sobota, 15 sierpnia 2020

Dobre czasy

 Wiesław Myśliwski  w książce "Ostatnie rozdanie".

" - Nie ma takich czasów, panie Radzikowski, żeby dobre były dla wszystkich. I pewnie takich nigdy nie było. Dobre czasy to nie te, w których się żyło, ale które się wspomina.” ("Ostatnie rozdanie")

Czyż te słowa nie pasują „jak ulał” do tematu tego bloga?

Przytoczona na wstępie myśl autora książki dotarła do mnie gdy właśnie zastanawiałam się, czy nie zakończyć peerelowskich wspomnień? Czy nie jest to uporczywe trwanie, a czasem wręcz pochwalanie minionej epoki?  Pomógł mi rozwiązać ten dylemat autor cytowanej książki pisząc:

 "Pamięć nie jest od pamiętania, lecz od wspominania, a to nie to samo."

          No i już czuję się uwolniona z dylematu traktując te słowa jako zachętę do używania pamięci w celu wspominania:))

        A więc dawniejszy sierpień to czas żniwnych zmagań, w które angażowano całe społeczeństwo poprzez codzienne raporty z pól uprawnych i propagowaniem hasła „każdy kłos na wagę złota” oraz poszukiwaniem sznurka do snopowiązałek.

        Dawny sierpień to powroty z wakacji. Gromadzenie zebranych na plaży muszelek, wyczekiwanie pocztowej kartki od nowych, wakacyjnych sympatii. Wstępne, szkolne przygotowania: Kompletowane zeszytów w linie i kratkę, ołówków oraz kredek i atramentu do piór. Krochmalenie białych kołnierzyków i ozdabianie worka na pantofle:)) Och, tenisówki białe sznurowane i granatowe szarawary na wuef trzeba kupić!

        Sierpień to zamykanie letnich darów natury w słoje i butelki. Suszenie, marynowanie, kiszenie. Och, jak pachną te dżemy i soki! Aby było na zimę i na zdrowie.

        Sierpień to obfitość kwiatów i pachnących ziół zbieranych w bukiety i święconych piętnastego sierpnia na pomyślność i dostatek w zimowy czas aż do przednówka. 

        Sierpień to gorące polityczne przesilenia. Komuś bunt i zwycięstwo a komuś porażka.

        Też mamy teraz sierpień. Nawet ładny i też bogaty w wydarzenia, ale jakiś inny niż te dawne sierpnie. 

          Westchnę sobie wzorem poprzednich pokoleń: „Za moich czasów to było…”

 

 

    

 

       

 

 

51 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Jak to dobrze, że Wiesław Myśliwski uratował "Pogadajmy o peerelu".
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się ucieszyłam bo zwątpiłam chwilowo w cel dalszego wspominania:)

      Usuń
  2. No, właśnie. Co z tą pamięcią? Dlaczego np. niektórych ludzi pamięta się bardzo wyraźnie, inni przypominają się zaledwie w zarysie, a jeszcze innych całkowicie nie pamiętamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocje graja dużą rolę w zapamiętywaniu. Jeżeli ktoś wzbudził w Tobie emocje, obojętnie jakiego rodzaju - zapamiętujesz bardziej i na dłużej.
      Często mówimy pod wpływem miłości lub złości: "nigdy Cię nie zapomnę" i to tak działa.

      Usuń
  3. Jest dobrze! Wspominaj dalej! Twoje wspominki są jak domino, wywołują wspomnienia u innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to właśnie chodzi! Oczekuję inspiracji: "Co by tu jeszcze... Powspominać":)

      Usuń
    2. Notki wspomnieniowe wraz z komentarzami są doskonałym materiałem historycznym dla nowych pokoleń historyków. Tak! Tak! Zresztą przecież już jakiś naukowiec zajmował się tym blogiem i cytował wspomnienia także komentatorów. Często takie wspominanie ma większą wartość, niż książki pisane czasem na zamówienie polityczne.

      Usuń
    3. Komentarze są o wiele cenniejsze niż teksty. Zauważył to naukowiec w książce "PRL życie po życiu" którą prezentuję w panelu bocznym po prawej stronie bloga.

      Usuń
    4. Ale teksty inspirują komentatorów i wskrzeszają ich wspomnienia. Jedno z drugim uzupełnia się.

      Usuń
    5. Zgodnie z mottem bloga: "Tu każdy gość wnosi coś do wspólnego majątku. Często wynosi jeszcze więcej - nikt na tym nie traci."
      Nie mogę sobie przypomnieć kto jest autorem tego motta. Szkoda, że nie zapisałam. To była jedna z komentatorek, której już dawno, dawno nie widzę na blogu.

      Usuń
  4. To o czym piszesz na blogu to nie tylko wspomnienia, to duży kawał prawdziwej historii PRL. A więc pisz dalej. A autorką motta była moja dobra znajoma Ezakia, która już od kilku lat przebywa w Australii. Miała wrócić po zakończeniu 3-letniego kontraktu lekarskiego, ale zdecydowała inaczej. Podobno czyta nasze blogi ... podobno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dzięki za przypomnienie autora motta. tak, tak! Pamiętam Ezakię:))) Może czyta i ucieszy się, że o niej wspominamy.
      Dzięki za zachętę do dalszego wspominania.

      Usuń
    2. Uwieczniłam Ezakię w okienku z mottem i nie wiem dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam. Pamiętam, że pytałam o zgodę na wykorzystanie tych jej słów jako motta. To był jeden z komentarzy Ezakii w dyskusji, na blogu.

      Usuń
    3. Co jakiś czas otrzymuję e-maile, w których pisze, ze czyta nasze blogi. Nie komentuje, bo jako szefowa nie chce sprawiać wrażenia, że ma dużo wolnego czasu. Sympatycznie wspomina Ciebie z alEllą, i tak jak kiedyś ja, nie bardzo odróżnia która jest którą.
      Co do komentarzy to muszę Cię zmartwić, pojawia się trend kasowania przez administratorów komentarzy importowanych z innych portali (np. z Onetu)

      Usuń
    4. Proszę przekaż pozdrowienia dla Ezakii jeśli będzie okazja.
      Hi,hi,hi... Mnie pomylić z alEllą? Zabawne, ale sympatyczne:))
      Może ten trend kasowniczy nie będzie taki groźny?
      O! Przypomniały mi się kasowniki tramwajowe.

      Usuń
    5. Pamiętam Ezakię i również serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    6. Anzai, czyli co z komentarzami? Te zaimportowane z Onetu na Wordpress mogą zniknąć? Ja także bardzo cenię sobie komentarze. Bardziej, niż własne pisanie, a nawet bardziej niż czekoladowe morze. Nie odżałowałabym.

      Usuń
    7. @Bet
      Ezakia kiedyś prosiła mnie o e-maila do Ciebie, i ten, który jej podałem miał w tytule alEllę. Potem jej tłumaczyłem, że dawniej pisałyście razem, ale zakodowała to tak ja sporo lat temu.

      Usuń
    8. Łaaa... Takiego wspólnego emaila to nawet ja nie pamiętam:))

      Usuń
    9. KOmentarze importowane z onetu mam zachowane. Wyparowały niektóre zdjęcia pozostawiając puste ramki. Nawet nie wiem kiedy to się wydarzyło.

      Usuń
    10. To się napracowałaś, kopiując wszystkie komentarze.

      Usuń
    11. Nic nie kopiowałam. Komentarze zaimportowały się razem z treścią bloga i nadal są.

      Usuń
    12. Anzai mówi, że komentarze zaimportowane będą kasować. To myślałam, że kopiowałaś, skoro napisałaś, że masz zachowane.

      Usuń
    13. Po prostu sprawdziłam czy komentarze siedzą na swoim miejscu i dobrze się mają. Kopiowanie komentarzy to benedyktyńska praca.

      Usuń
    14. U mnie też siedzą na miejscu. To Anzai ma jakieś specjalne przywileje. ;) :)))

      Usuń
    15. Oby nas te "przywileje" nie dosięgły:))

      Usuń
  5. alElla 07:17
    Moje onetowskie komentarze już dawno zostały wycięte, może miałem jakieś specjalne względy? Ja często tak konstruuję posty, aby Czytelnicy mieli możliwość rozwijania, uzupełniania, prostowania, krytykowania itd.,

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafilas z tym dzisiejszym postem. Nawet nie mysl, o zamknieciu bloga! Uwielbiam czytac Twoje posty i komentarze gosci.
    Czekam na ksiazke, ktora zamowilam kilka dni temu. Powinna dojsc w srode,a juz nie moge sie doczekac. Tytul:
    "Czas wolny w PRL" Wojciecha Przylipiaka
    Pozdrawiam serdecznie
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam propozycję: przeczytaj książkę i opowiedz swoimi słowami jej treść a ja opublikuję zaznaczając twoje autorstwo oczywiście. Propozycja jest z rodzaju tych "nie do odrzucenia":))
      Uwielbiam gdy jesteś tu Gościem. Naprawdę!

      Usuń
    2. Tak! Tak! Samozwańcza egzekutywa ;) wręcz nakazuje, o!

      Usuń
    3. Beato, nie masz wyjścia skoro egzekutywa nakazała. Gotowy tekst prześlij mi na email, który podam ci poprzez formularz kontaktowy - ten z prawej strony. Wystarczy, że się tam odezwiesz. Do dzieła!

      Usuń
    4. Tak jest :)

      Usuń
  7. Mam, ulubiony zresztą, cytacik na tę okazję: "Kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów".
    Ale.. Ano nie ma. Nie takie te sierpnie jak kiedyś. Smak śliwek inny, bo kiedyś to się je zrywało w sadzie dojrzałe, a teraz kupuje w hipermarkecie i pestkę trudno wyjąć, bo dojrzewają nie na drzewach, tylko ciasno upakowane w ciemnej skrzyni.
    Tak mi jakoś owocowo się sierpień wspomina.
    Ale to kiedyś i przygotowania do szkoły, liczenie ze smutkiem ostatnich dni do końca wakacji..
    Ach te dawne sierpnie, gdzie one są? Panta rei.
    Wspominaj nadal PRL Bet. Miło się wraca do zielonych lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonych lat? A powszechnie głosi się, że były one szare:))
      Wiem, wiem, "zieloność" to nasza młodość i radość z życia.
      Masz rację, dziś nic juz nie smakuje tak jak dawniej. Nawet owoce ze straganu na targu.

      Usuń
  8. Ugodziłabyś mnie w samo serce, gdybyś zaprzestała blogowania. Wszak ja uwielbiam czytać o "zielonych latach". Ostatnie moje dwa posty poświęciłam portalowi Kobieta 50 Plus. Drugi był dopełnieniem, bo pisarka Ewa Radomska zaproponowała mi udział w konkursie "Wakacje z koranowirusem", który na portalu ogłoszono. Ponieważ mam już dosyć koronawirusa, nie podjęłam wyzwania. Jednak przy tej okazji pomyślałam sobie "kiedyś to były wakacje, FWP i WDW(Wojskowy Dom Wypoczynkowy), o tym to można pisać, bo i zdjęcia jakieś by się znalazły". Dla mnie lata PRL nie były szare, chociaż tak jak dla wszystkich ciężkie, ale ludzie byli serdeczni, mamona nie rządziła tak jak teraz. Proszę pisz dopóki sił i chęci wystarczy, bo dla ludzi w moim wieku, to są wspomnienia ale dla młodych, to kawał barwnej historii. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za tak obszerną i miłą zachętę do dalszego wspominania.
    Myślisz, że ktoś z młodych tu zagląda? Ten okres historii został bardzo skutecznie obrzydzony i tylko dociekliwi mogą zainteresować się jak było naprawdę i jak żyło się zwykłym ludziom nie uwikłanym w dużą politykę.
    Pozdrawiam ciepło i zawsze cieszę się z twojej wizyty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwano nas "straconym pokoleniem". Ale... W historii i wcześniej były takie pokolenia. Potem... Wiersze o nich omawiano na lekcjach w szkole, a książki stawały się lekturami. Nigdy nie wiadomo, z której strony powieje wiatr historii i jaka nastanie "moda"?

      Usuń
    2. To prawda. Ja się zawsze buntowałam na określenie "stracone pokolenie". Nigdy tak o sobie nie myślałam.

      Usuń
    3. Trzeba wznowić notkę o "straconym pokoleniu". Chyba 10 lat temu swój sprzeciw wyrażałyśmy, prawda?

      Usuń
    4. Tak, od tego zaczęło się blogowanie peerelkowe.

      Usuń
    5. Może więc napiszesz o tym dla tych, którzy nie są od początku peerelkowania?

      Usuń
    6. Zastanawiam się, czy po 10 latach czasy są "bardziejsze" w tym temacie, czy nie?

      Usuń
    7. Tak zamierzam. Można przypomnieć genezę peerelkowania.

      Usuń
    8. "Bardziejsze" może nie w każdym sensie. Już o pokoleniu PRL mało się mówi bo to dinozaury. Wraca natomiast wiele peerelowskich rozwiązań w życiu społeczeństwa ale pod przykrywką "dobrej zmiany". Można to uznać za "bardziejstwo".

      Usuń
    9. Też zauważyłam powrót do PRL, jeśli chodzi o różne rozwiązania.

      Usuń
    10. Księguj to co zauważyłaś:)

      Usuń
  10. Wspominaj, pamiętaj, pobudzaj. Pisz.
    Nie wyobrażam sobie, że nie ma Cię tu. Choć niewiele mnie ostatnio w komentarzach, jak i na własnym blogu, to zawsze zaglądam, czytam, wspominam z Wami 😍🧡💛💚💚💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Trwam na posterunku. Tęczowe serduszka przyjęte ze zrozumieniem i odwzajemnione.

      Usuń
  11. Miałam napisać notkę u siebie na blogu, ale jakoś nie mogłam się zebrać, aby rozwinąć i doszlifować, a pasuje jako komentarz tutaj.
    Otóż…
    Podczas przeglądania babci i mamy przepisów, papierowych zdjęć, listów pisanych ręką babci i rodziców oraz siostry i brata, kartek przysyłanych z różnych miejsc wakacyjnych, naszła mnie refleksja związana z pamiętaniem i wspominaniem. Czy cyfryzacja pomoże w ocalaniu wspomnień, czy wręcz odwrotnie, przyczyni się do zapomnienia? Czy historia spisywana i dokumentowana cyfrowo nie zostanie wyczyszczona jednym guziczkiem "delete"? Czy nazwiska, daty i miejsca urodzenia nie będą wycięte razem z korzeniami, jeśli nie mamy papierowego papierka w realnie realnym kuferku? Czy po różnych historiach zaszyfrowanych jakimiś HaTeeMeLami nie zostanie tylko "błąd nr...", "taka strona nie istnieje", „usługa przechowywania zdjęć została zamknięta” i ... Chyba to wszystko, co zostanie, o!
    Syn nie przeczyta listów od matki, matka nie poogląda zdjęć dzieci, które daleko wyjechały, wnuczka, nie dowie się, co babcia gotowała i piekła, ani jak wyglądał warsztat czy samochód dziadka... etc… etc…
    A wspomnienia, refleksje, ciekawe felietony spisywane na blogach? Wystarczy kliknąć we wszystkie zachowane w blogowych linkowniach adresy, by przekonać się, że po wielu pozostał tylko „błąd nr…”
    Zastanawiam się, czy nie warto zatroszczyć się także o jakieś papierowe świadectwa życia tu i teraz. Może trzeba zrobić papierowe odbitki cyfrowych zdjęć, które warto zachować dla potomnych? Wiele z takich fotografii, niestety, przepadło w chmurach, a karty z aparatu na bieżąco czyściło się.
    Po starych, stareńkich, pozostają chociaż klisze… Po notatkach - zeszyty…
    Z nich czerpiemy wspomnienia o rodzicach, dziadkach, nauczycielach, naszych autorytetach.
    Co zostanie po nas? Cyfry w „chmurach”?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafna i głęboko mądra refleksja. Cyfrowe wspomnienia nie wystarczą. Trzeba gromadzić wersje papierowe. Nikt nie będzie nas szukał w internetowych chmurach a kuferek wspomnieniowy będzie zauważony choćby podczas porządkowania opustoszałego mieszkania.
      Chyba czas zabrać się za tworzenie takiego kuferka - jest zajęcie na jesienne i zimowe wieczory.
      Dzięki, alEllu, za tego "kopa" do działania.
      Może po to właśnie kupiłam ostatnio drukarkę?

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.