Kilka dni temu w mieście
Chełmie miało miejsce takie oto wydarzenie
Dziwi mnie takie zachowanie
wobec produktu zaliczanego współczesną żywieniową propagandą do grupy produktów
wyklętych. Cukier jest be! Biała trucizna! Przyczyna wielu groźnych chorób, a
nawet kalectwa. Walka z cukrem stała się prawem odkąd ujęto ją w ramy
Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie żywienia dzieci i młodzieży w
stołówkach szkolnych. Ofiarą tej walki stał się nie tylko cukier w krystalicznej,
czystej postaci, ale jego zawartość w produktach dozwolonych dla naszych
milusińskich. Niemal każdy popularny serial zawiera w swej treści propagandę
anty cukrową jako swoiste „lokowanie produktu”. Telewizje śniadaniowe lansują
wstręt do słodyczy wręcz uporczywie. Dochodzi do tego, że sięgając po cukierka
mam wyrzuty sumienia.
Skąd
więc taki pęd do kupowania tego trującego jedzenia?
Sentyment i szacunek dla produktu uważanego
dawniej za jeden podstawowych elementów żywienia obok soli, mąki oraz kasz? Zapasy
domowe wymienionych produktów uważane były za niezbędne i zapewniały poczucie bezpieczeństwa
żywieniowego. Pamiętam, że każdy niepokój polityczny w pokojowych czasach PRL
skutkował masowym wykupywaniem tych właśnie produktów z cukrem na czele.
Sypaliśmy obficie białą słodycz do szklanek z herbatą i kawą, do kompotów oraz
mlecznych zupek. Wypiekaliśmy ociekające słodyczą torty, gotowali budynie i
kremy, a spragnione słodkości dzieci z zapałam kręciły kogel-mogel czyli cukier
z cholesterolem. Słodki raj trwał do załamania cukrowego rynku i wprowadzenia
reglamentacji. Cukier był pierwszym produktem na kartki. No i klapa, koniec
rozpusty. Zaczęło obowiązywać żartobliwe hasło: „Gość w dom – cukier do szafy”.
Jakimś
jednak sposobem udawało się zdobyć dodatkowe, poza kartkowe kilogramy.
Powstawały domowe magazyny w przedziwnych miejscach: piwnicach, szafach i
tapczanach. Czasem kończyło się to katastrofą w postaci inwazji mrówek faraonek
lub zbrylenia cukru na kość. Niektórzy przerabiali zgromadzone zapasy niekoniecznie na konfitury, ale wykorzystując dodatek drożdży… W pewnym znanym
filmie nazwano to badaniem zawartości cukru w cukrze. Oj, oj…
Sporo
było w dawnych czasach produktów „do zdobywania”, „wystania w tasiemcowej lub
wielodniowej kolejce, kupowania „przy okazji bo rzucili”. Jednak ludzie
zazwyczaj ustawiali się karnie w te kolejki, organizowali społeczne komitety
porządkowe - pilnowali kolejności i starali się ucywilizować te nienormalne zakupy. Taki zgiełk i zdziczenie jak na prezentowanym
filmiku były rzadkością. Choć dziś produktów jest dostatek to pogoń za tańszym
produktem uruchamia w ludziach zwierzęce odruchy. Nie jest to optymistyczna
pointa, ale cóż, tak też bywa.
Dziękuję alElli za "podrzucenie" tematu i filmiku.
Motto tego bloga głosi, że "Każdy wnosi tu coś do wspólnego majątku..."
Jak widać to działa!
Motto tego bloga głosi, że "Każdy wnosi tu coś do wspólnego majątku..."
Jak widać to działa!
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, widząc takie sceny. Nie potrafię wytłumaczyć zjawiska. Może bieda? Chodzi o 1 zł. taniej za kilogram cukru. Nie, niemożliwe, żeby aż taka bieda u nas była...
Pozdrawiam serdecznie.
Też nie sądzę aby to finansowa przyczyna była. Może raczej zachłanność?
Usuńmoże żyłka myśliwska ?
UsuńAtawizm? Hmmm... U kobiet też?
UsuńNie, to nie bieda...to jaka jakaś psychopatyczna farsa...
OdpowiedzUsuńHorror, prawda? Cukrowy amok albo... To nie cukier sprzedawano tylko coś co bardzo go przypomina:)))
UsuńTo wymaga zbadania przez socjologów. Czy to możliwe, aby ludzie tak zdziczeli? Nawet, jak obniżka ceny kusi, to się ustawia w grzeczną kolejkę.
UsuńZauważ, że na filmiku nie widać młodzieży i ludzi młodych. Przeważają jednak osoby w naszym wieku. Czyli "skaza pokoleniowa"?
UsuńNa Mikołaja kierowcy w autobusach rozdawali cukierki. Matko kochana, jak babcie, te które jeżdżą za darmo z racji wieku, pchały się do kierowcy.
UsuńJa chciałam kupić bilet u kierowcy, ale nie dało się wsiąść przednim wejściem. Zrezygnowałam więc w jazdy.
Naaaprawdę? Nie mogę zrozumieć takiego zachowania.
UsuńNaprawdę! Luzy a autobusie były przy tylnym wejściu, ale nie wsiadłam, bo od środka też bym nie dopchała się po bilet.
UsuńTrzeba było jechać "na gapę".
UsuńSię mi wieżyć nie chce . Materiał dla socjologów. Tym bardziej ,że przecież wszystko jest w sklepach?? Nie pojmuje....
OdpowiedzUsuńNo popatrz, jaki ten nasz Naród jest nieprzewidywalny:))
UsuńWojna będzie niechybnie. Szablę więc już wyczyściłem i konia zaraz budzę. Jurek.
OdpowiedzUsuńNo tak, chyba zbliża się zagrożenie...
UsuńA da się jakoś ten filmik osłodzić?
OdpowiedzUsuńNo wiesz, już jestem dosłodzona od samego patrzenia.
UsuńCo tymi ludźmi kieruje, pojęcia nie mam. Może to się mieści w pojęciu "psychologia tłumu"? A może nałogowe kupowanie w promocji?
OdpowiedzUsuńAle mogę zacytować powiedzenie z kilkulteniego zamieszkiwania na wsi śląskiej:"gość w dom, placki do szranka".
Maria
Cześć Mario! Zjawisko pokazane w filmiku nazwałabym po prostu głupotą i zachłannością.
UsuńPlacki do szafy! Tak tłumaczę ze śląskiego na nasze:)))
Rzeczywiście - mądre to nie jest. Ale jeśli nikogo nie zadeptano - ich pieniądze i sposób na życie. Im jestem starsza, tym szybciej "się gotuję" ale potem wykazuję się większą wyrozumiałością dla różnych ułomności.
UsuńA placki można jeszcze schować w biflu.
Maria
O! To już nie wiem co to jest ten "bifel"...
UsuńBefehl - u Ślązaków kredens.
UsuńMaria
U nas się żartobliwie mówiło: gość w dom - woda do zupy (albo - żona w ciąży). Co do cukrowego szaleństwa - to chyba jednak psychologia tłumu, ktoś kupił kilka kilo, inny zobaczył, pomyślał, że może podwyżka ma być więc też kupił i tak łańcuchowo. Co jednak nie tłumaczy takiego zachowania. Polacy to dziwny naród
OdpowiedzUsuńZawsze mnie dziwiło kupowanie w ilościach wykraczających poza bieżące zapotrzebowanie, na zapas. Nawet w czasach niedoborów na rynku nie robiłam zapasów. Kiedy cukru brakowało przestałam słodzić herbatę i kawę. Tak mi zostało do dziś no i jestem w zgodzie z najnowszymi żywieniowymi zaleceniami. Cukru zużywam minimalne ilości.
Usuń"Woda do zupy" brzmi o wiele lepiej niż "cukier albo placki do szafy". Dolać wody - ludzka rzecz, zwłaszcza, że wyraża chęć poczęstowania gościa. Lepsza rzadsza zupa niż cukier schowany w szafie. O ciężarnej żonie się nie wypowiadam:)))
Nieco później, gdy do cukru dołączyło mięso na kartki, funkcjonowało takie powiedzenie: "Jak nie otwierają drzwi, to znaczy, że mają mięso na obiad".
UsuńHi, hi, hi... Dobre!
UsuńPodoba mi się ta zupa i do domu ją zaflancuję.
UsuńA co do chowania - zależy, kto nas zaszczyca. Jednym jest się gotowym własne podroby podać na obiad, innym- arszenikiem okrasić.
Natomiast cukier, podobnie jak pędzony z niego produkt - używany z umiarem nie szkodzi nawet w największych ilościach.
Maria
Tak jest! Trochę arszeniku trzeba mieć w zapasie:)))
Usuńbez cukru, to ja mogę spokojnie się obejść
OdpowiedzUsuńale bez chałwy - nigdy !!!!
Tak myślałam:)))
UsuńCzy , przepraszam, w mieście Chełm to jedyny sklep? Pewnie następny dopiero w Lublinie?? Ale porażka....
OdpowiedzUsuńMiasto Chełm jest dużym i pięknym miastem. Ma mnóstwo sklepów. W Tym akurat sklepie /znanej sieci/ była wyjątkowa promocja cenowa i stąd taki "owczy pęd" do cukrowych zakupów.
Usuń:) żartowałam - znam Chełm - bywałam - w pobliskiej o 60 km Włodawie mam rodzinę. Ale Ci ludzie tak się zachowywali jak by nie było sklepów poza tym.
UsuńZapewne Chełm jest dumny z takich znajomych:))
UsuńA ja myślałam, że te czasy już minęły!
OdpowiedzUsuńWszyscy tak myśleliśmy:) Jak widać duch w narodzie nie ginie!
UsuńWymyśliłam najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. Inaczej nie może być, jak tylko to, że jest to film fabularny. ;) Trudno bowiem uwierzyć, że tak było naprawdę.
OdpowiedzUsuńNiezłe usprawiedliwienie:)) Ale chyba niestety "wymyślone". No cóż: "Głupota ludzka nie zna granic". To cytat z Bożeny Dykiel jako postaci innego znanego filmu z epoki PRL.
UsuńBet,ja protestuję przeciwko wtłaczaniu cukra(u) do lochu! Ktoś,kogo szanuję,mianowicie Melchior Wańkowicz pisał onego czasu"cukier krzepi!".To był hit reklamowy okresu przedwojennego. No i co??
OdpowiedzUsuńToć to było sztandarowe hasło reklamowe okresu międzywojennego! Tak,że Bet,nie ściemniaj mnie,albowiem ja idę słuszną drogą i żrę toto bez opamiętywania!
Pamiętam to hasło, ale złośliwi je uzupełniali i brzmiało tak:
Usuń"Cukier krzepi, wódka lepiej".
Andrzej Rawicz (Anzai)
Nie wiem kto protestuje? Ale przyznaję, że idę podobną drogą i cukier zjadam opamiętując się od czasu do czasu:))
UsuńSkoro krzepi...
Andrzeju Rawiczu, to było hasło przerobione na czasy PRL-u kiedy to pijało się wódkę często i gęsto. To taki pomost "miedzy starymi a nowymi czasy":))
UsuńMnie zachwyciło zapomniane słowo "krzepi". Zupełnie wyszło z użycia, może wraz z cukrem?
Pewnie, że cukier krzepi. Była przecież reklama: matko, nie żałuj dziecku cukru!
UsuńBet,wobec najświeższych badań i dociekań nt cukru oświadczam,co następuje: cukier jest wooooo,a że ja mam cukrzycę,to w zamian osładzam sobie innym ludziskom,hej! I proszę mnie tu nie utrudniać,jako też psami mnie nie szczuć,okrutna kobieto!!!
OdpowiedzUsuńCofam powyższe by-zy-dury.
Usuńm_16Waszek
Oj Waszku, Waszku:)))
UsuńJa się z Wańkowiczem zgadzam. Za hasło dostał 3.000 zł - ówczesną równowartość trzech ton cukru, albo średniego wynagrodzenia robotnika za 4.000 godzin, pewnie 1,5 do 2 lat.
OdpowiedzUsuńNatomiast ubolewania godne są pomysły niektórych akcji promocyjnych niektórych supermarketów. Ileż tam tego cukru wystawili? Ja ich znam możne jedna paletę.
allensteiner
Ja się też zgadzam. Ponadto chyba żadne hasło reklamowe nie przetrwało tak długo w świadomości społeczeństwa jak właśnie krzepiący cukier. Hasło okazało się genialne!
UsuńRęce opadają...
OdpowiedzUsuńOstatnio ludzie starsi i całkiem starzy mi podpadli:
https://www.youtube.com/watch?v=Spa5CBzB_4I
https://www.youtube.com/watch?v=LMfzwVOQdVM
Agresywni w tłumie, agresywni solo.
Co się dzieje w tych zajechanych głowach?!
Teraz jeszcze ten film z promocji cukru...
To już wygląda na jakiś masowy obłęd.
Ostatnie lata życia...Boże mój!
Chcą się w ten sposób domagać szacunku u młodych?
Obrzydliwość.
Lilko, a może my też będziemy się tak zachowywać niebawem? Może agresja i zachłanność narastają z wiekiem? Brrr... Strach się zestarzeć.
UsuńBet, nieśmiało chcę zauważyć, że pani, której wypadła szczęka przy przeklinaniu ma 60. wiosen! :)))))))
UsuńIdę się powiesić!
Nie będę chlastać zębami w kamerę!!!! (w tym momencie liczę, ile mi ubyło zębów... ufff!, jeszcze mam trochę czasu!)
No to jak chodzi o wiosny to ja już czasu nie mam:-)
UsuńMoże to ludzie, którzy się nie zdążyli przestawić. Przywykli do stania w kolejkach, nie przywykli do używania komputerów i już z tego nie wyjdą... Nie znęcajcie się nad nimi...
OdpowiedzUsuńallensteiner
Nie znęcamy się. Mięsny głowami z zadziałania. Masz rację, nie znamy motywów takiego zachowania.
OdpowiedzUsuńMa być kiwamy głowami z zadziwienia:-) Mój tablecik pisze często to co sam chce. Ignoruje mnie!
UsuńObserwuję to samo w poradni.Ludzie starsi nie chcą poczekać w kolejce, wszczynają awantury, obrażają młodszych, wpychają się w te kolejki. Nie wiem, gdzie i do czego tak im się spieszy. Pielęgniarka ze szpitala także żaliła się na złośliwość starszych ludzi stojących czasem nad przysłowiowym grobem. Znajoma psycholożka twierdzi, że jeśli ktoś w młodości nie był dobrym człowiekiem, to z biegiem lat negatywna cecha się nasila.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Ultro,zapewne część starszego pokolenia to ludzie zgorzkniali,zawiedzeni życiem, pełni pretensji. Mam nadzieję że dobre cechy też się nasilają z wiekiem.
UsuńW poradni, proszę Ultry, rejestracja przy okienku to jest sprawa marginalna.
OdpowiedzUsuńW poradni, proszę Ultry, realizuje się program spotkań społecznych. Tematy tych spotkań obejmują również swoistą licytację na co i kto bardziej jest chory.
W poradni, proszę Ultry, wymienia się bieżące informacje osiedlowe/dzielnicowe/rejonowe.
I niech tu jakaś "młódka" nawet nie próbuje wcisnąć się po receptę dla ojca/matki. Nie ma "taka owa" czasu - niech nie zawraca głowy stałym bywalcom.
Porządek musi być i basta!
Opisujesz Lilko, tak zwaną drugą stronę medalu czyli brzydką część zachowań starszego pokolenia.
UsuńLudziom trudno zrozumieć, że na szacunek należny starszym trzeba sobie zasłużyć.
Tak, Bet,opisuję brzydkie, agresywne i złośliwe zachowania ludzi w starszym wieku - z takimi spotykam się często w poradni, urzędzie, sklepie, autobusie, a nawet w ...kościele.
OdpowiedzUsuńPodobne do tego, jakie możemy obejrzeć na filmiku, który tu wrzuciłaś, a który ilekroć włączam, wprawia mnie w zdumienie.
Szokuje mnie też skala tej agresji.
Nie znaczy to, że na co dzień napotykam wyłącznie taki schemat zachowań - to byłaby tragedia!
:)))) Spotykam również i mam przyjemność znać kulturalnych, uśmiechniętych i życzliwych seniorów, którzy mimo "mdłego ciała" i dokuczliwych choróbsk potrafili zachować godność i pogodę ducha.
I tych podziwiam, bo wiem, że nie jest im łatwo.
I chciałabym być właśnie taka, gdy osiągnę ten wiek.
Ale przecież nie o nich była notka. :)
Pozdrawiam i uśmiecham się najładniej, jak umiem! :)))
Tak, tak, Lilko, ćwiczmy uśmiechy aby nam się śmiały do późnej starości:))
UsuńZdaję sobie sprawę z tego, że artykuł jest z 2017 roku, ale nie mogę nie odpowiedzieć na niego. Dziwi mnie jakiekolwiek zdziwienie taką sytuacją. Bo odpowiedź jest prosta. Po pierwsze cukier jest podstawą w diecie socjalnej. Jak sama słusznie zauważyłaś, cukier używa się do słodzenia kawy, herbaty i wielu innych rzeczy. Co prawda teraz nie robi się własnych konfitur czy budyniów, ale wciąż są inne wypieki i inne sposoby wykorzystania cukru. Jest to podstawowy produkt życia codziennego.
OdpowiedzUsuńAle kwintesencją tego problemu jest bóg. Ale nie Bóg w Niebiosach. Bóg - pieniądz. To, że dzisiaj wszystko sprowadza się do forsy to jest fakt. Sklepy robią z nas kretynów, politycy robią z nas kretynów. Jedni podwyższają ceny, drudzy jeszcze bardziej. Wymówka jest, że "inflacja", ale to bzdura. To chciwość. Tylko i wyłącznie. To, że w latach 90 zarabiało się 2 razy mniej, ale kupowało się 4-8 razy więcej to chyba jednak o czymś świadczy. Wtedy duży hamburger, pełen warzyw z jakiejś kanjpy - 3zł. Dzisiaj Za 3zł nie kupisz małego cziska z Maka. Wszędzie wmawiają Ci, że "wielka promocja", "tyle oszczędzasz", więc gdy promocja jest "duża" to się na nią wszyscy rzucają. Byłby to papier toaletowy, to robiliby to samo. Bo "tanio". Cukier to produkt podstawowy w dniu codziennym, więc jak jest promocja, to się go kupuje. Przechowasz w szafce i się nie zepsuje. Mrówki? Dzisiaj mamy sposoby na przechowywanie żywności. Wsypiesz do dużego słoika, szczelnie zamkniesz i nic się nie skrystalizuje. A i tak się to zużyje. Nie zużyje? To sprzedasz znajomym czy sąsiadom. Stonks. Taka prawda. A o tym, że ludzie wolą kupować rzeczy w promocji, bo są w promocji, to już następna sprawa. Co jest lepsza 1 x 2l Coca-Cola za 3zł czy PROMOCJA 2x 1l Coca-Cola 2,5zł -> 2zł zmiana ceny? Bo dla mnie nawet ta promocja z 2,5zł na 2zł to wciąż 4zł za 2l. A ludzie widzą, że "taniej". Ale czy jest taniej większe opakowanie?
Dzięki za obszerną analizę tematu:)
UsuńMasz, rację żonglowanie cenami i promocjami to czyste zabiegi socjotechniczne w celu wyciągania pieniędzy od ludzi. Bardzo trudno się temu opierać i dlatego spece od reklamy wiedzą co robić.
Tak, na marginesie: w czasach cukru kartkowego porzuciłam słodzenie napojów a przydziałowy cukier służył do robienia konfitur i domowych wypieków:) Ten stan trwa do dziś a "Przydział" cukru przyznaję sobie sama wedle ochoty:)
Pozdrawiam słodko!