czwartek, 14 lutego 2019

Firli - tirli i ćwir - ćwir!


        Dawno, dawno temu w naszej „rozległej i żyznej”  Polsce Ludowej, najwyższe czynniki partyjne uchwaliły, aby „Państwo rosło w siłę, a ludzie żyli dostatnio”. Co uchwalone musi być zrealizowane, najlepiej w terminie „przed terminem”.

Nie dość, kraju mlekiem i miodem płynącego! Szeroką strugę białego odżywczego napoju sprawnie rozlewano do kapslowanych blaszką butelek i podstawiano narodowi wprost pod drzwi, od samego świtu już. W temacie miodu: występujące, niestety braki w podaży prawdziwego produktu /z winy opieszałych pszczół, zapewne/ uzupełniała produkcja wyrobu pod nazwą Sztuczny Miód pakowanego w kartonowe faski w miodowym kolorze. Ba! Sęk w tym, aby ludziom tak dogodzić by nawet ptasiego mleka im nie brakło! 

        Bardzo proszę. Mówisz – masz. Przemysł spożywczy rzucił na rynek specjał pod nazwą Ptasie Mleczko! Smakowita śmietankowa pianka oblana czekoladą mleczną stała się powszechnie pożądanym hitem cukierniczego rynku. Oszaleliśmy na punkcie tych czekoladek, które zjadano z apetytem bo wtedy nikt nie przejmował się poziomem cukru wierząc chyba wciąż, że ów „cukier krzepi”. Zgrabne pudełeczka z uwielbianą słodkością świetnie nadawały się na licznie stosowane „łapóweczki”. Dla ekspedientki z mięsnego za coś spod lady, dla urzędniczki za przybicie stempelka, dla nauczycielki w podziękowaniu za naukę, dla cioci na imieniny… Zawsze przyjmowane z radością. 

        A gdy już rozsmakowaliśmy się w Ptasim Mleczku nastał gospodarczy krach i ze sklepów znikło wszystko. Ptasie Mleczko też. Buuu… Och, co za żal…
  
        Pomysłowe kobiety znalazły jednak sposób na samodzielny wyrób ulubionej słodkiej przekąski. Oto przepis, nieznanego autorstwa, w dwóch graficznych wersjach:

a/ pisany ręcznie pod dyktando osoby, która już przepis wypróbowała 

 
b/wystukany na domowej maszynie do pisania prawdopodobnie w kilku kopiach „przez kalkę” w celu rozpropagowania wśród przyjaciółek. 


         Być może przesadziłam z dorabianiem ideologii do pochwały łakomstwa, ale temat bloga mnie usprawiedliwia. Prawda?

Czasy domowych podróbek markowych wyrobów minęły. Produkcja czekoladek Ptasie Mleczko nadal ma się dobrze, a nawet rozkwita w licznych smakowych odmianach i ozdobach na czekoladowej polewie. Co tam cukier! Dobre bo polskie i peerelowskie. Hi, hi, hi…Smacznego!

https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2019/02/14/firli-tirli-i-cwir-cwir/

22 komentarze:

  1. Ale mi narobiłaś apetytu! Jednak poza tym ptasim mleczkiem było jeszcze sporo innych przysmaków. Uwielbiałem chałwę kupowaną na wagę, t.zw. "blok czekoladowy", i cukierki t.zw. "mieszankę" (bajeczne, malaga, itp). Po 1975 r. zaczęło to znikać ze sklepów, ale za wyższą cenę wszystko odnajdowano na bazarach, "pod ladą", u znajomych handlarzy... I tak PRL przegrał ze spekulantami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apetyt? Na potrzeby tej notki zjadam już drugie opakowanie ptasiego mleczka:)) Nie, żebym przepadała za tym "słodyczem":)) Wspomnienia obudziły się niejako pod przymusem, przy okazji zjedzenia dziękczynnego podarunku. Bo po co ma się zmarnować? Lepiej zjeść i chorować:))) Drugie pudełko kupiłam już z własnej woli i mam nadzieję na tym poprzestać. Chociaż... Kto wie?

      Usuń
    2. Ja także lubiłam tę chałwę na wagę. Nie była, jak "kit". Miała "włókna", które się odrywały. Lubiłam jeść - odrywając te "włókna". Smaczna też była chałwa kupowana na bazarze od handlarzy zza wschodniej granicy.

      Usuń
    3. No właśnie, gdzie się podziały chałwowe włókna?
      Prawdziwy kit to była chałwa w puszkach kupowana w Bułgarii, chyba. Nawet smaczny kit:))

      Usuń
  2. Osobiście uwielbiam słodycze w każdej ilości :) ale rozsądek mnie powstrzymuje przed nałogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, trudno się przeciwstawić słodyczom:)) Trzeba ćwiczyć charakter i silna wolę. Powodzenia:)))

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    Do "Firli - tirli i ćwir - ćwir!" oraz ptasiego mleczka brakuje nam tylko wiosny. Oby do wiosny i będzie pełnia szczęścia.
    Pozdrawiam słodko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie, idzie wiosna! Już ją przez chwilkę widziałam i stąd te ptasie trele w tytule:))

      Usuń
  4. Ptasie mleczko wystepuje teraz w wielu smakach, ale ja najbardziej lubie to pierwotne, waniliowe. Nawet teraz, jak mam juz "troche" lat zjadam najpierw czekolade a pianke zostawiam na koniec :)
    Pozdrawiam cieplutko, Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A można inaczej jeść ptasie mleczko? Phii... też stosuję tą technikę:))

      Usuń
  5. Zawsze były dwie szkoły, jak jeść ptasie mleczko: najpierw obgryźć czekoladę i dopiero piankę czy też rozgnieść całość ze smakiem. Obie opcje miały po równo zwolenników. Ja zjadałam w całości i tak robię do dzisiaj. Oczywiście, gdy mam ptasie mleczko. A mam rzadko, bo nie kupuję. Ale ostatnio też jadłam bo pod choinką znalazłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obgryzanie czekolady uchodzi w domowym zaciszu i samotności:-) Oficjalne i towarzyskie zjadanie wymaga raczej gryzienia w całości. Ale przecież łasuchowanie ukradkiem smakuje najlepiej i można sobie pozwolić na dowolność techniki zjadania:-)
      Też rzadko kupuję ale ostatnio poświęciłam się na potrzeby bloga😉

      Usuń
  6. Ten najnowszy Ptasi hit to czerwone serduszka na czekoladzie białej i czarnej z okazji nie tylko Walentynek. Moja młodzież nie przepada za słodkościami(w odróżnieniu ode mnie, gdyż ja zjadam nawet czekoladopodobne lub inne byle smaczne.), ale "Ptasiego mleczka" są spragnieni ja kania dżdżu. Różne techniki pochłaniania odnoszą się nie tylko do mleczka. Ostatnio "Familijne gofrowe" doczekały się specjalnej reklamy o tym czy po cichutku czy na chybcika. Ukłony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjadanie cichaczem uważam za najlepsze! Ten "chybcik" dodaje smaczku:)))
      Smacznego!

      Usuń
  7. czekaj czekaj, droga Bet...

    wstrzeliłam się w temat - otóż:
    otworzyłam pudełko, kliknęłam w "pogadajmy o PRL-u" i...
    Piszesz tu o Ptasim Mleczku, ale również o produktach czekoladopodobnych.

    Moje pudełko jest czerwone. Czerwono-żółte. Z trzema brązowymi czekoladkami na wieczku.

    ...ale dalej napis: "Mleczko" (nie ptasie!) o smaku waniliowym. Kropka.
    W lewym górnym rogu: "NOWOŚĆ"

    ...czy wiesz, że ten produkt smakuje gorzej niż czekoladopodobne w PRL-u?!
    Brrrrr...

    KTO, pytam się, UKRADŁ MI MOJE "PTASIE MLECZKO"?
    No kto, panie premierze, kto?
    Czekolateria, kurza twarz...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skandal! Niegodziwość najwyższego stopnia! Do pieca z tym i marsz po prawdziwe Ptasie Mleczko!
      Nie spotkałam dotąd takiej podróbki tego doskonałego wyrobu ale będę śledzić rynek.

      Usuń
  8. Kochana, całymi tonami zjadam i co ciekawe - nie mam po nim wyrzutów sumienia. Wystarczy, że liznę cukierek i od razu się karcę, a p ptasie sięgam co chwila. MUSZĘ PRZYZNAĆ, ŻE O TYM MLECZKU post był nadzwyczaj potrzebny.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i to jest kolejną zaletą ptasiego mleka: nie daje wyrzutów sumienia! Ja też tak mam!

      Usuń
  9. Przecież to jest pianka, puszek, to jak może wejść w boczki. Za to nie smaruję chleba masłem, tylko pastami lub serkami. Coś za coś, a sumienie mam czyste jak łza.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszna uwaga. Puszek nie tuczy!

      Usuń
    2. Ubolewam,że z Babcinych przepisów nic nie zostało poza przekazami ustnymi. Tak sie jednak złożyło, że moja rodzinka nie gustowała w pewnych daniach a ze słodkości uwielbiała śledzie i schabowe.
      Słodko pozdrawiam

      Usuń
    3. Piotrze, o śledziach "Opolskich" głośno jest w całej sieci!
      Właśnie nadchodzi śledziowy czas więc smacznie będzie:-)

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.