Oszalałam! Oto dowód jak
uległam i poddałam się nastrojowi grudniowych, przedświątecznych dni. No bo
jakże inaczej skoro za oknem prószy śnieg i wcale nie roztapia się w błotną
maź, ale pięknie bieli dominującą ostatnio szarość. Nawet dobrze, że wcześnie
zapada mrok i skrywa smutne smogowo - grudniowe mgły. Pierwsza świeca płonie.
Pierniczki, upieczone według receptury rodem z PRL, wylegują
się na stolnicy i czekają na zapakowanie do szklanych salaterek. Kolorowe lukry
barwione burakiem, kurkumą i zieloną herbatą cieszą oko, kuszą smakiem i może
dotrwają do Świąt? A może nie? A właściwie po co mają czekać? Teraz jest ich
czas! Chrup… Chrup…
Podobny los spotyka na biało cukrowane ciasteczka. Też
peerelowskie, jakżeby inaczej? Teoretycznie mogą leżakować długo zwłaszcza gdy
zapakowane do pojemnika znajdują miejsce wysoko, na szafie. Hmm… Teoria… Od czego pokojowa drabinka? Toż
czeka w pogotowiu! Chrup… Chrup… Może dla tych kruchych kółeczek także właśnie
teraz jest ich czas?
Dziś jest odpowiednio biała i cicha noc, a za cztery tygodnie
to kto wie jak będzie? Chwytaj chwilę!
Smaczny
Adwent! Chrup… Chrup…
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńO nie! Takie urocze ciasteczka mają dotrwać do świąt, o!
Pozdrawiam serdecznie.
Nooo, nie wiem. Chyba, że śnieg przestanie tak świątecznie padać:))
UsuńPS. Ależ to chrupna notka!
OdpowiedzUsuńChrupaj z nami!
UsuńU mnie też pierwsza świeca płonie i jest śnieżnie oraz chrupnie.
UsuńPrzepiękny, zimowy wieczór.Byłam "na polu" i nawet śnieg skrzypi lekko /chrupie!/ pod stopami.
UsuńA na dworze chlapaciajda się zrobiła.
UsuńDobrze mówiłam żeby wykorzystać świąteczną pogodę na ciasteczkowanie? Teraz to już może być ciapa do Nowego Roku.
UsuńCoś, a może i kogoś, bym schrupał.
OdpowiedzUsuńNo, tak, w taki wieczór na chrupanie dobry czas:))
UsuńAle uważaj, był taki jeden co schrupał Babcię i chyba wiesz jak się to dla niego skończyło:))
UsuńWtedy wilka zabił leśniczy (wg innej wersji myśliwy), ale obecnie wszyscy pracują u ministra destrukcji środowiska i interesuje ich tylko wycinka, a nie kto kogo chrupie. ;)
UsuńKornik też chrupał...
Usuńale szybko mu to zabrali i teraz chrupią inni ...
UsuńA my znowu zeszliśmy na manowce:))
UsuńI to jakie manowce! W wielkiej puszczy. Jak zabłądzicie, to macie dużo pieńków na posiaduszki.
UsuńNo tak, co racja to racja. Jest gdzie posiedzieć.
UsuńCo tam świece! W Pewexie sprzedawano - nie pamiętam ceny - "kalendarze adwentowe". Coś z kartonu, do powieszenia chyba na ścianie, zdobne Mikołajami, reniferami, gwiazdkami itd. Na każdy dzień adwentu było okienko, po otwarciu znajdowało się tam miniaturową czekoladkę.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Nie pamiętam takich kalendarzy. W Pewexie kupowaliśmy słodki likier Goldwasser - nawet młodocianym dzieciom rodzice pozwalali polizać te złote płatki:)) Czasem także nalewkę wiśniową "pestkówkę" - jak to pachniało i smakowało!
UsuńZapalanie świec adwentowych to u mnie niedawny zwyczaj. Przyznaję, że zaimportowany z Niemiec. Tak mi się to spodobało, że teraz z zapałem tworzę adwentowe wieńce i rozkoszuję się ceremonia palenia kolejnych świec.
Jednak adwentowe kalendarze nie zaginęły - widziałem takie dzisiaj w portugalskim sklepie po 9,99 zł. A z niemiec sprowadzono też zwyczaj choinek - czy nie należałoby z nich zrezygnować w związku z wojennymi rozliczeniami?
Usuńallensteiner
Oooo... Sklep portugalski? Nie mam takiego:((
UsuńRacja, choinkę mieć to teraz niepolitycznie jest. Hmmm... Moje świece się obronią bo nie w kręgu z jedliny stoją lecz na rodzimej wiklinie.
Albo, uznajmy choinki i wieńce adwentowe jako część odszkodowań?
Nie masz portugalskiego sklepu? E, tam! Masz całe stado! A do odszkodowań doliczyć tez można volkswageny, mercedesy oraz niemało wyrazów.
Usuńallensteiner
Ależ ze mnie "kiep"! Nie skojarzyłam portugalskiego sklepu z tym "znanym całym stadem" - nawet podana cena /9,99 zł/ nie pomogła w skojarzeniu.
UsuńOj, chyba muszę poćwiczyć rozwiązywanie krzyżówek bo mózg mi się zastał.
Z listą odszkodowań zgadzam się. Podobno Volswagen szykuje jakieś nadzwyczajne podwyżki dla swoich polskich pracowników.
A wiesz Ty, co w staropolskim języku znaczył rzeczownik "kiep"?
Usuńallensteiner
Adwentowy stroik piękny, nadający dawnego światecznego klimatu. Jak dobrze, że pomimo upływu czasu i niezbyt pozytywnego klimatu w naszej obecnej Ojczyźnie - możemy sami zadbać o to by chociaż w namiastce znaleźć się w tamtym czasie, który bezpowrotnie i boleśnie przeminął. Tak wspaniały wypiek cisteczek, z pewnością nam te obecne smutki osłodzi i nada milszego klimatu :) Również piekłam z moimi dziećmi i nie tylko, bo i też jak niekiedy z koleżankami ze szkoły i ich też dziećmi także, a potem nasze wspólne wypieki dzieliłyśmy i zajadaliśmy się nimi jak nie u mnie, to u każdej z nich po kolei i to były najcudowniejsze czasy dla każdego z nas i naszych dzieci. A teraz, nikt na nic nie ma czasu i każdy jest jakiś zapedząny do nikąd i za zwyczaj żyje samotnie :( W zwiazku z czym, często się zastanawiam - co to się z ludźmi porobiło, że aż tak bardzo się pozmieniali i jakby to nie byli ci sami ludzie, a jednak są. I każde święta, też z roku na rok są coraz bardziej (dla wielu) przykre i pełne łez, zamiast radości. Smutne ale prawdziwe, niestety...
OdpowiedzUsuń...Wybacz mi, moją melancholię w moich komentarzach...
Miłego i szczęśliwego dnia Bet
Stroik jest wykonany przez Młodych Florystów na zajęciach szkolnych. Też mi się podoba i dlatego króluje teraz na stole.
UsuńSzkoda, że tempo życia zabiera ludziom takie drobne przyjemności jak wypieki ciasteczek. To tak buduje klimat i więzi rodzinne. Niechże współczesne dzieci też mają coś do wspominania! Ciasteczek moc, pięknie i równiutko wycinanych, w supermarketach. Ale cóż warte są te słodkości ze ślicznego pudełka? Przecież nie o słodycz tu chodzi lecz o wspólne tworzenie klimatu.
Melancholia wszystkich nas dopada, uwierz mi. Dlatego uważam, że trzeba robić sobie przyjemności i piec pierniczki choćby i w pojedynkę:)) A, co?
Wszystkiego miłego życzę, Halino.
Oj , pochrupało by się , pochrupało. Chyba sobie też zafunduję.
OdpowiedzUsuńJasne, że zafunduj! Bardzo miłe to zajęcie na długi, zimowy wieczór. Niech zapachnie piernikami w Twoim domu:))
UsuńŻyczę aby za trzy tygodnie takie chrupiące pyszności(oraz inne) także były wraz ze zdrowiem i dobrym nastrojem. Ukłony.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono i odwzajemniam życzenia:))
UsuńBet,nie wiem,czy pamiętasz..Kiedyś w TV był taki program dla dzieci pt"Ulica Sezamkowa". Tam było wiele różnych postaci,ale jeden się wyróżniał..To był Ciasteczkowy Potwór..Dam mu cynk,napuszczę go tu,a on w try miga wyżre Ci te wszystkie Twoje ciasteczka razem z talerzami..he,he..
OdpowiedzUsuńWaszku, nie bądź potworem.
UsuńDanuśka,ja chcę być potworem i wyżerać Twoje ciasteczka,ot co!A wy tam z boku obejdzie się smakiem,ot,co!
UsuńTo chyba taka próba generalna przed wielkim świątecznym pieczeniem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hi,hi,hi... To właśnie było świąteczne pieczenie!
UsuńZajrzałem, posmakowałem (chrup, chrup...) i już mi lepiej.
OdpowiedzUsuńTo miło:)) Poprawiajmy sobie humory chrupaniem - na to zawsze można liczyć:))
UsuńWszystkiego dobrego!
Beciu kochana, te cukrowane ciasteczka sprawiły że język mi się ciągnie niemal po podłodze ;). Pięknie Cię proszę o przepis.
OdpowiedzUsuńSchowaj język i pisz: 0,5 kg mąki, 0,5 kg masła, pół szklanki śmietany, 4 żółtka. Przed wałkowaniem radzę schłodzić bo lepiej się wykrawa. Ciasteczka maczaj w białku /z jednej strony/ i panieruj w cukrze z dodatkami płatków migdałów lub orzechów mielonych lub bez dodatków. Stroną bez panierki na papier do pieczenia i w temp 190 stopni około 10 min się piecze. Trzeba uważać aby nie spiekły się na brąz.
UsuńPowodzenia!
Mogą leżeć długo i nie tracą na smaku i urodzie.
Zapisane, po niedzieli będę piekła. Bardzo Ci dziękuję :).
OdpowiedzUsuńCiasto wałkuj na około 0,5 cm! Smacznego:))
UsuńWow, ale u ciebie smacznie Bet. Kurczę, ja nigdy nie piekłam sama pierniczków. Wydaje mi się, że to bardzo skomplikowana sprawa. Twoje wyglądają bajecznie, a że pieczone wg PRL-owskich przepisów to muszą być fantastycznie smaczne. Smacznego
OdpowiedzUsuńPieczenie pierniczków jest banalnie proste. Zajmuje sporo czasu, to fakt, ale na tym przecież polega budowanie nastroju:)) Moje są wykrawane nożem i lepione palcami bo w ostatniej chwili okazało się, że foremki wykrawające powędrowały do piwnicznego lamusa. Dlatego ciasteczka takie niezdarne w swojej formie, ale może w tym tkwi część ich uroku?
UsuńA hoj Iwonko!
UsuńWitaj Bet przedsiątecznie! A przed świętami to Cię jeszcze nawiedzę,chłe,chłe..Póki co,to życzenia wiadome,a potem to zleję się potem..A hoj,Beatko!!!
OdpowiedzUsuń