niedziela, 4 października 2015

Druciane wałki, papiloty i szlafroki czyli dama w PRL



Uwaga! Sprawa jest poważna – najwyższej wagi niewygody dla urody.

        Jak być piękną? Hmmm… To stała rubryka w czasopismach dziewczęcych i kobiecych. Młodzieżowa  Filipinka podawała przepis na cudowną sałatkę wypiękniająco-odchudzającą. Cytuję z pamięci:

 „Garść płatków owsianych wieczorem zalej szklanką wody. Rano dodaj miodu, kilka rodzynków, kilka orzechów, surowy owoc, dolej mleka i zjedz!”

         Miało to być pyszne, dobre na cerę dla nastolatków i na utrzymanie szczupłej talii. Dziewczęta wtedy rzadko cierpiały na nadwagę, ale z cerą miewały problemy. Dlatego radzono im pijać herbatkę z dzikich bratków oraz jeść wspomnianą powyżej „sałatkę piękności”. No i kto wymyślił słynne dziś i lansowane jako nowoczesne „musli”? No, kto? 

        Na poprawienie wyglądu dziewczęcych lic proponowano  maseczki domowej roboty: okładanie twarzy plastrami ogórka, papką z białego sera, papką z drożdży, rozgniecioną świeżą truskawką itp… Jedna z porad posunęła się nawet do śmiałego twierdzenia: „Kawałek każdego owocu, który zjadasz, rozsmaruj na twarzy”. Mądre, prawda?

        Kondycję i barwę włosów poprawiały ich kąpiele w kurzych żółtkach, płukanki z kory dębu lub rumiankowego naparu. Rzęsy i brwi smarowano olejem rycynowym aby były gęste i długie jak firanki a spojrzenie zalotne i powłóczyste…

        Nie wiem jak reszta młodych dam, ale ja ochoczo stosowałam wszystko co Filipinka radziła. Preferowałam kurację drożdżową stosując papkę na twarz i popijając musujący napój jaki tworzyły rozpuszczone w wodzie z cukrem drożdże. Spokojnie, bez fermentacji! 

        Tak wytrenowane w walce o urodę młode damy gdy podrosły kontynuowały zabiegi pielęgnacyjne koncentrując się na fryzurach. Modne i pożądane były włosy kręcone lub co najmniej falujące, a już w ostateczności „podatne” na układanie jednym z kilku sposobów. Łagodny, imitujący naturalny, skręt uzyskiwano nawijając mokre pasma na wałki. Uwaga! Wałki były wykonane z drutu i przypinane do głowy blaszanymi klamerkami lub szpilkami! W takim uzbrojeniu trzeba było spać całą noc. Zabezpieczeniem przed odpięciem wałków była naciągana na uzbrojoną w metal głowę delikatna siateczka upleciona z drobnego kordonka. Na nic puchowe poduchy i piernaty. Noc przespana w takim uzbrojeniu była ofiarą złożoną na ołtarzu urody.

        Nadszedł jednak czas wyzwolenia od żelaza na głowie. Nastała era plastikowa. Wymyślono i wdrożono do produkcji plastikowe akcesoria fryzjerskie. Aby nie było jednak zbyt słodko miękkie plastikowe wałeczki wyposażono w plastikowe lecz ostre i kłujące rzędy wypustek. Miały one za  zadanie lepiej trzymać pasma włosów. Trzymały. Przy czym wpijały się w skórę i czaszkę nie gorzej od tych drucianych. Kobiecy koszmar trwał. Na osłodę nocnych cierpień dodano leciutkie, stylonowe siateczki w ślicznych cukierkowych kolorach. Siateczki delikatne jak mgiełka rwały się na tych plastikowych, najeżonych szpikulcami wałkach tworząc urokliwe dziury. To ci był dopiero widok! Chociaż i tak podobno lepszy od widoku damy w papilotach. Zwłaszcza, że papiloty często wykonane były z papieru toaletowego lub gazetowego.

        Podstawą stroju wieczorowego damy był szlafroczek zwany niekiedy podomką. Najmodniejsze były szlafroczki z pikowanej materii składającej się z cienkiej gąbki pokrytej stylonem. Pikowanie było fantazyjne. Czasem ukośne, czasem falujące, a czasem zdobione maszynowym haftem. Kołnierzyk, kieszonki i przody wieczorowego ubioru lamowane stylonową tasiemką, którą wiązano pod szyją na wdzięczną kokardkę. Sztywne to było, nie mnące, nie tracące fasonu, praktycznie niezniszczalne. Szyk i wygoda!

        Taki szlafroczek spełniający wszystkie wymienione powyżej kryteria modowe wykonałam własnoręcznie z gąbczastego materiału koloru łososiowego  kupionego „na metry”. Tak było taniej czy w ogóle dostępne jedynie w formie „zrób to sam”? Już nie pamiętam. 

        Opisałam już strój prawdziwie wieczorowy. Co ubierała dama przed wieczorem gdy krzątała się wokół domowego ogniska? Paradowała wszak po domu więc ubrana była w podomkę! Logiczne, prawda? I takie swojskie, polskie. Nie to co obcobrzmiący i chyba nawet germańskiego pochodzenia - szlafrok. Podomki były lekkie, absolutnie nie przewiewne, w bajecznie kolorowe kwiatki, zdobione lamówkami i falbankami. Podomki pospolite, wykonane ze stylonu trwają do dziś jako strój pań sprzątających w firmach starej daty lub ubogich. Firmy z wyższej półki zatrudniają serwis sprzątający umundurowany zgodnie z najnowszymi trendami modowymi odzieży ochronnej.

        Tekst na zadany temat, nawet sporej objętości, powstał. A gdzie są zdjęcia? Phiiii… A kto by się w papilotach lub z wałkami na głowie fotografował? Nawet gdyby aparat fotograficzny posiadał? 

        No i zdjęć ni ma... 




87 komentarzy:

  1. Ja pamiętam te papiloty z papieru toaletowego :-0. Gdy byłam w wieku licealnym to "szpanowałam" właśnie w jakieś wakacje taką "afro" fryzurą na papilotach tworzoną. Raz jeden spałam z plastikowymi wałkami bez kolców na głowie, "przybitymi" spinkami do głowy. Była to noc przed moim ślubem. Przy czym rano mama upięła mi te fale do ramion - w takie "nauszniki" uwieńczone białymi stokrotkami z plastiku.... To był dzień...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, hi... Tak, papiloty były dobre na "Afro". Papierowe papiloty kręciłyśmy na obozach harcerskich bo przecież na porannym apelu też trzeba było jakoś wyglądać! Damy w szarych mundurkach:)))
      Och, noc przedślubna to osobny temat do wspominania.

      Usuń
  2. No i czego się wstydzić , skoro tyle było starań o strój ?
    - wersja "niedzielna" : http://www.retropasje.pl/uploads/_contents/79/gallery/pikowana%20podomka%20%28599x1024%29.jpg
    - wersja codzienna ( wypasiona ) ; http://www.retropasje.pl/uploads/_contents/78/gallery/podomka%201%20%28601x1024%29.jpg
    - wersja oszczędna ( najczęściej spotykana ) : http://b3.pinger.pl/a9edca93697e0e4f219ea9c199e1a1c2/fartuch_bordowy_002.jpg .
    Z czasem podomki przeistoczyły się w dederonowe fartuszki gospodyń domowych , można było je spotkać w pobliskich sklepach , gdzie panie czyniły "szybkie" zakupy ( ... ja tylko na chwilkę , bo mi zabrakło włoszczyzny ! ) http://i.pinger.pl/pgr294/3aa29daf001f56ee51d205c1/podomka___.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilko, ja z zasady unikam pokazywania zdjęć znalezionych w sieci bo to każdy może sobie sam zrobić. Chętnie pokazuję zasoby archiwum domowego lub zdjęcia nadesłane przez przyjaciół.
      Zauważ, że piszę o Damie, której z definicji nie wypadało pokazywać się w niekompletnym stroju i bez makijażu oraz starannego uczesania:))))

      Usuń
  3. ... a wałki ?
    http://img18.allegroimg.pl/photos/400x300/56/67/62/87/5667628738
    tortura w nocy !
    dlatego modne były trwałe ondulacje...
    Zaprzyjaźnieni mieszkańcy Zachodu twierdzili wtedy , że Polki można było wyodrębnić "z tłumu" - po spalonych i zniszczonych włosach ( marne szampony , zero odżywek i ... ta trwała ! )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tortura, której poddawałyśmy się dobrowolnie i bez skargi! Znam panie, które torturowały się nie tylko wałkami ale po uczesaniu z zastosowaniem tapirowania oraz lakieru spały sztywno kontrolując ruchy głowy aby nie zniszczyć loków i ślimaczków uformowanych przez fryzjerkę.

      Usuń
    2. taaak , na "wałeczkach" zrolowanych z jaśków - hihi !

      Usuń
    3. Lub wręcz "na siedząco" :)))

      Usuń
  4. uuupssss ! minęłyśmy się z komentarzami - przepraszam , poprawię się !!! :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. usuń , proszę !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego usuwać, Lilko? Może ktoś skorzysta z takiej "ściągi"? Nic złego nie zrobiłaś - ja po prostu wyjaśniłam dlaczego nie publikuję zdjęć z sieci.
      Spokojnie, nic się nie stało:))

      Usuń
    2. :))) cmok !

      Usuń
  6. dooobrze , że nie mamy teraz wałków - bo byśmy się "spięły" tymi druciksami ! ;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała! Uderzenie taką uzbrojona głową było bolesne dla obu stron:))

      Usuń
    2. a skoro o damach - to tenże strój uzupełniały często klapki na kliniku , z puszystymi pomponikami ! ;))

      Usuń
    3. Klinik = koturna? Pomponik koniecznie różowy!
      Jakże mogłam zapomnieć o stopach! Oczywiście, że szykowne kapcie z pomponikiem to mus!

      Usuń
    4. haha ! czy wtedy depilowało już się nogi ? czy to jeszcze było zgorszenie , zasłyszane z Zachodu ?

      Usuń
    5. Skądże znowu! Żadnej depilacji, kto to widział takie fanaberie!

      Usuń
    6. ... ale opalona zimą już chodziłam ! ;) słynny CITOSOL !
      jak się tak wysmarowałyśmy przed zajęciami w szkole - to biologica podniosła larum , że to pewnie epidemia żółtaczki !!!
      trzeba było długo jej to tłumaczyć:)))
      w następnym tygodniu sama przyszła na lekcję - cała w żółciutkich plamach i zaciekach na buzi ! :))))))))

      Usuń
    7. Ależ Ty masz pamięć! Citosol pamiętam jak przez mgłę - nigdy nie stosowałam ale chyba moje koleżanki jak najbardziej.

      Usuń
  7. Same damy dzisiaj... A ja pamiętam, jak ciotka moja, nie będąca wszak całkiem młodziutką damą, w czasach gdy chyba nie doradzała jeszcze Filipinka, zbierała liście, czy zielone łupiny włoskiego orzecha, by podreperować kolor siwieć już zaczynających włosów...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jaka mądra Dama! Filipinka zalecała płukanie włosów w naparze z kory dębu - to dla brunetek. O orzechach Filipinka pewnie nie wiedziała.
      Jasnowłose miały płukać włosy w rumianku oraz rozjaśniać susząc je na słońcu.

      Usuń
    2. Napar z rumianku + woda utleniona ( czasem perhydrol) też trochę działały , tyle że owe blondynki - miały najczęściej jednakowy kolor włosów : był to odcień żółto - rudawego , dojrzałego siana ! Która nie bardzo lubiła takie żółtości - robiła płukankę z farbki ultramaryny ( to do białej bielizny i pościeli stosowało się , po wypraniu ) , albo gencjany , ogólnie dostępnej w aptekach . Gorzej , jak przesadziły , bo "płukanki" te nie schodziły łatwo ! ;)))

      Usuń
    3. O matko, Lilka! jesteś kopalnią wiedzy kosmetycznej!

      Usuń
    4. ...bo miałam mało- naście lat i z grupą dziewczyn rozrabiałyśmy w tej kwestii , próbując się trochę "postarzeć" :))) dzisiaj pewnie określiłybyśmy naszą pakę - jako małoletnie pudła :)))
      ale tylko mogłyśmy się wygłupiać "od święta" ; na co dzień uprawiałyśmy sport ,byłyśmy harcerkami , chodziłyśmy na koncerty ProSymfoniki ... takie tam fajne rzeczy ...
      ... a wiesz , jak szpanowałyśmy biało - srebrnymi ustami "wymalowanymi" maścią Tormentiol ? Smierdziała trochę , ale efekt był doskonały ( tylko nie można było się cmokać , no bo... wiesz ! ) :)))))))

      Usuń
    5. Nie znam tej strasznej maści na usta... Nie pamiętam też mody na srebrne usta - jakoś to przeszło obok mnie.

      Usuń
  8. Lilka - to było straszne ta maść. Kiedyś w Toszku była harcerska impreza na zamku i jakieś rodzime "Filipinki" coś tam śpiewały .I straszyły upiornymi ustami na sino . Sama to stosowałam po kryjomu i wtedy widok tych dziewczyn zniechęcił mnie do dalszych eksperymentów.:))A co do meritum sprawy czt strasznych wałków nie dałam się zmusić, Raz w życiu zrobiłam sobie lekką trwała i byłam prekursorem fryzury na mokrą włoszke. Bo przeciez jak się trwała zrobiło to tez trzeba było te włosy na te straszne wałki nakręcać A ja tego nie robiłam i już. wygląda mi ,że abnegat była od młodego....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ich ( tych wałków ) nie używałam , ale mam starszą siostrę ... ta to się dopiero męczyła ! miała zawsze dłuższe włosy , więc ( hihi ! ) musiała !
      Ja byłam typem chłopczycy , nawet w sukienkach nie lubiłam chodzić : włosy też - obcięte "na chłopaka".Chociaż ...chociaż nastała "era" sukienek , tak zwanych chłopek ( trochę stylizowane na folklor , w kwiatki - najczęściej , rękawki - bufki , nawet niektóre z zawiązywanym małym "fartuszkiem" , mini ) i wtedy koledzy odkryli , że mam całkiem- całkiem nogi ... Przepadłam ! Spodnie zawędrowały do szafy , ja - do kiosku Ruchu - po "Burdę" ( wykroje ) , maszynę się kupiło w konsumach i... sukienki zapełniły moje wieszaki !!! Odkryłam w sobie nowy talent ( haha ! krawiecki ) , który wykorzystuję do dzisiaj ( tak zwane "rodzinne" poprawki )
      Śmiejcie się , śmiejcie ! :)))))

      Usuń
    2. acha ! te odstawione spodnie - to były "Odry"
      Prawdziwych RIFLI dorobiłam się dopiero pod koniec liceum ( z Pewexu , a co ! )

      Usuń
    3. Ja się nigdy nie dorobiłam prawdziwych dżinsów:(((Rodzice byli nieubłagani a jak zaczęłam zarabiać to szał już minął a mnie samej żal było wydawać tyle pieniędzy.
      Do dziś kupuję nędzne podróbki choć przecież mnie stać! Jednak "czym skorupka za młodu nasiąkła" to tak juź zostało:-)
      Wałki jednak porzuciłam bez żalu gdy nastała era okrągłych szczotek i suszarek.

      Usuń
    4. I mnie jest żal 300 zł na te sztywne spodnie dla poganiaczy bizonów. Latem za gorąco, zimą za zimno, a jesienią za mokro. Wełny, kaszmiry, jedwabie, indyjskie bawełny... to jest dla dam, o! Nie jakieś wranglery z dziurami na kolanach. :)))

      Usuń
    5. To wiemy teraz, ale mając lat naście chciało się błysnąć błękitem indygo...

      Usuń
  9. Klik dobry:)
    Korę dębową i rumianek do płukania włosów pamiętam doskonale. Pokrzywa też mi się przypomina, ale nie pamietam, co z pokrzywy się robiło?

    Do pikowanego szlafroczka dokładam pikowaną kosmetyczkę,którą szyło sie samodzielnie z resztek szlafrokowej tkaniny.

    A do włosów jasnych perhydrol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pikowana kosmetyczkę bardzo dziękuję. Kosmetyczki szyłyśmy na zajęciach z Prac Ręcznych! Tam nauczyłam się wszywać zamek błyskawiczny.
      Perhydrolem rozjaśniałam modne pasemka na ciemnych z natury włosach:))

      Usuń
  10. Jako żem chłop to nie bardzo do tego przywiązywałem wagi ale dokładnie pamietam starania ówczesnych Bardotek na tapirowaniem swojego uwłosienie na głowie. Celem utrwalenie używano różnych śmiesznych produktów jak np. piwo, cukier.....
    Pamiętam tragedię jak niosąc pare kuflów z piwem oblałem taka "Tapirzycę" i fryz legł w gruzach.

    Wyobraźcie sobie, że nie miałem w swoim ponad 70-cio letnim zyciu ani jednej pary dżinsów. Nigdy mnie nie rajcowały a sztywny materiał zniechęcał.

    Pozdrawiam

    ps.
    Dziś jak Moje Szczęście zakręci sobie włosy na papiloty to ostrzegam - nie wychodź na balkon bo ktoś dostanie zawału - tacy osobnicy nie istnieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Piotr - rozrabiako ! Jak można było prl-owską Damę piwem oblewać ? To nawet w PRL-u nie uchodziło ! ( nota bene : co ta DAMA robiła w piwiarni ? )
      ad posiadania dżinsów - możesz to teraz nadrobić , bowiem są elastyczne , miękkie - tyle , że wyglądają trochę jak rajtuzy ( facet w rajtuzach ??? ) ;)))))
      i ostatnie : dzisiaj kobiety , nawet w wałkach , potrafią wyglądać sexy - więc to pewnie przez zazdrość nie pozwalasz swojej Damie na balkon wychodzić !!! :)))))

      Usuń
    2. To nie była piwiarnia tylko "bylismy na wczasach w tych......" i odbywał sie wieczorek tzw. zapoznawczy czy pożegnaliny, nie pamietam. "Tapirzyca" konsumowała a panowie polewali piwo m-ki "kuflowe" / była tez inna rasa "butelkowe/.
      Z dżinksów /tak je sobie nazwałem/ już nic nie wyjdzie bo ja jestem elegancja-Francja.
      Pozdro

      Usuń
    3. Prawo Piotr! Masz rację, że nie nosisz tych spodni dla chłopców od krów. :)))

      Usuń
    4. Errata.

      BRAWO Piotr!

      Usuń
    5. Piotrze podoba mi się nazwa "dżinksy", ja z kolei, nazywałem je "jebansy". :) Ale nosiłem i noszę nadal jebansy, nieraz nawet do marynarki pod krawatem".

      Usuń
    6. Co do dam w piwiarni - pamiętam piwiarnię we Wrzeszczu. Była tam jedna toaleta, a na drzwiach napis: "Toaleta męska".
      allensteiner

      Usuń
    7. Piotrze, masz rację, chroń swoje szczęście w papilotach! Nie pokazuj nikomu!
      W sprawie dżinksów alElla wypowiedziała się słusznie wysyłając Cię na Prawo:)))

      Usuń
    8. allensteiner, sprawa jest jasna: do piwiarni damy nie chodzą! Po co więc damska toaleta?

      Usuń
    9. Anzai - urodziłem się w czasach kiedy dżinksów nie było. Potem były ale trzeba było miec dulary albo bony. Potem juz byłem dorosły i biegałem przez 10 lat w mundurze apotem mi sie juz nie podobały.
      Pozdro z Opo

      Usuń
  11. Nie wiem, czy myślimy o tym samym tormentiolu? To była maść na wrzody, pachniała dość przyjemnie miodem, miętą i czymś mdlącym, ale nie była ciemna, miała kolor kawy z mlekiem, tak jak tutaj:
    http://www.bangla.pl/zdjecia-gsk-glaxo-smith-kline-masc-tormentiol-tuba-20-mg-up2045-1.htm
    Mnie lekarz przepisał to na wrzody jakie na dłoniach porobiły mi się po wyścigach kajakarskich.
    Ale macie rację, w PRL całowanie dziewczyn wysmarowanych preparatami szminkopodobnymi było ogromnym wyzwaniem. Firmy kosmetyczne jednak stanęły na wysokości zadania i szminki z późnej epoki Gierka były już jak lizaki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anzai - tak , to ta sama , pewnie !
      Ale pozostaw ją lepiej do smarowania dłoni ( jakby co ! ) ;))))

      Usuń
    2. Ciekawe jak by np. lekarz zareagował gdybym mu posmarował łąpę tormentiolem zamiast dać "łapówę". ;)

      Usuń
    3. Anzai !
      Podałby Ci pewnie domięśniowo ( i gratisowo ) pavulon , cobyś zmądrzał ! ;))))

      Usuń
    4. No przecież kto nie smaruje, ten nie jedzie. ;) :)

      Usuń
    5. Anzai jak zwykle skręca na manowce, z poślizgiem:))

      Usuń
    6. Jakoś trudno mi się dopatrzyć, aby panie swoimi włosami chciały coś zwojować. Wałki w prawo, lewo, merynos, czy tapir na głowie to za mało, aby przebić się do historii. Za to hippies, czy Irokez to już było coś, to były prawdziwe rewolucje społeczne. Damy dopiero po wielu latach próbowały nas naśladować.
      Pozdrawiam
      Anzai (prawdziwa "menczyzna") ;)

      Usuń
    7. Jak to? Przecież te tortury wałkowe to było wojowanie! Na podbój męskich serc!
      Nie rozumiem tego że próbowały nas naśladować"... Że niby mężczyźni wymyślili hippisów?

      Usuń
    8. Nie wiem jak to było dawniej, np. w okresie "matriarchatu", i czy tam np. panie ciągnęły panów za włosy do jaskiń w celach prokreacyjnych. ;) W każdym razie w latach 60' ub.w. długie włosy hippies'ów były protestem przeciw powoływaniu ich do wojska. Irokezi, łysi, przedziałki, rozczochrani, czy t.p. to były kolejne protesty przeciw protestom. A ponieważ u pań też się pojawiły te same "fryzury" więc postawiłem hipotezę j.w.
      Czy to już manowce, czy nadal debatujemy o fryzurach?

      Usuń
    9. To są fryzjerskie manowce bo schodzimy w obszar polityki:))
      No tak masz rację - panowie buntowali się włosami.

      Usuń
    10. Ale czy dama która wygląda pięknie, a często po wyjściu od fryzjera sprawia wrażenie jakby ktoś ją wytargał za włosy, to też nie jest bunt przeciw czemuś?
      Wiem, wiem, to manowce ... już wykręcam. :)

      Usuń
    11. To jest samoudręczenie:))) Kobiety mają tendencję do katowania siebie. Przynajmniej dawniej tak miały.

      Usuń
    12. Kiedyś, po udanej sesji fotograficznej, zaprosiłem supermodelkę na "kolację ze śniadaniem". Przeżyłem szok, gdy zaczęła się rozbierać. Pierw zrzuciła szpilki ukazujące poranione do krwi stopy pokryte świeżymi bąblami, potem zdjęła biustonosz, który podtrzymując kilka kilogramów szczęścia wyrżnął jej ramiączkami krwawe ślady na obojczykach, gorset sam nie wytrzymał napięcia chwili, gdy wreszcie dotarła do stringów, które boleśnie obcierających jej wygolone po raz pierwszy urocze zakątki ciała, prawie się rozpłakałem. Oczywiście na głowie miała coś, co spryskane lakierem wyglądało jakby piorun j..... w stóg siana.
      I tak sobie myślę, ile potrafi wytrzymać kobieta, aby zniszczyć wybranego faceta!?

      Usuń
    13. Sorry. które przed boleśnie powinny być usunięte.

      Usuń
  12. Z perspektywy lat, przy jakichś wspominkach, zawsze podziwiałem okrutną determinację pań w upiększaniu się. Chodzi mi o głowę. Te różności wieczorami na głowę zakładane i w tym spanie było kompletnie niezrozumiałe.

    W domu moim rodzinnym były: rodzicielka i siostra (wiele lat ode mnie starsza), prześcigały się w pomysłach coby na głowę "zainstalować". Jak komicznie wyglądały w tych "instalacjach", to dobrze pamiętam. Jako ten obserwator nie wyrażałem głośno opinii, bom mógł oberwać. Chociaż niejednokrotnie miałem ochotę podworować sobie.

    Nawiasem, dziwiło mnie, siostry zwłaszcza kombinowanie z włosami, jako że miała piękne i naturalnie się falowały. No, ale kto zrozumie .............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie zrozumie przewrotności kobiet i tego że zawsze podoba im się to czego natura poskąpiła. brunetki chcą być blondynkami, chudeuszki pragną nabrać kształtów, pulchne katują się dietami, włosy kręcone prostują a proste zakręcają...
      Mężczyźni mają lepiej biorą co jest, prawda?

      Usuń
  13. Najśmieszniejsze, że te tortury fryzury służą do przyciągnięcia kogoś, kto by był skłonny je sprawnie zdemolować...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że tak! Demolki są najprzyjemniejsze.
      To samo jest z super kreacjami : sukienki, szale i falbanki a nade wszystko pończoszki na klamerki - wszystko idzie fuuuurrrr, precz! I o to chodzi:)))

      Usuń
  14. Bet > nie wspomniałaś o jednym zabiegu mającym poprawić urodę, a który ja stosowałam. Starsze koleżanki podpowiedziały mi, że należy przycinać rzęsy, bo wtedy będą szybciej rosły, podobnie jak włosy. Uczyniłam to lecz rada była chyba złośliwością; bo rzęsy wcale nie rosły. Druciane wałki od dawna zamieniłam na lokówkę elektryczną; gdyż nie potrafiłam znieść tych nocnych tortur. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja Aisab, był taki mit o podcinaniu rzęs. na szczęście nigdy nie miałam odwagi tego zrobić.

      Usuń
  15. Uwielbiam te Wasze dyskusje, zarówno tutaj jak i na Posiaduszkach.
    Czytuje je prawie regularnie po mykwie wieczornej.
    Działają one na mnie relaksująco.

    Teraz udam się z wizytą do aElli a następnie podłącze się do kondensatora tlenowego, oraz kroplówki i będę udawał kosmonautę.

    Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam.
    Dziewczynom życzę kolorowych snów. Na przykład o rycerzu na białym koniu który Was porywa by zabrać w baśniowy świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło wiedzieć, że ktoś nas uwielbia:)) Ja czuję Twoją obecność nawet gdy się nie odzywasz. Niestety dziś nie będzie rycerza we śnie bo czuwam:)
      Czuwaj!

      Usuń
  16. Strasznie późno Chodzisz spać.
    Myślę, że dzisiaj wcześniej się pójdziesz spać, ponieważ zaległości odespałaś w dzień.

    Pamiętasz ?I


    Idzie noc, słońce już,
    Zeszło z gór, zeszło z pól,
    Zeszło z mórz,
    W cichym śnie, spocznij już.
    Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.

    Może właśnie dziś porwie Cię ten Rycerz i zawiezie w odwiedziny do siedmiu krasnali.
    Pamiętasz ich ?
    Ja najbardziej lubiłem Gapcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie poszłam spać wczoraj więc dziś żaden Rycerz nie ma szans. Zasnę jak kamień.
      Oczywiście, że znam tę piosenkę -dobranockę. Śpiewaliśmy ją na zakończenie wieczornego ogniska tworząc krąg i trzymając się za skrzyżowane ręce. W naszej oficjalnej socjalistycznej wersji ostatni wiersz o Bogu był "wymruczany", murmurando. Tylko niektórzy starsi Instruktorzy śpiewali nieśmiało te słowa o Bogu.
      Nawet bez tego wiersza piosenka była nastrojowa, wyciszająca i taka miła.

      Usuń
    2. Witaj Druhno Bet !
      Wysłałem Ci w "Napisz do mnie" uzupełnienie dotyczące "Wymruczania".
      Od sierpnia 1957 roku z racji posiadanego zawodu organizowałem i byłem Kwatermistrzem obozów harcerskich w których brało udział 100 -150 harcerzy.

      Młodzi nauczyciel którzy przyjeżdżali z nimi zaliczali praktykę by zdobyć stopień phm.
      Wyobraź sobie, że sporo młodych nauczycielek przyjeżdżało w butach na wysokich obcasach i elegancko ubranych i musiałem je wozić do miasta by je przemudurować

      Usuń
    3. Tak, otrzymałam gawędę i już ją skopiowałam do folderku o nazwie "Gawędy Druha Mirka". Czeka na "obróbkę" Dziękuję w imieniu wszystkich czekających na Twoje gawędy.

      Usuń
  17. Inna znów dziewczynka była,
    nazywała się Ludmiła,
    często śniło się jej w nocy...

    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co się śniło Ludmile? No co? Nie znam tej piosenki....

      Usuń
  18. ... że ją rycerz miał w swej mocy,
    a ona z wielką ochotą
    obdarzała go swą cnotą
    i w sympatii doń miotała
    duże kształty swego ciała...

    To Boy, całkiem na temat, nieprawdaż?
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
  19. Bet,a ja te fraucymery zawsze olewałem i nadal to czynię. Liczy się wnętrrze,a nie otoczki,popierdółki,aksamitki i takie tam..Won z czymś takim!

    OdpowiedzUsuń
  20. Racja Waszku, fraucymer nie dla Ciebie:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niniejszym, z wielką przyjemnością przekazuję Ci Bet pozdrowienia.

    Ultra napisała 13 października 2015 o 09:28
    Dowcipna ta Krakowianka, proszę ją pozdrowić, ponieważ lubię ludzi z poczuciem humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:)) Z wielka przyjemnością przyjmuję:))

      Usuń
  22. Moja żona szczęśliwie była wolna od wałków i papilotów
    Trwała, mokra Włoszka i takie tam , pamiętam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Spanie w wałkach przerobiłam jako wczesna nastolatka. Pamiętam, że było to strasznie męczące. Teraz już bym się na to nie zdecydowała. Lokówka robi robotę bez uszczerbku na śnie;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mężczyzna nie musi być piekny,
    Wystarczy, że w sobie ma coś,
    Gdy głos ma milusi, byc pieknym nie musi...
    Zapraszam Cię, Bet Kochana , na mój skromny blogowy jubileusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję mój Milusi! Zaraz lecę na Jubileusz tylko się przebiorę w strój wieczorowy:)))

      Usuń
  25. Strój wieczorowy? "Koszulka, czy piżama"?
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, allensteiner, nie bądź taki dociekliwy:)))

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.