piątek, 22 stycznia 2021

Chleb z masłem

        Dawniej zwykła rzecz, esencja codzienności. Przygotowanie tej prostej przekąski było jedną z podstawowych czynności jakiej uczono małoletnie dzieci uczulając, że posmarowana kromka spada zawsze masłem w dół.  A wtedy co? Zeskrobać masło z podłogi już niełatwo, rozdeptać pantoflem prosto ale niebezpiecznie no i kromka bez masła traci na swej atrakcyjności. Więc ostrożnie! Niemal każdy brzdąc dzielnie władał nożem krojąc krzywe pajdy bo gdy głód przycisnął to był mus! Innych przekąsek jeszcze wtedy nie wynaleziono. Ooo, przepraszam! Kreatywność młodocianych obywateli PRL była spora. Powstawały kompozycje słodkie i wytrawne dzięki posypywaniu cukrem lub smarowaniu musztardą lub kropieniu przyprawą Maggi. Koneserzy pokrywali kromki śmietaną albo gęstym kożuchem z mleka lub kładli krążki cebuli.

        Tak, tak, można było też pokroić pomidora lub ogórka, położyć plasterek kiełbasy, kleks majonezu i tym podobne. Tylko, że wtedy chlebowe dzieło nazywano kanapką, która nadawała się na stół dla gości. Wprawdzie gdzie jej tam do współczesnych, wielopiętrowych bogatych w mięsa, warzywa i wymyślne sosy burgerów i zapiekanek – ale to były kanapki na miarę czasów.

        A tymczasem zwykły chleb z masłem kontentował większość baraszkujących na podwórkach dzieciaków i był pokrzepieniem dla strudzonych wędrówką harcerek:))

        Może dziś można by z politowaniem pokiwać głową nad losem „biednych dzieci” karmionych tak ubogo… Przeczy temu wizerunek dziewcząt, które na zabiedzone nie wyglądają, a mowa ich ciał wyraża raczej zadowolenie, o ile nie radość nawet. A teraz… Nastały czasy gdy masło zostało wyklęte i co drugie dziecko nie toleruje glutenu. Bez „Danonka” lub Kindercośtam mlecznych przekąsek ani rusz!

        Dziwne, w kulinarnych kręgach powrócił sentyment do chleba ze smalcem a za masłem jeszcze nie zatęsknił nikt. Jak nic – wyklęte na amen!

        A ja sobie posmaruję, grubo:) 

 

 





47 komentarzy:

  1. Chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym w ręku nic jeszcze nie przebiło ... no może poza masłem smakowym domowej roboty:

    https://www.garneczki.pl/blog/przepisy-domowe-masla-smakowe
    Burgerów i hotdogów nie jadam z obawy, aby mi się kopara nie zepsuła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu biedne masło przegrało chociaż od smalcu zdrowsze:)

      Usuń
    2. Anzai, wywołałeś wspomnienia...
      Trochę inne i niecenzuralne...
      Gdy wiele lat temu byłam po dłuższej przerwie w Polsce, idąc przez osiedle, na którym kiedyś mieszkałam, dojrzałam na murze hasło: "kocham k...y i chleb ze smalcem". Muszę przyznać, że rozczuliłam się wówczas... ;-)

      Usuń
    3. Maradag wiem, mam u Ciebie krechę za ten smalec i ogóra. ;) Może więc się poprawię chwaląc się, że niedawno udało mi się zamówić kałdun i po wielu godzinach przygotowywania go (parzenie, czyszczenie, gotowanie, odlewanie pierwszej wody, itd., itp.,) sporządzić wspaniałe flaki po warszawsku.
      Mnie też jakoś cieplej na sercu się robi, gdy widzę np. jak młodzi propagują wiedzę o PRL-owskiej przeszłości. Może więc jeszcze nie wszystko stracone ...

      Usuń
    4. A czym się różnią flaki po warszawsku od zwykłych flaków?
      Flaczki to też potrawa zapomniana a pyszna choć procedura jej przygotowywania czasochłonna i męcząca. Chyba tylko raz w życiu przeszłam cały cykl obróbki bydlęcego żołądka. Potem to już szłam na skróty kupując flaczki oczyszczone:))
      Gratuluję samozaparcia w dążeniu do celu!

      Usuń
    5. Różnica jest niewielka, ale dla smakoszy wyczuwalna. Flaki warszawskie są łagodniejsze, bo tylko na warzywach i są zabielane mąką pszenną. Natomiast te drugie są na ostro z dużą ilością papryki (mielonej, ostrej i zwykłej), czosnku i cebuli, a jeżeli trzeba je zagęszczać to mączką ziemniaczaną.
      Tak jak pisałem różnica jest niewielka, +- taka jak pomiędzy kawą instant z papierka, a tą własnoręcznie przypaloną, i zaparzoną po turecku (kawa na kawie).

      Usuń
    6. Acha, faktycznie różnica "niewielka":)) Zwłaszcza w przypadku własnoręcznie palonej kawy:)))

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    A ja lubię masło i nawet hasłami o wyższości nad nim margaryny i wszelakich innych wynalazków nie dałam się omamić, o! Czasem - gdy potrzebne mi było plastikowe pudełko - kupowałam masło roślinne i smarowałam nim chleb, ale mi nie smakowało.
    A dlaczego chleb się smaruje, jak jakieś urządzenie smarem, a nie maśla?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli już to "maśluje":)) Bardzo trafna uwaga.
      Masło przydaje smaku chyba wszystkim potrawom i wypiekom. Nie na darmo krowa najstarszym przyjacielem człowieka jest.
      Pudełka po margarynie były bardzo przydatne, też korzystałam:)

      Usuń
  3. Uwielbiam chleb z maslem, ale wole maslo z chlebem!
    Jako dodatki to miod akacjowy na zmiane z cebula i musztarda. No, czasem marmite, ale to juz nowy wynalazek ;)
    Pozdrawiam
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marmite... Coś mi to mówi, ale wiem co:)) Jakaś marmolada?

      Usuń
    2. To jest smarowidlo o smaku gorzko-slonym. W Anglii mowi sie, ze marmite sie albo kocha, albo nienawidzi. Ja przez 30 lat nalezalam do tej drugiej grupy, teraz odkad jestem rodzina zastepcza i przez moj dom przeszlo juz troszke dzieci nauczylam sie nowych smakow. Ale polskie smaki zawsze beda dla mnie najlepsze!

      Usuń
    3. No właśnie, ktoś opowiadał, że to wyjątkowe paskudztwo jest:))

      Usuń
  4. Rzeczywiście, położenie na kromkę chleba z masłem czegokolwiek (jeżeli było), przekształcało ją niemal w danie bankietowe. Tylko nie zawsze było masło. Mógł też być smalec. Chętnie posypywałem cukrem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wystarczył jeden plasterek kiełbasy zręcznie przesuwany tuż przed kolejnym kęsem:) Kiełbasa wiejska bardzo się w tym sposobie sprawdzała!
      Dla porządku dodać należy, że takie "oszukiwane" kanapki nie zawsze powodowane były biedą - często brakiem w zaopatrzeniu zarówno własnej spiżarni jak i półek sklepowych.

      Usuń
    2. Mój kuzyn tak skutecznie przesuwał plasterek kiełbasy po kanapce, że gdy już doszedł do końca i miał się delektować samą kiełbasą, to ta mu spadła prosto do paszczy psa.

      Usuń
    3. A to pech! Dla kuzyna. Szczęście - dla psa:))

      Usuń
  5. Pamiętam też z dzieciństwa chleb z masłem posypany cukrem. Święto! Jeśli jeszcze chlebek był upieczony przez babcię w piecu chlebowym a masło zrobione przez cotki. Oczywiście na wsi, podczas wakacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, zawyżyłaś poziom! Wiejski chleb domowy i swojskie masło - toż to rarytas słabo dostępny dla mieszczuchów zwłaszcza gdy babcinego zaplecza na wsi brak:(((
      Ale miło przywołać wspomnieniami dawne smaki.
      Smak pozostaje w pamięci równie dobrze jak obraz i dźwięk.

      Usuń
    2. Witaj Bet :)
      Ja miałam babcię Stefanię i wakacje na wsi :) W każdą sobotę dostawałam we władanie maselnicę, kilka litrów śmietany i ... zaczynałam produkcję :)
      Początek produkcji nie stanowił problemu. Drewniany drążek umieszczony w okręgu z kilkoma wycięciami wchodził bez problemu do śmietany. Po trzech kwadransach już było trudno wbić okręg do samego dna. Masło było gotowe :)
      Do akcji wkraczała babcia. Wylewała z maselnicy najfajniejszy napój jaki piłam w swoim życiu :) Maślanka! Najprawdziwsza maślanka z maleńkimi grudkami masła. Cudo ! Babcia nakładała gotowe masło do pół litrowych, blaszanych garnuszków i zanurzała w wiadrze z wodą prosto ze studni. A potem to masło ozdabiało kromy chleba, który babcia piekła w piecu chlebowym.
      Ważniejsze jednak były podpłomyki. Małe, płaskie chlebki, które babcia robiła z resztek ciasta. Po wyjęciu z pieca, podpłomyki stygły na wysokiej górze chrustu. Tylko tam nie sięgałyśmy, stałam z kuzynkami pod tym chrustem i czekałyśmy cierpliwie. Podpłomyk posmarowany własnoręcznie zrobionym masłem, garnuszek maślanki :) Nigdy w życiu nie jadłam nic lepszego !
      Elżbietka53

      Usuń
    3. Nooo... Prawdziwa "baba" z Ciebie skoro masło umiesz zrobić. Mnie kiedyś masło zrobiło się samo podczas ubijania śmietanki mikserem:) Efekt nie zamierzony ale może się liczy?

      Usuń
    4. Teraz sobie przypomniałam, że w latach osiemdziesiątych zrobiłam niechcący masło :) Wędrowałam po Tatrach. W Kuźnicach kupiłam w woreczku 1 litr mleka. Miało czerwone napisy wiec musiało być tłuste. Zapakowałam worek do plecaka i pomaszerowałam na Kalatówki. Potem jeszcze Hala Kondratowa. Pogoda była piękna, ludzi na szlaku nie było wiele, więc poszłam na Giewont. Jak wróciłam do Zakopanego miałam w worku maślankę i grudki masła. Ale to była niespodzianka :) Doszliśmy do wniosku, że to mleko naprawdę nie jest złe i jest bardzo tłuste, skoro można ubić na plecach masło :)
      Elżbietka53

      Usuń
    5. To prawie tak, jak Tatarzy klepali mięso galopując na koniu, pod siodłem:)) Tak podobno powstał "befsztyk tatarski":))
      Mleko w butelkach i woreczkach miało jeszcze i tę zaletę, że zsiadało się i nawet miało warstewkę śmietanki na powierzchni.
      Z nadmiaru zsiadłego mleka robiliśmy domowy twarożek.

      Usuń
    6. Domowy twarożek gościł także w moim domu :) Specjalną prasę do robienia sera i płócienne woreczki miała babcia. Dlatego Jej sery miały cudowny kształt. Podglądałam jak babcia co kilka minut dokręcała drewniane imadło i w końcu powstawał ser w kształcie serca. Prawdziwą sztuką było ogrzanie kwaśnego mleka. Tutaj babcia była mistrzynią. Te drewniane warzechy różnej wielkości dokonywały cudów :) Taki serek plus rzodkiewka, świeży ogórek albo szczypiorek...co może być lepszego ?
      Elżbietka53

      Usuń
    7. Nie wiem czy to dobrze, tak przed snem się objadać:)) Nawet wspomnieniowo.
      Mniam...

      Usuń
  6. Najwcześniejsze wspomnienie to zmoczony wodą chleb (by cukier się zsuwał) posypany cukrem i kubek mleka od krowy - nie z Biedronki. Później w czasie nauk: bułka zwykła, masło, żółty ser i mleko w Barze Mlecznym. Bułka, ser, masło, mleko do dzisiaj mi smakuje. Gdyby nie niedziela pobiegł bym po świeże pieczywo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mleko prosto od krowy piłam chyba tylko raz w życiu i szczerze mówiąc naturalna, krowia ciepłota tego napoju wzbudziła we mnie obrzydzenie. Do dziś nie mogę zrozumieć ogólnie panujący zachwyt nad smakiem takiego mleka. Krowy jako zwierzęta bardzo szanuję i uwielbiam i jest mi wstyd, że ich ciepłe mleko dało u mnie efekt obrzydzenia. Mleko zimne lub gorące, przegotowane pijam chętnie.

      Usuń
    2. Witaj Bet :
      Ja w sprawie mleka prosto od krowy. Piłam takie mleko przez wiele lat. Zawsze w czasie wakacji, które spędzałam u babci Stefanii. W kolejce do mleka stała gromadka chętnych. Najpierw kot. Czekał cierpliwie przed miseczką. Choćby go nie było w domu calutki dzień, wieczorem, punktualnie o określo9nej godzinie siedział przed miseczką. On dostawał pierwszy. Potem kolejno ja i dwie kuzynki. Tylko kuzyn Stasiu, który chyba pierwszy raz w życiu zobaczył proces dojenia krowy, ostro zaprotestował. Stanowczo powiedział - "nigdy w życiu nie wypiję mleka z jakiegoś worka, ja piję tylko mleko z butelki. Nie było szans. Stasiu, chłopak miastowy, znał tylko mleko w butelce. Ze srebrnym kapslem. Taka historia wydarzyła się 60 lat temu :)
      Elżbietka53

      Usuń
    3. Hi, hi, hi... Stasiu to "mój kolega" od nielubienia mleka od krowy. Rozumiem chłopaka. Mleko z butelki piłam podobnie chętnie. Pamiętasz, że mleko ze srebrnym kapslem zamarzało w butelkach gdy nocą czekało "na polu" na roznosiciela? Zapewne było w nim sporo wody. Mleko ze złotym kapslem było tłuściejsze ale chyba też lekko zamarzało.

      Usuń
    4. W 1977 roku zamieszkaliśmy na Dąbiu. Tam pani przywoziła mleko w metalowym wózku. Nie trzeba było nastawiać budzika. Stukot butelek słychać było o piątej rano. Pusta butelka wystawiana na progu i mleko na śniadanie:) Przez kilka lat ....prenumerowaliśmy mleko ze złotym kapslem :) Jaka to była wygoda :) Nie pamiętam kiedy skończył się ten luksus z dostarczaniem mleka pod drzwi :)
      Elżbietka53

      Usuń
    5. Oj tak, ja też czule wspominam mleko za drzwiami i hałasujące, druciane skrzynki na butelki. Świetnie to powiedziałaś "prenumerata" na mleko:)) Zamawiało się i opłacało w sklepie a odbierało spod drzwi:) Co za organizacja! I to bez pomocy komputerów.

      Usuń
  7. Gdy spędzałam życie na wsi u babci, często pomagałam jej wyrabiać masło w maselnicy, wiem jaka to ciężka praca. Dlatego nie dziwiłam się, że babcia rzuca gromy, gdy jej syn przychodził i połowę takiej gomółki zabierał dla swojej młodej żonki, która nigdy nie zeszła by pomóc przy wyrabianiu. Podobnie było z chlebem, babcia wyrabiała chleb , uformowane bochenki kładła w specjalne kosze, a jej najmłodsza córka nosiła do piekarni, by upiekli. Uwielbiałam piętkę takiego chleba posmarowanego masłem. Moja matka w mieście nie miała maselnicy, więc co tydzień przetapiała słoninę z cebulką i wytapiała smalec. Ja nie lubiłam skwarków, ale mój ojciec uwielbiał, gdy w smalcu było ich dużo. Ciepłe mleko prosto od krowy mnie też nie smakowało, ale kakao to już inna historia, takie z murzynkiem na opakowaniu. Piękne to były czasy. Po śmierci babci nikt nie robił masła, nie piekl chleba. Wszystko zaczęto kupować w sklepie, bo nagle się okazało, że nie opłaca się trzymać krów, koni czy świni, więc i wyrobów ze świniobicia też już młodsze pokolenie nie pamięta. Nigdy nie przekonałam się do flaków, choć matka i siostra były ich wielkimi zwolenniczkami. Dzisiejsze kabanosy jakieś takie cieniutkie i nie podobne do tych, które były. Pozdrawiam serdecznie, dziękując za wspomnienia z dzieciństwa, dzięki którym łezka w oku się zakręciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, nic już nie smakuje tak jak dawniej. Współczesne świnki nie dają pachnących słoninką skwarków, smalec jest ale mało aromatyczny. W sklepach spotkasz obfitość kabanosów ale żaden nie przypomina w smaku tych dawniejszych. Wszystkiemu winne współczesne, odchudzone, gatunki świnek:((
      Wracając do mleka - bardzo smakuje mi mleko od krów karmionych kiszonką. Ma wtedy lekko orzechowy smak. Takiego mleka nie uświadczysz w sklepach. Miałam okazję pijać ten napój nieomal w ramach obowiązków służbowych:)) Z racji zatrudnienia w sektorze rolniczym lub do niego bardzo zbliżonym.

      Usuń
  8. Klik dobry:)
    A co Peerelowicze powiedzą na chleb z masłem, czosnkiem i plasterkami kiwi? To moje "naukowe" odkrycie przeciwko covidowi'19.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masło i czosnek jak najbardziej na tak - ale kiwi wydaje się zbyt egzotyczne do tego towarzystwa:))

      Usuń
    2. Covid też nie nasz, więc trzeba dodać witaminę C z kraju egzotycznego. :)))

      Usuń
    3. Swojska kapusta kiszona się obrazi:)

      Usuń
  9. Pozdrowienia od fana chleba z masłem, który jednak peerelu nie pamięta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nic nie szkodzi, że nie pamiętasz - wiele z tego co wspominamy właśnie wraca do naszego życia:)
      Piszę dla wspomnień oraz aby dać świadectwo jak było właśnie dla tych co urodzili się i dorastali nieco później. Witam serdecznie i zapraszam, zapraszam:)

      Usuń
    2. Tylko nie zatrzymaj tutaj na uwięzi. Wypuszczaj swoich gości także do mnie. ;) :))) Skowrona zresztą ja pierwsza "zaklepałam", o!

      Usuń
    3. Grunt to dobra "przynęta":) Tym razem zadziałało masło z chlebem!

      Usuń
    4. Mój chleb z masłem i czosnkiem raczej odstrasza. :))) Jest dobry tylko na koronawirusa, bo trzyma ludzi w bezpiecznym dystansie.

      Usuń
  10. Czosnek nawet wampiry odstrasza:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuwaj ! Cześć ! Czołem ! Druhny, Druhowie i Przyjaciele !
    W tym diabelnie okrutnym okresie niebezpiecznej epidemii, pogarszanej się systematycznie sytuacji ekonomicznej nie tylko Kraju, ale również Jego Obywateli, dzielenie społeczeństwa przez władzę na grupy i pod grupki, zalewanie nas obywateli przez państwowe mass media mową nienawiści zagrała nam dziś Wielka Orkiestra Świąteczna rozjaśniając nam trochę ten zapadający mrok.
    Wielka Orkiestra Świąteczna była, jest i niech zostanie w tym co raz gorszym świecie naszym światełkiem w tunelu.
    Chcę wierzyć i wierzę, że znowu Orkiestra pobije swój zeszłoroczny wynik !

    Dziewczyny jak wiecie z moich dotychczasowych tekstów od zawsze miałem, mam i będę miał ogromny szacunek i sympatię, bez absolutnie żadnych podtekstów.
    Z mojej wiedzy wynika, że począwszy od stworzenia świata pomniejszano rolę kobiet do maszynki rodzącej dzieci , utrzymującej swoją pracą dom i posłusznej swemu "panu i władcy".
    Zgodnie z zostawionymi przez nich informacjami. to po stworzeniu świata, stworzył Pan Bóg władcę efektów Jego działania. Bardzo logiczny był sposób jego stworzenia. Pan Bóg ulepił go z pyłu tej ziemi , którą miał on gospodarować i tchnął w niego swego boskiego ducha. Następnie wyjął z niego żebro i zbudował z niego partnerkę Ewą. Ten opis tworzenia Ewy iuż nie jest dokładny bo nie wspomina się w nim tworzenia z tego biodra Adamowego Ewy , oraz nic on nie mówi o tym kto jej udzielił ducha. Ostatnią wymienioną czynnością Boga była instrukcja o sposobie korzystania z daru który otrzymali. Oczywiście był i jeden zakaz. Absolutny zakaz korzystania z owoców tej rajskiej jabłonki.

    Jak Wam już w którejś z Gawęd wspominałem to bardzo dużo czasu (część z nas) korzystała z biblioteki państwowej by rozszerzyć zakres wiedzy z wykładów. Oczywiście Panie Bibliotekarki były bardzo miłe (częstowały nas kawą lub herbatą ) a nawet przynosiły nam ze swych domów kanapki i ciasto.
    Miałem taki zwyczaj, że po jednej godzinie pracy, robiłem sobie pół godziny przerwy a na tą przerwę panie Bibliotekarki dawały mi jakieś ciekawostki np. Opowieści Biblijne . Bardzo często nawet z zasobów magazynowych. Tak, tak nie wszystkie opracowania były dla wszystkich dostępne.

    Zgodnie z tymi ciekawostkami biblijnymi Ewa była drugą partnerką Adama. Pierwszą stworzoną identycznie tak jak Adam była Lilith.
    Z tym, ze była ona kobietą z charakterem. Uważała,, że jest ona równoznaczną i absolutnie partnerką Adama a nie jego służką..
    Bez informacji ze skonsumowania tego "rajskiego jabłuszka " urodziła Adamowi syna i był nim Kain.
    Przypominam, że po jego skonsumowaniu kobieta będzie bardzo ciężko przechodziła ciążę i poród.
    Ponieważ Adam ciągle zawracał głowę Bogu skargami na Lilith więc dobry Bóg wygonił ją z Raju i stworzył mu mu bezwolną Ewę.

    Po degradacji przez pana Boga tych kilkudziesięciu aniołów w diabłów podobno Lilith przyłączyła się do nich i podobno ta "dama w czerwieni" obok Antychrysta jest właśnie nią.

    Bardzo przepraszam zarówno Gospodynię tego Blogu jak i Was za to że odbiegłem od tematyki gastronomicznej. Myślę jednak , że
    ta opowiastka, może Was zainteresować

    Cześć ! Czołem ! Czuwaj ! Mirosław Galczak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem Druhu! Bardzo ciekawa opowieść. Czyżby zbuntowana Lilith zstąpiła z wygodnych niebios na polskie ulice? Chyba też nie wytrzymała tego co z kobietami wyprawiają mężczyźni będący obecnie przy władzy.
      Element gastronomiczny zachowałeś wspominając o konsumpcji jabłka:))
      Dobrego wieczoru i spokojnej nocy.

      Usuń
  12. Cześć ! Czołem ! Czuwaj !
    Liilith była i jest dla mnie pierwszą kobietą która zaprotestowała przeciwko narzuconej Jej dominacji mężczyzn.
    Niestety Bet nie mogła Ona zstąpić z nieba jako, że z kumała się z diabłami, czyli nie może być w niebie tylko jest (zgodnie z opowiastkami biblijnymi) w piekle.
    Prawdopodobnie starożytni opowiadacze nie znali "twórczości" innych, ponieważ kiedy Liilith została zmuszona do opuszczenia Raju diabłów i piekła jeszcze nie było.
    To jest późniejsza i zupełnie inna opowieść. Opowieść o niebiańskim oddziale "Gromu" Opowiem ją w jakimś innym choćby ciut, ciut innym temacie.
    Bet ! Czy w temacie o maśle to Ty konsumujesz pajde chleba z masłem.
    Serdecznie pozdrawiam. Cześć ! Czołem ! Czuwaj ! Mirosław Galczak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekamy na "niebiańską" gawędę:))
      Ja już zjadłam swoją pajdę na co wskazuje wystawiony język! Dziewczynka z warkoczykami to ja!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.