niedziela, 7 lipca 2019

Ogórkowo mi!


        Ach te ogóry, ogórki, ogóreczki zielone… Oszalałam… Podśpiewuję przebojową melodię i spieszę kupować kolejny koszyk lipcowych, zielonych ulubieńców. Co mnie napadło, co mnie uwiodło, co sprawiło nagły przypływ ogórkowych sympatii? Nie wiem! Taki kaprys starszej pani, niech będzie.

        Pod blaszanym daszkiem, w skromnym kąciku warzywnego targu urzęduje „Pan ogórkowy”. Otoczony skrzynkami pełnymi własnego ogródkowego plonu – ogórki starej, zacnej odmiany uprawiane bez nawozów sztucznych i oprysków, zasilane ekologicznym obornikiem, pielęgnowane i zbierane własnymi „ręcami”, układane delikatnie w drewnianych pojemnikach.  Zapewnieniom Wierzę bom jadła, smakowała i wekowała już nie jeden raz a sam wygląd warzyw świadczy o ich zdrowotności:)

        W tym sezonie stawiam na kiszenie. Kolejny kaprys, to cóż że kwaśny? Ale jak pięknie wyglądają słoje ozdobione wiązkami kopru i białymi kawałkami czosnku oraz chrzanu. Po pierwsze primo – ma wyglądać! Po drugie primo – ma smakować. Buzują więc kiszonkowe bakterie w słojach zakręconych fest na zimę i w kamionkowej beczułce na bieżące spożycie. Chrup, chrup, chrup! Och, jak rozkosznie szczypie w  język delikatny, czosnkowo-koperkowy kwas. Taki ogórek to jest letni szpas:))

 
Konstanty Ildefons Gałczyński
Dlaczego Ogórek Nie Śpiewa
Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.
Jeśli ogórek nie śpiewa,
i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.
Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
Jeżeli w słoju nocą
łzy przelewa zielone?
Mijają lata i zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.
       
        No właśnie, doceńmy ogórki zamiast czynić je odpowiedzialnymi za czas leniwy gdy „nic się nie dzieje” określany pogardliwie jako sezon ogórkowy. Tak w ogóle, to ogórek jak dotąd miał niezbyt pozytywne konotacje. Dzieci z upodobaniem przezywały kolegów zawołaniem: „Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek”. Głupiutkie lecz niewinne. Gorzej brzmiało gdy „ogórem” nazywano nieobytego a czasem wręcz chamskiego nastolatka. 

        Pod względem kulinarnym omawiane warzywo kojarzy się z banalną, kwaśną  zupą ogórkową podawaną z ryżem lub ewentualnie ziemniakami, odwieczną konkurentką równie popularnej pomidorowej. Nie przeczę, że smaczny to banał i odgrywający jedną z głównych ról w tradycyjnym menu obiadowym rodzin jako zupa tania i pożywna. Chętnie i często serwowana w stołówkach i Barach Mlecznych lecz raczej nieobecna w bardziej uroczystych okolicznościach jak Komunie czy Wesela. 

- „Oj, mizzeriija!”  Zakrzyknął strapiony rozlanym na stolik mlekiem pewien obywatel Włoch biwakujący obok mojego namiotu.

-„ Co? Jak to?” Zapieniła się śmietanką na biało oburzona, polska mizeria na moim talerzu: 

- „ Moje imię ma być okrzykiem oznaczającym porażkę? Ja, klasyk wśród obiadowych surówek, uwielbiany przez społeczeństwo polskie od stuleci?”

Jakież to niesprawiedliwe i krzywdzące smakowitą sałatkę z surowych, pachnących ogórków. Mizeria jest pyszna i wybaczam jej nawet to, że dzieli społeczeństwo na przyrządzających ją z cebulą albo bez - jakkolwiek bezspornym jest zaprawianie mizerii śmietaną. I to jest godny naśladowania element zgody narodowej. Szkoda, że możliwy tylko w kwestii ogórkowej sałatki.

        Ogórki kiszone, konserwowane w zalewie octowej to przednia zakąska do tradycyjnych, mocnych trunków często występująca w koalicji z marynowanym grzybkiem. Bez kwaśnych ogórków albo korniszonów nie istnieje kultowa sałatka jarzynowa oraz tatarski sos czyli klasyka biesiadnego stołu. „Góralu, czy ci nie żaaal…” 

Żal, żal mi niesłusznie poniżanego ogórka. Czy w świetle powyższych, wyłączając wymienione na końcu szlachetne funkcje biesiadne, przykładów można się dziwić, że ogórek na ogół nie śpiewa? 

        Dzisiejsza, nowomodna kuchnia próbuje podnieść rangę tego zielonego warzywka proponując bardziej wykwintne zupy kremy z surowych lub lekko kwaszonych ogórków z eleganckimi dodatkami typu ser pleśniowy czy warzywne czipsy, chłodniki na jogurtach, a w dziale zimowych przetworów słodko-kwaśną sałatkę z kolorową papryką.

https://koszyk-bet.blogspot.com/search?q=sezon+og%C3%B3rkowy
klik w zupkę pokaże notkę i przepis
 
        Czy to poprawi reputację i humor ogórkom? Może jednak w moich słoikach coś choćby zapiszczy? Idę posłuchać… Ciiii…

        Kochajmy ogórki! A nuż zaczną śpiewać?





  

80 komentarzy:

  1. Bardzo Wszystkich przepraszam ale przez nieuwagę skasowałam wszystkie komentarze:((((
    Usunięty miał być podwójny komentarz anzai a przez moje gapiostwo usunęłam wszystkie. Och, ja nieszczęśliwa!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz je na poczcie w powiadomieniach. Możesz odtworzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jest myśl! Dzięki za podpowiedź ale to sporo pracy więc proszę o cierpliwość.

      Usuń
  3. Dzięki za przypomnienie "Jurka, ogórka"!. Tak dawno nie słyszałem tej rymowanki, że mi się szalenie przyjemnie zrobiło. Ale jeśli chodzi o ogórki zielone, to bardziej lubię pomidory czerwone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, że ta rymowanka dotknęła Cię osobiście nie jeden raz:))
      Ja też wolę czerwone!

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że Maradag nie zdążyła przeczytać mojego testamentu ogórkowego i jakoś mi się upiecze.

    PS. Jest chyba jakaś opcja przywrócenia tych komentarzy, o ile jeszcze nie wylogowałaś się z "Peerelu", i masz drugi komputer na podorędziu. Uprzedzam jednak, ze to długa procedura z której nawet ja zrezygnowałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przywrócić. Rzadko na blogach są tak fajne komentarze. Z jednej strony dowcipne, a z drugiej ciekawe, inspirujące, uzupełniające temat. Takie rozmowy dużo wnoszą i uważam, że są ważne.

      Usuń
    2. Nic Ci się nie upiecze, a nawet jeszcze dostanie bo to "przez Ciebie" ten problem z usunięciem komentarzy:)) Oczywiście żartuję i Twoja wina jest minimalna bo głównie moje gapiostwo jest przyczyną.
      Za karę pracowicie odtworzę całą rozmowę.

      Usuń
    3. Oczywiście alEllu, popracuje nad przywróceniem dowcipu komentatorów.
      Z drugiej strony mam nauczkę na przyszłość aby dwa razy pomyśleć zanim coś kliknę.

      Usuń
    4. To musiał być jakiś chwilowy błąd systemowy na blogu, bo przecież nie ma takiej opcji, by usunąć wszystkie komentarze, gdy usuwa się jeden. Ja przynajmniej nie mam. Musiałabym pojedynczo każdy komentarz usuwać.

      Usuń
    5. No nie wiem sama jak to możliwe.

      Usuń
    6. Uwaga, kochani Komentatorzy! Poniżej wklejam odzyskane po katastrofie komentarze. Data jest niezgodna z oryginałem, ale na to już nie ma rady

      Usuń
  5. Klik dobry:)
    Faktycznie to już lipiec i czas na ogórkowe szaleństwo. Zmotywowałaś mnie. Podejmuję rękawicę i ruszam z konkurencyjną produkcją kwaszeniaków, o! Zobaczymy, czyje ładniej będą śpiewać w słojach. :)))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to stawaj "na ubitej ziemi" i nadstawiaj ucha:))

      Usuń
  6. Dodanie sera pleśniowego i czipsów do zupy ogórkowej ma być wykwintne? A fuj! Precz z tą nową modą! Niech żyje ogórek i zupa w tradycyjnej postaci! Za tradycyjne smaki kochana i ceniona jest w świecie kuchnia polska. Rozpuścić ser i wsypać czipsy każdy głupi potrafi, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam. Zaraz fuj.Smakuje nieźle ale może dlatego, że za tradycyjną ogórkową nie przepadam. Ogórek też potrzebuje odnowy bo taki zwykły nabywa kompleksów w towarzystwie ośmiorniczki:-)

      Usuń
    2. To ośmiorniczka powinna mieć kompleksy. Gdziekolwiek jedzie się w świat, smakosze proszą o przywiezienie słoiczka kiszonych ogórków, o! W czasach chemicznych upraw i "gieemo" trudnoo o dobre ogórki. Unia powinna wziąć pod ochronę Twojego pana bazarkowego z jego ogórkami, o!

      Usuń
    3. No, i... oczywiście Twoje słoiczki z ogórkami.

      Usuń
    4. Pan Ogórkowy jest pod ochroną blaszanego daszka oraz moją:-)
      A ośmiorniczki omijam z daleka.

      Usuń
  7. na Imbramowskim kupuję do kiszenia bo swoich mam tyle co na bieżąco, takie prosto z grządki są słodkie i delikatne, ale zawsze ich za mało aby ukisić na zimę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiewają te Imbramowskie?
      Jedzcie ogórki grządkowe na surowo ile wlezie. Smacznego:-)

      Usuń
  8. A robisz krajankę ogórkową we własnym soku? Świetna na zupę ogórkową oraz do sałatek i sosu tatarskiego. Ogórki maja nieco inny smak, niż te zalewane wodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poproszę o opis produktu krajankowego. Nie robiłam tego a chętnie spróbuję.

      Usuń
  9. Ale mi jęzor do pasa wisi... I to Twoja wina, Bet! Bo u mnie na podorędziu tylko "komkommery". I teraz wiem, że nawet jak znajdę sobie polski sklep (czy bałkański), to znajdę tam ogórki smutne, sprowadzane z jakiś hurtowni...
    Ogórkaaaaa!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na życzenie teleportuję dla Ciebie ogórka z beczułeczki:))
      No, tak, holenderskie ogórki nijak się mają do tych z polskiego ogródka.

      Usuń
  10. Ogórki, które nie mieszczą się do słoików obieram ze skórki i kroję w kostkę. Jeśli ogórki są duże i mają paskudne nasiona, to usuwam wcześniej gniazda nasienne. Solę na oko, trochę "słoniej", niż ogórki na mizerię i tak stoją, aż puszczą bardzo dużo soku. Krajankę wkładam do słoików, dodając w międzyczasie wszytko to, co dodaje się do ogórków "normalnych". Krajankę ugniatam w słoiku drewnianym trzonkiem od młotka. ;) :))) Może być zwykła łyżka. Pozostały w misce/garnku/wannie sok sprawiedliwie - po równo - dolewam do wszystkich słoiczków.

    Najlepiej, aby ogórki były soczyste. Wtedy soku jest na tyle dużo, że pokrywa krajankę. Zakręcam i obserwuję. W zależności od temperatury, na trzeci, czwarty lub piąty dzień wynoszę do zimnej piwnicy.

    Mnie smakują nawet same, jako dodatek do drugiego dania.
    Sok z nich także nadaje się do zupy ogórkowej, a z dobrych ogórków jest smaczny do picia.


    Robiłam też w plastrach, ale krajanka jest wszechstronniejsza w zastosowaniu.

    PS. Raz mi się nie udały. Krajanka znikła! W słoikach była błotnista, szara, cuchnąca mazia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cuchnąca mazia wskazuje, że ogórki były paskudnie przenawozowane albo miały "holenderskiego bakcyla":))
      Dziękuję za opis i idę szukać mojego Pana Ogórkowego.

      Usuń
  11. Nie wiem, jak w Holandii, ale w Hiszpanii nie zakisi się tamtejszych ogórków. Koleżnka zawiozła więc cały bagażnik polskich ogórków, kopru, chrzanu i czosnku i też się nie udały. Jak powiedziała, nie zakisiwały się. Smakowały, jak popsute. Zaczęła więc wozić w słoiczkach zakiszone w Polsce. Hiszpanie byli zachwyceni smakiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba eksportować także bakterie odpowiedzialne za zakisiewanie. Może w Hiszpanii ich nie ma? Albo ichnia woda nie odpowiada polskim ogórkom.
      Coś w tym jest, że tradycji kiszenia nie ma w niektórych rejonach a w innych są.

      Usuń
  12. Z jedzeniem ogórków radzę nie przesadzać. Wprawdzie potęgują inteligencję, ale... UWAGA!!! Łagodzą namiętność, dlatego Arystoteles zalecał je zbyt temperamentnym damom.

    OdpowiedzUsuń
  13. : Ja tez Dziekuje za przepis! Uwielbiam ogorki kiszone, ogorkowa w salatce jarzynowej lub porowej. Szkoda tylko, ze moj najblizszy sklep polska jest dosc daleko I jeszcze nie ma miejsca na parkowanie. Wszystko trzeba niesc w rekach. Ale czego sie nie zrobi dla tych wspanialych polskich ogorkow!

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeps mi sie podoba, Dziekuje jeszcze raz!
    Pozdrawiam
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, z parkowaniem mamy już ten sam problem! Nie tylko przed sklepem ale i przed domem też. Też dźwigam wszystko w rękach i na razie nie grozi mi zwiotczenie mięśni.
      Dowiedziałam się dodatkowo, że dobrze jest kroić kostki na około 1 cm grube.
      Powodzenia:))

      Usuń
  15. Życzę, aby obu Paniom ogórkowa krajanka udała się nadzwyczaj.

    OdpowiedzUsuń
  16. Za dawnych czasow, kiedy do najblizszego sklepu polskiego musialam przeprawiac sie przez caly Londyn, moja rodzinka z Polski przywozila mi samolotem swiezutkie ogorki, z ktorych robilam malosolne. A byly to jeszcze czasy kiedy nie mozna bylo kupic koperku o koprze nie mowiac.
    Byly totakie czasy, ze nauczylam sie sama kisic kapuste I taka moja najbardziej lubie. Ale I tak nigdy nie zapomnw smaku kapusty I ogorkow kupionych na Hali Banacha! Ach ten zapach beczki, nieumytych ziemniakow, marchewki, czy burakow. Az sie rozmazylam…
    Pozdrawiam jeszcze raz serdecznie
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, ile wzruszeń i radości z powodu zwykłego ogórka?
      Ja ostatnio narzekam na kapustę bo teraz, gdy jeszcze młoda jest /ta kapusta/ powinna smakować najlepiej. A nie smakuje wcale, żadnego smaku kapusty a podczas gotowania nawet nie śmierdzi tak jak powinna.
      A podobno polska, choć już mam wątpliwości co do jej narodowości.

      Usuń
  17. Ogórki uwielbiam pod każdą postacią, ale te najsmaczniejsze to małosolne, nie zakisiwane za mocno ... najlepiej z chlebem i smalcem własnego wyrobu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najgorsze to te kiszone przemysłowo zawierające ogromną ilość soli, aż trudno je przełknąć. Jestem ciekawa czy te w moich słoikach zachowają twardość czy też skłapcieją do zimy:))
      Małosolne z beczułki "na bieżąco" były świetne, zakisione w sam raz:))

      Usuń
    2. Podobno kapcieją ogórki, które były przenawozowane (jakkolwiek to brzmi). Czasem mi się to zdarza, na szczęście rzadko, choć pana ogórkowego nie mam, niestety..

      Usuń
    3. To prawda. Kapcie w słoikach to złej jakości ogórki. Mój Ogórkowy jest bezkonkurencyjny! Ogórki pyszne, twarde i chrupiące:-)

      Usuń
  18. Anzai, zaraz Cię zamorduję za tego małosolnego z chlebem i smalcem... Sadysta jeden... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Na chlebek ze smalczykiem i ogórkiem małosolnym i ja się wpraszam do towarzystwa. Podczas biesiady opowiem o smalczyku i skwareczkach ze słoninki trzęsącej się świeżością. Dla Maradagi wezmę krople walerianowe i podam przed swoim opowiadaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd ty weźmiesz trzęsącą się słoninkę? Właśnie kupiłam płatek chyba słoniny o grubości jednego centymetra. Sprzedawcy zwijają te słoniny w rulony jak tapetę.

      Usuń
  20. Jeszcze opowiem, jak ogórki we własnym soku robiła moja babcia. Też obierała ze skórki, ale kroiła wzdłuż na ósemki. Chyba na ósemki, bo pamiętam jako cieńsze, niż ćwiartki. Zamykała w dawnych butelkach po lemoniadzie z zamknięciem z gumową uszczelką. Z butelek wyciagaliśmy je drutem z haczykiem.
    Czasem "ósemki" były tak długie, jak wysoka butelka. Mam pod powiekami obraz babci niosącej z ogródka ogórki ułożone na przedramieniu, tak były duże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, butelka odpowiadała kształtem podłużnym ogórkom i stąd ich podłużne kawałki. Nie można podważyć logiki myślenia babci:) No i wykorzystanie gumowej uszczelki! To się nazywa gospodarność i ekologia w najwyższym stopniu. Wielokrotne używanie opakowań to jest to.

      Usuń
  21. ... skoro Maradag obiecuje mi ostatnie chwile, to nadmienię jeszcze, że chlebek powinien być jeszcze ciepły, a jemy tylko wypieczoną chrupiącą skórkę. Smalec wzbogacony mięskiem, i jabłuszkiem, obowiązkowo czosnek i cebula (czasem dodaję lekko podgotowane poszatkowane prawdziwki, albo w ostateczności bulion grzybowy) i trochę zalewy z mleka. Ogóreczki małe, w kolorze jasnym żółto-zielonym. Dobrze jest to podlać czystą wódeczką, albo wytrawnym winem. No i oczywiście towarzystwo i jakiś zapas leków zaczynających się od "hepa...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żyjesz już Andrzejku....Właśnie własnoręcznie dobiłeś się chrupiącą, wypieczoną skórką...
      I na dodatek w polskim sklepie nie było małosolnych. Będą w czwartek. Musiałam zadowolić się kiszonymi z wielkiego słoja. Żeby ukoić ból nieosiągnięcia, dokupiłam do kiszonych (sztuk 3), laskę podwawelskiej. I nie rozumiem czemu się tych trzech Marokańczyków tak na mnie gapiło, gdy pogryzałam...

      Usuń
    2. No to mamy kryminał z akcentem erotycznym.
      Co za dzień! U mnie blogowa katastrofa i znikające komentarze a na koniec morderstwo i obżarstwo na oczach Marokańczyka.

      Usuń
  22. Do każdej kanapki dodaję plasterki kiszonego ogórca. Kiszę tylko małe takie prawie bez pestek. To pestki wzdymają i nie są zdrowe dla jelit. Niedawno czytałam, że najzdrowsza w kiszonym ogórku jest skórka, więc wystarczy zetrzeć na tarce to samo zdrowie.
    Dziękuję za przepis ogórków we własnym soku!
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogórki w soku robią furorę! Jeszcze nie wiem jak smakują ale jutro biegnę po ogórki!
      Do roboty!

      Usuń
    2. Ogórki kiszone jadam w całości ze skórką. Najsmaczniejsze dla mnie jest to słyszalne i wyczuwalne chrupnięcie.
      Do zupy, sosu i sałatki daję ogórki bez skórki. W zupie miąższ utartych ogórków się rozgotuje i pozostają pływające skórki, które kłują w zęby.

      Usuń
    3. Bet, smak i zapach ogórków tylko i wyłącznie zależy od nich samych. Albo wyjdą pyszne i cudownie aromatyczne, albo zrobi się mazia pachnąca skarpetami. No, może jedynie na koper trzeba uważać, żeby do słoika nie doatały się zielone piórka.

      Usuń
    4. Chrupnięcie jest najważniejsze! Kiszone "kapcie" są mało atrakcyjne. Co z tymi piórkami? Tylko badyle kolorowe dawać?

      Usuń
    5. Tak, ja dokładnie obrywam zielone piórka, żeby przypadkiem nie spowodowały procesu gnilnego zamiast kisieniowego.

      Usuń
    6. Staram sie też kupić koper, który na baldachimie ma kuleczki /nasiona?/, a nie żółte pyłki.

      Usuń
    7. Dobrze, szukam baldachów z kuleczkami:-)

      Usuń
    8. To jeszcze jedna rada. Niektórzy skarżą się, że w słoikach z ogórkami robi się niebiesko. Przyczyną jest zbył młody czosnek. To on tak rozrabia. Dlatego najlepszy jest czosnek - jak wszystko - w wieku dojrzałym.

      Usuń
    9. Czosnek ze świadectwem dojrzałości! Taki ma być i będzie.
      Mamy tu już prawdziwe zagłębie wiadomości o kiszeniu ogórków, Wszystko rozpracowane w szczegółach - od zielonych piórek koperkowych po dojrzałość czosnku oraz warunki atmosferyczne.
      Dziękujemy alEllu!

      Usuń
  23. Aha, i do alElli: kupiłam również w polskim sklepie krople żołądkowe i tabletki walerianowe. Tak więc spoko. Możemy się zajadać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz pija się krople żołądkowe pod zagrychę?

      Usuń
    2. Nie na zagrychę tylko na spuchnięty z obżarstwa żołądek ;-). A może na jedno wychodzi?... ;-)

      Usuń
    3. Opowiadasz o ogórkach i kiełbasie a przecież to typowa "zagrycha":-)

      Usuń
    4. No ale u mnie tylko zagrycha..... A bazy nima... 😉

      Usuń
    5. A te krople? Lepszy rydz niż nic:-)

      Usuń
    6. Sprowadziłyście, Dziewuszki, temat lakarstwa na manowce. ;) Krople walerianowe miały złagodzić u Maradagi napięcie nerwowe wywołane opowieściami o nieosiągalnych przez nią słoninkach, smalczykach, chrupiących skórkach i małosolkach. I co wyszło na tych manowcach? Anzai ubity, Marokańczyk zdziwiony, ogórek się śmieje, a podwawelska sprofanowana. :)))

      Usuń
    7. Niewiarygodne i to wszystko o suchym pysku bo maradag "bazy ni ma," i ogórki nie śpiewają.

      Usuń
  24. Ciekawostka!
    Zanim przystąpimy do nastawiania ogórków na kiszenie, sprawdzamy, czy nie zbliża się burza. To nie żart! Otóż wyładowania, jakie występują podczas burzy powodują wariactwo bakteryjne. Bakterie za szybko rozmnażają się i wywołują zbyt gwałtowną fermentację. Słoiki wtedy wręcz kipią, a ogórki się psują. Co najmniej 24 godziny od nastawienia ogórków nie może być burzy. Po 24 godzinach burza już nie szkodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo wiarygodne wyjaśnienie. Czekam więc spokojnie, a nawet5 z niecierpliwością na burzę - moje ogórki już bezpieczne:))

      Usuń
    2. Nie wiem czy wiecie, ale przed burza I w jej trakcie nie ubijecie smietany! Przetestowane wlasnorecznie, zimna prosto z lodowki smietana sie warzyla.
      Pozdrawiam jeszcze raz
      Beata

      Usuń
    3. Moja babcia przestrzegała, żeby nie gotować rosołu, gdy nadchodzi burza i żeby nie pić mleka zaraz po burzy. O śmietanie nie słyszałam.

      Usuń
    4. Beato, zapamiętam!

      Usuń
    5. alEllu, takie przestrogi można by traktować jako zabobon, ale sprawa ma jednak naukowe uzasadnienie w postaci szalejących bakterii. Tak więc mądrości ludowe mają potwierdzenie w nauce. respekt przed babciami:))

      Usuń
  25. Lubie mizerię, ogórki kiszone. Nie potrafię przekonać się do małosolnych, chociaż smalec opisany przez Anzai i ten chrupiący chlebek jak najbardziej popieram. Nie zabieram się za kiszenie ogórków, bo to domena syna, ale jeść bardzo lubię, podobnie jak zupę na ich bazie zrobioną. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro lubicie zupę ogórkową to polecam recepturę alElli na ogórkowa krajankę w soku własnym. Podobno na zupę rewelacyjna!
      Pozdrawiam ciepło:))

      Usuń
    2. Bet, najpierw posmakuj sama, o!

      Usuń
    3. To musi być dobre skoro jest 100% ogórka w ogórku! Kroje nastepną porcję:))

      Usuń
    4. A kiedy pierwsza zupa ogórkowa krajankowa?

      Usuń
    5. No właśnie, kiedy można to jeść?

      Usuń
    6. Obowiązuje dawna zasada słoiczkowa. Po słoiczki sięga się, kiedy śniegi przykryją pola a mrozy skują owocowe drzewa.
      Chociaż... teraz wszystko owocuje przez cały rok.

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.