Ale historia! Nie wiedziałam, że wystarczy przekroczyć niewielką strefę dzikiej gęstwiny wybujałej swobodnie tuż obok mojego osiedla, aby jak po wyjściu z tajemnej szafy na granicy Narnii, znaleźć się na idealnie wymodelowanej alejce parkowej. No dobrze, trochę uprościłam trasę pomijając kilkaset metrów wzdłuż jezdni, ale tak czy siak niewielkim nakładem sił znalazłam się w ładnym parku imienia Maćka i Doroty. Kto zacz owa para?
Dorota Terakowska - pisarka i dziennikarka
Maciej Szumowski - dziennikarz i reżyser, twórca i redaktor naczelny odnowionej w 1980
roku Gazety Krakowskiej
Oboje – mocno związani z
solidarnościową opozycją i połączeni wielką i wierną miłością małżeńską. Zmarli
oboje w 2004 roku. Pierwsza odeszła Dorota, a miesiąc później podążył za żoną Maciej.
Podobno zmarł z tęsknoty za żoną. Taka to romantyczna historia. Radni krakowscy
postanowili uczcić wielkie zasługi tej dziennikarskiej pary w tworzeniu
współczesnej kultury dedykując całkiem spory teren zieleni z piękną kolekcją
wyniosłych drzew i kolorowych krzewów oraz dwoma bogato wyposażonymi placami
zabaw dla dzieci.
Są tu alejki do biegania, ławeczki do posiadania i trawniki
kocykowania. Przestronnie i czysto, piknikowo i rodzinnie z sympatycznymi
patronami Maćkiem i Dorotą w tle.
Tak to i wyszło, że mam tu prawdziwą strefę parkową:)) Z jednej strony osiedla
tajemniczy lasek fioletowych drzew
A po przeciwnej rodzinny park gdzie takie
klejnociki można zobaczyć!
Hmmm… Ja to mam szczęście: Zaczarowany dorożkarz, zaczarowana
dorożka, zaczarowany koń i zaczarowany park!
Park jest cudowny można tam gadzinami przebywać robić zdjęcia
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest. Często nie trzeba szukać daleko aby znaleźć coś fajnego:))
UsuńJak tam ladnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Beata
Miło mi, że się spodobało jeszcze komuś oprócz mnie:-) Odpozdrawiam!
Usuń.... i oczarowana Bet 😍🥰
OdpowiedzUsuńOj tak, chodzę jak i oczadziała:-)
UsuńOstatnie zdjęcie super. Ja zawsze łapiąc takie ujęcia robię zdjęcia seryjne, minimalnie zmieniając położenie aparatu. Wtedy można zarejestrować więcej tych przebłysków światła i wybrać najlepsze.
OdpowiedzUsuńNajbardziej cieszę się z tego prostego jak struna promyczka! Dzięki za podpowiedź, postaram się pokręcić aparatem i złapać więcej takich promyków:-)
UsuńJest z czego się cieszyć, ten promyczek to jak laserowa strzała. Nigdy nie udało mi się takiego uchwycić, może dlatego, że nie wierzyłem, że można bez większych kombinacji to osiągnąć. Brawo!
UsuńJasne że można schwytać promyk ale trzeba trafić w odpowiedni moment i kąt padania światła a to chyba tylko sprawa tzw szczęścia:-)
UsuńTo strzała Amora. ;) Uchwycić można tylko w miejscach, jak ten park, naznaczonych miłością.
UsuńNa nic więc Twoje, Andrzeju Rawicz, seryjne starania, łapanki i kombinacje. Trzeba przyczaić się w odpowiednim miejscu, o!
Tak, tak! Łapanki nic nie dają:)))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPark faktycznie zaczarowany. A był z Tobą czarujący pan?
Pozdrawiam serdecznie.
Och, ile tam takich panów krąży!
UsuńA ja nic o tym zakątku nie wiem i gdyby nie Twój wpis, to pewnie dalej nie miałabym zielonego pojęcia, więc fantastycznie, że po nim spacerowałaś, a refleksy między gałęziami drzew wyjątkowe i niezwykle przyciągające uwagę.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Miło mi powiększać wiedzę! Zakątek schowany dość skutecznie, że nawet pobliska mieszkanka o nim nie wiedziała:-)
UsuńPiękne miejsce na odpoczynek i jeszcze ta historia miłosna💕naprawdę niesamiwita
OdpowiedzUsuńTrzeba uważnie rozglądać się po własnej okolicy bo prawdą jest że "cudze chwalicie, swego nie znacie i sami nie wiecie co posiadacie". A miłość?
UsuńDobrze, że się taka wydarza - to krzepiące.
Nieraz nie zauważamy tego co jest tuż obok :) Mam piękny las niedaleko ale zauważyłam go dopiero jak się "zgubiłam" na spacerze z psem
OdpowiedzUsuńOto kolejny przykład pożytku z posiadania psa:))
UsuńBet, przypomniałaś mi film "33 sceny z życia" Małgorzaty Szumowskiej, córki patronów twojego parku. Ciekawa to historia ich życia, miłości, domu, rodziny. Pewnie zresztą też oglądałaś... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo była bardzo utalentowana rodzina. Podoba mi się pomysł stawiania takich "zielonych" pomników dla ludzi zasłużonych.Jakoś milej pomyśleć o patronach kontemplując zielone otoczenie niż patrząc na zimne stalowe lub kamienne postacie.
UsuńBet,patrzę i własnym uszom nie widzę..No dobrze już,nooo..Padłem z wrażenia,ale już powstaję jak Feniks z popopopioów..Powiem krótko:angażuję Cię!
OdpowiedzUsuńCudowna historia miłosna i jakże piękne jej uhonorowanie . Brawo dla krakowskich radnych. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGorąco popieram taki rodzaj honorowania zasłużonych ludzi.
UsuńNa krakowskich plantach jest ogromnie dużo ławeczek parkowych do posiadywania. Bardzo wiele z nich ma tabliczki honorujące zasłużonych ludzi kultury w tym, wielu znanych i mniej znanych literatów. Niby drobiazg, ale bardzo miły to gest nie powodujacy natłoku pomników i popiersi.
Przepiękny, zaczarowany zakątek :)
OdpowiedzUsuńI korzystać trzeba z takich czarownych miejsc jak najdłużej zanim ten zimny, ale znośny październik zmieni się w smutny, szary listopad.
A może listopad zaskoczy nas słońcem?
UsuńCzy zielony zakątek już się pozłocił?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie! Trzeba to sprawdzić.
Usuń