środa, 15 grudnia 2010

Gadające ludziki


W latach 60-tych, gdy telefonia wkraczała do Polski, aby zainstalować telefon trzeba było odczekać w kolejce ok. 10 lat… Gdy już nadszedł ten szczęśliwy dzień… w domu pojawił się  ON! 

 Cały czarny, zrobiony z ebonitu odpornego na obmacywanie, drapanie i głaskanie. Solidny typ „nie-gniotsia-nie-łamiotsia, z uroczo terkoczącą obrotową tarczą uruchamianą palcem wetkniętym w odpowiedni otwór, z przeraźliwie głośnym dzwonkiem co to „umarłego by obudził”, z długim, oplecionym tkaniną kablem. Był atrakcją, atrybutem nowoczesności oraz urządzeniem podnoszącym niebywale prestiż właściciela.

        Telefon dostarczał niezwykłych wrażeń. Dla dzieci atrakcją było wysłuchiwanie bajek odtwarzanych z taśmy po wybraniu specjalnego numeru. Inny spec-numer umożliwiał zamówienie budzenia. Była zegarynka podająca aktualny czas, a nawet telefoniczne nadawanie telegramów…
Czarny aparat spełniał niezwykle ważną misję socjologiczną. Scalał społeczeństwo. Ożywiał życie sąsiedzkie. Była okazja aby wpaść „skorzystać z telefonu” i przy okazji poplotkować, opowiedzieć po co i do kogo telefonujemy… Bywało, że telefon był tylko pretekstem, aby odwiedzić sąsiadkę… Ach, te kontakty międzyludzkie! Nikt już nie pożycza szklanki cukru ani odrobiny soli. Mamy sklepy całodobowe! Nikt nie poszukuje sąsiadki z telefonem! Teraz każdy ma w domu kilka błyszczących, mobilnych i stacjonarnych aparacików.
 Po co nam sąsiedzi ? 

         A Pan Telefon - jak już się zadomowił to… już poszło !!! Zgodnie   z trendami mody wyposażany w kolejne udogodnienia : skręcany kabel, uchwyt na dłoń pozwalający rozmawiać spacerując po mieszkaniu /pod warunkiem odpowiedniej długości kabla/ niebanalna kolorystyka… np kanarkowy /!/   ewolucja kształtów i wielkości. Ach, wszystko na nic!

          Nastała era wszechobecnych miniaturowych komórek. Straciliśmy sąsiadów oraz część wolności! To maleństwo dopada nas wszędzie : w tramwaju /cudowna okazja do utraty prywatności /, na urlopie pod palmami , a nawet w Kościele…

        Pan Telefon Domowy jeszcze próbuje trzymać  fason. Ma już kilka obsługujących go Wielkich Firm. Każda kusi, każda zachwala i reklamuje. Wszystko pięknie dopóki……. nie zdarzy się nam   a w a r i a……..
Awaria telefonu stacjonarnego ! Ha !

        Uszkodzenie należy zgłosić firmie poprzez Infolinię….. Fajna zabawa. Długie minuty spędzone na wysłuchiwaniu melodyjek oraz personaliów kolejnych konsultantów zanim znajdzie się ktoś zainteresowanych telefonią stacjonarną.……Tylko taka osoba może dokonać wpisu zgłoszenia do SYSTEMU ! Nic innego te Gadające Ludziki z infolinii nie MOGĄ  ZROBIĆ ……!

Gadające Ludziki , klepią wyuczone grzecznościowe formułki z obowiązkowym podaniem:
- pełnego imienia i nazwiska - po co mi ta wiadomość skoro i tak nic od tej osoby nie zależy ?
- …”w czym mogę pomóc?”- to akurat wiadomo, bo dzwonię po pomoc
-  …”miłego dnia!” - akurat wtedy gdy trzęsę się ze złości bo mam awarię
-  sms o treści : „Magda Jakaśtam dziękuje za rozmowę”……

I co z tych uprzejmości wynika? Nic… Awaria jak była tak jest. Dzień, dwa, trzy… czasem nawet 3 tygodnie. Autentyczne! Biada komu przyjdzie ochota dowiedzieć się: dlaczego? Nikt nic nie powie, nie obieca, nie poda terminu. Kiedyś tam po kolejnych wysłuchaniach wyklepanych formułek, następuje szczęśliwy finał !

Naprawiono !     

Gadające Ludziki - naprawdę nic zrobić nie mogą - są trybikami w ogromnej, bezosobowej machinie… Nie dostają informacji jaki jest rodzaj awarii, co i kiedy zrobiono i kiedy będzie finał całej operacji…… mogą tylko wklepać do komputera kolejne zgłoszenie……

        Gadające ludziki ożywają jednak gdy zbliża się koniec okresu obowiązywania Umowy z Firmą. Wtedy stają się kreatywne niezwykle. Cierpliwie dzwonią, ścigają wręcz klienta aby go dopaść i zagadać, zagadać tak, że dla świętego spokoju klient zgodzi się na wszystko… byle się uwolnić. Gdy już cię mają – masz spokój i nową, niekoniecznie korzystną Umowę.
A zdesperowany klient ? Nie ma na kogo nakrzyczeć ! Nie ma telefonu do Szefa, Dyrektora ani nawet jakiegoś Kierownika. Żadnego! Cóż pomoże  krzyczenie na Gadającego Ludzika ? I tak na końcu usłyszysz : …miłego dnia”   i dostaniesz   sms : „Tomasz Jakiśtam dziękuje za rozmowę”.

        Och… gdzie te czasy gdy na zgłoszoną awarię zjawiał się w moim domu prawdziwy, żywy Pan z Młotkiem lub Skrzynką. Postukał, popukał wymienił kabelek, wypił piwko i w zamian założył dodatkowe gniazdko w kolejnym pokoju, pogadał z człowiekiem ludzkim głosem. Czasem zaklął jak trzeba, zasmrodził papierosem przyklejonym do ust…

        A gdy Pan Młotkowy nie przyszedł to… zawsze można było się pożalić do Prezesa, pokrzyczeć na telefonistkę lub napisać coś w Książce Skarg i Wniosków. Można było postraszyć interwencją w Komitecie….
   

 



    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.