sobota, 1 lutego 2020

Triumfalny powrót saturatora!


        W czerwcu roku 2012 pisałam wspomnieniową notkę na temat wody sodowej z ulicznych saturatorów. O, tutaj - Dyskretny urok saturatora. W tekście dominował  aspekt higieniczno-sanitarny oraz sentymentalny, a tu raptem… Temat wraca! Lecz tym razem w związku z nowoczesnym trendem ekologicznym. 

Komentarz z dnia 30 stycznia 2020 roku

Skoro mowa o saturatorze to ja chętnie na jakiś bym się zdecydowała, aby zredukować używanie plastikowych butelek w naszym domu… Co o tym sądzicie?

         Dobre pytanie, co o tym sądzić?

         Kupić sobie taki wielki saturator na kołach, znany z dawnych ulic? Klik w Internet wyjaśnia sprawę! Na hasło „saturator” otwierają swe podwoje internetowe sklepy wraz ofertami sprzedaży dobrze znanych mi z dalekiej przeszłości syfonów na naboje gazowe. Ongiś produkt ten uważany był za bardzo elegancki i nad wyraz nowoczesny element wyposażenia peerelowskiej kuchni oraz często część zastawy stołowej wykorzystywanej podczas kulinarnych uczt lub zwykłych poczęstunków „u cioci na imieninach”. 

       
https://pixabay.com/
Syfon na naboje zastąpił syfony szklane /jeszcze bardziej ekologiczne!/ które trzeba było napełniać w specjalnie do tego urządzonych punktach „tankowania”
:) Komfortowo zrobiło się wtedy gdy syfony „na wymianę” oferowały niektóre sklepy. Wystarczyło wysłać dziecko z pustą butlą do sklepiku obok aby już po chwili rodzina mogła raczyć się perlistym napojem.

 Internetowy spacerek po sklepach wykazał, że staruszek syfon zmienił nazwę na saturator. Teraz można się już skupić nad pożytkiem ekologicznym produktu i zapomnieć o szkodliwości zdrowotnej dotyczącej saturatorów ulicznych. Jakkolwiek owa szkodliwość bywała mocno kwestionowana przez wielbicieli wody sodowej z sokiem.

        Taaa… Walory ekologiczne są tu bezsporne. Eliminujemy plastikowe butelki i redukujemy ilość śmieci. Pozostaje do rozstrzygnięcia szkodliwa dla „zdrowotności” zawartość CO 2 w napoju oraz jakość wody kranowej używanej do napełnienia saturatorów. Dawniej ceodwa nam nie szkodziło, jakość wody kranowej także nie była najwyższa… No, ale o ile byliśmy młodsi… Więc jak jest teraz? 

Pić czy nie pić – oto jest pytanie! Oby tylko woda sodowa nie uderzyła nam do głowy!

https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/02/01/triumfalny-powrot-saturatora/

                                          


34 komentarze:

  1. Zapamiętałem sposób mycia szklanek, których operator ulicznego saturatora miał chyba nie więcej niż dwie czy trzy. Otóż płukane był ich wnętrze, gdy przecież oblizywana była ich zewnętrzna krawędź. Dziwne, że to nie prowadziło do epidemii... W ZSRR saturatorowe szklanki były przymocowane łańcuchami.
    Ale mam też pytanko. Słyszałem w radio dwa czy trzy razy piosenkę, z której zapamiętałem niewielki fragmencik: "ona chce tylko z saturatora różowy drink, o Lady Pink". Pod wrażeniem teksty o saturatorach próbowałem ją znaleźć winternecie, ale bez skutku. Czy ktoś coś wie na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Autor tekstu: Wanda Majerówna
      Kompozytor: Włodzimierz Korcz
      Rok powstania: 1981/1982
      Wykonanie oryginalne: Alicja Majewska
      Płyty: pocztówki
      https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=vT1WwHkA2U4&feature=emb_logo

      Usuń
    3. Tekst piosenki:

      Różowa pani, lady Pink,
      znana w Paryżu i Ankarze,
      gdzie tylko wchodzi, dają cynk,
      że gdy zasiądzie w jakimś barze,
      bez względu na to, jaka pora,
      to pija tylko z saturatora,
      z saturatora, z saturatora,
      różowy drink, o, o, lady Pink!

      Pokochał lady pewien pan,
      ojciec czyjś chrzestny, czy pociotek,
      lecz lady z głowy ma ten kram,
      bo jak wieść niesie w sferze plotek,
      miłość to dla niej istna zmora,
      ona uwielbia z saturatora,
      z saturatora, z saturatora,
      różowy drink, o, o, lady Pink!

      Różowa lady miała wóz,
      daimler różowy w czarne róże
      i dokąd chciała, tam ją wiózł,
      a uwielbiała wprost podróże,
      więc w bak wchodziła ilość spora,
      kiedy wlewała z saturatora,
      z saturatora, z saturatora,
      różowy drink, o, o, lady Pink!

      Lecz przyszła kiedyś smutna chwila,
      zjadła za duże jajo kacze,
      różowa lady jest już lila,
      a w drzwiach pobladły anioł płacze.
      I chociaż beznadziejnie chora,
      na koniec jeszcze z saturatora,
      z saturatora, z saturatora,
      ostatni drink, o, o, lady Pink!

      Usuń
    4. Cóż, Mareczku, brak higieny nam nie zaszkodził może w myśl ówczesnego powiedzonka:" mądrzy ludzie żyją w brudzie"? Bakterie były mniej zjadliwe i ludzie też.

      Usuń
    5. Nie znam tej piosenki, nie pamiętam ani tekstu ani melodii.

      Usuń
  2. W ZSRR byłem kilka razy, wprawdzie szklanek na łańcuchu nie zauważyłem, ale za to pamiętam wspaniały kwas chlebowy i fantastyczne spienione mleko zsiadłe. Jeszcze teraz mi ślinka leci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już wtedy mieli spieniacze mleka? Nawet kwaśnego?
      Kwas chlebowy, ukraiński, jest dostępny w markecie. Ale czy dorównuje smakiem temu z ZSRR to nie wiem

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    A dlaczego ”ceodwa” jest niezdrowy? Przecież hamuje rozwój pleśni, bakterii i grzybów. Zapewne dzięki temu nie szkodziła na masową skalę woda z ulicznego saturatora. W miejscach wątpliwych higienicznie, jak samoloty czy bary plażowe, szczególnie w krajach o innej florze bakteryjnej, której nasz organizm nie zwalcza, zawsze piję wodę gazowaną. Woda gazowana jest po prostu bezpieczniejsza, a ponadto orzeźwia i pobudza trawienie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądre argumenty więc dlaczego dietetycy zalecają wody bez gazu? Tak się tym przejęłam, że piję wodę bez gazu już od dawna choć bąbelki w napojach wszelakich uwielbiam.

      Usuń
    2. Ja odgazowuję, odkręcając butelkę i potem jej nie dokręcam. Bąbelki w nadmiarze mogą powodować wzdęcia. Na wyjeździe wolę jednak ewentualne wzdęcie, niż biegunkę i bóle brzucha. Niestety, woda niegazowana w butelkach bywa biologicznie brudna.

      Usuń
    3. To co, gazowaną i domowo odgazowaną pić? Czasem pijak kranówkę i nadal żyję!

      Usuń
    4. Poza tym, tak samo jak kiełbasa, woda starzeje się i psuje, a "ceodwa" te procesy opóźnia. Dietetycy mają rację, że świeża woda zdrowia doda. Nasze babcie takie napisy haftowały na makatkach, z podkreśleniem słowa ŚWIEŻA.

      Usuń
    5. Z makatek znam hasło "Zimna woda zdrowia doda"! Ale zimna to też i świeża, chyba:))

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Tak, tak! To jest prawdziwy Pan Saturator!

      Usuń
  5. W związku z ogłoszeniem terminu wyborów prezydenckich, pomyślałam o wpływie wody sodowej uderzającej do głowy na wybory. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, znam takich, którzy niedługo eksplodują z tego powodu:))

      Usuń
    2. Może więc na razie nie wystawiać saturatorów? :)))

      Usuń
    3. A czemu nie? Czasem lepiej nie przeszkadzać przeznaczeniu.

      Usuń
    4. Na eksplozję, Szanowna Bet, nie liczyłbym z dwóch powodów:
      1. Obiekty te mają łby zauważalnie utwardzone.
      2. Próżnia w przestrzeni międzyusznej wymagałaby dość dużej ilości gazu [jest nawet na to wzór] pod sporym ciśnieniem, by mógł on naruszyć strukturę twardszą niż cement portlandzki i tytanowa płyta. Poza tym - uszy, nos, usta i oczy [ślipia?] zadziałają - niestety - jak wentyle bezpieczeństwa.
      3. Przypuszczam, że - obywając się bez mózgów - potrafią jak dotychczas funkcjonować bez głów. Exemplum - Lichocka...
      4. Zaraziłbym ich sprawnymi komórkami mózgowymi. To by ich wykończyło. Nieuodpornieni są.

      Usuń
    5. Proponuję przystąpić do realizacji pkt 4 z opcją na mądrzenie zamiast wykańczania.

      Usuń
  6. Nawet kupiłem jeden... to nie ten smak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś ty, inna woda czy inny gaz wpływają na ten smak?

      Usuń
  7. Ciągle nie mogę się przekonać do kranówki choć u nas w stolicy zapewniają, że jest super. Syn pije, bo w ramach dbałości o ekologię nie kupuje butelek plastikowych. Wodę z kranu wlewa do dzbanka z filtrem i taką piją. Zastanawiam się tylko, czy w ten sposób nie ogranicza sobie mikro i makropierwiastków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pijam wodę z kranu, ale mineralną także. Dawnymi czasy wody mineralne pito tylko w ramach kuracji leczniczych w uzdrowiskach. Na co dzień nikt nie liczył mikropierwiastków bo te dostajemy w produktach spożywczych, nie tylko w wodach mineralnych. Więc nie wiem czy zachwyt nad wodami mineralnymi jest adekwatny do ich roli w naszym jadłospisie.

      Usuń
    2. I ja pijam wodę z kranu. Filtrów w dzbankach brzydzę się, bo wyobrażam sobie ilość drobnoustrojów, które szybko się namnażają w ciemnym i mokrym miejscu. Fuj! Chyba, że co chwilę filtr wymieniać, ale... ile wtedy woda będzie kosztowała?

      Usuń
    3. Ja też nie używam filtrów.

      Usuń
  8. Czary mary, czary mary...
    Dziś Amorek strzela w pary!
    Walentynkowe pozdrowienia
    i życzenia wszelkiego spełnienia!
    ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak ślicznie! Wszelkie spełnienie bardzo się przyda bo nazbierało mi się potrzeb:-)

      Usuń
  9. Gdy dowiedziałem się od znajomego sprzedawcy [gdzieś w okolicach 1985 roku], z czego produkowało / produkuje się (?) "sok wiśniowy" barwiący wodę z saturatorach - przestałem to coś pić. W ubiegłym roku powróciłem do normalnie szkodliwej wody gazowanej w półtoralitrowych plastikach. Zdecydowanie zdrowsza!

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.