Uwaga! Sprawa jest poważna
– najwyższej wagi niewygody dla urody.
Jak być piękną? Hmmm… To stała rubryka w czasopismach
dziewczęcych i kobiecych. Młodzieżowa Filipinka podawała przepis na cudowną sałatkę
wypiękniająco-odchudzającą. Cytuję z pamięci:
„Garść płatków owsianych wieczorem zalej
szklanką wody. Rano dodaj miodu, kilka rodzynków, kilka orzechów, surowy owoc, dolej
mleka i zjedz!”
Miało to być pyszne, dobre
na cerę dla nastolatków i na utrzymanie szczupłej talii. Dziewczęta wtedy rzadko
cierpiały na nadwagę, ale z cerą miewały problemy. Dlatego radzono im pijać
herbatkę z dzikich bratków oraz jeść wspomnianą powyżej „sałatkę piękności”. No
i kto wymyślił słynne dziś i lansowane jako nowoczesne „musli”? No, kto?
Na poprawienie wyglądu dziewczęcych lic proponowano maseczki domowej roboty: okładanie twarzy
plastrami ogórka, papką z białego sera, papką z drożdży, rozgniecioną świeżą
truskawką itp… Jedna z porad posunęła się nawet do śmiałego twierdzenia: „Kawałek
każdego owocu, który zjadasz, rozsmaruj na twarzy”. Mądre, prawda?
Kondycję i barwę włosów poprawiały ich kąpiele w kurzych
żółtkach, płukanki z kory dębu lub rumiankowego naparu. Rzęsy i brwi smarowano
olejem rycynowym aby były gęste i długie jak firanki a spojrzenie zalotne i
powłóczyste…
Nie wiem jak reszta młodych dam, ale ja ochoczo stosowałam
wszystko co Filipinka radziła. Preferowałam kurację drożdżową stosując papkę na
twarz i popijając musujący napój jaki tworzyły rozpuszczone w wodzie z cukrem
drożdże. Spokojnie, bez fermentacji!
Tak wytrenowane w walce o urodę młode damy gdy podrosły
kontynuowały zabiegi pielęgnacyjne koncentrując się na fryzurach. Modne i
pożądane były włosy kręcone lub co najmniej falujące, a już w ostateczności
„podatne” na układanie jednym z kilku sposobów. Łagodny, imitujący naturalny,
skręt uzyskiwano nawijając mokre pasma na wałki. Uwaga! Wałki były wykonane z
drutu i przypinane do głowy blaszanymi klamerkami lub szpilkami! W takim
uzbrojeniu trzeba było spać całą noc. Zabezpieczeniem przed odpięciem wałków
była naciągana na uzbrojoną w metal głowę delikatna siateczka upleciona z
drobnego kordonka. Na nic puchowe poduchy i piernaty. Noc przespana w takim
uzbrojeniu była ofiarą złożoną na ołtarzu urody.
Nadszedł jednak czas wyzwolenia od żelaza na głowie. Nastała
era plastikowa. Wymyślono i wdrożono do produkcji plastikowe akcesoria
fryzjerskie. Aby nie było jednak zbyt słodko miękkie plastikowe wałeczki
wyposażono w plastikowe lecz ostre i kłujące rzędy wypustek. Miały one za zadanie lepiej trzymać pasma włosów. Trzymały.
Przy czym wpijały się w skórę i czaszkę nie gorzej od tych drucianych. Kobiecy
koszmar trwał. Na osłodę nocnych cierpień dodano leciutkie, stylonowe siateczki
w ślicznych cukierkowych kolorach. Siateczki delikatne jak mgiełka rwały się na
tych plastikowych, najeżonych szpikulcami wałkach tworząc urokliwe dziury. To
ci był dopiero widok! Chociaż i tak podobno lepszy od widoku damy w papilotach.
Zwłaszcza, że papiloty często wykonane były z papieru toaletowego lub
gazetowego.
Podstawą stroju wieczorowego damy był szlafroczek zwany
niekiedy podomką. Najmodniejsze były szlafroczki z pikowanej materii
składającej się z cienkiej gąbki pokrytej stylonem. Pikowanie było fantazyjne.
Czasem ukośne, czasem falujące, a czasem zdobione maszynowym haftem.
Kołnierzyk, kieszonki i przody wieczorowego ubioru lamowane stylonową tasiemką,
którą wiązano pod szyją na wdzięczną kokardkę. Sztywne to było, nie mnące, nie
tracące fasonu, praktycznie niezniszczalne. Szyk i wygoda!
Taki szlafroczek spełniający wszystkie wymienione powyżej
kryteria modowe wykonałam własnoręcznie z gąbczastego materiału koloru
łososiowego kupionego „na metry”. Tak
było taniej czy w ogóle dostępne jedynie w formie „zrób to sam”? Już nie pamiętam.
Opisałam już strój prawdziwie wieczorowy. Co ubierała dama
przed wieczorem gdy krzątała się wokół domowego ogniska? Paradowała wszak po
domu więc ubrana była w podomkę! Logiczne, prawda? I takie swojskie, polskie.
Nie to co obcobrzmiący i chyba nawet germańskiego pochodzenia - szlafrok.
Podomki były lekkie, absolutnie nie przewiewne, w bajecznie kolorowe kwiatki,
zdobione lamówkami i falbankami. Podomki pospolite, wykonane ze stylonu trwają
do dziś jako strój pań sprzątających w firmach starej daty lub ubogich. Firmy z
wyższej półki zatrudniają serwis sprzątający umundurowany zgodnie z najnowszymi
trendami modowymi odzieży ochronnej.
Tekst na zadany temat, nawet sporej objętości, powstał. A
gdzie są zdjęcia? Phiiii… A kto by się w papilotach lub z wałkami na głowie
fotografował? Nawet gdyby aparat fotograficzny posiadał?
No i zdjęć ni ma...
Ja pamiętam te papiloty z papieru toaletowego :-0. Gdy byłam w wieku licealnym to "szpanowałam" właśnie w jakieś wakacje taką "afro" fryzurą na papilotach tworzoną. Raz jeden spałam z plastikowymi wałkami bez kolców na głowie, "przybitymi" spinkami do głowy. Była to noc przed moim ślubem. Przy czym rano mama upięła mi te fale do ramion - w takie "nauszniki" uwieńczone białymi stokrotkami z plastiku.... To był dzień...;-)
OdpowiedzUsuńHi, hi, hi... Tak, papiloty były dobre na "Afro". Papierowe papiloty kręciłyśmy na obozach harcerskich bo przecież na porannym apelu też trzeba było jakoś wyglądać! Damy w szarych mundurkach:)))
UsuńOch, noc przedślubna to osobny temat do wspominania.
No i czego się wstydzić , skoro tyle było starań o strój ?
OdpowiedzUsuń- wersja "niedzielna" : http://www.retropasje.pl/uploads/_contents/79/gallery/pikowana%20podomka%20%28599x1024%29.jpg
- wersja codzienna ( wypasiona ) ; http://www.retropasje.pl/uploads/_contents/78/gallery/podomka%201%20%28601x1024%29.jpg
- wersja oszczędna ( najczęściej spotykana ) : http://b3.pinger.pl/a9edca93697e0e4f219ea9c199e1a1c2/fartuch_bordowy_002.jpg .
Z czasem podomki przeistoczyły się w dederonowe fartuszki gospodyń domowych , można było je spotkać w pobliskich sklepach , gdzie panie czyniły "szybkie" zakupy ( ... ja tylko na chwilkę , bo mi zabrakło włoszczyzny ! ) http://i.pinger.pl/pgr294/3aa29daf001f56ee51d205c1/podomka___.jpg
Lilko, ja z zasady unikam pokazywania zdjęć znalezionych w sieci bo to każdy może sobie sam zrobić. Chętnie pokazuję zasoby archiwum domowego lub zdjęcia nadesłane przez przyjaciół.
UsuńZauważ, że piszę o Damie, której z definicji nie wypadało pokazywać się w niekompletnym stroju i bez makijażu oraz starannego uczesania:))))
... a wałki ?
OdpowiedzUsuńhttp://img18.allegroimg.pl/photos/400x300/56/67/62/87/5667628738
tortura w nocy !
dlatego modne były trwałe ondulacje...
Zaprzyjaźnieni mieszkańcy Zachodu twierdzili wtedy , że Polki można było wyodrębnić "z tłumu" - po spalonych i zniszczonych włosach ( marne szampony , zero odżywek i ... ta trwała ! )
Tortura, której poddawałyśmy się dobrowolnie i bez skargi! Znam panie, które torturowały się nie tylko wałkami ale po uczesaniu z zastosowaniem tapirowania oraz lakieru spały sztywno kontrolując ruchy głowy aby nie zniszczyć loków i ślimaczków uformowanych przez fryzjerkę.
Usuńtaaak , na "wałeczkach" zrolowanych z jaśków - hihi !
UsuńLub wręcz "na siedząco" :)))
Usuńuuupssss ! minęłyśmy się z komentarzami - przepraszam , poprawię się !!! :))))
OdpowiedzUsuńusuń , proszę !!!
OdpowiedzUsuńDlaczego usuwać, Lilko? Może ktoś skorzysta z takiej "ściągi"? Nic złego nie zrobiłaś - ja po prostu wyjaśniłam dlaczego nie publikuję zdjęć z sieci.
UsuńSpokojnie, nic się nie stało:))
:))) cmok !
UsuńCium, cium:)))
Usuńdooobrze , że nie mamy teraz wałków - bo byśmy się "spięły" tymi druciksami ! ;)))))
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała! Uderzenie taką uzbrojona głową było bolesne dla obu stron:))
Usuńa skoro o damach - to tenże strój uzupełniały często klapki na kliniku , z puszystymi pomponikami ! ;))
UsuńKlinik = koturna? Pomponik koniecznie różowy!
UsuńJakże mogłam zapomnieć o stopach! Oczywiście, że szykowne kapcie z pomponikiem to mus!
haha ! czy wtedy depilowało już się nogi ? czy to jeszcze było zgorszenie , zasłyszane z Zachodu ?
UsuńSkądże znowu! Żadnej depilacji, kto to widział takie fanaberie!
Usuń... ale opalona zimą już chodziłam ! ;) słynny CITOSOL !
Usuńjak się tak wysmarowałyśmy przed zajęciami w szkole - to biologica podniosła larum , że to pewnie epidemia żółtaczki !!!
trzeba było długo jej to tłumaczyć:)))
w następnym tygodniu sama przyszła na lekcję - cała w żółciutkich plamach i zaciekach na buzi ! :))))))))
Ależ Ty masz pamięć! Citosol pamiętam jak przez mgłę - nigdy nie stosowałam ale chyba moje koleżanki jak najbardziej.
UsuńSame damy dzisiaj... A ja pamiętam, jak ciotka moja, nie będąca wszak całkiem młodziutką damą, w czasach gdy chyba nie doradzała jeszcze Filipinka, zbierała liście, czy zielone łupiny włoskiego orzecha, by podreperować kolor siwieć już zaczynających włosów...
OdpowiedzUsuńallensteiner
No proszę, jaka mądra Dama! Filipinka zalecała płukanie włosów w naparze z kory dębu - to dla brunetek. O orzechach Filipinka pewnie nie wiedziała.
UsuńJasnowłose miały płukać włosy w rumianku oraz rozjaśniać susząc je na słońcu.
Napar z rumianku + woda utleniona ( czasem perhydrol) też trochę działały , tyle że owe blondynki - miały najczęściej jednakowy kolor włosów : był to odcień żółto - rudawego , dojrzałego siana ! Która nie bardzo lubiła takie żółtości - robiła płukankę z farbki ultramaryny ( to do białej bielizny i pościeli stosowało się , po wypraniu ) , albo gencjany , ogólnie dostępnej w aptekach . Gorzej , jak przesadziły , bo "płukanki" te nie schodziły łatwo ! ;)))
UsuńO matko, Lilka! jesteś kopalnią wiedzy kosmetycznej!
Usuń...bo miałam mało- naście lat i z grupą dziewczyn rozrabiałyśmy w tej kwestii , próbując się trochę "postarzeć" :))) dzisiaj pewnie określiłybyśmy naszą pakę - jako małoletnie pudła :)))
Usuńale tylko mogłyśmy się wygłupiać "od święta" ; na co dzień uprawiałyśmy sport ,byłyśmy harcerkami , chodziłyśmy na koncerty ProSymfoniki ... takie tam fajne rzeczy ...
... a wiesz , jak szpanowałyśmy biało - srebrnymi ustami "wymalowanymi" maścią Tormentiol ? Smierdziała trochę , ale efekt był doskonały ( tylko nie można było się cmokać , no bo... wiesz ! ) :)))))))
Nie znam tej strasznej maści na usta... Nie pamiętam też mody na srebrne usta - jakoś to przeszło obok mnie.
UsuńLilka - to było straszne ta maść. Kiedyś w Toszku była harcerska impreza na zamku i jakieś rodzime "Filipinki" coś tam śpiewały .I straszyły upiornymi ustami na sino . Sama to stosowałam po kryjomu i wtedy widok tych dziewczyn zniechęcił mnie do dalszych eksperymentów.:))A co do meritum sprawy czt strasznych wałków nie dałam się zmusić, Raz w życiu zrobiłam sobie lekką trwała i byłam prekursorem fryzury na mokrą włoszke. Bo przeciez jak się trwała zrobiło to tez trzeba było te włosy na te straszne wałki nakręcać A ja tego nie robiłam i już. wygląda mi ,że abnegat była od młodego....
OdpowiedzUsuńTeż ich ( tych wałków ) nie używałam , ale mam starszą siostrę ... ta to się dopiero męczyła ! miała zawsze dłuższe włosy , więc ( hihi ! ) musiała !
UsuńJa byłam typem chłopczycy , nawet w sukienkach nie lubiłam chodzić : włosy też - obcięte "na chłopaka".Chociaż ...chociaż nastała "era" sukienek , tak zwanych chłopek ( trochę stylizowane na folklor , w kwiatki - najczęściej , rękawki - bufki , nawet niektóre z zawiązywanym małym "fartuszkiem" , mini ) i wtedy koledzy odkryli , że mam całkiem- całkiem nogi ... Przepadłam ! Spodnie zawędrowały do szafy , ja - do kiosku Ruchu - po "Burdę" ( wykroje ) , maszynę się kupiło w konsumach i... sukienki zapełniły moje wieszaki !!! Odkryłam w sobie nowy talent ( haha ! krawiecki ) , który wykorzystuję do dzisiaj ( tak zwane "rodzinne" poprawki )
Śmiejcie się , śmiejcie ! :)))))
acha ! te odstawione spodnie - to były "Odry"
UsuńPrawdziwych RIFLI dorobiłam się dopiero pod koniec liceum ( z Pewexu , a co ! )
Ja się nigdy nie dorobiłam prawdziwych dżinsów:(((Rodzice byli nieubłagani a jak zaczęłam zarabiać to szał już minął a mnie samej żal było wydawać tyle pieniędzy.
UsuńDo dziś kupuję nędzne podróbki choć przecież mnie stać! Jednak "czym skorupka za młodu nasiąkła" to tak juź zostało:-)
Wałki jednak porzuciłam bez żalu gdy nastała era okrągłych szczotek i suszarek.
I mnie jest żal 300 zł na te sztywne spodnie dla poganiaczy bizonów. Latem za gorąco, zimą za zimno, a jesienią za mokro. Wełny, kaszmiry, jedwabie, indyjskie bawełny... to jest dla dam, o! Nie jakieś wranglery z dziurami na kolanach. :)))
UsuńTo wiemy teraz, ale mając lat naście chciało się błysnąć błękitem indygo...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńKorę dębową i rumianek do płukania włosów pamiętam doskonale. Pokrzywa też mi się przypomina, ale nie pamietam, co z pokrzywy się robiło?
Do pikowanego szlafroczka dokładam pikowaną kosmetyczkę,którą szyło sie samodzielnie z resztek szlafrokowej tkaniny.
A do włosów jasnych perhydrol.
Za pikowana kosmetyczkę bardzo dziękuję. Kosmetyczki szyłyśmy na zajęciach z Prac Ręcznych! Tam nauczyłam się wszywać zamek błyskawiczny.
UsuńPerhydrolem rozjaśniałam modne pasemka na ciemnych z natury włosach:))
Jako żem chłop to nie bardzo do tego przywiązywałem wagi ale dokładnie pamietam starania ówczesnych Bardotek na tapirowaniem swojego uwłosienie na głowie. Celem utrwalenie używano różnych śmiesznych produktów jak np. piwo, cukier.....
OdpowiedzUsuńPamiętam tragedię jak niosąc pare kuflów z piwem oblałem taka "Tapirzycę" i fryz legł w gruzach.
Wyobraźcie sobie, że nie miałem w swoim ponad 70-cio letnim zyciu ani jednej pary dżinsów. Nigdy mnie nie rajcowały a sztywny materiał zniechęcał.
Pozdrawiam
ps.
Dziś jak Moje Szczęście zakręci sobie włosy na papiloty to ostrzegam - nie wychodź na balkon bo ktoś dostanie zawału - tacy osobnicy nie istnieją.
:))) Piotr - rozrabiako ! Jak można było prl-owską Damę piwem oblewać ? To nawet w PRL-u nie uchodziło ! ( nota bene : co ta DAMA robiła w piwiarni ? )
Usuńad posiadania dżinsów - możesz to teraz nadrobić , bowiem są elastyczne , miękkie - tyle , że wyglądają trochę jak rajtuzy ( facet w rajtuzach ??? ) ;)))))
i ostatnie : dzisiaj kobiety , nawet w wałkach , potrafią wyglądać sexy - więc to pewnie przez zazdrość nie pozwalasz swojej Damie na balkon wychodzić !!! :)))))
To nie była piwiarnia tylko "bylismy na wczasach w tych......" i odbywał sie wieczorek tzw. zapoznawczy czy pożegnaliny, nie pamietam. "Tapirzyca" konsumowała a panowie polewali piwo m-ki "kuflowe" / była tez inna rasa "butelkowe/.
UsuńZ dżinksów /tak je sobie nazwałem/ już nic nie wyjdzie bo ja jestem elegancja-Francja.
Pozdro
Prawo Piotr! Masz rację, że nie nosisz tych spodni dla chłopców od krów. :)))
UsuńErrata.
UsuńBRAWO Piotr!
Piotrze podoba mi się nazwa "dżinksy", ja z kolei, nazywałem je "jebansy". :) Ale nosiłem i noszę nadal jebansy, nieraz nawet do marynarki pod krawatem".
UsuńCo do dam w piwiarni - pamiętam piwiarnię we Wrzeszczu. Była tam jedna toaleta, a na drzwiach napis: "Toaleta męska".
Usuńallensteiner
Piotrze, masz rację, chroń swoje szczęście w papilotach! Nie pokazuj nikomu!
UsuńW sprawie dżinksów alElla wypowiedziała się słusznie wysyłając Cię na Prawo:)))
allensteiner, sprawa jest jasna: do piwiarni damy nie chodzą! Po co więc damska toaleta?
UsuńAnzai - urodziłem się w czasach kiedy dżinksów nie było. Potem były ale trzeba było miec dulary albo bony. Potem juz byłem dorosły i biegałem przez 10 lat w mundurze apotem mi sie juz nie podobały.
UsuńPozdro z Opo
Nie wiem, czy myślimy o tym samym tormentiolu? To była maść na wrzody, pachniała dość przyjemnie miodem, miętą i czymś mdlącym, ale nie była ciemna, miała kolor kawy z mlekiem, tak jak tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.bangla.pl/zdjecia-gsk-glaxo-smith-kline-masc-tormentiol-tuba-20-mg-up2045-1.htm
Mnie lekarz przepisał to na wrzody jakie na dłoniach porobiły mi się po wyścigach kajakarskich.
Ale macie rację, w PRL całowanie dziewczyn wysmarowanych preparatami szminkopodobnymi było ogromnym wyzwaniem. Firmy kosmetyczne jednak stanęły na wysokości zadania i szminki z późnej epoki Gierka były już jak lizaki. ;)
Anzai - tak , to ta sama , pewnie !
UsuńAle pozostaw ją lepiej do smarowania dłoni ( jakby co ! ) ;))))
Ciekawe jak by np. lekarz zareagował gdybym mu posmarował łąpę tormentiolem zamiast dać "łapówę". ;)
UsuńAnzai !
UsuńPodałby Ci pewnie domięśniowo ( i gratisowo ) pavulon , cobyś zmądrzał ! ;))))
No przecież kto nie smaruje, ten nie jedzie. ;) :)
UsuńAnzai jak zwykle skręca na manowce, z poślizgiem:))
UsuńJakoś trudno mi się dopatrzyć, aby panie swoimi włosami chciały coś zwojować. Wałki w prawo, lewo, merynos, czy tapir na głowie to za mało, aby przebić się do historii. Za to hippies, czy Irokez to już było coś, to były prawdziwe rewolucje społeczne. Damy dopiero po wielu latach próbowały nas naśladować.
UsuńPozdrawiam
Anzai (prawdziwa "menczyzna") ;)
Jak to? Przecież te tortury wałkowe to było wojowanie! Na podbój męskich serc!
UsuńNie rozumiem tego że próbowały nas naśladować"... Że niby mężczyźni wymyślili hippisów?
Nie wiem jak to było dawniej, np. w okresie "matriarchatu", i czy tam np. panie ciągnęły panów za włosy do jaskiń w celach prokreacyjnych. ;) W każdym razie w latach 60' ub.w. długie włosy hippies'ów były protestem przeciw powoływaniu ich do wojska. Irokezi, łysi, przedziałki, rozczochrani, czy t.p. to były kolejne protesty przeciw protestom. A ponieważ u pań też się pojawiły te same "fryzury" więc postawiłem hipotezę j.w.
UsuńCzy to już manowce, czy nadal debatujemy o fryzurach?
To są fryzjerskie manowce bo schodzimy w obszar polityki:))
UsuńNo tak masz rację - panowie buntowali się włosami.
Ale czy dama która wygląda pięknie, a często po wyjściu od fryzjera sprawia wrażenie jakby ktoś ją wytargał za włosy, to też nie jest bunt przeciw czemuś?
UsuńWiem, wiem, to manowce ... już wykręcam. :)
To jest samoudręczenie:))) Kobiety mają tendencję do katowania siebie. Przynajmniej dawniej tak miały.
UsuńKiedyś, po udanej sesji fotograficznej, zaprosiłem supermodelkę na "kolację ze śniadaniem". Przeżyłem szok, gdy zaczęła się rozbierać. Pierw zrzuciła szpilki ukazujące poranione do krwi stopy pokryte świeżymi bąblami, potem zdjęła biustonosz, który podtrzymując kilka kilogramów szczęścia wyrżnął jej ramiączkami krwawe ślady na obojczykach, gorset sam nie wytrzymał napięcia chwili, gdy wreszcie dotarła do stringów, które boleśnie obcierających jej wygolone po raz pierwszy urocze zakątki ciała, prawie się rozpłakałem. Oczywiście na głowie miała coś, co spryskane lakierem wyglądało jakby piorun j..... w stóg siana.
UsuńI tak sobie myślę, ile potrafi wytrzymać kobieta, aby zniszczyć wybranego faceta!?
Sorry. które przed boleśnie powinny być usunięte.
UsuńZ perspektywy lat, przy jakichś wspominkach, zawsze podziwiałem okrutną determinację pań w upiększaniu się. Chodzi mi o głowę. Te różności wieczorami na głowę zakładane i w tym spanie było kompletnie niezrozumiałe.
OdpowiedzUsuńW domu moim rodzinnym były: rodzicielka i siostra (wiele lat ode mnie starsza), prześcigały się w pomysłach coby na głowę "zainstalować". Jak komicznie wyglądały w tych "instalacjach", to dobrze pamiętam. Jako ten obserwator nie wyrażałem głośno opinii, bom mógł oberwać. Chociaż niejednokrotnie miałem ochotę podworować sobie.
Nawiasem, dziwiło mnie, siostry zwłaszcza kombinowanie z włosami, jako że miała piękne i naturalnie się falowały. No, ale kto zrozumie .............
Nikt nie zrozumie przewrotności kobiet i tego że zawsze podoba im się to czego natura poskąpiła. brunetki chcą być blondynkami, chudeuszki pragną nabrać kształtów, pulchne katują się dietami, włosy kręcone prostują a proste zakręcają...
UsuńMężczyźni mają lepiej biorą co jest, prawda?
Najśmieszniejsze, że te tortury fryzury służą do przyciągnięcia kogoś, kto by był skłonny je sprawnie zdemolować...
OdpowiedzUsuńallensteiner
Pewnie że tak! Demolki są najprzyjemniejsze.
UsuńTo samo jest z super kreacjami : sukienki, szale i falbanki a nade wszystko pończoszki na klamerki - wszystko idzie fuuuurrrr, precz! I o to chodzi:)))
Bet > nie wspomniałaś o jednym zabiegu mającym poprawić urodę, a który ja stosowałam. Starsze koleżanki podpowiedziały mi, że należy przycinać rzęsy, bo wtedy będą szybciej rosły, podobnie jak włosy. Uczyniłam to lecz rada była chyba złośliwością; bo rzęsy wcale nie rosły. Druciane wałki od dawna zamieniłam na lokówkę elektryczną; gdyż nie potrafiłam znieść tych nocnych tortur. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRacja Aisab, był taki mit o podcinaniu rzęs. na szczęście nigdy nie miałam odwagi tego zrobić.
UsuńUwielbiam te Wasze dyskusje, zarówno tutaj jak i na Posiaduszkach.
OdpowiedzUsuńCzytuje je prawie regularnie po mykwie wieczornej.
Działają one na mnie relaksująco.
Teraz udam się z wizytą do aElli a następnie podłącze się do kondensatora tlenowego, oraz kroplówki i będę udawał kosmonautę.
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam.
Dziewczynom życzę kolorowych snów. Na przykład o rycerzu na białym koniu który Was porywa by zabrać w baśniowy świat.
Bardzo miło wiedzieć, że ktoś nas uwielbia:)) Ja czuję Twoją obecność nawet gdy się nie odzywasz. Niestety dziś nie będzie rycerza we śnie bo czuwam:)
UsuńCzuwaj!
Strasznie późno Chodzisz spać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dzisiaj wcześniej się pójdziesz spać, ponieważ zaległości odespałaś w dzień.
Pamiętasz ?I
Idzie noc, słońce już,
Zeszło z gór, zeszło z pól,
Zeszło z mórz,
W cichym śnie, spocznij już.
Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.
Może właśnie dziś porwie Cię ten Rycerz i zawiezie w odwiedziny do siedmiu krasnali.
Pamiętasz ich ?
Ja najbardziej lubiłem Gapcia
Wcale nie poszłam spać wczoraj więc dziś żaden Rycerz nie ma szans. Zasnę jak kamień.
UsuńOczywiście, że znam tę piosenkę -dobranockę. Śpiewaliśmy ją na zakończenie wieczornego ogniska tworząc krąg i trzymając się za skrzyżowane ręce. W naszej oficjalnej socjalistycznej wersji ostatni wiersz o Bogu był "wymruczany", murmurando. Tylko niektórzy starsi Instruktorzy śpiewali nieśmiało te słowa o Bogu.
Nawet bez tego wiersza piosenka była nastrojowa, wyciszająca i taka miła.
Witaj Druhno Bet !
UsuńWysłałem Ci w "Napisz do mnie" uzupełnienie dotyczące "Wymruczania".
Od sierpnia 1957 roku z racji posiadanego zawodu organizowałem i byłem Kwatermistrzem obozów harcerskich w których brało udział 100 -150 harcerzy.
Młodzi nauczyciel którzy przyjeżdżali z nimi zaliczali praktykę by zdobyć stopień phm.
Wyobraź sobie, że sporo młodych nauczycielek przyjeżdżało w butach na wysokich obcasach i elegancko ubranych i musiałem je wozić do miasta by je przemudurować
Tak, otrzymałam gawędę i już ją skopiowałam do folderku o nazwie "Gawędy Druha Mirka". Czeka na "obróbkę" Dziękuję w imieniu wszystkich czekających na Twoje gawędy.
UsuńInna znów dziewczynka była,
OdpowiedzUsuńnazywała się Ludmiła,
często śniło się jej w nocy...
allensteiner
No co się śniło Ludmile? No co? Nie znam tej piosenki....
Usuń... że ją rycerz miał w swej mocy,
OdpowiedzUsuńa ona z wielką ochotą
obdarzała go swą cnotą
i w sympatii doń miotała
duże kształty swego ciała...
To Boy, całkiem na temat, nieprawdaż?
allensteiner
Bardzo na temat i urocze to jest:)))
UsuńBet,a ja te fraucymery zawsze olewałem i nadal to czynię. Liczy się wnętrrze,a nie otoczki,popierdółki,aksamitki i takie tam..Won z czymś takim!
OdpowiedzUsuńRacja Waszku, fraucymer nie dla Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńNiniejszym, z wielką przyjemnością przekazuję Ci Bet pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńUltra napisała 13 października 2015 o 09:28
Dowcipna ta Krakowianka, proszę ją pozdrowić, ponieważ lubię ludzi z poczuciem humoru.
Bardzo dziękuję:)) Z wielka przyjemnością przyjmuję:))
UsuńMoja żona szczęśliwie była wolna od wałków i papilotów
OdpowiedzUsuńTrwała, mokra Włoszka i takie tam , pamiętam
Pozdrawiam
To miło, że pamiętasz. Odpozdrawiam:)
UsuńSpanie w wałkach przerobiłam jako wczesna nastolatka. Pamiętam, że było to strasznie męczące. Teraz już bym się na to nie zdecydowała. Lokówka robi robotę bez uszczerbku na śnie;)
OdpowiedzUsuńSkoro przerobione to i zaliczone:)))
UsuńMężczyzna nie musi być piekny,
OdpowiedzUsuńWystarczy, że w sobie ma coś,
Gdy głos ma milusi, byc pieknym nie musi...
Zapraszam Cię, Bet Kochana , na mój skromny blogowy jubileusz
Dziękuję mój Milusi! Zaraz lecę na Jubileusz tylko się przebiorę w strój wieczorowy:)))
UsuńStrój wieczorowy? "Koszulka, czy piżama"?
OdpowiedzUsuńallensteiner
Ach, allensteiner, nie bądź taki dociekliwy:)))
Usuń