Był sobie stół, któremu
znudziło się spokojnie stać i postanowił pofiglować. Stołowe figle polegały na
wyginaniu nóg co powodowało załamanie pozycji pionowej blatu aż do całkowitego
upadku. Stół wykonywał przyklęk na dwie nogi. Pierwszy raz fiknął tak kilka
miesięcy temu tuż przed postawieniem na nim urodzinowego tortu. Biesiadnicy
zmuszeni byli brać czynny udział w reperowaniu i ustawianiu stołu do właściwej
pozycji. Wtedy jeszcze szkód większych nie było, szybka interwencja rodzinnej
złotej rączki wydawała się skuteczna i stół potulnie stał jak należy.
Aż nadszedł wieczór wigilijny… Stół zachował pozory
grzeczności dźwigając zastawę z rodowej porcelany, karpie oraz barszcz i inne
specjały. Jednak po zakończeniu kolacji postanowił znowu wykonać swój ulubiony
fik. Na szczęście rodowa porcelana pływała już bezpiecznie w zlewie, a
biesiadnicy oddalili się już hen. Na świeżo wyprany dywan runął jedynie dzban kompotu
z owocowego suszu, sianko z resztkami opłatków oraz płonące świece. Dzban
zachował swą strukturę, świece natychmiast zgasły wypluwając w dywan kałużę
płynnej parafiny. Stół klęczał. Dywan nasiąkał brunatnym kompotem i parafiną
zmieszaną z jezuskowym siankiem. Ja lałam łzy. W jednej, magicznej chwili, wybłyszczony
i wycacany pokój stał się pobojowiskiem. Byłam właścicielką stołu z
powyłamywanymi nogami. Łatwiej to wypowiedzieć niż zaakceptować.
A tymczasem… Dwie kondygnacje niżej, w piwnicy u mojej zacnej
sąsiadki, pewien stary stół znudzony bezużytecznym spoczynkiem przebierał z
radością zakurzonymi nogami. Rwał się, aby zastąpić upadłego kolegę. Tak się
też stało. „Upadły” pozbawiony ostatnich śrubek przechodzi kwarantannę przed
ostateczną drogą na śmietnik. Dotychczasowy lokator piwnicy odkurzony, wymyty i
wybłyszczony zamieszkał ze mną.
Myślicie, że panowie stołowie byli w zmowie? W wieczór Wigilijny zwierzęta gadają
ludzkim głosem, ale żeby stoły? Hmmm… Okazuje się, przedmioty martwe czasem
nabywają cech materii ożywionej.
Kolejnym, świeżym na to przykładem jest postępek pewnej zupy
grzybowej. Pozostawiona przez zapomnienie na palniku gotowała się przez godzin
kilka, wyparowała powodując rozgrzanie garnka tak bardzo, że ów w panice odstawiony na plastikowy taboret wypalił w nim
dziurę i dopiero wtedy z godnością spadł na kamienną posadzkę. Zupa ukarała
roztargnioną gospodynię utratą garnka i krzesełka.
Co to wszystko wróży na najbliższy rok? Czas odczynić uroki?
Zatem, na Nowy Rok winszuję wszystkim pomyślności w otoczeniu
przyjaznych ludziom przedmiotów!
Podejrzewam, że grzybowa spaliła się podczas Twojej nieobecności. Nie da się bowiem wytrzymać smrodu przypalanych, a co dopiero spalonych grzybów. A stół taki, a właściwie aż dwa, też mieliśmy w rodzinie, ale one były rozsuwane dla 10 osób.
OdpowiedzUsuńTo nie była moja zupa, na szczęście:)) Jedna katastrofa ze stołem mi wystarczy. Ten stół po rozłożeniu też pomieści 10 osób. Złożony, wygląda niewinnie i zgrabnie.
UsuńA zupa faktycznie, gotowała się w samotności.
Na weselu mojej siostry (ok. 1967 r.) mieliśmy kilka stołów prostokątnych (rozkładanych w środku), które zostały wspólnie połączone. Nad ranem, gdy już większość weselników była w stanie nieważkości, poproszono jedną z najbardziej kuso ubranych pań, aby weszła na stół i ... zatańczyła. I wtedy jeden ze stołów pod jej ciężarem - dziwne, bo pani też była w stanie nieważkości - złożył się do środka. Trwało to dość długo, bo stół był przykryty obrusem zastawionym resztkami potraw, które jeszcze próbowali uratować biesiadnicy. Zawieszona na obrusie tancerka majestatycznie i powoli zanurzyła się w zapadnię jaka utworzyła się w środku a za nią, i na nią spadła cała zastawa stołowa z potrawami, napojami, popielniczkami i obrusem ...
UsuńTo ci dopiero wesele! Najwyraźniej stoły nie były w "stanie nieważkości" i zbuntowane postanowiły fiknąć!
UsuńPs Zauważ, że określenie "w stanie nieważkości" wyszło z użycia pomimo, że "stany" takie wciąż się niektórym przytrafiają.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNotka napisana tak lekko, że czyta się bardzo przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. W wigilię jednak do śmiechu nie było. Wyobrażam sobie to "pobojowisko" na dywanie. Na szczęście nie przetrąciło Ci nóg i pożaru nie było. W końcu poplamiony dywan to tylko dywan. Wniosek, żeby nie zostawiać zapalonej świecy na stole bez dozoru, a ja zostawiam, bo stoły klękają, szczególnie w święta.
Rozumiem, że pośpiech w instalacji piwnicznego stołu był spowodowany Sylwestrem. Zgadłam?
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam serdecznie.
A wiesz, że na dywanie nie ma plamy żadnej? Ani śladu. To magia prawdziwa! Parafinę wywabiłam żelazkiem ale plama z kompotu powinna być a jej nie ma.
UsuńWcale nie zgadłaś. A co to, ja na co dzień nie potrzebuję stołu? A gdzie mam notki pisać, na parapecie? Właśnie siedzę przy nowym stole i się napawam jego istnieniem:))
To prawda, że stoły klękają... Podobnie jak bydlęta z kolędy:))
Notki to i na kolanie można pisać, ale szampana trzeba zacnie potraktować, o!
UsuńSzampana pić będę na balkonie! A stół w pokoju to oznaka stabilizacji i spokoju.
UsuńPróbowałam dociec jego historii, która okazała się banalna. Darczyńczyni po prostu wyrzuciła stół do piwnicy w czasie gdy zapanowała moda na ławy w pokojach. Stołami gardzono wtedy, były nie modne. I tak stał sobie wzgardzony w piwnicznej izbie...
Kiedy zapanowała moda na ławy, jak prawie wszyscy, też ją kupiłam. Zawsze jednak miałam i mam normalny stół. Nie wyobrażam sobie, aby w domu stołu nie było. Nie każdy jednak ma miejsce na jedno i drugie. Gdybym tego miejsca nie miała, to i modzie nie uległabym.
UsuńTeż byłam ofiarą ławowej mody i na stół brakło miejsca. Gdy ten amok minął i wróciła zdrowa popularność stołów kupiłam to marketowe badziewie, które zachowało się jak powyżej opisałam.
UsuńA jak się ma jakość życia towarzyskiego ławowego w stosunku do stołowego? Może warto te dwie wartości z sobą porównać?
Ława dobrze służy tylko gazetom i nogom, które można na niej trzymać podczas oglądania telewizji i picia piwa. Półka pod blatem natomiast jest świetna na wszystko, czego pijącemu/pijącej piwo nie chce się wyrzucić do śmietnika lub odnieść na miejsce.
UsuńPS. Z rzczy, które nie powinny tam leżeć, zwykle widuję na tej ławowej półce zużyte chusteczki do nosa.
UsuńOj, kiedyś ława była wyznacznikiem nowoczesności. Teraz zauważamy jej wady:-)A wiesz, nigdy nie kładłam nóg na ławie i nie siadałam na niej. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że można! A półka pod blatem jako zbiór rzeczy zbędnych to szczera prawda. Z chusteczkami włącznie.
UsuńWidziałam też łupinki słonecznikowe na tej półce.
UsuńI korki od "szampana"!
UsuńZbaczając od stołu na manowce, informuję, że u mnie zaczął padać prawdziwy śnieg.
OdpowiedzUsuńA u mnie przez chwilę sypała śnieżna Krupa, wieje lodowato i jest ciemno jak po zmierzchu. Czas balowanie rozpocząć?
UsuńJa sobie przypominam balowanie z 2011 roku. Przeczytałam wszystkie komentarze.
Usuńwłaściwie z 2010/2011.
UsuńDziesięć lat minęło!
Usuńhm, a gdzie fotka starego? hę? przecież tyle lat Ci służył... a że się rozkraczył (pardon: ukląkł!)ze starości to już zero szacunku!
OdpowiedzUsuńniewdzięczna!
Hi, hi... Fotka starego jest, już w stanie rozkładu więc uznałam, że to marny widok:-)
Usuńha! wobec tego życzę Ci wielu smakowitych biesiad przy nowym stole
OdpowiedzUsuń(a jeszcze go wypróbuj - może na zaklęcie "stoliczku nakryj się" zareaguje?)
Zdrowego, spokojnego, bogatego 2020 Roku!
Od razu próbowałam zaklęcia, ale nie nakrył się:((( Czekał, aż ja to zrobię:))
UsuńBogatego!
A może nie powiedziałaś wyraźnie, że chodzi o jedzenie, więc stoliczek nakrył się nogami.
UsuńJedzenie? On się nawet obrusem nie okrył! Odporny na zaklęcia jak nie wiem co:))
UsuńKlik dobry w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńNotek okazałych
Gości wspaniałych
Zdjęć udanych
Treści lubianych
"Peerelkowi" życzy "Kominek"i "Posiaduszki".
Peerelek dziękuje z całej blogowej duszy! Klikuski, klik, klik!
UsuńTaki okrągły stół, po rozsunięciu rozszerzony dwoma prostokątami pamiętam z dzieciństwa i młodości. Wraz z kredensem i dwudrzwiową szafa stanowił komplet mebli, jaki rodzice dostali od rodziców mamy na nowe wrocławskie mieszkanie. W pewnym momencie, gdy w dużym pokoju stanęła meblościanka, został zastąpiony stołem prostokątnym, bo mama nie miała przekonania do ławy. Pozdrawiam w Nowym Roku i życzę spełnienia marzeń i realizacji planów.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię okrągłe stoły. Są takie wesołe:)) Pasują nawet do mojej meblościanki, która bezwzględnie też musi być bo przecież "w czymś trzeba mieszkać" czyli pomieścić dobytek. Niestety, mieszkanie nie ma obszernego salonu ani sypialni ani osobnej garderoby. Tak jak większość blokowych mieszkań.
UsuńPozdrawiam i wzajemnie życzę wszelkiej pomyślności na Nowy Rok. Prezydent już zapowiedział nieustanne sukcesy więc czekajmy aż będą na nas spadać niczym deszcz:))
I follow you on gfc # 41 , follow back?
OdpowiedzUsuńhttps://lovefashionyes.blogspot.com/