niedziela, 4 września 2016

Zmiana



        Inauguracja nowego roku szkolnego toczy się zazwyczaj według niezmiennego od dziesięcioleci scenariusza. Proszę wstać, sztandar wprowadzić, odsłuchanie /dawniej odśpiewanie/ narodowego hymnu, sztandar wyprowadzić oraz spocznij po czym następowała część artystyczna czyli występy szkolnych chórów i popisy recytatorskie wzorowych uczniów. Z biegiem lat część artystyczna uroczystości zanikała stopniowo z różnych przyczyn, zarówno organizacyjnych jak i obyczajowych. Zawsze przecież wakacyjna przerwa nie sprzyjała przygotowaniom uroczystości. Chociaż z dzieciństwa pamiętam, że jakimś sposobem dawniejsze inauguracje były uświetniane występami. Komuś chciało się  albo musiało się chcieć? Prawie zawsze wspominano przy tej okazji rocznicę wybuchu II Światowej Wojny oraz wyrażano radość, że po wyzwoleniu można uczyć się i żyć w warunkach pokoju.

        Gdy ten wywalczony przez żołnierzy pokój stał się normą temat wojenny powoli tracił na ważności w repertuarze szkolnych uroczystości. Tracił na ważności aż prawie całkiem zanikł wraz z zanikiem szkolnych akademii ku czci bardzo ważnych wydarzeń z Rewolucją Październikową, pobytem Lenina w Poroninie oraz Pierwszym Majem na czele. 

        Pierwszego września bieżącego roku Dyrekcja poleciła odświeżyć upamiętnienie rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Skąd ta /dobra/ zmiana? Zdziwiłam się. Ale gdy słowo Dyrekcji stało się rzeczywistością i uczennica odczytała okolicznościowy tekst przygotowany przez nauczyciela historii zdziwiłam się ponownie. Tekst zakończono stwierdzeniem, że pomimo zakończenia wojny w maju 1945 na wolność trzeba było czekać kolejne 44 lata. No i tu zaszła kolejna /dobra?/ zmiana istoty rocznicowych wspomnień. Dawniej uczono o wyzwoleniu, a teraz mówi się o zniewoleniu. 

        Trudno polemizować z historycznymi faktami i fachową ich interpretacją, ale równie trudno zmienić osobiste wewnętrzne przekonania i odczucia. Szczęśliwe dzieciństwo i radosną młodość w zniewoleniu i pod okupacją przeżyłam? "Urodzony w niewoli, okuty w powiciu…" – Ach, Mickiewiczu Adamie, Wieszczu kochany, te słowa także mnie dotyczą? Niemożliwe… 

        Karcę sama siebie: Ty homosowietikusie jeden, co się dziwisz? Komuniści mózg ci prali od kolebki niemal to i nawet zniewolenia nie zauważyłaś! Dobrze, że choć u schyłku życia twego nadeszło oświecenie oraz /dobra?/ zmiana. 

        No i przeżywam, minęło kilka dni, a mnie wciąż to bodzie i przestawić się w pozycję zniewolonej nie potrafię. A powinnam?  


A Druh Mirek tak wspomina pierwsze powojenne dni
Wyzwolenie

67 komentarzy:

  1. Ja nieco inaczej odbieram ten pierwszy dzień w szkole. Przede wszystkim była to akcja związana z nagłośnieniem miejsca apelu. I wtedy jak cała Polska długa i szeroka wódz narodu (gł. I Sekretarz KC PZPR, albo wyjątkowo minister Oświaty i "Szkodnictwa" Gomułka i parę razy Gierek) występował z orędziem nie tylko do uczniów, ale i do rodziców, nauczycieli, i "całego luda". To nieraz były bardzo mądre słowa, ale ja słuchałem ich dlatego, że praktycznie były słyszalne wszędzie, a to sprawiało wrażenie jakiejś niezwykłej uroczystości. Na ulicach, w sklepach, w tramwajach, wszędzie tam, gdzie grało radio, w tym właśnie czasie, rozbrzmiewały słowa kierowane głównie do młodzieży.
    Tym, że na razie historię się zmienia ja bym się nie przejmował, gorzej, gdybyśmy za parę lat musieli modlić się do Macierewicza, a na dobranoc wygłaszać apel poległych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. W nawiasie powinno być: (gł. I Sekretarz KC PZPR Gomułka i parę razy Gierek, albo wyjątkowo minister Oświaty i "Szkodnictwa" )

      Usuń
    2. Masz rację podkreślając, że dawniej wzmacniano wagę i rangę tej uroczystości angażując najważniejsze w państwie osoby oraz siłę głośników.
      Jednak jak nie przejmować się zmianą historii skoro dusza na tym cierpi?

      Usuń
    3. A może to nie historia się zmienia tylko jej akcenty? Przecież to prawda, że w 1945 r. część ludzi wyzwolono, a część zniewolono. Może więc chodzi o proporcje? Przecież już wiemy, że ok. 17% narodu głosującego na PiS to cała katolicka Polska, to cały suweren. ;)

      Usuń
    4. Oto bardzo trafna diagnoza sytuacji:) Suweren decyduje.

      Usuń
    5. Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego - zamiast politykować - może należy akcentować, jak się zmieniała polska oświata? Nie wspomniano na apelu, że priorytetowym zadaniem po II wojnie światowej była odbudowa szkolnictwa i zapewnienie powszechnego bezpłatnego nauczania na wszystkich szczeblach, a dzieci wyciagnięto z gnoju... ciemnoty... odwszawiono... i... posłano do szkoły, dzięki czemu dzisiaj są kim są?

      Usuń
    6. Ja bym dodał jeszcze, że wśród tych "wyciągniętych z gnoju, odwszawionych, i posłanych do szkoły dzieci", bez trudu odnajdziemy naszych dzisiejszych "cielebrytów", albo dziadków i rodziców tych, którzy dzisiaj najgłośniej pyskują na PRL.

      Usuń
    7. O! O! I jeszcze raz O!

      Usuń
  2. Widać naszemu pokoleniu skutecznie wyprano mózgi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. Przynajmniej żyliśmy w czystości mózgowej:))

      Usuń
  3. Witaj Beatko :)
    Nie tylko Ty zapewne byłaś zaskoczona początkiem nowego roku szkolnego. To była wisienka na torcie :) Mnie zaskoczył najbardziej brak mojej wiedzy na temat Pogromu Żydów w Kielcach i zbrodni w Katyniu. No cóż pani Witek, moja imienniczka o Katyniu uczyła się z..... przedwojennych podręczników /sic!/. Możesz to sobie wyobrazić? Z przedwojennych podręczników. Absolwentka Wydziału Filozoficzno-Historycznego plecie takie bzdury. O wystąpieniu pani minister edukacji w sprawie mordu w Kielcach nawet nie wspomnę, żeby nie podnosić sobie ciśnienia. Beatko, pranie mózgów dopiero się zaczyna. Dwie praczki już błysnęły swoją wiedzą. Cóż sie dziwić, skoro prezydent pyta dlaczego ktoś, kogo szczątki odnaleziono dwa lata temu, nie został godnie pochowany 27 lat wcześniej?
    Ci, ktorzy nie mają wiedzy na temat naszej powojennej historii, dzisiaj usiłują tworzyć nową historię. Szkoda, że nie tworzą jej w zaciszu swoich gabinetów, ale kompromitują się publicznie.
    Pozdrawiam :)
    Elżbietka53

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elżbietko, ściągnęłam Cię myślami bo przez chwile miałam ochotę ozdobić ten tekst Twoim zdjęciem w szkolnym mundurku z marynarskim kołnierzem. HI, hi, hi...
      No cóż jak widać każde pokolenie musi przejść przez mózgową pralnię. Nie wiadomo która wypierze bardziej do czysta.
      Buziaki ślę:))

      Usuń
  4. Do historyków-histeryków już niemal przywykłem i rzadko na nich reaguję, szkoda mojego talentu. Ale zaskoczyłaś mnie tym, że obecnie hymnu się wysłuchuje. Bo młodzież nie potrafi go zaśpiewać? Tak samo jak absolwenci szkół wszelkich nie umieją pisać? Ciemnota jednak musi wziąć górę nad inteligencją?
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to smutna prawda: młodzież nie śpiewa, nikt nie uczy śpiewania hymnu, nikt tego nie umie!!!
      Może dobra zmiana coś z tym zrobi?

      Usuń
    2. Jednak dobra zmiana niechby pozostała lepiej przy murmurando?
      ...pomroczność jasna? trema? czy raczej arogancja?
      Pozostaje absmak i... dobrze, że dzieci tego nie słyszą!
      Hm... albo inaczej, nieco przekornie: szkoda, że perlisty wokal Wodza nie jest odtwarzany na uroczystych akademiach szkolnych?
      dygresja:
      W moich szkolnych czasach śpiewałam w chórze - wtedy chyba w każdej szkole był uczniowski chór.
      Hymn był żelaznym repertuarem: wszystkie cztery zwrotki (a "wywrotowi chórzyści" wykuli dodatkowo te o Moskalu i Racławickich Kosach). Darliśmy się wniebogłosy i po plecach przechodziły nam patriotyczne ciary.
      Tak, wtedy kochaliśmy nasz Kraj, naszą PRL i to był chyba dobry dziecięcy patriotyzm, na miarę czasów.
      Z zagranicznych tułaczek zawsze wracam do Polski, jak do domu.
      Na Żoliborzu tego nie zdołano nauczyć? Czy uczniowie byli jacyś sprawni inaczej? Niektórzy zwłaszcza.

      Usuń
    3. Oj tak, Lilko - szkolne chóry zanikły wraz z zanikiem lekcji "śpiewu" przekształconych potem na lekcje "Wychowania muzycznego" a następnie w "muzykę". Inną sprawą jest, że do chórów wcielano niekiedy przymusowo. Moją traumą z podstawówki było publiczne przesłuchiwanie pod względem przydatności do śpiewu. Jako że tego talentu Bozia mi poskąpiła i bardzo było mi wstyd pokazać ten brak zdolności wokalnych na forum całej klasy. Jakoś przeżyłam. Niezależnie od talentów klasa śpiewała hymn i inne pieśni patriotyczne bo taki był program nauczania i nikt na ten temat nie dyskutował. Ciary przeszywały młodociane kręgosłupy wyprężone w pozycji "baczność". Nikomu to szkody nie przyniosło. A Żoliborz? Cóż poradzić, nie tylko hymnu nie nauczyli ale i dziecięcych śpiewanek na podwórkach chyba też nie.
      Patriotyzmu kształtowanego w "zniewolonym" PRL nikt nam nie odbierze podobnie jak dumy z naszego kraju.
      Cieszę się, Lilko, że jesteś z nami.

      Usuń
  5. Ładny, mądry tekst. A i gawęda Druha Mirka bliska jest w tonie tego, co opowiadali moi rodzice. Ojciec był bowiem oficerem Wojska Polskiego (pózniej), a jako bardzo młody mężczyzna walczył z bandami UPA i był w przyjażni z Armią Czerwoną.... Rosłam więc w atmoswerze "słusznie minionej epoki" i.... mam bardzo miłe wspomnienia z dzieciństwa... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. A całą resztę propagandowej socjalistycznej i komunistycznej sieczki- "wyssałam z mlekiem matki"...

      Usuń
    2. Z mlekiem matki może nie bo nasze mamy przedwojenne.Może jednak do butelkowanej mleka coś dosypywali?

      Usuń
    3. No przecież się po wojnie urodziłam! i ssałam cyca "jak trza"! Powojennego :-)

      Usuń
    4. Cyc musiał być przedwojenny!

      Usuń
    5. No dobra już......

      Usuń
  6. Witajcie moi wirtualni Druhny i Druhowie ! CZUWAJ !
    Cieszę się bardzo, że wreszcie zmobilizowałem się do spotkania z Wami.. Nie wiem na ile Wiecie dla czego tak nagle zniknęłem ? Co było i co jest powodem mojego zniknięcia. Prawdopodobnie Wiecie, że od siedmiu lat systematycznie spada wydajność moich płuc. Od trzech lat przez siedemnaście godzin muszę być podłączony do aparatu tlenowego.. Może Wiecie, że w III RP wydano zarządzenie, że psy powinny być uwiązane , minimum na trzy metrowej uwięzi. Ja jestem połączony z kondensatorem piecio metrowym wężykiem. Ponieważ jestem już ostatnim pacjentem zdiagnozowanym w tym samym czasie (którzy już od dwóch lat nie zyją) , więc wyraziłem zgodę na bycie „królikoem doświadczalnym. To powoduję, że średnio co dwa miesiące przeprowadzają n mnie kompleksowe badania w Klinice na pulmonologii. W ubiegłym roku w styczniu wycięto mi baedzi rzadko spotykanego raka no i oczywiście przelano do systematycznej opieki w Instytucie Onkologii. No nie to jeszcze nie koniec . 23 grudnia około 22 –giej zabrało mnie pogotowie , tym razem wyrostek no i oczywiście już z pęknięciem a w wigilię przed czwarą rano już byłem operowany włącznie z praniem jamy brzusznej. Oczywiście te 83 lata, które mam i nie najlepszy stan zdrowia powoduje różnego rodzaju dolegliwości.. bardzo, bardzo Was przepras Was przepraszam za t ą dość długą przerwą..
    Ja pamiętam doskonale, że „Na słowie harcerza polegaj jak na słowie Zawiszy Czarnego”.Pamiętam doskonake, że obiecałem opisać Wam pierwszy wspaniały zlot młodzieży polskiej w kwietniu 1946 roku w Szczecinie TRZYMAMY STRAŻ NAD ODRĄ I BAŁTYKIEM. Bardzo bym chciał przypomnieć Wam historię Związku Harcerstwa Polskiego. Walkę jaką od chwili powstania Związek toczył o patriotyzm . Dla mnie ta próba walki o wpływ była i jest zrozumiała. Pamiętacie takie stwierdzenie: TAKA BEDIE OJCZYZNA JAKIE BĘDZIE MŁODZIŻY JEJ CHOWANIE.
    Czuj, Czuj, Czuwaj Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Druhu! Twoja nieobecność jest jak najbardziej usprawiedliwiona:)) Kary nie będzie a wręcz przeciwnie jest nagroda w postaci wielkiej radości jaką sprawiasz swoją obecnością. Uśmiechy posyłam w imieniu swoim i całego grona twoich tu przyjaciół.
      Zbieraj siły i pisz do nas tak często na ile zdrowie pozwoli.
      Czekamy.

      Usuń
    2. Zdradzę Druhowi Mirkowi, że... gdy tylko zaszczyci swoją obecnością blog "pogadajmy o peerelu", poczta mailowa grzeje się do czerwoności.
      - Biegnij prędko na "pogadajmy o peerelu"! Druh Mirek tam jest! Takiej treści e-maile otrzymuję.

      Czuwaj Druhu Mirku.

      Usuń
    3. Do Druh Mirek to jest zacny Gość:))

      Usuń









  7. Rocznik 1962 - strach się odzywać, bo od urodzenia w PRL-u (o, proszę,nie wspominam o "komunie"), wykształcona w PRL-u, pracująca w PRL-u. Na dodatek żona PRL-owskiego oficera.
    Czy żadnemu tych pyskujących na "komunę" i opowiadających o tym, że kiedy "umoczeni" życiem w PRL-u wymrą, to będzie raj i porządek naprawdę nie przychodzi do głowy, że mówią o swoich dziadkach i rodzicach?



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Nadkróliku Unijny! Śmiało dołącz do naszego grona. Cały ten blog jest właśnie o tym o czym wspominasz. Zapraszam do poczytania notek z zakładki PRL - sama się przekonasz, że pasujesz tu doskonale:)))

      Usuń
  8. Klik dobry:)
    Chyba nauczycielka źle policzyła lata w niewoli. Toż wolność nastała dopiero w ubiegłym roku. ;) :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze że poprawiłaś się na końcu, bo jeżeli zmiana to tylko dobra.
    Tu nie ma miejsca na znaki zapytania.
    Same pytania też są nie na miejscu
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuj Czuj CZUWAJ Druhno Bety !
    Bet05.09.2016, 17:00
    Do Druh Mirek to jest zacny Gość:))
    Z tą zacnością to trochę przesadziłaś. Urodziłem się i wychowałem w katolickiej rodzinie. Ojciec zawodowy wojskowy począwszy pd Legionów.Byłem najmłodszym szóstym dzieckiem.W latach pięćdziesiątych, pod wpływem prof.Kotarbińskiego stałem się agnostykiem Miałem i mam przyjaciół wśród Księży
    Wcale nie musiałem a wstąpiłem do PZPR. W końcówce lat osiemdziesiątych był okres kiedy to wieku członków Partii oddało legitymacje
    Kiedy w tym okresie odwiedziłem Rodziców na "dzień dobry" Ojciec zadał mi pytanie: Oddałeś legitymacje partyjną ? Odpowiedziałem, e nie i nie widzę powodu by ją oddawać. Ojciec skwitował stwierdzeniem: To dobrze Zaskoczony spytałem dla czego to akceptuje, Odpowiedź brzmiała; Gdybyś ją oddał to musiałbym zmienić opinię o tonie, że byłeś przez te lata pracownikiem i działaczem dla kariery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam widzisz,że tytuł zacnego gościa należy się jak najbardziej.
      Pozdrawiam ciepło :-)

      Usuń
  11. Bet - a dlaczego teraz się, słucha a nie śpiewa ? jesteś na bieżąco ja w szkolnych zawiłościach się pogubiłam.
    Myśmy w ogólniaku dumnie zawsze śpiewali. W podstawówce musieliśmy też nauczyć się hymnu Związku Radzieckiego, trochę pa russki a resztę po polsku. Zupełnie nie rozumiałam po co to śpiewamy. Za to polski zawsze śpiewać lubiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha!W tym sęk, że się nie śpiewa. Kto ma nauczyć dzieci śpiewać skoro nie ma lekcji śpiewu ani muzyki? Nie każdy wychowawca ma predyspozycje aby choć po amatorsku śpiewać z dziećmi lub młodzieżą?
      No i puszcza się hymn z taśmy...Ja dostaję drgawek wtedy ale młodsza część ciała pedagogicznego nie zauważa problemu. Dinozaurów pozostaje zżymać się po cichu.

      Usuń
    2. Acha, Myślę że wkrótce sztandar szkolny pozostanie w gablocie bo po co tyle zachodu z jego wznoszeniem i wynoszenie? Puści się filmik i każdy obejrzy na swoim smartfonie.vDo tego zmierzamy.

      Usuń
    3. a u nas nie tylko lekcja śpiewu była ale i chór po południu
      -----------------
      wiesz - pierwszą dwóję w życiu dostałam w pierwszej klasie a było to ze śpiewu, uczyliśmy się piosenki, piosenkę umiałam więc nie śpiewałam tylko sobie udawałam, że ławka to fortepian a ja paluszkami gram ... no i po sprawie, pała bo tak zachowują się tylko niegrzeczne dzieci ...

      Usuń
    4. Ja też zaliczyłam lekcje śpiewu ale i rozśpiewane harcerstwo. Pomimo braku muzycznego talentu, śpiewałam ochoczo wraz z koleżankami i harcerzami. Do dziś pamiętam melodie i teksty wielu piosenek.

      Usuń
    5. Oj, to zupełnie jak ja - też nie potrafiłam i nie potrafię śpiewać, ale zawsze ochoczo w towarzystwie śpiewam. I w szkole też. Choć pamiętam jak kiedyś pani od śpiewu i chóru (który był obowiązkowy) powiedziała mi, że skoro, jak słyszała, trenuję pływanie i świetnie mi idzie, to może się na tym skoncentrować... Hm, wiara w moje dobre śpiewanie legła w gruzach

      Usuń
    6. No cóż, nie można umieć wszystkiego - tej dewizy trzymam się od wielu lat:))
      Wspólne śpiewanie, nawet niedoskonałe, dawało wiele radości. Kto dziś odczuwa taki rodzaj radości?

      Usuń
  12. Wracając jeszcze do wystąpienia "historyka" donoszę uprzejmie, ze przez cały PRL tak samo jak dziś czułem się wolny. Ale takie nauczanie, jakie czasy. Też byłem przekonany, że za sanacji był głód, nędza i bezrobocie, a faszyzm pokonała Armia Czerwona, póki w liceum historyk nie zaczął głosić, że i inni co do wyniku wojny mieli coś do powiedzenia.
    Szczęśliwie, dziś są znacznie łatwiej dostępne inne źródła wiedzy i mam nadzieję, że dzisiejsi uczniowie prędzej czy później pojmą, że to nie pan Jarek przeskoczył przez płot...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak Ty, nie zaznałam uczucia "zniewolenia" więc tym większe moje zdziwienie wystąpieniem szkolnego historyka, nawiasem mówiąc bardzo sympatycznego kolegi.
      Masz rację mówiąc, że takie nauczanie jakie czasy. Jest to smutne gdy dotyczy tak delikatnej materii jaką jest narodowa historia.

      Usuń
  13. Myślę, że tej zmiany poglądów (historycznych) nawet Twoje wnuki sę nie doczekają.
    IPN wspierane przez "narodowców" do tego nie dopuszcą.

    Na razie to tylko tylę. Za chwilę jadę do kliniki będą mi wymieniać krew. Oby tylko nie wymienili mi krwi jakiegoś "narodowca.

    Moja "osobista" lekarka załatwia mi by tą krew wymienili mi jutro od rana a w sobotę odwieźli mnie do domu.

    Myślę, że mimo wieku i stanu zdrowia ni bądzie żadnych komplikacji.

    Mimo wszystko już następuje u mnie zmęczenie psychiczne i fizyczne.

    Ok ! Jak wrócę to się zamelduje swym Druhnom i Druhom.

    Czuj ! Czuj ! CZUWAJ Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druhu Mirku czekamy na meldunek:))
      Strzeż się "narodowcowej" krwi ale np "błękitną" - bierz!
      Powodzenia!

      Usuń
  14. m jamy brzusznej. Oczywiście te 83 lata, które mam i nie najlepszy stan zdrowia powoduje różnego rodzaju dolegliwości.. bardzo, bardzo Was przepras Was





    Posłusznie melduje, że właśnie wróciłem.
    Wiecie ? Chyba o tym nie wspominałem, że mieszkam w Domu Kombatanta i Pioniera. Ten Dom został zaprojektowany i wybudowany w „czynie społecznym”” przez „nomenklaturę „ czyli określając bardziej zrozumiale dyrektorów lub prezesów współpracujących z przedsiębiorstwami kapitalistycznymi. Dla tego też paszporty mieliśmy przy sobie. Również jednym z przywilejów było posiadanie mieszkania o podwyższonym standardzie. Oczywiście nasi Gospodarze pokazywali nam na przykład Domy Opieki Społecznej.
    Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo zmian społeczno ideologiczno ekonomicznych, postanowiliśmy społecznie wybudować taki Dom dla naszych kombatantów i pionierów
    Była to ostatnia „pastrojka PRL –owska” wybudowana wg standarttów na XXI wieków. No i przyszło mi w tym Domu zamieszkać.
    W tym Domu zamieszkuje 236 pensjonariuszy. Obsługuje tą grupę około 100 pracowników. Największą grupę stanowi „biały personel” czyli pielęgniarki, opiekunki i pokojowe.

    No ale nie o tym miałem pisać. Edukacje rozpocząłem we wrześniu 1945 roku. Moje Rodzeństwo zdobywało wiedzę na „tajnych kompletach”. Ja byłem ciut, ciut za młody by zdobywać wiedzę na kompletach, natomiast Rodzice i Rodzeństwo uczyło mnie w domu. Na elementarzu Falskiego. Przypominam, że był to okres „stalinizmu” a ja byłem ostatnim rocznikiem, który uczył się według starego, przedwojennego okresu i programu. Było to sześć oddziałów szkoły podstawowej, cztery klasy gimnazjum i dwie klasy liceum. Budowniczymi i właścicielami tej szkoły była Kuria Biskupia i kilka przedsiębiorstw. Na portalu była wykuta sentencja: „VITA SINE LITTERIS MORS EST”. Była to szkoła męska. W programie była: łacina, filozofia i logika. Obowiązkowe były lekcje śpiewu i rytmiki a praktycznie tańca.
    Istniała druga szkoła. Też prywatna i tylko dla dziewcząt, prowadzona przez ss Urszulanki. Obydwie Dyrekcje urządzały dla nas wspólne imprezy jak i zabawy taneczne. Oczywiście umiejętność tańca jest z pewnością wskazane. Uważam, że również ważne jest również sposób zaproszenia partnerki, sposób rozmowy z Nią w trakcie tańca no i oczywiście sposób odprowadzenia, oraz podziękowania.
    Oczywiście, że prawie wszyscy mieliśmy partnerki z tej szkoły jak również „ciało pedagogiczne” wiedziało kto z kim „chodzi”. Choć by z tego, że całe watahy kolegów chodziło pod szkołę dziewcząt, by Je odprowadzić do domu.
    Myślę, że w elegancji to chyba Ojciec był o wiele, wiele lepszy. Ojciec mając do dyspozycji służbowy samochód i motor, jeździł w konkury około 70 kilometrów konno.
    Pozdrawiam i CZUWAJ Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CIESZĘ SIĘ MIRKU, ŻE ZDROWY WRÓCIŁEŚ
      na mur beton to nie była krew narodowca :-)
      życzę dużo zdrowia , siły i optymizmu ... mieszkam z Mamcią, prawie Twoja rówieśniczka, 34 rok ..
      Ech - nam do dobrych przedwojennych roczników bardzo daleko, po sobie stwierdzam, że nie mam tej psychicznej odporności , że chociaż mam 20 latek mnie to jednak psychicznie częściej potrzebuję oparcia.
      POZDRAWIAM BARDZO SERCECZNIE

      Usuń
    2. No proszę, u zarania PRL w szkołach uczono dobrych manier oraz tańca. U schyłku PRL już tego nie było. Wniosek z tego taki, że świat schodzi na psy niezależnie od ustroju.
      Druhu Mirku, meldunek przyjęty z przyjemnością:))

      Usuń
    3. Malinko, to chyba nie było zamierzone ale trafiła ci się fajna literówka w pozdrowieniach dla Mirka "Sercecznie" Hi, hi, hi... Można to zrozumieć, że tak bardzo od serca te pozdrowienia. Serce to serce, nie ma co dyskutować:))

      Usuń
    4. Bet1 To się już dzieje! Ja dorosły, ponad wiek, widzę/słyszą fałsze jakimi karmią mojego wnuczka. A do dzieciaki szkolne? Mogą jedynie słuchać Naszych opowieści.

      Usuń
    5. Niestety, dzieje się...

      Usuń
    6. jak najbardziej SERCECZNIE !
      zamierzona nie była, ale się zdarzyła i ... dobrze zrobiła :-)

      Usuń
  15. Właściwie to ja nie bardzo wiem do jakiej grupy ja należę
    >urodziłem się przed II wojną światową. Czy mogę więc być sanatorem. Z pewnością NIE, Ojciec jako wojskowy z całą pewnością był z państwowowowcem.

    >Z pewnością mogę się określać jako "dziecko wojny". Prawie cały czas spędzałem czas przy oknie wyglądając czy Dziadek, Rodzice i pięcioro Rodzeństwa wrócą do domu.
    Dziadek co niedziela wkładał swój struj z XIX wieku i szedł do kościoła na mszę. Mijający Go trzech umundurowanych Niemców pytając kim jest. Dziadek odpowiedział, oczywiście po niemiecku, że jest Polakiem urodzonym i wychowany w tym mieście. Drugie pytanie brzmiało: dla czego kiedy Go mijali nie ukłonił im się Dziadek odpowiedział, że nie ukłonił się im ponieważ ich nie zna. Jedem z nich uderzył Go w twarz tak, że spadło mu nakrycie głowy. Dziadek nie podniósł nakrycie . Niemcy zaczęli żeby "ta polska świnia " wróciła po to nakrycie Dziadek nie zareagował. Niemcy sięgneli po rewolwery. Ulica była zatłoczona ludźmi, którzy również szli do kościoła. Jedni otoczyli tych Niemców a drudzy bramami wyprowadzili Dziadka. W efekcie Dziadek cały okres okupacji chodził bez nakrycia głowy.

    Malina przekaż Mamie wyrazy szacunku.

    Ella tym razem telefon nie będzie się 'grzał.

    Serdecznie wszystkich pozdrawiam Czuj ! Czuj ! CZUWAJ Mirek

    OdpowiedzUsuń
  16. Czuj ! Czuj ! czuwaj !
    Moje dzieciństwo trwało od 02 stycznia 1933 roku do początkowych dni września 1939 roku.Zakończyło się 20 stycznia 1945 wkroczeniem Armii Radzieckiej. Przypomnę, że był to styczeń To się działo w okresie, kiedy pory roku były stabilne Miesiąc styczeń to był miesiąc ciężkiej zimy.Miesiąc ciężkich mrozów, dużych opadów śniegóow no i oczywiście dużych zawiej,
    Atak radziecki nastąpił 17 stycznia 1945 roku. Myśmy mieszkali ponad 200 kilometrów od linii frontu. Możecie więc sobie wyobrazić ich wysiłek fizyczny no i oczywiście psyhiczny. I systematyczne pytanie: "jak daleko jeszcze do Berlina".
    I Ich odpowiedź na chwilowe zatrzymanie się i zjedzenie gorącej zupy: "Nie możemy , musimy dojść do Berlina, by ubić faszystowskiego gada w jego gnieździe" A jak się zatrzymali to zawsze znalazł się harmonista i urządzali koncert piosenek radzieckich.

    No a czy widział ktoś płaczące konie i krowy ? Ponieważ planowano obronę naszego miasta, zaplanowali
    Tak też się stało. Ponieważ drogi były za blokowane uciekinierami, Mama postanowiła, że będziemy jechać bocznymi drogami.
    Kiedy dojechaliśmy do leśniczówki nie długo po naszym przyjeździe zgłosił się do Cioci młodziutki pod porucznik z dwoma podoficerami i poprosili o zatrzymanie się na dwa dni. Zostawili swoje bagaże a sami poszli na szosę uregulować trochę ruch na niej a jednocześnie zbierać uciekających żołnierzy polskich. Rzeczywiście kiedy nas opuszczali nas następnego dnia, opuszczało nas około 150 żołnierzy. Ja się do nich przyłączyłem, zaopiekował się mną żołnierz. który miał akurat synka w moim wieku.
    Następnego dnia około południa nadleciały trzy niemieckie samoloty i rozpoczęły regularną zabijanie karabinów maszynowych. Mietek był akurat na szosie, ja siedziałem w krzakach tuż przy szosie. Powiedział, że tworzę "placówkę"i muszę na Niego czekać. Rzeczywiście wpadł w te krzaki i uciekliśmy głębiej w las.
    Nie wiem jak długo ta masakra trwała. Dlamnie to był cały wiek. Jak stwierdzili żołnierze to trwało około 15 minut.Na szosie wszystko było skłębione. Ludzie, zwierzęta i wozy. I jeki tych rannych zwierząt i ludzi Te zwierzęta nie tylko jęczące ale i płaczące wielkimi jak groch.
    Żołnierze dochodzili do nich, coś do nich mówili, następnie zakrywali im oczy i jeden strzał przerywał im cierpienia.
    Chciał bymo tym zapomnieć, ale tego się nie da zapomnieć.

    Przepraszam postaram się następnym razem tego rodzaju teksty likwidować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawdziwie traumatyczne przeżycia. Jak widać pozostały w Tobie całe życie. Nie likwiduj tekstów - dobrze jest wyrzucać z siebie wspomnienia, które ktoś inny chętnie przeczyta.
      Obserwując współczesne młode pokolenia mam wrażenie, że nie zdołali by przeżyć tego co pokolenie "dzieci wojny". Teraz o wiele mniejsze przykrości skutkują wizytami u psychologa a co najmniej poradą pedagoga.
      Ba, nawet dorośli żołnierze powracający z misji wojskowych są niejednokrotnie poddawani terapii leczących - nazwa jednostki chorobowej: "zespół traumy wojennej".
      A powstańcy warszawscy w kanałach nawet nie mieli pojecia, że takie terapie istnieją.

      Usuń
    2. I "trauma" to dobry temat na notkę i do przedyskutowania. Oczywiście i dzisiaj - choć nie ma wojny - są dzieci żyjące w wielkiej traumie spowodowanej nieszczęściem. Dla niektórych jednak traumę budzi np. złamanie paznokcia czy zgubienie doklejonej rzęsy.

      Usuń
    3. Jakie czasy taka trauma. Powinniśmy się cieszyć,że możemy przeżywać traumy w wersji soft. Choć, taka rzęsa odpadnięta to może nie być soft w niektórych sytuacjach.

      Usuń
  17. Fantastyczne :

    Dziki na betonowym placu! Ludzie uciekali w popłochu! Zobacz film!
    fot. iswinoujscie.pl


    Jak się okazuje nie tylko członkowie Komitetu Obrony Demokracji wychodzą na ulicę i protestują! Tym razem na ulice naszego miasta wyszły dziki! Nasi dzicy przyjaciele najprawdopodobniej zdecydowały się na strajk z powodu głodu i braku dzikich smakołyków. Zwierzęta dumnie przespacerowały się po samym centrum miasta. Swoją wędrówkę rozpoczęły od Wybrzeża Władysława IV, by następnie ruszyć na Plac Wolności. Przechodnie widząc watahę dzików uciekali w popłochu do pobliskich sklepów. - Zwierzęta głośno piszczały. Były bardzo głodne i co chwilę zaglądały do pojemników na śmieci w poszukiwaniu jedzenia- opisuje jeden ze świadków porannej przechadzki dzików.




    Zwierzęta wystraszyły nawet jednego ze sklepikarzy, który na widok dzików zaczął chować skrzynki z jabłkami.

    - Wolę schować, żeby nie zaatakowały mojego straganu- mówił portalowi iswinoujscie.pl jeden z handlowców.

    Dziki na betonowym placu! Ludzie uciekali w popłochu! Zobacz film!
    fot. iswinoujscie.pl


    Jak widać dziki już na stałe wpisały się w krajobraz miasta. Pojawiają się prawie wszędzie, ostatnio opuściły tereny zielone by wyjść na ulice. Dziki czują się w Świnoujściu coraz lepiej, we środowy poranek przed godziną 10.00 opanowały Plac Wolności.

    Dziki na betonowym placu! Ludzie uciekali w popłochu! Zobacz film!
    fot. Czytelnik


    Tam nie umknęły uwadze naszych Czytelników, którzy przesyłają nam zdjęcia i filmy na kontakt@iswinoujscie.pl. Macie zdjęcia lub filmy z tego wydarzenia? Przesyłajcie na adres redakcji!

    Dziki na betonowym placu! Ludzie uciekali w popłochu! Zobacz film!
    fot. iswinoujscie.pl


    Dziki swoją wędrówkę zakończyły w parku zdrojowym, tam wycieńczone trudami porannej przechadzki udały się na zasłużony odpoczynek…


    źródło: www.iswinoujscie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre! Te dziki to chyba nie całkiem dzikie są:)))
      Wypada tylko je polubić.

      Usuń
  18. Te dziki to są uciekinierzy z terenów niemieckich. Świnoujście leży na terenie dwóch wysp: Wolin i Uznam.
    W trakcie konferencji w Poczdamie delegacja angielska upierała się by granicą polsko niemiecką stanowiła rzeka Świna. Było to podyktowane tym, że zablokowało by to rozwój Szczecina.
    To co niżej opiszę to nie jest anegdota to był fakt. Stalin przerwał tą dyskusję przykładając linijkę do jakiegoś miejsca na granicy tuż tuż za Szczeinem z jednej strony a z drugiej strony za Świnoujściem i rysując prostą linię.
    W granicach Polski pozostało tylko miasto Świnoujście z małymi enklawami leśnymi.Nic więc dziwnego, że dziki uciekają przed cywilizacją.
    Te dziki atakują jedynie w razie niebezpieczeństwa lub głodu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te dziki to zakamuflowani emigranci:))) bez paszportów przez zieloną granicę! I to w dodatku niemieccy emigranci.
      Znam, znam te tereny i uwielbiam rzekę Świnę, Wolin i cały ten zakątek.
      Czuwam, druhu, czuwam!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.