Od czasu do czasu lubię
dowartościowywać zwykłe przedmioty. Zazwyczaj te najbardziej skromne,
pozbawione powalającej urody, ale bardzo pomocne w szczególnych
okolicznościach. Ostatnio zachwycam się moimi wielkimi słojami z grubego szkła,
których próżno szukać we współczesnych sklepach. Po i po co komu teraz takie duże,
pękate, o pojemności kilku litrów, szklane cuda?
Moje okazałe egzemplarze liczą sobie lat sześćdziesiąt ze
sporym okładem… Ponad pół wieku zamknięte w tym szkle. Przekaz rodzinny głosi,
że kupiono je na wiejskim targu, gdzie występowały pod lokalną nazwą „butle”. Naczynia
powszechnego użytku ponoć wręcz niezbędne jako standardowe wyposażenie domowej
kuchni.
Na szczęście umiłowanie do kiszonych ogórków przetrwało i
przysmak ten nadal z powodzeniem konkuruje z nowoczesną kulinarną galanterią
jak importowane oliwki, swojskie papryczki, patisonki, miniaturowe cebulki czy
cukinie. Ale kto jeszcze ma w swym kuchennym stanie taki zacny, zabytkowy słój
na ogórki? No, kto?
Tak więc moje starodawne słoje przeżywają szczęśliwą starość.
Nie stoją smutne i zasnute wieloletnim kurzem w kącie piwnicy lecz nadal pełnią
swe zaszczytne funkcje i zdobią kuchenny parapet mieniąc się purpurą
pospolitego buraka.
Och, jaki ten burakowy zakwas dobry!
Mniam…Mniam…
Też mam kilka takich słojów, nieco większych.
OdpowiedzUsuńZakwas buraczany robiłem - bo to faktycznie delikatesik - do czasu, gdy okazało się, że jedna firma produkuje sok buraczany, który ma jeszcze lepszy smak. No i już nie chce mi się robić, kupuję gotowy.
No co, Ty? Kupny lepszy od domowego? Nie uwierzę! Niemożliwe!
UsuńLepszy - czyli bardziej doprawiony wszelkimi polepszaczami smaku. Ale czy zdrowszy? Co do tego mam już wątpliwości.
UsuńI tu Cię mam! Wyrzuć tą chemię i zalej buraczki soloną wodą. W moich słojach polepszaczami są czosnek oraz miód. Smak niebiański...
Usuń:) uwielbiam takie gadżety - dlatego zagraciłam chałupę w trybie szybszym niż planowałam
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie zagracających:-) Chociaż dopieszczanie takich staroci nie nazwałbym zagracaniem. Zdecydowanie nie. To raczej ochrona godności staruszków:-)
UsuńPamiętam takie butle na parapetach, zwykle przykryte białą gazą. A sok był wspaniały. Dziś mówi się, że owoce na sok nie powinny stać na słońcu, ciekawe dlaczego. Tyle czasu stały, nikomu nie przeszkadzały a soki smakowały nieporównanie do dzisiejszych.
OdpowiedzUsuńNie znam się na siłach więc nie wiem. Słoneczna wystawa dawała korzystne ciepło ale nadmiar światła może szkodził wybarwieniu? Ja chronię przed światłem kisnące buraki choć nie wiem czy to konieczne. Siła tradycji:-)
UsuńGażę zastępuje dziś papierowy ręcznik podziurawiony wykałaczką.
Notak - tak zagracać mozna, przysłużyć sie szlechetnym wyrobom szklanym. a - no cóz - ja wiecznie mieniająca miejsce zamieszkania i startująca od zera mam mało takich starych przydasiów. Tutaj w sklepach z "drugiej ręki' też można kupić jakiś przydatny staroć - agmara ma oko o takich piekności - ja też tyle ,że u mnie jest dewiza - czym mniej różnych różności tym lepiej.
OdpowiedzUsuńZdumiewa mnie fakt, że przez ponad pół wieku słoje nie pękły, stłukły lub co najmniej wyszczerbiły brzegi szyjek. Nic, gładkie i bez skazy jak od nowości.
UsuńFatk, że przeprowadzek za wiele nie doznały.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTe słoje są w tak dobrym stanie, bo dostarczasz im witaminy.
Pozdrawiam serdecznie.
Jasna sprawa! Dobrze odżywione szkło lepiej się trzyma:-)
UsuńTaki stary słój na ogórki z historią stłukła mi teściowa w zeszłym roku.
OdpowiedzUsuńNiby szkło tłucze się na szczęście, ale czyt to wypada być tak bezgranicznie szczęśliwym?
Pozdrawiam
Zdecydowanie wypada!Więc nie stłucz teściowej w odwecie:-)
UsuńNo właśnie, rodzinne tradycje... Jak się ma rodzinę, dzieci, wnuki it.d., którzy wpadają często i nieoczekiwanie, albo oczekiwanie i z oczekiwaniem - to się produkuje takie cymesy. Jak się zaczyna od zera w bardzo dorosłym życiu i którys raz z kolei, (i ma się dwie ulice dalej siostrę w tej samej sytuacji) - to nie ma się słojów z przeszłością... Ma się przeszłość ;-).
OdpowiedzUsuńTo jest prawda. Słoje z przeszłością trwają tylko w przypadku osiadłego trybu życia. Cóż, to tylko przedmioty - o wiele ważniejsza jest ta przeszłość, o której wspominasz.
UsuńMam nadzieję, że Cię nie zasmuciłam eksponując słoje z przeszłością.
No właśnie się odwieszam ze smutków przeszłościowych. Dotarło do mnie, że są też fajne przeszłości i tego zamierzam się trzymać robiąc wiosenne porządki (choć jeszcze zima) ;-).
UsuńA właśnie, że nie! dziś już wiosna jest, tyle, że astronomiczna... Za oknem śnieg sypie tak, jak przez całą zimę nie sypał.
UsuńNie zwalaj wszystkiego na dzisiejszy ustrój. Słusznie pochwalasz urodę starych słoi, ale będąc w potrzebie znalazłem w sklepach słoje 3-4-litrowe, nawet z odpowiednimi zakrętkami.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że słoje można kupić. Nie zwalam tu niczego na ustrój:-) Chyba, że znajdziesz związek ogórków z ustrojem?
UsuńOgórek z ustrojem się wiąże. Jak - sama zgadnij. a co do słojów - te nowe rzeczywiście z grubego szkła nie są.
UsuńTak, tak wiąże się, wiąże:-) Pisząc o ogórku skojarzyłam ten związek ale pozostawiłam go w sferze domysłów czytelników.
UsuńJuż chyba zawsze ogórek będzie się politycznie kojarzyć:-)
pewnie, że tak ! i właśnie dlatego ogórek nie śpiewa ;)
UsuńMoże lepiej aby śpiewał zamiast gadać głupoty?
UsuńPamiętam takie słoje jak i kamienne brązowe garnki z czasów dzieciństwa i wczesnej młodości. Matka i siostra kisiły w nich ogórki(bardziej garnki niż słoje)oraz soki i nalewki(tu zatyczką zamiast gazy był korek ze szklaną rurką, w której coś ciągle bulgotało). Na swoich mieszkaniach nie przechowuję takich rzeczy, bo zamiast kuchni- wnęka, a piwnicy brak. Ten sok z buraków mnie intryguje, bo podobno bardzo zdrowy, a nigdy nie piłam.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwono, podaję sposób robienia burakowego kwasu:1,5 kg buraka obierz i poszatkuj na cienkie plasterki. Dodaj 5 listków laurowych, 5 ziaren angielskiego ziela i 5 ząbków czosnku /albo mniej jeśli nie lubisz/. Zamek 2 litrami przegotowanej, letniej wody, w której rozpuść 2 łyżki soli i 3 łyżki miodu. Przykryj czapeczką z podziurkowanej papierowej serwetki i czekaj około 5 dni.
UsuńMożna czasem zamieszać. Potem to już tylko pić na zdrowie!
Jednak... Zdarza się zakwas nieudany z powodu wątpliwej jakości buraka. Tego nie da się przewidzieć kupując warzywa bo czasem ten sam sprzedawca miewa towar różnej jakości. Na szczęście są to bardzo rzadkie przypadki.
Radzę spróbować.
Ciekawe, co będzie w tych pamiątkowych słojach na Wielkanoc?
OdpowiedzUsuńSęk w tym, że nie są to słoje wielkanocne:)) Właśnie zakończyłam sezon buraczany i słoje idą na urlop:))
UsuńMoże, chociaż... cytrynówka żółta? To kolor wielkanocny. :)))
UsuńHi,hi,hi... 3 - 5 litrów cytrynówki w jednym słoju! To co dopiero będą święta!
UsuńJuż nie pamiętam ale przepis na "ten burakowy zakwas" mam od Ciebie czy od Elli. Tak czy inaczej "przez ostatnie" kilka lat używam go wewnętrznie z dobrym skutkiem "na drugi dzień".
OdpowiedzUsuńPowyżej, w komentarzu dla Iwony podałam nowszą wersję zakwasu. Lepszy!
UsuńMam takie dwa słoje, w których kiszę buraki i ogórki, a od stycznia warzywa i jabłka, zaprawa taka, jak do ogórków. Jabłka starte dodaję do surówek i sałatek, a pokrojone w plasterki dodaję do kanapek.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Muszę spróbować zakisić jabłka.
UsuńWitaj Bet! Ja tam za mądry nie jestem,ale co wiem,to wiem i tu powiem..Sok ze z buraczanych jest dobry na kaca,nawet lepszy niż powietrze z materaca.
OdpowiedzUsuńTo też prawda.
Usuńu nas do ogórków były słoje takie bardziej pękate, jak beczułka z wypukłymi obrożami" od góry i od dołu ..
OdpowiedzUsuńmiałam też dokładnie taki słój jak ten Twój Bet, tyle, że mój robił za akwarium, trzymałam tam pierwsze wżyciu rybki, nazywały się gupiki, miałam też jednego welona
O! Rybki w słoju? Nie ukisną?
UsuńNo nie! Malinko,toś Ty trzymasz głupków tudzież jakiegoś weloniastego? No wiesz..nie tego się po Tobie nie spodziewałem..
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię Bet,ale nerwy mi puściły..
OdpowiedzUsuń