój starszy brat wyczekiwał dnia wymiany wody /dość często wymiana wody następowała/ aby wieczorową porą pływać w czystej wodzie do upadłego.
Usuńps nie wolno było dziewczynkom chodzić do bufetu bo tam chyba sprzedawano piwo oraz na pewno słodką, sztucznie barwioną oranżadę. Taki napój był na naszej domowej liście produktów zakazanych:)) Trudne dzieciństwo...
Te strumyki i stawy kąpielowe to "się miało w PRL". Teraz strumyki (a było ich 17 w Łodzi!) schowano pod ziemię, a ze stawów kąpielowych korzystają tylko kajaki, bo dla ludzi woda niezbyt czysta.
UsuńStrumyki w konspiracji:)) Tyle zostało z tego peerelowskiego "mania". Bilans niezbyt korzystny.
UsuńMamy aquaparki, ale policz ile krótki pobyt kosztuje rodzinę z dwójką dzieci. Nikt nie myśli nawet by być pół dnia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bywalec Polfy którą ponoć mają reaktywować
Oczywiście, że koszty takiej rekreacji są "nie dla każdego", niestety.
UsuńSprawdziłam i okazuje się, że w naszym mieście działają obecnie tylko 2 baseny odkryte, w tym jeden jest w Nowej Hucie. No i jak tu żyć? Hi, hi, hi... Mus lecieć do ciepłych krajów!
Ja wiekszosc wakacji spedzalam na warszawskiej skrze, Jako dziecko chodzilam tam ze starszymi siostrami, a jak podroslam z kolezankami "z podworka". Oj, beztroskie byly te lata :) A tak wyglada teraz skra: http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/56,95080,19573251,skra.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Beata
To jest dokładnie taki sam widok jak "mojego basenu" :(( Chyba mam rację twierdząc, że baseny to przeszłość i już nikt nie jest zainteresowany ani ich odbudową ani korzystaniem z basenowej kąpieli.
UsuńJasne, że lepsza i zdrowsza jest kąpiel w naturalnym akwenie, ale "na bezrybiu i rak ryba"!
Wydaje mi się, Beato, że jesteś tu nowym lub nieczęstym gościem więc witam szczególnie ciepło:)))
Niestety korzystałam tylko z basenów w sanatoriach. Odkrytych obiektów nie znałam, ale takiej dewastacji, o jakiej piszesz nie mogę pojąć. Bez względu na to, kogo na co stać, to taki basen byłby przydatny wszystkim: w czasie urlopu niech ktoś leci sobie w ciepłe kraje, ale gdy 5 dni pracuje, to dwa można spędzić w basenie(przy nim).Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodobna dewastacja postępuje na warszawskiej Skrze - jak donosi w komentarzu powyżej Beata. To potwierdza moją hipotezę, że takie baseny chyba nie wytrzymują współczesnych reguł ekonomicznych. Lepiej, jak widać inwestować w przykryte aquaparki, które funkcjonują cały rok. Ale dla mnie to absurd aby latem kąpać się w zamkniętej hali gdzie słońce nie dochodzi.
UsuńTe strumyki i stawy kąpielowe to "się miało w PRL". Teraz strumyki (a było ich 17 w Łodzi!) schowano pod ziemię, a ze stawów kąpielowych korzystają tylko kajaki, bo dla ludzi woda niezbyt czysta.
OdpowiedzUsuńOooo, widzę, że się dwoisz w komentarzach. Z uszanowania zachowam obydwa egzemplarze:))
UsuńChciałem "dublera" usunąć, ale przecież teraz taka jest moda. ;)
UsuńTak, tak! Dubler jest nieusuwalny:))
UsuńW moim mieście były otwarte baseny, gdzie spędzaliśmy czas. Wprawdzie nie tuż za domem, jednak też nie tak daleko. I pewnie nie było drogo, bo mogłam chodzić, kiedy chciałam a rodzicom się nie przelewało. Potem przez długi czas baseny niszczały. A teraz dowiedziałam się, że zostały reaktywowane i znów można się chłodzić. Podobno młodzi ludzie na facebooku utworzyli grupę "żądamy otwarcia basenu" i ruch poparcia był wielki. No to władze miejskie sobie zaplusowały.
OdpowiedzUsuńNo to super wiadomość, że głos ludu został wysłuchany! Brawo oni!
Usuń"Kanapkę ze smalcem, kiszone ogórki, garnuszek zupy i butelki z kompotem lub zimną herbatą" - wiesz jak mi to zapachniało!, zwłaszcza ten smalec i kiszony ogórek.
OdpowiedzUsuńZatem - do dzieła! Ogórków dostatek. Gorzej ze smalcem bo obecne świnie smakują nie tak wieprzowo jak dawniej.
UsuńKompoty zostały oficjalnie odrzucone z jadłospisów jako, że zawierały cukier, którego zawartość w nowoczesnych napojach butelkowanych fabrycznie jakoś mniej przeszkadza. Dobrze, że chociaż herbata nadal jest herbatą:))
Wypisz-wymaluj. Wstąpiwszy niedawno przejazdem do Ciechocinka z trudem rozpoznałem były dworzec kolejowy, do którego pociągi już nie docierają. Ale przecież nieopodal dworca, obok tężni był wielki basen, bodaj największy solankowy basen w Polsce, a może i dalej. Z trudem odnalazłem tubylców (przeważają przyjezdni), którzy wskazali mi kierunek. Zastałem ogrodzony i zarośnięty kawałek terenu i gdzieś tam, przez dziurę w płocie odszukałem resztki budynku, w którym mieściły się szatnie i coś tam jeszcze, oraz samego basenu. Przyznam zresztą, że gospodarze miasta zadbali, by ruina nie psuła estetyki kurortu, nim nowi(?) właściciele coś z tym zrobią. A przecież basen nie był pamiątka po wrednym PRL-u, był nieci starszy...
OdpowiedzUsuńNo to jest następny zdewastowany i zapuszczony basen do kolekcji!Skoro, jak powiadasz był on starszy niż PRL to wyklucza wątek zemsty politycznej. Więc chyba jednak ekonomia... Stosunki własności i wszelkie tego konsekwencje. Albo zmiana upodobań społeczeństwa, które basenów juz nie lubi. Tą tezę podważa jednak komentarz iwonakmita na piątej pozycji powyżej.
UsuńMoże ktoś poda kolejną hipotezę upadku basenów?
Hipotezy nie podam, mówi się, że kolejne władze zaczęły miewać socjal obywatela (obecnie suwerena)coraz głębiej w d***. Stąd może nasz sentyment do czasów PRL-u, kiedy to istniały baseny, domy kultury, sks-y, pracownicze kolonie dla dzieci, wczasy FWP, ORS-y (pamięta kto? - Obsługa Ratalnej Sprzedaży),kasy zapomogowo-pożyczkowe itp. itd.
OdpowiedzUsuńMój basen był o rzut beretem. Były przebieralnie, wieża do skoków, zjeżdżalnia (taka, która darła majtki!), trawa wokół. Miałam do wyboru, bo obok było jezioro z plażą strzeżoną, wypożyczalnią sprzętu, natryskami saturatorami i... parówkami, grzanymi w takich garach, w jakich dzisiaj sprzedaje się gotowaną kukurydzę nad morzem.
Ta pływalnia naprawdę była ładna!
Dzisiaj (to znaczy współcześnie) basen wypełniany jest wodą w okresie przedświątecznym - kąpią się w nim hurtowo karpie.
Ale z wieży jakoś żaden nie skacze!:))
...a tam, po lewej... tam... tam, właśnie - to ja się opalam!
Usuń:)))))
Lilko! Dodaję Twój basen do kolekcji basenowych ruin. Pozwolę sobie wkleić zdjęcie pod tekstem aby wszyscy zobaczyli.
UsuńWspomnień nie wkleję bo się nie da:))) Każdy je ma dla siebie.
ORS - w bardziej dowolnym tłumaczeniu to : Ostatni Ratunek Społeczeństwa. Tak mawiał mój ojciec.
Wypatruję Twojego leżaka po lewej stronie:)))
Leżaka szukasz? Kto by tam wówczas o leżaku myślał?! :) Kocyk był. Kanapki były. I kompot albo oranżada.
Usuń...a po drugiej stronie miasta, na nowo zbudowanym ogromnym osiedlu Rataje też powstała pływalnia odkryta. To dopiero był wypas! Szczęka opadała z zazdrości. Byłam tam może ze dwa/trzy razy, bo daleko ode mnie, bliżej miałam "mój" basen i jezioro.
Osiedle ma się nadal dobrze (służy teraz, jako miejska sypialnia), gorzej z pływalnią.
http://cdn1.codziennypoznan.pl/201606241325/pub/img/full/6c/3a5f-1598988-469634579806920-6828831877711139043-o_201408121033.jpg
Chciałaś kolekcję? Proszę. :))))
http://www.codziennypoznan.pl/artykul/2014-08-12/mieszkancy-rataj-chca-odkrytego-basenu#ph-5505e5d4557cacbcfdda8f701b898628
UsuńAaaa... To w Poznaniu takie rzeczy? W gospodarczo wzorcowym Poznaniu???
UsuńA pan Czarnecki to z TYCH Czarneckich? Bo jeśli tak, to jest nadzieja:)))
Słusznie powiadasz, że leżaki w tamtym czasie to był jakiś wymysł niedorzeczny. Nawet kocyk często zastępował ręcznik - po co dwie rzeczy nosić skory wystarczyła jedna?
Nie mam bladego pojęcia czy z TYCH Czarneckich, czy z innych, Bogu ducha winnych!
UsuńNa wszelki wypadek wolę nie znać tego pana, bo a nuż...
Faktów się jednak nie zmieni: w P-niu, jak w Brazylii - Centrum pokazowe, a wokół favele (masz przykład z pływalnią!).
Niezależnie od tego, kto dzierży władzę.
Szkoda, miałam o Poznaniu lepsze zdanie. Ale przecież mamy dobrą zmianę więc wszystko się zmieni:))
Usuńhe he! wszyscy mieli!
Usuńa niektórzy jeszcze mają...
Może jednak w naszym klimacie basen z dachem, klimatyzacją i stabilną temperaturą wody, zwany akwaparkiem kalkuluje się lepiej? Na odkrytym przy kiepskiej pogodzie, a także przez ponad połowę roku niezależnie od pogody biletów nie sprzedasz, a jakieś koszty jednak ponosić trzeba, żeby budowla się nie rozpadała...
OdpowiedzUsuńMareczku, oczywiście, że lepiej się kalkuluje dla właściciela. Dla klientów już niekoniecznie.
UsuńA gdzie słońce i wiaterek? Klimatyzacja tego nie zastąpi...
Zlituj się, Mareczku! Na pływalnie forsy nie ma, stary stadion w mieście straszy kikutami, pięknie położone boisko lekkoatletyczne z kortami tenisowymi woła o pomstę do nieba, hala sportowa się rozpada... Nawet na szalety miejskie brak pieniędzy...
OdpowiedzUsuńTo może załóżmy jeszcze jedną fundację "Pomagamy"...?
A byłeś Ty choć raz z całą rodzinką w akwaparku? Przez jeden dzień? Zaliczyłeś Ty lub dziatki proponowane tam atrakcje?
Będę dyskretna i nie zapytam o stan Twego portfela, po powrocie.
Przepraszam, ale mnie ruszyło... :)
Mnie też rusza jak słyszę, że będziemy budować strzelnice w każdej gminie. Orliki przeklęte - strzelnice niezbędne!
UsuńA byłyście, szanowne damy, na odkrytym basenie w listopadzie? A może w kwietniu? Wystarczy zbudować i już? Nie wystarczy, dlatego się rozpadają albo już rozpadły. Za akwapark płacę, utrzymując jego standard, kupując bilety. Za odkryte baseny (też zazwyczaj z biletami) a także za inne przyjemności fundowane przez ekonomicznie niewydolny system płaciłem poziomem życia, nie powiem, że podatkami, bo bo przez dłuższy czas nawet podatków nie było. I tego ani darmowy basem ani tanie kino i komunikacja miejska nie zmienią.
UsuńJasne, że baseny odkryte mają żywot sezonowy dlatego powinny mieć dodatkowe źródło finansowania. Obok "mojego" zbudowano camping oraz niewielki hotelik, które to funkcjonują do dziś. A basen zarasta krzakami. Myślę, że przy dobrym pomyślunku dałoby się zorganizować finansowanie odkrytego obiektu.
UsuńTwoje uwagi na temat finansowania "luksusu dla mas" z kieszeni wszystkich są trafne. Podobny system działa nadal, z tym, że wszyscy finansujemy często "luksusy dla wybranych":))
Uwaga! Druh Mirek pozdrawia nas Wszystkich:)) Na jego prośbę kopiuję tu jego słowa:
OdpowiedzUsuń"No cóż, jak doskonale Wiecie byłem i jestem nie tylko świadkiem
ale również uczestnikiem wszystkich wydarzeń od 01 września 1939 roku.
Mimo swego wieku i związanych z nim trudnościach fizycznych musiałem
ograniczyć swą aktywność twórczą.
Systematycznie obserwuje Wasze blogi Dziewczyny: Betto, dęEllu i Malino.
Realizujecie sentencję Leonarda da Vinci:
"ZOSTAWIAMY PO SOBIE DOBRE IMIĘ I TRWAŁĄ PAMIĘĆ WŚRÓD
ŚMIERTELNYCH, ABY ŻYCIE NASZE NIE PRZESZŁO NADAREMNIE".
Dziękuje, serdecznie Was pozdrawiam i CZUWAJ Mirek
Możesz to umieścić w temacie. Nie wiem dla czego nie mogę wejść na
te komentarze "
Druhu Mirku! Dziękuję za Twoją obecność i życzliwość oraz cenne wpisy i komentarze. Pozdrawiam najserdeczniej ♥ ♥ ♥
UsuńBet,Kochana Mróweczko..Ty sobie tak żyjesz spokojnnie i dostojnie i nawet nie wiesz,że gdziś tam daleko na świecie jest ktoś,kto Ciebie kocha,Mmaleńka Koteczko..Zgadnij kto..
OdpowiedzUsuń