niedziela, 10 lipca 2022

Pomyłka!

       Jako prawdziwy dinozaur minionej epoki posiadam telefon stacjonarny, który czasem się odzywa. Głównie z powodu przekazywania reklam oraz zaproszeń do nadzwyczajnie skutecznych badań, ale dziś było tak:

        - Drrrr… No, nie zupełnie przedpotopowe „Drrrr…” ale brak mi odpowiedniego wyrazu dźwiękonaśladowczego dla bardziej nowoczesnego dźwięku dzwonka.

        - proszę, słucham – przyjmuję telefon właściwą sobie formułką

        - dzień dobry, czy zastałam Krysię?

       - niestety, to pomyłka, nie mam tu żadnej Krysi.

- przepraszam Panią bardzo… Najmocniej przepraszam

Taki uroczy retro - dialog odbyłam dziś z samego ranka. Rozczuliłam się… Kto dziś tak pięknie się myli wybierając numer w starym telefonie? Od dawna nie miałam okazji odebrać omyłkowego połączenia. Niech mi wolno zauważyć, że dominujące obecnie w użyciu telefony komórkowe bardzo rzadko się mylą. Dodatkowo, identyfikują na wyświetlaczu osoby nawiązujące połączenie, ostrzegają przed nieznanym numerem złowrogim słowem „Spam”. Poszukiwanie „Krysi” w tradycyjny sposób jest więc skazane na niepowodzenie?

A te grzecznościowe formułki wypowiadane z okazji rozmów telefonicznych! Pamiętam, gdy po dziesięciu latach oczekiwania na zainstalowanie telefonu nadszedł ten pamiętny dzień wykonania pierwszego połączenia, nie bardzo wiedziałam jak się zachować. Rodzice zarządzili szkolenie w zakresie obsługi nowego urządzenia z uwzględnieniem zasad Dobrego Wychowania. Stanowczo odrzucono najbardziej wtedy popularne, lakoniczne i bezosobowe „Halo” na rzecz: „Słucham?”, „Proszę, słucham?” lub „Tak, słucham?”. Po czym następowało oczekiwanie na przedstawienie się rozmówcy. Obowiązywała zasada, że przedstawia się osoba nawiązująca połączenie.

Ponieważ w domach zazwyczaj działał tylko jeden aparat telefoniczny należało opanować grzeczny sposób przywołania właściwej osoby. To już była bardziej skomplikowana sprawa. Po oczywistym „Dzień dobry” oraz przedstawieniu się należało użyć formułki:

„Czy mogę prosić Krysię do telefonu?” lub „Czy zastałam Krysię?”, „Czy mogę mówić z Krysią?”. 

Za niegrzeczne uważano zapytanie „Kto mówi?” skierowane do osoby odbierającej połączenie.

Ważna była także pora kontaktów – telefon wykonany, bez bardzo ważnej potrzeby, po godzinie 21 uznany był za nietakt. W przypadku pomyłkowego połączenia obowiązywały uprzejme przeprosiny.

Tak wyedukowane dziecię mogło trenować sztukę poprawnego telefonowania łącząc się z Zegarynką!




 

24 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    Obecnie, gdy telefonuję, najczęściej słyszę "no, co tam?". Teraz już wiem, dlaczego takie zgłoszenie nie podoba mi się, a wręcz razi. Zapewne tak samo - jak Ty, Bet - jestem wyedukowana w zakresie obsługi telefonu, w tym sztuki zgłaszania się.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest już nas dwie:) Może "no, co tam" jest uzasadnione tym, że telefon informuje nas kto dzwoni? Ale tak czy siak, nawet do zaprzyjaźnionych osób warto jest odzywać się grzecznie.
      Mnie bardzo razi zwrot "witam", który dawniej był uważany za raczej oficjalną formę powitania. Teraz wszystkie nastolatki "witają" chwaląc się jednocześnie, że właśnie siedzą w toalecie.

      Usuń
  2. A może "umdujdumdaaaaaaaajolaaaaaj" będzie mniej starodawne od "drrr".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może też być "plummmmmkapppplummmmplask":) Wszystko zależy od ustawienia dzwonka.

      Usuń
  3. Trzymam telefon stacjonarny z dwóch przyczyn. Po pierwsze, bo kilka osób starszej już daty dzwoni do mnie na ten właśnie numer. Zresztą w przypadku tak wyselekcjonowanych osób zwrotu "no, co tam?" nie byłbym w stanie uznać za nietakt bo z przeciwnej strony też się zaliczam do wyselekcjonowanego grona. Druga przyczyna, to zasada, by nie kłaść wszystkich jajek do jednego koszyka. Może się przecież zdarzyć, że z jakichś przyczyn inne środki komunikacji przestaną funkcjonować. Co zaś do reklamodawców - coraz nowe teksty stosuję. Ostatnio: "czy wie pan, co w takiej sytuacji powiedział ś. p. prezydent Lech Kaczyński?" To ja, Mareczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mareczku, telefon stacjonarny jest przydatny gdy zawodzi zasięg komórkowy. U mnie zasięg jest kiepski więc rozmowy komórkowe najlepiej prowadzić na balkonie. Zimową porą jest to kłopotliwe:)
      "No, co tam" jednak uznaję za zbyt poufałe nawet w wyselekcjonowanym gronie:) No, ale nawykłam do szacunku dla telefonu gdyż wzrastałam w czasach gdy było to dobro luksusowe.
      Mareczku, czyżbyś miał problem z logowaniem się z konta Google? Pytam, bo ja mam taki kłopot na niektórych blogach.

      Usuń
    2. Są jakieś tam loginy czy hasła, które mam gdzieś odnotowane i nie mam ochoty ich szukać ani uczyć się na pamięć. Za dużo tego wszystkiego, gdy jeszcze pracowałem, musiałem mieć w głowie służbowo i prywatnie około stu znaków, z których część podlegała co jakiś czas wymianie, w dodatku system wymagał, by się nie powtarzały. Być może musiałbym też podawać co chwila informacje, których nie mam ochoty upowszechniać. Pozdrawiam, Mareczek

      Usuń
    3. Właśnie, loginy i hasła zazwyczaj walają się na pojedynczych karteczkach i choć u mnie w jednym pudełeczku siedzą to i tak warto je wpisać do jednego notesu. Mam taki zamiar już od dłuższego czasu...

      Usuń
    4. A PIN do karty kredytowej, najlepiej przypiąć spinaczem do tejże karty. ;) Wtedy nie zagubi się w czeluściach pudełeczka. A jak się zgubi, albo ukradną, to razem z kartą, więc i tak nie będzie już potrzebny. :)))

      Usuń
    5. O, tak! To bardzo dobry sposób na "nie zapamiętywanie" ważnych numerków:))

      Usuń
  4. Nasz stacjonarny, oprócz niechcianych telemarketerów, wykorzystuje Rodzina i bardzo, bardzo dawni znajomi, gdyż jego numer wędrował przez ponad 30 lat przez wszystkie przeprowadzki, i te z miasta do miasta też. Tym bardziej łatwy do zapamiętanie gdyż jego cztery ostatnie cyfry mają matematyczną postać: a, a do drugiej, a do trzeciej, a do trzeciej - chodzi o potęgowanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, telefon stacjonarny bywa bardzo przydatny. Ja długo nie zapamiętywałam mojego numeru komórkowego bo one długie są. Stacjonarne, zwłaszcza te długotrwałe są bardziej przyjazne dla mózgów. Tym bardziej, że przy okazji można poćwiczyć matematykę:))

      Usuń
  5. Do tego dochodziła cała masa żartów telefonicznych, które robiło się naiwnym abonentom. W stylu: - magister Kowalski? . - Kowalski ale nie magister. - To czemuś się b.cu nie uczył !?. Brzdęk odkładanej słuchawki. I takie tam, nie zawsze związane z wysoką kulturą, podawaną za przykład w Twoim tekście. A wszystko to z nudów przed erą Internetu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żarty i dowcipy nie tylko telefoniczne powoli odchodzą do lamusa. Jedynie czołowy Prezes tryska obecnie humorem. Tragikomiczny jest.

      Usuń
  6. Żarty? Czekając na tramwaj widziałem jak dwóch około 10-letnich młodzieńców podszedłszy do automatu wykręciło trzycyfrowy numer. - Halo! Czy to cegielnia? Nie? To czemu tak gliną śmierdzi? (Mareczek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takich mniej wybrednych pamiętam:
      Halo, Pan Zając? Pif-paf!

      Usuń

    2. A - Dzień dobry.
      B - Dzień dobry.
      A - Czy potrzebuje pani pralkę?
      B - Nie!
      A - To niech ją pani wystawi przed dom w ciągu 10 minut.

      Usuń
    3. To już całkiem przyzwoity żart:) A jaki uprzejmy!

      Usuń
  7. Zawsze się przedstawiam, zauważyłam jednak, że dzwoniąc do instytucji, osoba odbierająca telefon rzadko się przedstawia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dziwne, bo właśnie w rozmowach służbowych przedstawianie się jest wręcz obowiązkowe. Niektóre instytucje bardzo tego pilnują. Dla petenta jest to informacja bardzo ważna.
      Lipcowe pozdrowienia:))

      Usuń
  8. Czasy się zmieniają. Telefon mieliśmy od ok. 1960 r. więc nie brakowało m.in. t.zw. "grzecznościowych telefonów", czyli z poproszeniem np. sąsiada. W epoce Gierka było już więcej telefonów więc zdarzały się i takie żartobliwe telefony: "Jest Krysia"? Jest. To rzuć ją na druty. I odbierający telefon rzucał Krysię na druty, drąc się: Krycha, do ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzało się, że sąsiad przychodził aby skorzystać z telefonu. To bardzo zacieśniało więzi sąsiedzkie:) Jeden z naszych sąsiadów tak się zadomowił przy telefonie, że przychodził pod pretekstem wykonania telefonu, który niekoniecznie dochodził do skutku. Zamawiano też rozmowy międzymiastowe lub wręcz międzynarodowe na które czas oczekiwania był bardzo długi. W takim przypadku zamawiającego przywoływało się stukaniem w kaloryfer.

      Usuń
  9. Nie byłem pewien, czy logowanie z konta Google już działa, więc stąd ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Logowanie z konta Google działa wybiórczo. Na niektórych blogach nie działa, na innych wymaga kliknięcia w " okienko "wybierz profil" i tak to jakoś dziwnie się porobiło.

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.