Lilko, za niska temperatura pasteryzacji lub niedomknięcie słoika powoduje takie objawy:))) Pociągnij za gumkę weka, jak zrobi takie "pfuuu" - znaczy że trzeba zjeść od razu:))) Smacznego.
Narobiłaś mi smaka; idę po lody do zamrażalnika :) ładnie to tak kusić do złego? nie masz pojęcia ile to kalorii i o tej porze; co za rozpusta; pozdrawiam :)
Kochana, to nie jest żadna rozpusta. Jeszcze mnie nie znasz z tej strony, ale jestem lodożercą, który nie zna umiaru:))) Lody nie tuczą! Trzymam się tego sloganu i nie zawracam sobie głowy sprawdzaniem czy to prawda. Jedzmy lody na zdrowie i dla urody!
Klik dobry:) Rozpowszechnia się ta "moda słoikowa" po telewizyjnych kuchennych rewolucjach, w których Magda Gesler proponwała podawanie w restauracji chłodnika w słoikach.
PS. Desery podawane w słoikach widywałam już dawno. Szczególnie podobało mi się w barach przyplażowych i przybasenowych, bo wygodnie się niosło deser do stolika przy leżaku pod parasolem i bezpiczenie mógł sobie postać na tym stoliku, jeśli jadło się na raty, albo nieco później.
Sama stosowałam taki sposób, udając się na działkę.
Przyznam, że słoikowy serwis napotkałam pierwszy raz w opisanej w notce lodziarni. A kufle z przykrywką znam, znam. Chociaż zawsze się zastanawiałam po co ta przykrywka do kufla i czy nie dziabie w nos podczas picia zeń.
Z tych "moich" kufelków pokrywkę się zdejmuje albo odkręca jak ze słoika i nic nie dziobie. Też wygodne na plaży czy na działce, bo muchy i osy nie topią się w piciu i nie podjadają deseru.
Coś w tym śmiesznego? Nie rozumiem. Ja taki kufelek z zakręcaną pokrywką zabieram ze sobą na wczasy, na wypadek, gdyby napoje na plaży podawali w jednorazowych kubeczkach, które się łatwo wywracają i wiatr mi je zabiera. Napiję się, zakręcę i stoi aż znowu zechce mi się pić. Zwykła czynność, jak przy butelce. Czemu to jest śmieszne?
Mam nadzieję, że pyszności!?
OdpowiedzUsuńMniam,mniam:)) Smakują jak świeże:)))
UsuńMam rozumieć, że nie przy Tobie nakładano do słoika? A jeśli ma toto sto lat?
OdpowiedzUsuńDostałam słoik już otwarty. Lody były znakomite jak zawsze i na pewno nie stuletnie:)))
UsuńCiekawe jak są pasteryzowane? ;)
OdpowiedzUsuńJak to jak? Normalnie, w piekarniku:))))
UsuńWynalazek godny rozpowszechnienia :))
OdpowiedzUsuńPierwszy raz jadłam lody ze słoika! Wrażenia niezapomniane:))
Usuń...coś chyba sknociłam przy pasteryzowaniu , bo trochę zmieniły kolor i konsystencję ...
OdpowiedzUsuńa winogrono jakoś tak się pomarszczyło ...hmm
Lilko, za niska temperatura pasteryzacji lub niedomknięcie słoika powoduje takie objawy:)))
UsuńPociągnij za gumkę weka, jak zrobi takie "pfuuu" - znaczy że trzeba zjeść od razu:)))
Smacznego.
Narobiłaś mi smaka; idę po lody do zamrażalnika :) ładnie to tak kusić do złego? nie masz pojęcia ile to kalorii i o tej porze; co za rozpusta; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKochana, to nie jest żadna rozpusta. Jeszcze mnie nie znasz z tej strony, ale jestem lodożercą, który nie zna umiaru:))) Lody nie tuczą! Trzymam się tego sloganu i nie zawracam sobie głowy sprawdzaniem czy to prawda.
UsuńJedzmy lody na zdrowie i dla urody!
SMACZNEGO -POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńOj smaczne było! Bardzo smaczne. Pozdrawiam również:))
UsuńWyglądają rzeczywiście smakowicie. Ja też uważam, że lody nawet w nieumiarkownych ilościach nie tuczą. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za poparcie tej lodowej tezy:)))
UsuńŁoj Bet..! Zamawiam 3..a co mi tam! 30 porcji! Taki jestem,słowo honoru!
OdpowiedzUsuńWaszku, spokojnie. Pomogę ci zjeść to wielkie zamówienie:))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńRozpowszechnia się ta "moda słoikowa" po telewizyjnych kuchennych rewolucjach, w których Magda Gesler proponwała podawanie w restauracji chłodnika w słoikach.
Pozdrawiam serdecznie.
PS. Lody i chłodniki zamroziły mi pocztę listelową. :(((
UsuńOj nie wiedziałam, że słoiki to pomysł M.Gesler. Od razu mniej mi się podoba...
UsuńMyślałam, że to moja nowotarska lodziarnia taka dowcipna jest.
Nie mówiłam,że to jej pomysł.
UsuńA Jak inaczej rozumieć pierwszy Twój komentarz ?
UsuńJak kto chce. :)))
UsuńPS. Desery podawane w słoikach widywałam już dawno. Szczególnie podobało mi się w barach przyplażowych i przybasenowych, bo wygodnie się niosło deser do stolika przy leżaku pod parasolem i bezpiczenie mógł sobie postać na tym stoliku, jeśli jadło się na raty, albo nieco później.
Sama stosowałam taki sposób, udając się na działkę.
Aaaaa... były jeszcze takie kufle z uchem zamykane pokrywką. Te jeszcze wygodniejsze do niesienia i trzymania.
UsuńPrzyznam, że słoikowy serwis napotkałam pierwszy raz w opisanej w notce lodziarni.
UsuńA kufle z przykrywką znam, znam. Chociaż zawsze się zastanawiałam po co ta przykrywka do kufla i czy nie dziabie w nos podczas picia zeń.
Z tych "moich" kufelków pokrywkę się zdejmuje albo odkręca jak ze słoika i nic nie dziobie. Też wygodne na plaży czy na działce, bo muchy i osy nie topią się w piciu i nie podjadają deseru.
UsuńJak odkręcić pokrywki to jaki z nich pożytek? Hi, hi, hi...
UsuńCoś w tym śmiesznego? Nie rozumiem. Ja taki kufelek z zakręcaną pokrywką zabieram ze sobą na wczasy, na wypadek, gdyby napoje na plaży podawali w jednorazowych kubeczkach, które się łatwo wywracają i wiatr mi je zabiera. Napiję się, zakręcę i stoi aż znowu zechce mi się pić. Zwykła czynność, jak przy butelce. Czemu to jest śmieszne?
UsuńNic śmiesznego. Cofam uśmiech z powodu zakrętki a pozostawiam z powodu sympatii dla właścicielki kufelka.
UsuńRzeczywiście krótka ta relacja i daje pole do domysłów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawe czego się w tym słoiku dopatrzyłeś?
Usuń