czwartek, 9 stycznia 2020

Łapówka


        Zawsze bardzo mi się podobało to słowo. Bo takie  nieskomplikowane i dosłowne. Dać w łapę! Jakież to proste i zrozumiałe! I niestety przeważnie skuteczne. Przynajmniej tak bywało w czasach minionych. Utarło się wręcz mniemanie, że bez łapówki nie sposób było cokolwiek załatwić. Któż zatem bywał łapówko biorcą? Hmmm… Ciężko wyliczyć, aby było sprawiedliwie: brał lekarz i pielęgniarka, urzędniczka i sprzedawca, nauczyciel i policjant, naczelnik i dozorca! Ach, wyliczanka długa i nie ma sensu bo dotyczyła wielu, bardzo wielu. 

         Czy bez łapówek dało się żyć? Moim zdaniem tak i owszem czego jestem żywym przykładem. Nie umiałam łapówek dawać! Na samą myśl, że mam to zrobić robiło mi się gorąco i trzęsły się me nieporadne ręce. Taka fajtłapa musiała się obyć bez trudno dostępnych dóbr i usług, ale jakoś to przeżyła. 

        Najtrudniejszy moment nadszedł gdy sama zostałam łapówką potraktowana. Będąc młodą urzędniczką na pierwszej posadzie  otrzymałam tabliczkę czekolady… Och, to uczucie zażenowania i wstydu, szybkie bicie serca, pąsowa twarz i ogromny dylemat „jak się zachować”? W szkołach i na uczelniach nie uczono wtedy asertywności.  Byliśmy zdani na własne poczucie uczciwości i zasady dobrego wychowania. Z tamtego zdarzenia pamiętam zatroskane i łagodne, pełne dobrych intencji oczy prostej kobiety, które mówiły, że odmowa sprawi jej przykrość. Aby tego uniknąć instynktownie wzięłam na siebie ciężar negatywnych emocji grzecznie dziękując za podarunek… Wyrzuty sumienia męczyły mnie długo, tym bardziej, że sprawa nie wymagała specjalnych zabiegów i wynikała wprost z zakresu moich służbowych obowiązków! Odtąd zawsze już prosiłam Opatrzność, aby już nigdy nikt nie zechciał dawać mi prezentów w okolicznościach służbowych. Opatrzność wysłuchała w stu procentach i dotrzymała obietnicy co do joty! Więcej łapówek nie pamiętam. 

         Zachowanie mojej petentki z czekoladą przy załatwianiu prostej i oczywistej wręcz sprawy dowodzi jak bardzo zakorzeniony był zwyczaj „dawania”. Znam kobiety z pewnej wioski, które uznawały za obowiązek włożenie banknotu o wartości 20 zł /lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku, a więc przed denominacją:)/do książeczki ubezpieczeniowej okazywanej podczas zwykłych wizyt lekarskich. Nawet w przypadku przeziębienia, wysypki czy szczepienia. Po prostu tak wypada – tłumaczyły mi gdy okazywałam zdumienie. A tamtejsi lekarze – tak po prostu akceptowali obyczaj i banknoty z książeczek zbierali. Hi, hi, hi… Zapewne też, podobnie jak ja w przypadku czekolady, nie chcieli odmową stresować darczyńców. 

        Czasy się zmieniły, społeczeństwo urosło w siłę i spora jego część żyje znacznie dostatniej, a łapówkarstwo nadal ma się dobrze. Niestety nie  znikło wraz z transformacją. Tylko, że teraz chodzi o miliony. Takie sumy trudno „brać w łapę” więc może czas zmienić nazwę tego zjawiska na „przelewki”? Zaraz, zaraz… A jak nazwać fundowane wyjazdy egzotyczne, intratne fuchy dla rodziny i przyjaciół, prezenty firmowe oraz inne bardziej wyrafinowane, których istnienia nawet się nie domyślam, formy współczesnych łapówek? To jakiś gigantyczny łapówkowy mutant nijak nie przystający do mojej, okupionej wyrzutami sumienia, tabliczki czekolady oraz wielu ton bombonierek skrzętnie chowanych w służbowych szufladach licznej rzeszy urzędników dawno, dawno temu…


       

https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/01/09/lapowka/

35 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Dla dzisiejszych "łapówek" - oprócz przelewek - proponuję nazwy:
    - fundówki,
    - posadówki,
    - przetargówki,
    - funduszówki,
    - wakacjówki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paskudne zjawisko warto ładnie owinąć odpowiednim słowem. Mniej gorzkie wtedy:))

      Usuń
  2. Na zdjęciu jest banknot o nominale dwieście tysięcy. To myśmy mieli takie pięniądze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy miliony!Nie każde pokolenie może się pochwalić tak dużą ilością milionerów:))

      Usuń
    2. Zarabiałem ponad dziesięć milionów miesięcznie. Gdzież to alElla w tym czasie bywała?

      Usuń
    3. Bywałam, bywałam i też miliony miewałam, tylko zapomniało mi się. :)
      Atualnie pochylam się nad rachunkiem za ogrzewanie i zastanawiam się, skąd teraz wziąć taki, jak na zdjęciu, banknocik.

      Usuń
    4. Skopiuj sobie ze zdjęcia:))

      Usuń
  3. Masz rację !.
    Słowo łapówka się zdewaluowało ale mam dla Ciebie złą wiadomość - jestes łapówkarą a na pocieszenie dodam, że ja też w wszyscy komentujący też.
    Przykład - wczoraj odbierałem samochód z warsztatu i do zapłacenia miałem 790.-. Dałem 800.- i nie chciałem reszty. Paragon fiskalny dostałem na 790.-.
    Ktoś uzyskał dochód nieudokumentowany i na pewno nie odprowadził od niego podatku.
    Przykład dla Ciebie. Kupiłaś pęczek marchewki i czy jesteś pewna, że ta pani ze wsi odprowadziła podatek ?. Może ma niezarejestrowaną działalność gospodarczą ?.
    Jak trzeba będzie to zamknie się Ciebie w przytulnym pierdelku bo przy zakupie nie dochowałaś nalezytej staranności czy owa marchewka pochodzi z legalnego źródła ???.
    Ad absurdam - tak ale powolutku w ta stronę zmierzamy dzieku Jarosławowi Kaczyńskiemu /zawsze dziewica/
    Pozdrawiam i wszystkie dobre w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to masz gest! Dycha dla mechanika:)) Ale to nie jest prawdziwa łapówka bo wręczona już po wykonaniu usługi. To może być co najwyżej "dowód wdzięczności":)) W przypadku łapówek ważna jest kolejność wydarzeń.
      Dziękuję za życzenia i wzajemnie życzę samych dobrych dni:)

      Usuń
    2. A co jeśli mechanik niepijący jest?

      Usuń
    3. To niech nie bierze napiwków, o! :)))

      Usuń
  4. Pamiętam tamte czasy...
    Jeszcze kilka lat temu, gdy nasza Bunia zaczęła coraz częściej przebywać w szpitalach, chciała zawsze mieć stówki w portfelu. Po co mamuś - pytam - masz wszystko co ci potrzeba, a jak nie to przyniosę ,(miała już ostrą demencję i wzmagał się brak kontroli nad wszystkim). - A bo muszę dać tej i tej pielęgniarce - do kieszonki. - A jak nie dasz to cię nie obsłuży? Nie wykona swoich obowiązków? - no nie wiem... i nie zapomnij PODZIĘKOWAĆ lekarzowi!
    W Holandii, jedna znajoma Polka, która próbowała podsunąć lekarzowi "kopertę"(który to lekarz miał operować jej męża), została wyrzucona wręcz z gabinetu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce też już chyba powszechnym jest tak, że lekarze stanowczo protestują przeciw kopertom. Nie jestem w tym temacie ekspertem bo doświadczenie szpitalne /na szczęście!/ mam nikłe ale doprawdy nawet dziękczynne czekoladki przy wypisie miałam trudne do wręczenia. W szpitalach są kamery a i lekarze boją się konsekwencji. Albo... "Dawać trza umić"?

      Usuń
  5. Łapówkarstwo nie dotyczy oczywiście Jarosława Kaczyńskiego za przekazanie 50 tys. zł księdzu, za podpis na zgodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oczywista oczywistość!

      Usuń
    2. Może to była ofiara na kościół?

      Usuń
    3. Bardzo dobra linia obrony, ciekawe czy Prezes też na to wpadł?

      Usuń
    4. Takie grosiki pewnie dawno zapomniał. Teraz to miliardy się daje, np. na propagandę w telewizji.

      Usuń
    5. Miliardy nie mieszczą się w kopercie:)) Dlatego nazywają się "dotacją za misję".

      Usuń
  6. Dawać łapówki nauczyłem się od kolegi. Otóż w Filharmonii prócz biletów istniały tzw. wejściówki, które nie gwarantowały miejsc siedzących. Była ich jednak ograniczona liczba, gdy więc wejściówki (tańsze od najtańszych biletów) się skończyły - dawało się dychę do rączki wpuszczającemu portierowi. Na tym łapówkarstwo zacząłem i na tym też skończyłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest klasyczna łapówka! Usprawiedliwia to jednak fakt, że chodziło o wysoką kulturę:))

      Usuń
    2. Też dawałam do rączki za miejsce na schodach wysokiej kultury.

      Usuń
    3. Też wystawiam Ci usprawiedliwienie:))

      Usuń
    4. Dziękuję. :)
      Ku chwale kultury!

      Usuń
  7. Nie umiałem dawać łapówek, nie dawałem i tak mi do dzisiaj zostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dokładnie tak jak ja. Jesteśmy plemieniem "bezłapówkowców":))

      Usuń
  8. Złożona sprawa z tymi łapówkami, bo bardzo trudno je odróżnić od napiwków, czy zwykłego dodatkowego wynagrodzenia za dodatkowe czynności. W niektórych krajach jest to karalne, w innych obowiązkowe. Czasem łapówka jest powodem do dumy, a innym razem to wstyd i hańba. Szkoda, że teraz staje się to bronią w ręku polityków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam problemu z odróżnieniem łapówki od wynagrodzenia. Napiwki akceptuję i daję nawet chętnie.
      Duma z łapówki jest dla mnie doświadczeniem nieznanym.

      Usuń
    2. Miałem na myśli także inne kraje. Zresztą i u nas, tam gdzie przepisy nie są jednoznaczne, np.: kierowca autobusu dalekobieżnego (pilot, kapitan statku, taksówkarz, itp.) może „przymknąć oko” i zabierze osobę, która nagle zachorowała w podróży, ale nie musi … Takich przypadków „na oko” można podać mnóstwo, i chyba nie jest przypadkiem to, że rozwiązaniem jest łapówka. Podobnie jest z intencjonalną pomocą, życzliwym nastawieniem do innych, czy zwkłą empatią. Ale może się mylę, może Ty nie miałaś takich życiowych sytuacji.
      Trzeba też wziąć pod uwagę to, że państwa, które demokracji dopiero się uczą, celowo produkują takie przepisy, aby pojawiła się w nich „dobra wola urzędnika”.

      Usuń
    3. Pomoc wynikająca z życzliwego nastawienia do innych nie wymaga wynagrodzenia, z definicji. Jeśli występuje jakaś gratyfikacja to nazwałbym ją "dowodem wdzięczności".
      Koniecznie potrzebna urzędowa definicja łapówki!

      Usuń
  9. Myśle, że definicja łapówki jest zbędna bo i tak każdy wie o co chodzi. Gdy mój tata umierał na raka ktoś mi polecił profesora, który operował trudne przypadki. Poszłam tam z kopertą. Obejrzał wyniki badań, zdjęcia, powiedział,że sytuacja jest bardzo trudna. Ja wtedy próbowałam z tą kopertą... A on spojrzał na mnie smutno i powiedział: dziecko, ja nie robię majątku na cudzym nieszczęściu. To była moja jedyna i nieudana próba wręczenia. Proszę o rozgrzeszenie bo w ówczesnej sytuacji zrobiłabym wszystko, żeby tatę ratować, Nie żyje już 25 lat (a więc byłam dzieckiem...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozgrzeszenie pewne na 100%. Podziwiam piękną postawę tego lekarza.

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.