"
Uwaga! Żarty - proszę zachować poczucie
humoru"
Jak już wiadomo w
pobliskiej blogosferze, przeprowadzka i budowa nowego mrówczego kopca były
bardzo wyczerpujące. Po ustawieniu podstawowych mebelków i zawieszeniu firanek
wydawało się, że nastał czas zimowego wypoczynku. Udało się zaliczyć malutką
podróż w całkiem realnym zimowym pejzażu, pomóc w budowie wirtualnego pomnika,
a zaraz potem zanurzyć w blogowym nieróbstwie. Długo nie trwało…
Sąsiedzkie wizyty wykazały
niepokojące zjawisko: w komentarzowym drzewku Goździk oprawiono w
czerwone kółko co czyniło go podobnym do drogowego znaku zakazu ruchu… Dla Goździków
wstęp wzbroniony? Nie może to być! Na sąsiedniej gałązce pyszniły się śliczne Usteczka
bez czerwonej otoczki, a tuż obok szlochał biały Orzeł, któremu pąsowym kółkiem
podcięto skrzydła! Temu Orłu?! Skandal i szok spowodował nerwowe
konsultacje i międzyblogowe przymiarki na komentatorskich drzewkach. Co to? Jak
to? Dlaczego? Usteczka z Orłem
poskakali po okolicznych drzewkach, pomyśleli i wydedukowali, że piksele
im uciekły poza ustawową, krągłą ramkę. A Goździk się mocno zadziwił bo
tylko u Mrówki nie zmieniano go w znak zakazu. No, no… To jak? Można podrzemać troszkę w
spokoju? Nie długo trwało.
Usteczka dążąc
niestrudzenie do blogowej doskonałości wstawiają, ulepszają, upiękniają
aleblogowe gospodarstwo. Ot, tak po prostu zakwitły tam łany goździkowe /widget
„Blogi obserwowane”/, w sekretnym
zakątku /wiem gdzie on jest!/ odkurzono i ponownie posadzono dawno zapomniane
goździkowe skarby. Wielki i piękny czerwony goździk /zwany dla niepoznaki
pomarańczowym/ niczym ekstra ordynaryjna pieczęć zabezpiecza końcowe obszary
bloga. Mrówka zawstydzona
skromnym swym ubiorem wnet przyodziała nowe szatki aby na goździkowej łączce
blogów obserwowanych prezentować się godnie. Wszak w tak doborowym towarzystwie
nie uchodzi brzydkim być. O, nie!
Spokoju próżno oczekiwać w
okolicznościach placu budowy nowych blogów. Oto bowiem pracowite Usteczka
szepczą: „Widzę kto do mnie przychodzi, widzę nawet tych, co cichaczem się
skradają nie pozostawiając śladu obecności”… Powzięto podejrzenie, że obrazki /awatary/
w widgecie „Społeczność” symbolizujące
gości zmieniają swą kolejność za każdym razem gdy ktoś odwiedza stronę bloga.
Nie do wiary! Sprawdzam!
Wsiadam na blogowy, wirtualny pojazd nazwany słodko „Blogspotkiem” bowiem z
bloga blogspotowego wszystkie łącza
wygodne i kojarzy się ta nazwa z kosmicznym spodkiem jakimś. Hi,hi,hi… Odwiedzam
znajome blogi raz za razem. W te i wewte. I nazad! I znów do przodu! Sprawdzam
położenie Goździka i… Dziwię się niezmiernie bo Goździk stoi w
miejscu jak zaklęty. Pozycji w szeregu nie zmienia.
A tymczasem Usteczka
kusząco szepczą do mrówczego ucha: Wstaw widgecik, wstaw widgecik… Będziesz
śledzić swoich gości. Wstaw, wstaw.
No, nie mogę! Nie mogę się
oprzeć i ustawiam zakładkę „Kto zagląda do kopca”. Wtedy to dopiero narobiło
się ambarasu.
Usteczka
krzyczą: „Widzę! Widzę „mrówkojady” /!/ koło kopca. Trzeba zmienić nazwę
zakładki! Ktoś serwuje kawę z pianką i wdarły się tam dwa koty! Uważaj na
mrówcze jajeczka! Jeden z gości działa na dwa fronty: podgląda przez dziurkę od
klucza i zza krzaków…”
Kolejny Usteczkowy
komunikat:” Na peerelku, tuż obok, pojawili się cichociemni… Przychodzą, oglądają
i nic nie mówią…”
No to jazda! Kontroluję,
sprawdzam, wizytuję i notuję pozycje poszczególnych gości na wszystkich
znajomych blogach przy okazji podbijając frekwencję ich autorom. Wirtualny
pojazd już na wyczerpaniu, mrówcze łapki i skrzydełka również. Brakło sił.
Dobranoc.
A nazajutrz… Od samego
ranka Usteczkowe komunikaty:
– „Goździk na pierwszym miejscu w
podglądaczach, za nim podąża Orzeł!”
- „Cała Goździkowa Trójka /Usteczka,
Goździk oraz Orzeł /w czołówce peletonu podglądaczy!”
- „Orzeł goni Damę w kapeluszu!”
- „ Jeden z Gości podgląda
Mrówkę przez dziurkę od klucza, a Peerelek zza krzaków!”
- „u Orła nie ma Usteczek!
Buuu…
Myślę sobie: a jak mają być
skoro orły mają dzioby zamiast ust…
- „ Och, już są Usteczka
u Orła znów! Jaka ulga…”
Myślę sobie: jakim cudem?
- „ po zmianie opcji kilka na więcej w Społeczności
pojawiają się niezidentyfikowane obiekty!”
No i co z tego wynikło? Wniosek,
że obrazki odwiedzających zmieniają się losowo niezależnie od wizyt gości… Tyle
biegania i taki wniosek…
A tak, biegania było aż
nadto. Doszło nawet do wędrówek pomiędzy różnymi, elektronicznymi urządzeniami w charakterze Niemrówki
celem sprawdzenia działania „z zewnątrz” kolejnego widgetu. Wtedy to
dowiedziałam się, że taki sprawdzacz powinien być w odpowiednim stopniu obcy
więc się nie nadaję… Ot!
Takie to były Usteczek
z Goździkiem wirtualne zabawy. Wesoły sposób na odreagowanie stresu,
uczucia zawodu powodowanego wygnaniem z onetowego łona, a także na oswojenie
nowego blogowego otoczenia. Przy okazji można chyba sobie przyznać tytuł absolwenta
Wirtualnego Uniwersytetu Trzeciego Wieku na wydziale obsługi blogów? Można? No
to przyznaję.
Cóż
teraz? Pozostaje żyć w tym nowym kopcu, składać jajka i się rozmnażać.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAch, jak ja lubię taki tekst. Lekki, jak piórko! Odprężający! Zabawny! A między wierszami także ma wskazówki na temat widgetów dla zagubionych na wordpressowych blogach.
Pozdrawiam serdecznie.
Po napisaniu to wygląda może lekko ale przy bieganiu po blogach tak piórkowo nie było:))) Zdobywanie doświadczenia ma swoja cenę.
UsuńAle jest i radość z tego, że dzielisz się doświadczeniem w taki miły sposób, o!
UsuńPodróże kształcą:))
UsuńNe wiem skąd to powiedzenie, że "Orzeł nie polezie w ..." bo ja właśnie tam polazłem. Po prostu zrezygnowałem z jakichkolwiek prób sprawdzania jak działają urządzenia w nowym mieszkanku. Zrezygnowałem, bo nie wiem, czy mnie lada chwila stąd nie wyeksmitują. Komentarze moich gości przepadają i nawet w spamach nie chcą się odnaleźć. System bardzo wolno "chodzi", a właściwie chyba się czołga, w nocy to nawet do tyłu. ;) Jakiekolwiek zmiany poczynione w panelu "Moja witryna" pojawiają się nieraz dopiero po wielu minutach, a po godz. 22 (wiem, wiem, wtedy powinno się spać) praktycznie nie warto zabierać się do zmiany jakichkolwiek ustawień. Menu polskie samoczynnie zmienia się na angielskie. Grafika w sposób dość losowy daje się wkopiować i edytować. Na ten temat można o wiele więcej, ale na razie spokojnie czekam co będzie bo 31 stycznia. Podejrzewam bowiem, że wtedy zaczną się komplikacje, bo wraz z zamknięciem "Onetu" pojawią się różne niespodzianki. Ale co tam, na razie jest fajnie, bo wkoło jest wesoło, i to się liczy.
OdpowiedzUsuńPewnie system wyczuł, że ma do czynienia z fachowcem i dlatego staje okoniem. Z amatorami bawi się przestawiając kolejność obrazków jak chce:))
Usuń... też się bawi, bo ma władzę i patent na mądrość. ;)
UsuńOrzeł zwycięży:))
UsuńFajny tekst, jak miło usmiechnąć się... choć problemy onetowe (odpukać), są mi obce :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie "ku uśmiechnięciu" ten tekst powstał. Chciałam się podzielić swoją zabawą. W końcu karnawał trwa!
UsuńTeż się uśmiechnąłem bardzo radośnie!
OdpowiedzUsuńSuper, o to chodziło:))
UsuńWitaj!Bardzo lubie czytac Twoje powroty do przeszlosci bo to moje czasy i moje miejsca.wzruszylam sie jak przypomnialas mi pyszne buleczki na przerwach w 4 .Bylam tam tylko w pierwszej klasie i sie przenioslam do 9.Ciesze sie ze bedzie ciag dalszy w nowym miejscu.Pozdrawam z UK obiecuje czesciej pisac bo sie juz naumialam i odwazylam.Powodzenia w nowym roku i nowym miejscu.Marta z N
OdpowiedzUsuńO! Jesteś z "czwórki"? To prawie jak siostra! Zapraszam, zapraszam do wspomnień. Ja też zaczynałam od naumiania się i przełamania strachu i niepewności. Ale to fajna zabawa. Też życzę dobrego roku, Do poklikania!
Usuń