sobota, 13 stycznia 2024

Co autor miał na myśli?

         Pudełko ze zdjęciami mnie wezwało znudzone brakiem zainteresowania. Tym razem uwagę zwróciły pozornie nic nie znaczące i wcale niepiękne fotografie.

Oto dość kiepskie technicznie zdjęcie obrazujące typowe elementy peerelowskiego wystroju wnętrz ale… Dlaczego uwieczniono zwiędłe tulipany, a zgodny z ówczesną modą wiklinowo - słomkowy abażur wisi na niedbale przekrzywionym wysięgniku lampy? Elegancki, ceramiczny wazonik w stylu epoki trochę ginie w mroku. A szkoda. Czyżby chodziło tu o uchwycenie refleksów na światła na ścianie czy jednak o coś więcej?


      Dwa, chylące się ku sobie, drzewa kładące dwa przedłużające je cienie. Hmmm… Otwarta przed drzewami przestrzeń mogła być symboliczna?


       A tu kolejna fascynacja grą cieni drzew na śniegu i chyba ważne było jedynie wrażenie estetyczne. 

Na koniec najbardziej zaskakujące zdjęcie - studium kobiecych nóg opartych na specyficznej podkładce. Wyraz uwielbienia dla modelki czy żart? A może sugestia podeptania reżimowej prasy:))


    Przestawiam Autora prezentowanych zdjęć - tu pochłoniętego majsterkowaniem. Niewykluczone, że właśnie pracuje nad domowym powiększalnikiem do obróbki swych dzieł. Przyznam, że ta fotografia jest dla mnie kultowa i świetnie pokazuje jego osobowość:) Ach, Tato!


 Zdjęcia wykonano z początkiem lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.

 


 


 

26 komentarzy:

  1. Czerń i biel a jaka skala wyrazu i interpretacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puściłam wodze fantazji i dorobiłam interpretacje:) Lubię czasem snuć teorie dotyczące oglądanych obrazów.

      Usuń
  2. Fajnego miałaś Tatę. To pierwsze zdjęcie fascynuje, bo faktycznie nie wiadomo, czy autor miał coś na myśli czy ... W latach 60 ub.wieku najpopularniejsze były błony fotograficzne 6x9, które - po załadowaniu do aparatu - należało przewinąć do punktu startowego. Bardziej oszczędni fotografowie tak operowali błoną (cofając ją w ciemni), że uzyskiwali dodatkowe 13 zdjęcie, które jednak nie było zbyt pewne, i wtedy wykonywano zdjęcie próbne. Ja tak robiłem i myślę, że Twój Tato też tak robił. Natomiast pozostałe zdjęcia to już wyższa szkoła jazdy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze zdjęcie wygląda lepiej po skanowaniu i dodaniu kontrastu oraz ostrości ( tylko takie czynności obróbcze potrafię wykonać:)) niż w oryginale.
      Ale mnie też ten obrazek fascynuje. Ma klimat.
      Natomiast spodziewałam się większego zainteresowania nogami modelki:))
      To zdjęcie chyba dowodzi poczucia humoru u fotografa, który chyba próbował "wyższej szkoły jazdy" na tyle, na ile pozwalała ówczesna technika.

      Usuń
    2. Już kiedyś interesowałem się nogami tej modelki (bo to ta sama!), która wtedy siedziała chyba na plaży. Ale odzewu nie było, więc ...

      Usuń
    3. Oj nie wiem, nie wiem czy ta sama:)) Nie pamiętam nóg na plaży :((

      Usuń
    4. W latach 60-tych było już coraz więcej radzieckich małoobrazkowych aparatów. Owszem, robiłem aparatem 6x9, ale o tym rewelacyjnym pomyśle z 13-tym zdjęciem nie słyszałem. (Mareczek)

      Usuń
    5. Anzai sugeruje, że być może "zwiędłe tulipany" były takim 13-tym zdjęciem próbnym . Może i tak było.

      Usuń
    6. Ktoś, kto sam wywoływał filmy 6x9, zapewne pamięta, że na spodzie papierowej taśmy była podklejona błona fotograficzna. Tę błonę odklejano i poddawano mokrej obróbce, ale można było ją "przekleić" nieco wyżej i w ten sposób - z tych pustych miejsc na na początku i końcu filmu - powstawało 13 zdjęcie.
      W podobny sposób można było zwiększyć ilość zdjęć w kasetach małoobrazkowych ładując do nich błony "cięte z metra".
      Na ogół fotografowie mający sprzęt 6x9 i 36 mm, wybierali ten większy, dający lepszą jakość.

      Usuń
  3. Niestety, sama nie robiłam zdjęć i mam ich bardzo mało. Teraz, kiedy aparat fotograficzny często zastępuje ten w telefonie, nie poprawia sytuacji, bo moja komórka może zrobić 3 zdjęcia, a ja nie potrafiłabym zgrać ich na laptop. Oglądając nogi na pokazanym zdjęciu, przypomniały mi się dwie piosenki: Barbary Rylskiej "A ja giczałami sobie kiwam" i Ireny Kwiatkowskiej "Nogi, nogi roztańczone". Twoja modelka pokazała, że mocno stąpa po ziemi. Uściski. Iwona Zmyślona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, zdjęcia zrobione telefonem wysyłam do siebie na adres email jako załącznik. Na laptopie zapisuję załącznik i umieszczam w wybranym miejscu.
      Może ten sposób ci się spodoba. Ja też nie potrafię zgrywać zdjęć z telefonu wprost do laptopa. Aparatu fotograficznego też już nie używam bo nie bywam w ciekawych miejscach, właściwie nigdzie nie bywam:))
      Irenę Kwiatkowską z jej brawurowo wykonana piosenką o nogach pamiętam doskonale jako genialne widowisko. To była aktorka! Giczały też często wspominam i używam tego słowa w stosownych momentach:))
      Macham przyjaźnie!

      Usuń
    2. Klik dobry:)
      Moje zdjęcia robione telefonem same wskakują do "Google Picasa", więc mam do nich dostęp z każdego sprzętu (także Twojego laptopa). Jestem z tego niezadowolona, bo nie zawszę chcę, aby telefoniczne zdjęcia pałętały się po Internetach. Można z "Google zdjęcia" usunąć, ale przecież i tak gdzieś tam w kosmosie zostaną.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Och, może moje też wskakują do Googla? Nie interesowałam się tym, ale podzielam Twoją niechęć do pałętania się zdjęć.

      Usuń
    4. Wskakują! Sprawdziłam:))

      Usuń
  4. W latach 60-tych szkoda było filmu na takie fanaberie jak na zdjęciach. Trudno znaleźć z tych czasów zdjęcia, na których nie było żadnych osób, szczególnie członków rodziny. Zapewne osoba wybierające zdjęcia wybrała takie właśnie, albo też autor posiadał pewne artystyczne aspiracje. Po drugie - nie mam wątpliwości - machina, którą się zajmuje autor zdjęć to nie jest powiększalnik. (Mareczek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę to nie powiększalnik? Szkoda... Pasował by do kontekstu:))
      Mam bardzo dużo zdjęć , na których jest tylko natura bez ludzi. Ojciec lubił uwieczniać chmury, cienie, ślady stóp na śniegu itp. Nie oszczędzał filmów:)))

      Usuń
    2. Potwierdzam to nie jest powiększalnik, chociaż ... Z uwagi na transformator dużej mocy (ok. 100W) to może być rzutnik do slide'ów, a to często wykorzystywano także jako powiększalnik, gdzie zamiast ekranu wstawiano papier do naświetlania.

      Usuń
    3. No, ta ocena sytuacji bardziej mi odpowiada :) I mniej burzy moją koncepcję zgodności fotografii z tekstem.
      Nooo, dobra, przyznaję, że tym razem trochę "dorobiłam ideologię do faktów" aby tekst miał pointę:))) Ale doceniam dociekliwość Panów i nie mam za złe. Nakryliście mnie!

      Usuń
  5. No cóż, każde z tych zdjęć ma jakąś wartość. Może tą wartością jest również próba odpowiedzi na pytanie, co skłoniło autora do zatrzymania w czasie takiego obrazu. Wydaje mi się, że tego typu fotografie są równie ważne z tymi, które przedstawiają nas i naszych bliskich w czasie, który nigdy już nie wróci. W przypadku większości zaprezentowanych przez Ciebie zdjęć te nieodgadnione lub zapomniane intencje zaciekawiają najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Największą wartością tych zdjęć jest prowokowanie do zastanowienia co fotograf chciał uwiecznić. Może swoje własne, ulotne wrażenia?

      Usuń
  6. Deptanie reżimowej prasy? A może pokazywanie, jakim stabilnym i dobrym fundamentem jest ta prasa? ;) :))) Chroni nawet przed ukąszeniami zjadliwych robaków, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, taka interpretacja roli prasy na trawniku bardzo mi odpowiada:) Na pewno tak było!

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Też tak myślę i zastanawiam się kto zrobił to zdjęcie mojemu zapracowanemu Tacie:) Wygląda na pstryk z zaskoczenia, ale kto to zrobił? Na pewno nie ja, bo za mała byłam, brat nieco starszy, ale chyba za mało dojrzały na takie pomysły. Mama nie dotykała aparatu wcale. Więc zagadka pozostanie zagadką już na zawsze.

      Usuń
  8. Ciekawe zdjecia. Fotograf bardzo sympatyczny,zdjecia drzew na sniegu - piekne.
    Wczesne lata 60-te, ja kupilem aparat Vera produkcji NRD w 1964, ale bylem juz sporo starszy od autorki blogu. Z okresu szkoly i studiow mam tylko 2 nieoficjalne zdjecia.
    Lech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieskromnie powiem, że odziedziczyłam gen sympatyczności po fotografie:))
      Genów fotograficznych już nie, ale zdolności do rękodzielnictwa, tak:))
      "Zrób to sam" było cenne w czasie PRL, czyż nie?

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.