Dość już przedświątecznej
krzątaniny. Wieczorem idziemy na spacer by zaczerpnąć ulicznej światłości,
zachłysnąć się błyskotkami, łapać w dłonie kapiące świetliste sople. Może uda
się obudzić dziecięcą radość i od nowa uwierzyć w świąteczną bajkę? A, co? Warto
spróbować. W tym celu wizyta w centrum miasta nieodzowna.
Świateł dużo acz bez zbytniej rozrzutności. Niedawno
zakończony szczyt klimatyczny zobowiązuje do oszczędności energii, zwłaszcza
naszej, węglowej. Może władze miasta przejęły się losem planety? Tak czy
inaczej dekoracje wykonano z umiarem i estetycznym smakiem. Żarówki misternie
upięte w kształt strzelistych choinek zdobią każdy znaczący plac lub skwer.
Obok tych wzniosłych niby-choin „pasą się” świetliste renifery lub bajkowe
jakieś stwory. Licznie występują srebrzyste anioły zaopatrzone w stosownej
wielkości trąby do głoszenia dobrej
nowiny, a wzdłuż mostów rozwieszono błyszczące girlandy oraz mnóstwo dzwonów
symbolizujących ważne wydarzenie. Wszak jest to miasto gdzie króluje prastary
dzwon Zygmunt, który grzmi gdy sytuacja tego wymaga. Tu i ówdzie widać także
świecącego żarówkami Lajkonika. Że też mu ten turecki turban od ich blasku nie
wybuchnie! Ach! Reprezentacyjny spacerowy trakt ozdabiają dumne pawie pióra. Ot,
takie z regionalnych czapek zdjęte.
Krakowiaczek, ci ja! Hop, hop!
Jarmark
Bożonarodzeniowy na Rynku mnie nie zachwyca. Kramy z różnościami świątecznymi
oraz produktami regionalnymi stłoczone na małej części płyty Rynku. Tak, jakby
Wieszcz Adam oraz towarzyszące mu Krakowskie Kwiaciarki na więcej nie
zezwolili. Na dodatek, centralną część tego skąpego terytorium zajmuje wielka
beka z grzanym piwem budząca spore zainteresowanie. Hmmm… Piernikowe serca ze straganu
tuż obok patrzą na to nieco zniesmaczone. Albo może tylko tak mi się wydawało? Phiii…
Dlaczego jednak po drugiej stronie Sukiennic pusto? Wiatr hula po pustej
przestrzeni gdzie stoją tylko dostojne Anioły z Anielętami oraz kapiące
świetlnymi soplami drzewa. Tak, bo tutaj na drzewach zamiast liści… Wiszą
żaróweczki, które leją błyszczące wielkie krople! Ach, jak pięknie! Ach, jak
słodko i pokojowo! Kap, kap, kap… To kapanie to aluzja do pobliskiej ulicy Brackiej
gdzie, jak śpiewa Grzegorz Turnau: „Bo w
Krakowie na Brackiej pada deszcz”.
A mnie
zachwycają zimowe kawiarenki utworzone „na
polu” w miejscu letnich ogródków. Tam, gdzie latem łopotały połacie
brezentowych parasoli mamy teraz szklane komnaty z płonącymi kolumnami ciepła
dodatkowo rozświetlone świątecznymi ozdobami. Każdy może poczuć się w tym
wnętrzu jak prawdziwa Królowa Śniegu otoczona klejnotami. Czynię to lubością…
Nałapałam
świateł pełne dłonie, upchałam dziecięcą radość w kieszenie i zaprosiłam do
domu Anioły! Zapaliłam światełka, wszystkie swoje /ledowe/ iskierki i
gwiazdeczki, zjadłam chrupiące pierniczki. Ach, jeszcze zapaliłam na moment
światełka na choineczkach i balkonowej „ptasiej stołówce”. Wstęp do Świąt w
pełni zaliczony.
A
Wam, drodzy blogowi Przyjaciele, Sympatycy i Obserwatorzy dobrego świętowania i
radosnego wejścia w Nowy Rok
serdecznie
życzę
Bet
bardzo dziękuję, i za foty również bo w Rynku nie byłam z rok choć nie mieszkam znów tak daleko :)
OdpowiedzUsuńWszelkiej pomyślności!
Klarko, ja mam podobnie - do Rynku wybieram się "na wycieczkę" bardzo, bardzo rzadko i też nie mam daleko:))) Och, warto jednak odświeżać znajomość centrum miasta bo wciąż coś się zmienia i czasem trudno odnaleźć ulubione zakątki.
UsuńPomyślności!
Bet, dziękuję za te zdjęcia Twojego miasta w odświętnej krasie. Na swoje oczy nigdy nie widziałam, dlatego tak mi dobrze zrobiły. Wesołych Świąt kochana bet:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Iwono i życzę także miłych Świąt:))
UsuńStarałem się ograniczyć Święta od Wigilii do 2.Dnia. Nie wytrzymałem, poszedłem na zakupy, na szukanie prezentów, na wymyślanie by było coś innego! Uff...
OdpowiedzUsuńTak to się zazwyczaj kończy. Wpierw postanowienie ograniczeń a potem wychodzi jak zawsze:))
UsuńNie żałujmy sobie! Uff...
(jak z ...odchudzaniem ;) )
UsuńDokładnie tak!!
UsuńMasz rację, Bet! Nie żałujmy sobie...
OdpowiedzUsuńAni potraw, ani prezentów, ani życzeń!
Wszystkiego najlepszego, najsmaczniejszego, najmilszego!
Nie żałujmy sobie niczego co jeszcze możemy:-) Najlepszego!
UsuńNie wiem, czy tylko ja mam takie krzywe spojrzenie, ale 40-50 lat temu wstecz nie było na ulicach tylu światełek co teraz. W zamian za to w każdym oknie świeciły się lampki (albo świeczki) na choince, a ulicami przemieszczali się goście wigilijni. Podobnie było w I dzień świąt. Nie było zwyczaju, aby w tym okresie uciekać z domu przed tradycją. O przygotowaniach do świąt już nie wspomnę, bo tę funkcję od dawna przejęły hipermarkety i tp. placówki.
OdpowiedzUsuńNo, nie! Moje domowe przygotowania idą tradycyjnym torem. Światełka w domu też płoną! A cóż szkodzi pozachwycać się uliczną dekoracją skoro... Logistyka domowa opanowana do perfekcji? Światełek dawniej na ulicach nie było, to prawda. Goście wigilijne jednak przybywają nadal! Razem podziwiamy dzisiejsze iluminacje. A hipermarketów unikam w te przedświąteczne dni. Od nas zależy jak wykorzystamy dany nam czas.
UsuńDobrych Świąt!
Gratuluję organizacji pracy pozwalającej wykroić czas na spacerki...
OdpowiedzUsuńJakoś się udało! Układ świątecznych dni sprzyja odpowiedniej organizacji
UsuńWprowadziłaś mnie w świąteczny nastrój relacją z pięknie przystrojonego Krakowa. Przyjmij z okazji Świąt i Nowego Roku życzenia : dalszego dobrego nastroju, zdrowia do setki i wielu udanych spacerów.
UsuńŻyczenia z wdzięcznością przyjmuję i życzę pozostania w świątecznym nastroju przez najbliższe dni. Uśmiecham się i macham przyjaźnie😆
Usuń'Któż wypowie twoje piękno, Krakowie prastary...'
OdpowiedzUsuńSerdeczności świąteczne przesyłam.
Jak to kto? Ja!
UsuńPogoda dziś depresyjna, najbardziej ponura jak to tylko możliwe. Tylko światełka choinkowe ratują nastrój.bAch, byle do Nowego Roku!!
Mimo beznadziejnej pogody warto oglądać świecące ozdoby. Rynek każdego miasta, nawet tego najmniejszego w świąteczny czas wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńNiech będzie pięknie!
Usuń