Chodzi o wyjątkowo dokładnie zapamiętaną bajkę o księżniczce,
która jednym skinięciem drobnego paluszka wtrącała do lochów kolejnych
cukierników wypiekających dla niej słodkie ciasta i pierniki. Na nic piętrowe
torty, wymyślnie formowane słodkie marcepany i kosze kandyzowanych owoców. Do
lochu i już! Tupniecie małą nóżką i wydęte w podkówkę usteczka pieczętowały
wyroki. Księżniczce nic nie smakowało… Od wyschnięcia na wiór z głodu i
zgryzoty wybawił księżniczkę prosty piekarz, który uraczył nadobne dziewczę
zwykłym żytnim chlebem. Księżniczka rozkwitła na nowo, suto nagrodziła
piekarczyka, a może nawet żyli potem długo i szczęśliwie? Zakończenia nie
pamiętam.
Syndrom zgrymaszonej dostatkiem księżniczki dopadł mnie
wczoraj. Po lustracji zawartości bogato wypełnionego, aż po brzegi szklanej
witryny, regału mięsno-wędliniarskiego, wydąwszy po księżniczkowemu przywiędłe
już nieco usteczka, majestatycznie i ostentacyjnie z pustym koszykiem ominęłam
kasę.
Do kulinarnych wspomnień dorzucam błyszczącą złotem opakowania
„mordolepkę” czyli serek topiony w kostce zakupiony dziś na potrzeby tego
tekstu. Jak wspominać to na całego! Ileż to razy „mordolepka” ratowała nas
przed głodem gdy wyczerpani wielogodzinnym kuciem biochemicznych wzorów
strukturalnych oraz sumarycznych zaglądaliśmy do studenckiej spiżarenki…
Zaokiennej naturalnie, gdyż lodówka luksusem wtedy była niedostępnym dla
młodzieżowej kwatery.
Dyżurna „mordolepka”, lekko wyschnięta, zagryzana podobnej
świeżości chlebem smakowała wtedy jak ambrozja. I syciła, ładowała energią
młodociane mózgi. Za nektar służyła cienka herbatka Madras zalewana wodą z
gwiżdżącego we wspólnej kuchni czajnika. Ozdobą tej kuchni był napis autorstwa
właścicielki domu z pokojami dla studentów: „Proszę smażyć na patelni, a nie na
ścianie”! Majstersztyk! Hasełko dla inteligentnych /w domyśle: student/ bo
wyraża coś nie wprost, ale posługuje się subtelną aluzją. Skuteczne nad wyraz bo powodowało mniejszą
ilość tłustych plam na ścianie.
Współczesna „mordolepka” zawiera około 10% sera… Reszta to
dodatki mleka w proszku i tajemniczych E…. Czy coś takiego może wspomagać
umysł? Zjeść toto czy zachować jako rekwizyt? Hmm… Sprawa jest podejrzana
bowiem serki topione są niedopuszczone do sprzedaży jako składnik kanapek w
szkolnych sklepikach. Nawet jeśli na zdrowym ciemnym pieczywie spoczywają.
Cebula jednak pewniejsza. Jedzmy cebulę na przednówku!
Oooo, chleb już chyba nie taki jaki pamiętamy. Ale zawsze smakował mi lekko podeschnięty, a nawet bardziej niż lekko. Tak jest do dzisiaj. Serek topiony nie był moim ulubionym żarłem, ale zdarzało się i ... nawet, nawet. :) Wiedziałem, że cebula jest dobra na zdrówko, ale dopiero dzisiaj odnalazłem takie "cóś". O tym nie słyszałem nigdy. Zaraz idę z cebulą do sypialni (tam śpi chora żona) i rano sprawdzę. Może nawet napiszę o efektach. ;)http://www.arkadia-polania.pl/wazne-fakty-o-cebuli.php A kanapkę też taką sobie zrobię. :)
OdpowiedzUsuńNapisz, napisz o efektach!
UsuńW kuchni zawsze mam koszyczek z cebulą... Stoi tam trochę dla dekoracji, trochę dla dodania pomieszczeniu kulinarnego klimatu no i po prostu po to aby była "pod ręką" do użytku. Nie wiedziałam, że absorbuje zarazki!!!! Ja ją zjadam czasem bez termicznej obróbki!!!! Może działa na mnie jak szczepionka bo nie choruję.
Podobno tylko cebula przekrojona jest podejrzana. Tak, że Twoje koszyczki cebulowe są jak najbardziej i wspaniałą ozdobą, i nie zagrażają niczemu i nikomu. Ja dowiedziałem się o tych czarodziejskich zaletach cebuli chwilę po przeczytaniu Twojego posta [bo szukałem haków na cebulę :)] i poodcinałem jej dupki z obu stron (podobno konieczność) zanim zaniosłem je w pobliże mojej Pani. Relacja będzie. :)
UsuńCebula jest "bez haków"! Ufff... Ulżyło mi, że cebula w ubranku jest OK.
UsuńNiektórym cebulkom w koszyczku wyrastają zielone ogonki sterczące w górę:))) Takie cebulki tracą wartości smakowe ale zyskują na wyglądzie. Takie to cebulowe życie:)))
W tym opisie szczypiorku, to już niebezpiecznie blisko, prawie otarłaś się o opis cebulaka.:)
UsuńSprawdziłam co znaczy "cebulak" :))) W moim regionie używa się określenia "burak" :))) Ale burak z zielonym ogonkiem??? Nie pasuje!
UsuńRelacja z kuracji cebulowej: Cebula w pobliżu mojej chorej żony nie sczerniała. No i co teraz? Ano uważam, że albo te lecznicze właściwości cebuli, to fantazja, albo (co gorsza) moja żona to zwykła symulantka. ;)
UsuńTrzymajmy się wersji symulantki:))) Zawsze lepiej udawać chorobę niż być chorą naprawdę.
UsuńCebula wymaga zapewne "chorszych" osób. Tak więc biała cebula dobrze wróży!
Kamień z serca. :)
UsuńNo to "na zdrowie"!
UsuńZlituj się, Bet! Już nawet sklepowe witryny musisz poddawać LUSTRACJI???
OdpowiedzUsuńallensteiner
HI, hi, hi... Lustrator ze mnie taki jak: " Z koziej d... trąbka"!
UsuńLustracja w moim wydaniu polega na "przechodzeniu mimo"...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMnie się cebula nieodłącznie kojarzy ze słoninką. Ale kto dzisiaj jadłby słoninę?
W moim regionie też jest "burak" a nie "cebulak".
Dobra słoninka nie jest zła, zwłaszcza wędzona!
UsuńGdzie zatem żyją "cebulaki"?
Wędzona słonina, przylepka z ciepłego jeszcze chleba i cebula. Mam smaka na to.
UsuńA wiesz, w piątek kupiłam w wiejskim sklepie gorący chleb z miejscowej piekarni. To z niego zrobiłam kanapkę z cebulą. O słonince jakoś nie pomyślałam. Za tydzień to naprawię:)))
UsuńChleb był prawie taki jak dawniej, z chrupiącą skórką.
A o mordolepkach nie słyszałem, nie tylko ja, nawet system po podkreśla na czerwono... U nas były mordoklejki (oficjalna nazwa: irysy).
OdpowiedzUsuńallensteiner
Wiedziałam, że ktoś się doczepi do tej nazwy:))) "Mordolepka" to nazwa wymyślona przez moją przyjaciółkę podczas "kucia" i używana miedzy nami. Nazwa przetrwała,, podobnie jak przyjaźń, kilkadziesiąt już lat.
UsuńMordoklejki są znane chyba wszystkim i oczywiście dotyczą cukierków "Irys". Zresztą pyszne te cukierki pomimo kłopotów z ich jedzeniem:)))
Do kategorii mordoklejek zaliczały się też cukierki - krówki, które jeszcze nie skruszały.
UsuńZ czasem pojawiły się w sklepach kruche Krówki - pozbawione mordoklejstwa od początku. Teraz chyba już tylko takie robią.
UsuńKrówki przetrwały a Irysy?
Nie tylko. Bywają takie krówki, co wyciągają plomby z zębów.
UsuńIrysów nie widuję.
Zaczynam lustrację działów ze słodyczami w poszukiwaniu Irysów.
UsuńO matko - znowu się tyle napisałam na temat i nie ma!!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz- w czasach słusznie minionych danie cebulowe służyły mi -zastępowało mięso i wszelkie inne dobroci.Człowiek był syty a ,że mało pachnący- okolica pachniała podobnie:)) CHlebek z serkiem topionych popijałam zwykle rosołkiem z kostki .Znakomicie to zaspakajało głód i obiad. I chociaż nie studiowałam - takie wynalazki kiedyś były na porządku dziennym..
Zawsze niegdyś w domu był smalec - co prawda ja zwyczajnie nie byłam wielkim jego zwolennikiem ale cebulka przesmażona na smalću i wybierana chlebkiem na gorąco w zimowe czasy było niezłe...Teraz ani zimy nie takie ani smalcu nie ma w domu..już nie wspomnę o chlebie...o tym właściwym smaku..
Smalec próbuję wytapiać ze słoniny ale nie ma to większego sensu bo współczesne świnki mają słoninkę cienką jak papierek i pozbawioną smaku.
UsuńCebula to jednak wciąż jest cebulą o właściwym sobie zapachu i zdolnościach bakteriobójczych.
Chleb o właściwym chlebowym smaku można jeszcze upolować.
Można się całować, ale cebule muszą spożyć obie spragnione siebie strony
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No tak, z taka poprawką całowanie jest dozwolone a nawet wskazane.
UsuńTyle wątków się rozwinęło, że ja - jako kucharz domowy - tylko tak ogólnie:
OdpowiedzUsuńCebuli nie marnotrawię tak jak to widać na zdjęciu, po prostu rozbieram ją aż do zielonego pędu, białe szatkuję i na chlebek, a zielone do wody. Po kilku dniach z zielonego wyrasta smaczny, pachnący i kilkanaście razy większy szczypiorek.
Chleby wypiekam sam w takim kuchennym kombajnie typu "plug and play", szybko, smacznie i zdrowo, bo można zmieniać skład.
Smalcu nie wytapiam tylko zbieram tłuszcz z sosów i zup, w ten sposób ograniczam spożycie tłuszczu.
Słoninkę wędzoną najlepiej pokroić w cienkie plasterki i przełożyć /przesypać: plasterkami cebuli (czosnku), soli, papryki mielonej, pieprzu, i ziół. Ten specyfik jest bardzo długotrwały i leczniczy.
Pamiętam z lat 60' ub.w. takie specjalne mordoklejki (3-4 razy większe od krówek) po których rozgryzieniu nie dawało się rozewrzeć ust. Myślę, że to były indywidualne efekty lokalnej produkcji.
Z serami lubię eksperymentować sam, bo mam dostęp do mleka "prosto od krowy".
Masowo korzystam z kostek bulionowych, ale pierw je rozpuszczam, przegotowuję, schładzam, zdejmuję tłuszcz (to ważne, bo jest on niezwykle szkodliwy!) i ponownie podgrzewam.
Tak beztłuszczowiec z Ciebie? Widocznie tak trzeba. Kiedy Ty to wszystko robisz: wypiekanie chleba, zbieranie tłuszczów i eksperymenty serowe z mleka... Przy pracy zawodowej i blogowej aktywności to niewykonalne:))))
UsuńKostki bulionowe odrzuciłam w całości. Nie wierzę w ani jeden ich składnik. Więc preferuję wywarek jarzynowy lub zupkę na kurzych skrzydełkach.
Tłuszczów się nie boję, ale zupkę i sos da się zjeść bez tłuszczu, a odzyskany "smalec" z tego co wyżej jest naprawdę smaczny. Chleb wyrabia się, piecze i studzi sam w kombajnie. Większość pracy (orzeczenia psychologiczne, i serwis komputerowy) zabieram do domu, mniejszość to "zarabianie w sieci". Teraz te proporcje zaczynają się zmieniać. ;)
UsuńBlogowa aktywność? Hmm ... to chyba przesada. :)
Jaka przesada? Strzelasz notkami raz po raz:-) Nadążyć nie mogę:-)
UsuńPracowity jesteś, podziwiam.
Wiecie ? kiedy wyprodukowano w Polsce pierwszą masło podobną margaryną rozpoczęto jedną z największych akcji reklamowych.
OdpowiedzUsuńJa mający wykształcenie ekonomiczne i doświadczenie w kierowaniu przedsiębiorstwami dostałem chwilowego zaćmienia umysłu, po prostu zamiast masła zacząłem używać margarynę. Muszę tu dodać, że co tydzień rolnik dostarczał nam warzywa i nabiał (masło i śmietanę też).
Przez piętnaście lat mieliśmy psa dalmatyńczyka (białego w czarne łaty).
Ten pies kiedy obydwoje gdzieś wyjeżdżaliśmy jechał razem z nami i to wszystkimi środkami, nawet samolotem.
Miałem duże mieszkanie.Kiedy byliśmy każde w innym pomieszczeniu łaził od jednego do drugiego i popiskiwał.
W trakcie kiedy jedliśmy kolację a na stole było coś na co miał ochotę, wstawał siadał i tylko wzrokiem prosił by go poczęstować. Właśnie w mym okresie margarynowym usiadł na przeciw mnie, posmarowałem więc kromkę chleba margaryną, obłożyłem wędliną i mu podałem, on powąchał, fuknął na mnie i przeszedł do mojej żony, Ona zrobiła taką samą kanapkę tylko z masłem, którą on apetytem zjadł.
Żona się roześmiała i stwierdziła, że pies jest mądrzejszy.
Zwróćcie uprzejmie uwagę na psy i koty one mają bardzo wymowne oczy.
Przepraszam, że odbiegnę od tematu i przekażę aktualną informację:
Organizacje ogólnopolskie[edytuj | edytuj kod]
Związek Harcerstwa Polskiego (ZHP) (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej (ZHR) (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego "Zawisza" Federacja Skautingu Europejskiego (Skauci Europy) (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Royal Rangers Polska (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Osobny artykuł: Protektor ZHP.
Organizacje lokalne[edytuj | edytuj kod]
Poniżej przedstawiono organizacje działające na terenie jednej lub kilku miejscowości, nie posiadające stabilnej, ogólnopolskiej siatki środowisk:
w Warszawie, Pułtusku i Warce działa Stowarzyszenie Harcerskie (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
na Mazurach Harcerski Ruch Ochrony Środowiska im. św. Franciszka z Asyżu
na terenie Trójmiasta Niezależny Krąg Instruktorów Harcerskich Leśna Szkółka (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
w Jarocinie Organizacja Harcerska "Rodło"
w Krakowie – Szczep Czerwonych Maków im. Bohaterów Monte Cassino
w Trójmieście – Krąg Harcerski "- Drzewo Pokoju"
na terenie powiatu Dzierżoniowskiego - Związek Harcerstwa Wiejskiego
w Skawinie - Niezależny Związek Harcerstwa "Czerwony Mak"
w Toruniu Harcerstwo Polskie
w Warszawie, Gdańsku, Wejherowie i Białymstoku - Skauci Świętego Bernarda z Clairvaux
w Wolsztynie Stowarzyszenie Harcerskie WIR
w Sopocie - Liga Skautów Polskich
Organizacje poza granicami kraju[edytuj | edytuj kod]
Wielka Brytania Stany Zjednoczone Kanada Francja Szwecja Australia Argentyna Związek Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Litwa Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Białoruś Republikańskie Społeczne Zjednoczenie "Harcerstwo" (Białoruś) (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Ukraina Harcerstwo Polskie na Ukrainie (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Łotwa Związek Harcerstwa Polskiego na Łotwie
Czechy Harcerstwo Polskie w Republice Czeskiej (pod protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy)
Szwecja Niezależny Hufiec Harcerstwa Polskiego "Leśna Szkółka - Kaszuby"
Kanada Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej w Kanadzie
Niemcy Związek Harcerstwa Polskiego w Niemczech.
Jak już chyba pisałem jestem jednym z "młodych działaczy lewicy", którzy usiłowali odpolitycznić i zjednoczyć działanie reaktywowanego harcerstwa:
"Idzie noc, ............
DUCH jest tuż ."
Czuwaj !
Mirek
Witaj Druhu! Fajnie, że jesteś znowu z nami:-)
UsuńGawędę ze wspomnieniami Czarnej Jedynki opublikowałam tydzień temu. Kliknij w zakładkę Gawędy druha Mirka.
Za komentarz bieżący dziękuję:-)
Czuwaj!
Każdy z nas miał chyba "okres margarynowy". Ja nawet lubię jej smak ale jem masło bo uważam go za produkt naturalny.
UsuńLita organizacji harcerskich jest całkiem okazała. Nie wiedziałam, że naszPrezydent jest tak aktywny w tym temacie:-)
Dobranoc druhu:-)
Cebula cebulą, a ja z dzieciństwa pamiętam jeszcze chleb posmarowany masełkiem i posypany cukrem.... (taki deserek?), a w skrajnych sytuacjach: chlebek wodą skropiony i posypany cukrem.
OdpowiedzUsuńTeraz chleba prawie nie jem. A jak zatęsknię to piekę sama w brood maschinie (jak Andrzej Rawicz), pożeram ciepłą piętkę a resztę w kromkach do zamrażarki. Gdy mi się znowu zachce, to wyciągam kromeczkę, rzucam na patelenkę beztłuszczową i.... gotowe! Chrupiące i smakuje jak prosto z pieca :-) A cebula mi zalega....Tak jak inne smaczne i zdrowe rzeczy (papryka, ogórek, rzodkiewka) :(
Chlebek z cukrem znam ale preferowałam chleb z masłem pokropiony przyprawą Maggi... Lub posmarowany musztardą.
UsuńCebula zalega? Jak może, Niegrzeczna cebula:)))
Oj Bet,oj Bet! Ja to dietę trzymam taką,że nic nie zeżeram. Aktualnie jestem na etapie,że jak ktoś podłogę zamiata,to mnie zza kija od szczotki nie widać..Nawet cienia nie rzucam..
OdpowiedzUsuńOj Waszku, KIj z kijem, ale uważaj na odkurzacz....
Usuńno, i jest godzina 23:40 a ja siedzę przed ekranem i nad ... pajdą chleba z cebulą !!!!
OdpowiedzUsuńOch! To brzmi jak komplement dla autora tekstu:))) Smacznego!
Usuń