poniedziałek, 18 listopada 2024

Myć czy nie myć?

         Listopad był u mnie zawsze miesiącem mycia zalegających w szafkach oraz witrynkach meblościanek (sztuk 2!) zasobów porcelany oraz szkła stołowego. Ścierki kuchenne oraz „Ludwik” rządziły. Obyczaj ten miał luźny związek z okresem porządków świątecznych, ale jednak listopadowa aura zazwyczaj sprzyjała zajęciom domowym, a porcelanowo – szklany dobytek domagał się doprowadzenia do blasku raz do roku. Więc kiedy jak nie w listopadzie?

        Hmm… Obecnie dopadły mnie dwojakie wątpliwości. Po pierwsze myjąc detergentami obciążam środowisko. Po drugie po co mi na obecnym etapie życia: 12 szt porcelitowych filiżanek, 6 szklanek z arcopalu z uszkami, 6 szklanek z arcopalu do zimnych napojów, kilka różnych wielkości dzbanków, komplet malutkich filiżanek do kawy oraz kilka dziesiątek różnych wielkości i kształtów kieliszków, salaterek, tac i podstawek, kompotierek, waz, porcelanowych figurek, cukierniczek itp…

        Niegdyś z zachwytem obliczałam ile herbat mogę zaserwować gościom według zasobności szufladki z łyżeczkami otrzymanymi w prezentach ślubnych:)) Bo łyżeczki były niezbędne do szklanki z herbatą.

        Nieliczni dziś goście wzbraniają się przed cukrem, cukiernice oraz łyżeczki czyniąc bezrobotnymi. Mała szansa aby jeszcze zdarzyło się szykować domowe przyjęcie z wykorzystaniem wielu sztuk stołowej zastawy. A ponieważ są nie używane więc nie ma naturalnych strat w drodze stłuczenia. Zastawy przybywało bo się dostawało w prezencie „na imieniny”, kupowało się bo modne akurat, bo ładne wyjątkowo itd. Dobytku przybywało w przeciwieństwie do metrażu mieszkania. Tak człowiek po latach staje się „zabyty” jak mawiali moi wiejscy współpracownicy. Umiłowałam to słówko i z lubością używam:)

        A więc – myć, polerować i ustawiać aby ponownie się zakurzyły i zmatowiały ze zgryzoty? Podjęłam decyzję o radykalnej redukcji zasobów. Spokojnie, nie rozbijam młotkiem – rozdaję. Procedurę chowania zbędnych rzeczy w piwnicy porzucam jako półśrodek bo kiedyś trzeba także i piwnicę posprzątać. Tak więc, urządzam chwilową ekspozycję niechcianych przedmiotów w przedpokoju i kto przyjdzie może sobie zabrać co chce. Nawet Pani Listonoszka i Inkasent z gazowni:) Co zostanie porzucam (z bólem serca) w altanie śmietnikowej w nadziei, że ktoś z tego skorzysta. I tak mi się zamarzyło miejsce gdzie każdy może zdeponować zbędne rzeczy a potrzebujący je zabrać. Tak, wiem, takie miejsca istnieją na fejsebukach, ale co z takimi dziwakami jak ja co to mediów owych nie używają i są mało mobilni? Rzeczodzielnie by się zdały na osiedlu. Na wzór jadłodzielni już działających z powodzeniem.

        Ideał do którego dążę to ekspozycja rodowej i szczególnie cennej z powodów sentymentalnych porcelany i ograniczenie pozostałych naczyń oraz szkła do niezbędnego minimum. Na razie idzie mi nieźle:) Mieszkanie się powiększa, zużycie Ludwika maleje, satysfakcja z dokonania porządków rośnie.

Tego nie oddam!






 


8 komentarzy:

  1. Coraz mniej nam do życia potrzeba. To chyba stan normalny. Teraz możemy sobie spokojnie pozwolić aby być. Po prostu być. A cukiernicy nie oddawaj, ładna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, też odkryłam, że czas pozbywać się zbędnego dobytku. Dorabianie się "od łyżki" mamy już za sobą więc te łyżki niech służą teraz komu innemu.

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Ja już pozbyłam się wszystkiego, czego nie używam. Opustoszały szafy i witryny tak, że wiele półek pozdejmowałam, żeby było mniej do sprzątania.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to super, że nie jestem osamotniona w wyrzucaniu i pozbywaniu się:)

      Usuń
    2. Tak sobie pomyślałam, że wspólnoty mieszkaniowe same mogą organizować jakieś wyprzedaże garażowo - trawnikowe za symboliczną złotówkę. Uchwalić na zebraniu gdzie i kiedy. Na swoim terenie można.

      Usuń
    3. Zaproponuję to na najbliższym zebraniu.

      Usuń
  3. W ramach porządkowania zrobiłam nawet porządek na kominku. Tam jakieś bloki wsadzili i kilka widżetów - robionych ręcznie - nie działało, jak należy. Zgubił się np. goździk - pieczęć.

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.