Zimowo wiosenny, słoneczno pochmurny, śnieżno deszczowy –
nieprzewidywalny.
Stare
ludowe przysłowie pouczało: „W marcu jak w garncu”. Dawne przysłowia trzeba
przypominać aby nie znikły z naszej tradycji. Te słowne pomniki ludowej mądrości
trzeba chronić przed zapomnieniem choć już mało przystają do współczesnej
rzeczywistości. Kto dziś praktykuje długie gotowanie w wielkim garze obserwując
bulgotanie, parowanie i zmianę konsystencji warzonej potrawy szukając analogii
do zmian w przyrodzie skoro mamy chińskie zupki błyskawiczne, „gorące kubki
Khnorr” i obiadki w słoiczkach typu twist? Tak i obecny Marzec potrafi
błyskawicznie ocieplić się lub zamrozić, a czasem dmuchnąć huraganem. Taki
bałamut!
Kapryśna
aura i znużenie zimą powodowały u ludzi złe samopoczucie i ogólnie przykre objawy
tak zwanego „przesilenia wiosennego”. Dla podniesienia zdrowotności i ożywienia
nastrojów w marcu umiejscowiono licznie obchody popularnych wówczas Imienin.
Taka jest przynajmniej moja hipoteza. Hi, hi, hi…
I tak
to w marcowym, przysłowiowym garncu spotkali się solenizanci o często
występujących dawniej imionach: Kazimierz, Maria, Bożena, Krystyna, Zbigniew i
Józef. Do tego jeszcze, jak na złość, Dzień Kobiet obowiązkowy! Nastarczyć nie
można było prezentów i kwiatowych bukietów dla rodziny i znajomych! Ach,
prawdziwe żniwa dla ogrodników - badylarzy bo bez kwiatka w marcu ani rusz. U
jednych zapełniały się domowe wazony, i witrynki z kryształami, a u innych
gwałtownie chudły portfele. Kumulacja osób do obdarowania stanowiło nie lada
wyzwanie dla skromnych domowych budżetów często ledwo wystarczających „od
pierwszego do pierwszego”…
Najbardziej
cenione i lubiane imieninowe bukiety? Oczywiście róże w nieparzystej liczbie.
Trzy, pięć czy piętnaście – ilość kwiatów dyktowana potęgą uczuć wobec
solenizanta lub chęcią imponowania zasobnością portfela. Róże ozdobione zielenią
asparagusa i owinięte w stożek szarego pakowego papieru - w lepszych
kwiaciarniach szeleszczącym celofanem.
Tulipany
i goździki wręczano częściej podczas oficjalnych, służbowych okoliczności.
Najbardziej licznie z okazji Dnia kobiet, ale i biurowe imieniny nie obeszły się bez wiązanki z trzech
goździków z asparagusem. Rodzinne i przyjacielskie relacje jakoś lepiej
wypadały w towarzystwie innych kwiatów. Bardzo mile widziane były barwne bukiety
pachnących frezji lub wiązanki dostojnych gerber.
Do
kwiatuszka wypadało dołączyć prezent. Och, jak miło było dobierać prezenty w
czasach gdy większość społeczeństwa nie cierpiała z nadmiaru dobytku. Mile
widziane były przedmioty codziennego użytku, elementy garderoby oraz „luksusowe”
ozdoby wnętrz takie jak kryształy lub ceramika. Cieszył nowy obrus, komplet pościeli
i kuchenny fartuszek. Tęsknię za takimi łatwymi” prezentami… Dziś, w dobie
nadmiaru, trudniej jest solenizanta zadowolić i wykazać kreatywność.
Imieniny…
Przeżytek, zapomniana tradycja. Nawet ozdobnych kartek imieninowych drukuje się
mniej niż tych dedykowanych na okazje urodzin, ślubów, chrzcin… Imieninowych –
jak na lekarstwo. Cóż, ostatnio wybrałam więc kartę neutralną, bez dedykacji, z
wizerunkiem pięknej róży i pustym miejscem na indywidualne życzenia. Będzie dla
znajomej marcowej Marii na imieniny.
Na
koniec, dla zachęty dla podtrzymywania tradycji, pozwolę sobie zaprezentować
dla wszystkich marcowych solenizantów bukiet współczesnych dorodnych róż!
Wszystkiego
najlepszego! Świętujmy Imieniny!
foto Bet |
Dzień Kobiet minął już - wydaje się - wiele dni temu. Ale pamiętam doskonale - w przeddzień szukałem w sklepach ze wskazaniem na wielkopowierzchniowe - czegoś na zupełnie inny temat i rzuciły mi się w oczy kwiaty, szczególnie powszechnie i masowo kupowane... przez kobiety właśnie. Dziwne...
OdpowiedzUsuńTakie nastały czasy, że same sobie kupujemy kwiaty:)) I po co było nam walczyć o równouprawnienie?
UsuńKiedyś robiliśmy z żoną przegląd takich "imieninowych prezentów" nie do zdarcia, i okazało się, że moich było kilkanaście razy mniej. Kiedy wreszcie zacznie obowiązywać to równouprawnienie? Kwiaty też lubię, ale ich nie dostaję, mogę sobie co najwyżej narysować.
OdpowiedzUsuńRównouprawnienie ma swoje granice:)))
UsuńW czasach minionych utarło się, że kwiat dla kobiety a dla faceta flaszka. Faktycznie to niesprawiedliwe:))
Ale potwierdzasz moją obserwację, że dawne prezenty były użytkowe i zapełniały nasze mieszkania dość skutecznie.
Dziś nie wiadomo czym można uszczęśliwić bo wszyscy już wszystko mają a młodzi "na dorobku" preferują minimalizm. I bądź tu mądry jako ofiarodawca.
:) Podobają mi się wszystkie kwiaty. Nie ma takich których nie chciałabym dostać :)
OdpowiedzUsuńTo racja, wszystkie piękne są. Myślę jednak, że nie tylko o urodę roślin tu chodzi lecz o fakt ich dostawania:)) Nikt nie odbierze kwiatom bycia symbolem uwielbienia!
Usuńa... dziękuję za życzenia...
OdpowiedzUsuńjestem z marca:)
Na prezent wybrałam sobie zgrzewarkę próżniową (jakkolwiek to dwuznacznie brzmi) :D
Już wysysam... i to jeszcze jak!O!
Zabrzmiało jak wyznanie wampira... Albo zwykłego ssaka:))
Usuń...no przecież, że ssaka! :)))
UsuńMiłego ssania:))
Usuńodsysania :)
Usuńssaj jak chcesz:))
UsuńByły kiedyś jeszcze telegramy i życzenia przez telefon na kablu i były listy z daleka, a bombonierka cieszyła człowieka...
OdpowiedzUsuńMasz racje poprzestawiało nam się od tego dobrobytu.
Piękny bukiet...
Cudny.
Pomyślałam sobie,że dla tych kwiatów ukradnę tacie imię i będę Józefina
Zachwycam się imieniem Józef. Kiedyś pogardzane, pogardliwie określane jako "wsiowe" jakże niesłusznie. Piękne imię, takie dostojne i miło brzmiące. Co tam Józefina, bądź Józefą! Przepięknie będzie!
UsuńRóże piękne były trzy dni temu... Teraz klapią jedna po drugiej aż żal patrzeć. Ale i tak warto było je mieć choćby krótko.
Wiesz🙉🙊🐵😛🤣Stalin to też Józef i Józef od Maryji😃😘
UsuńBuum na kwiaty właśnie ruszył wszystkie kwitną😀cudownie się robi
Tak! Wiosna przyszła punktualnie i właśnie rozkwita! Hurrraaa!!!!
Usuńps Józef i tak mi się podoba:)))
W szkole miałam kolegę o imieniu Adolf i niemiecko brzmiącym nazwisku - bardzo lubiany i wyrósł na poważanego reżysera.
Rozumiem, że ten piękny różany bukiet, nie bez przyczyny lecz na Imieniny. Wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze zatem. Ja na imieniny dostawałam kwiaty tylko od współpracowników. Domownicy preferowali prezenty praktyczne i to bardzo mi pasuje do dziś, bo kwiaty nawet najpiękniejsze zwiędną, a prezent ilekroć się na niego spojrzy, miłe chwile przypomni. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwono, bukiet jest jubileuszowy i nie dla mnie ale tak mnie zachwycił, że postanowiłam go uwiecznić internetowo:)) Twoje życzenia skieruję w odpowiednim kierunku i dziękuję w imieniu.
UsuńTo prawda, że prezenty przypominają ofiarodawców, bardzo.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA ja dla podniesienia zdrowotności i ożywienia nastroju przyszłam sobie tutaj, o!
Dobrze zrobiłam?
Pozdrawiam serdecznie.
Zrobiłaś najlepiej na świecie:))) Mam nadzieję, że zdrowotność i nastrój poprawiony o 100%!
UsuńEllu, Ty masz zawsze dobre pomysły. Ze wstydem muszę przyznać, że niestety, ale zaniedbałem strasznie odwiedziny i przyjaciół.
UsuńNie mam nic na swe usprawiedliwienie. Ani kłopoty, zdrowotne, ani finansowe, ani światopoglądowe nie usprawiedliwiają lekceważenia przyjaciół.
Dzisiaj jednak po wizycie u naszej kochanej Mróweczki Wędrownej czuję się tak, jakbym dostał rozgrzeszenie.
Dzięki Bet, kwiaty działają cuda.
Nie tak szybko z tym rozgrzeszeniem:)) Może być dopiero jak podarujesz wiosenny kwiat ukochanej! Bo to działa cuda, sam wiesz:))
UsuńCzy musi być ktoś ukochany?
UsuńJa, kupione tulipany, porozdawałam sąsiadom z okazji pierwszego dnia wiosny.
Też się liczy do rozgrzeszenia? Do ukochanych sąsiadów raczej nie zaliczam.
Liczy się podwójnie, potrójnie i po wielokroć! Świetny pomysł i polecam do rozpowszechnienia:))
UsuńWszyscy o kwiatach a ja nawiążę do marcowego przesilenia - niech ten marzec się skończy bo może wraz z nim znikną moje bóle głowy i kołatanie serducha. Nawet kwiaty z okazji Dnia Kobiet nie wyciszyły tych wstrętnych dolegliwości. I tak dzień w dzień z krótkimi przerwami, ech...
OdpowiedzUsuńA wiesz, dzisiaj w telewizji śniadaniowej mówiono, że przesilenie wiosenne to mit, pozostałość dawnych czasów gdy "na przednówku" ludzie byli niedożywieni itp. Ja myślę, że to gorsze samopoczucie zostało nam w genach po przednówkowych przodkach bo naprawdę wiele osób gorzej się czuje.
UsuńByło nawet przysłowie, którego dokładnie nie pamiętam, coś o tym, że jak się marzec przeżyje to już dalej będzie dobrze:))
Sprawdzialam, to bedzie "cieszy sie starzec, jak przezyje marzec"!
UsuńLubie dostawac kwiaty, ale niestety najczesciej sama sobie kupuje ;) Teraz mamy sezon na zonkile I tulipany. Te pierwsze kupilam wczoraj, biedne, zamkniete, a rano juz rozkwitly.
Pozdrawiam cieplutko
Beata
Oj tak, tak! Starzec musi przeżyć marzec! Dziękuję za przypomnienie:))
UsuńKwiaty trzeba kupować dla siebie też, jesteśmy tego warte.
Miłego rozkwitu wiosny!
Tak sobie teraz myślę i myślę... Jak niewiele potrzeba, aby było radośnie... Nawet dla tego starca, co boi się marca...
OdpowiedzUsuńNiby niewiele trzeba, ale czasem tego "niewiela" długo się szuka albo na niego czeka.
UsuńDlatego trzeba łapać, gdy już się pojawi i trzymać mocno, by na długo zachować.
UsuńMam specjalne haczyki do przytrzymywania!
Usuń