Pomyślicie, że mrówka zwariowała? Tureckie słoneczko namieszało w mrówczej główce? Wszak w każdy wie, że historia pełna jest polsko-tureckich wojen i konfliktów z wielkim finałem Bitwy pod Wiedniem? Codziennie wędruję tą samą ścieżką, którą ongiś maszerował król Jan III Sobieski na Wiedeń!
Nierzadko też zajadam krakowskie obwarzanki, które kupić można na każdej ulicy. Jakież było moje zdziwienie gdy identyczne wózkowe stoiska z obwarzankami spotkałam na ulicy w tureckiej Alanyi! No i pytanie: co było pierwsze; obwarzanek krakowski czy turecki? Kto wie?
Jesteśmy zatem w tureckim kurorcie Alanya na riwierze tureckiej. Obwarzanki stacjonują przy głównej ulicy tego sporego miasta.
Cóż zachwycającego jest w takim mieście-kurorcie? Hotele, hotele, hotele… Sklepy, sklepy, sklepy z turecką odzieżą. Trudno mówić o pięknie, klimacie wschodu, zapachu Azji… To maszynka do zarabiania pieniędzy i nawet trudno się temu dziwić. Każdy zarabia na tym co ma najlepszego do sprzedania. Nawet języka polskiego się nauczyli w Alanyi! Bo tu królują Polacy.
Alanya słynie z ogromnej, piaszczystej plaży. Najpiękniejszej ponoć na całej tureckiej riwierze. Plaża Kleopatra.
Ładnie wygląda, jest rzeczywiście ogromna, podzielona na kawałeczki przynależne do poszczególnych hoteli ale bez przeszkód można korzystać z każdego jej odcinka. Do brzegu prowadza podesty drewniane bo rozgrzany słońcem piach nie pozwala swobodnie w nim brodzić. Dla bywalca cudnych nadbałtyckich plaż, piasek turecki rozczarowuje. Jest raczej gruboziarnisty, szaro-żółty i tak naprawdę jest chyba sztucznie naniesiony na powierzchnię z natury kamienistą. Takie przynajmniej robi wrażenie spotęgowane uprzejmą prośbą za plażowym plakacie. W dowolnym, moim tłumaczeniu z j. niemieckiego brzmi mniej więcej tak:
” turysto, pomóż nam chronić nasz największy skarb – złoty /…hi,hi,hi/ piasek, zostaw go na plaży”.
Ten tekst wzbudził moje podejrzenie. Uprzejme pouczenie aby wytrzepywać obuwie raczej nie z obawy przed zabrudzeniem ulic, ale z oszczędności deficytowego piasku. Tym bardziej, że bijące w brzegi fale wyrzucają na plażę żwir oraz drobne kamyki… Ale niech tam! Słońce i cieplutka morska woda, zwyczajowo po turecku pozbawiona roślin i zwierzątek - były prawdziwe. Podobnie jak cudne palmy i cała śródziemnomorska roślinność. Drobne oszustwo z piaskiem – wybaczam. Podobnie jak zatopione w morzu płyty betonowe. Prawdopodobnie po to, aby wejście do morza było łagodne… Ach, te Tureczki! Sprutniutkie takie…aj jaj, jaj… Ale o kondycję fizyczna turystów dbają niezwykle. Na plaży są urządzenia do ćwiczeń. Używać ich można jednak tylko nocą bo słońce rozgrzewa metal do bardzo wysokiej temperatury.
Cóż, kurortowe sztuczności obejrzane i zaliczone. Aby poznać prawdziwe „perełki” natury zabiorę Was wkrótce do bajkowej krainy w głębi tureckiej krainy.
A na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Turek- Słowak dwa bratanki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:
Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:
- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.
- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga
Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.