Ba! Wiosna mija zgodnie z kalendarzem i już wkrótce gładko przejdzie w lato, potem nasyceni słońcem i gorącem zaczniemy utyskiwać na brązowiejące liście, snujące się babie lato i nastanie złota a zaraz po niej błotna jesień…
Normalny cykl przyrodni i biologii. Bardziej zasadne jest chyba pytanie: Ale co z tym naszym życiem? Już dawno nikt nie śpiewa: ”jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie…”. Ludzie nie tańczą na balkonach. Może przestali już marzyć? Może stracili nadzieję?
Podobno ludzie już nie chcą powrotu do szklanych biurowców. Chcą pracować zdalnie. Bo skądkolwiek można współtworzyć nowe projekty, wypełniać cyframi tabele, być na konferencjach w trybie wideo realnie siedząc na wyciągu narciarskim albo rajskiej plaży.
A co z biurowymi rytuałami: kawo-herbatkami, pielęgnowaniem paprotek i zwisających dekoracyjnie trzykrotek, alkoholem chowanym w segregatorach, biurowymi garsonkami, ploteczkami, romansami i złowrogim wezwaniem „do szefa”?
Podobno dzieci już nie tęsknią za pobytem w szkole. Po co, skoro większa część życia i tak mieści się w smartfonie?
A co ze szkolnymi psikusami, graniem w „Zośkę” albo cymbergaja, przyspieszonym biciem serca na widok nadchodzącego „Dyra” i pospiesznym przebieraniem na WF w zimnej szatni bez prysznica?
Podobno spora część wiernych zadowala się transmisją religijnych obrzędów w telewizji i przestaje tęsknić za dymem kadzidła w świątyni i "czystością konsekrowanych rąk kapłańskich".
A co z tym miłym poczuciem wspólnoty przy przekazywaniu „znaku pokoju”? Co z wymianą aktualności na kościelnym dziedzińcu tuż po i co z tradycyjnym kościółkowym strojem?
Podobno część z nas już zawsze będzie używać maseczek na twarz, a może nawet taki będzie obowiązek dla wszystkich gdyż pokonanego wirusa Covid 19 zastąpić mają inne, śmiertelne zarazy.
A co z uśmiechem tak zalecanym dla zdrowia i urody na co dzień i każdą okazję?
Podobno centrum towarzyskich spotkań są media społecznościowe.
A co z ponętnym puszczaniem „perskiego oka” i powłóczystych spojrzeń spod rzęs? Co z ogłoszeniami w papierowej gazecie: „Pani pozna Pana…” Co z wieczorkiem zapoznawczym i potańcówką „fife o’clock”? Co z tęsknym oczekiwaniem aż ebonitowy telefon wreszcie zadzwoni lub listonosz list przyniesie? A może telegram na ozdobnym blankiecie…
Podobno podróże teraz to tylko te na literę „S” – samochód i samolot.
A co z wielogodzinnym kiwaniem się w takt stuku kół pociągu tuk, tuk, tuk… Wśród tobołków i sapiących współpasażerów stłoczonych w ciasnym przedziale lub przycupniętych na walizkach w zadymionym korytarzu? Kto i komu opowie historię swego i cudzego życia w ramach wypełnienia czasu podróży? Co z beztroskim „autostopem”?
Podobno za przejazd komunikacją zbiorową można płacić telefonem. Klik i gotowe!
A co z przepychaniem się do kasownika i liczeniem dziurek w papierowym bileciku?
Świat się kończy. Przynajmniej ten znany nam świat. Czas pakować walizki? A może już budują gdzieś rezerwaty dla analogowych i tęskniących za żywym człowiekiem dinozaurów?
Te wszystkie zastrzeżenia "podobno" weszły w nasze życie na stałe. I zostaną "podobno" na dłużej.
OdpowiedzUsuńNiestety, to jest zapowiedź nadejścia całkiem innego życia. Już nie będzie tak jak dawniej.
UsuńMam też nadzieję, że daje trochę do myślenia.
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńJuż siebie widzę w rezerwacie razem z blogującymi Indianami. ;) :)))
Pozdrawiam serdecznie po rekonwalescencji poszczepiennej.
Rezerwacik z taką zawartością zapowiada się atrakcyjnie:))
UsuńOby umieszczono go na jakiejś "rajskiej wyspie" z dostępem do piaszczystej plaży!
Jeszcze góry i klify oraz goździkowe pola...
UsuńEch... rozmarzyłam się... Chcę do rezerwatu, o!
Goździki będziemy hodować w doniczkach z ojczystą ziemią:))
UsuńCzyli wyruszamy z woreczkami z ziemią, jak Pawlaki? :)))
UsuńOczywiście, trzeba się uczyć od klasyków:)) Płot zbudujemy na miejscu z palmowych liści.
UsuńWędrowna Mrówko. Napisałam blogowy list z donosem. Zapraszam na Posiaduszki celem odebrania korespondencji.
OdpowiedzUsuńRozpędzam się i biegnę!
UsuńA w sprawie wiosny, to napiszę tak. Otóż jej nie czuję. Niby fiołki kwitną, ale słońce, które próbuje ogrzewać, wciąż przegrywa z lodowatym wiatrem. Podobno nic i nikt nad niczym już nie panuje.
OdpowiedzUsuń"W ogóle" takie są skutki wszechobecnego chaosu. Kto to posprząta?
UsuńPrędzej jakiś walec przyjedzie i wyrówna.
UsuńRozwałkowany chaos może nie jest najgorszy z możliwych sytuacji.
UsuńUwielbiam podroze pociagiem. Moze nie PKP z lat 70 tych(lezka w oku sie kreci)
OdpowiedzUsuńPodroz orient express, widoki z okna, wygoda. Nie lubie samolotow, traktuje jako zlo konieczne.
Narazie pozostaje mi tylko podroz w przyszlym tygodniu podlondynska kolejka na 2 szczepienie!
Gratulacje z powodu szczepienia! Już o krok bliżej do możliwości podróżowania:)) Na początek kolejka podmiejska też dobra.
UsuńPodróże kolejowe wspominam z sentymentem i śmiechem z warunków jakie trzeba było znosić aby dotrzeć do celu. Cóż, młody duch i sprawne ciało dużo zniosło:))
Pamiętam, jak przez okno wagonu podałam bagaże, ale sama z dzieckiem już nie wcisnęłam się, a pociąg ruszył. Dobrzy ludzie wyrzucili moje tobołki, a co by z dzieckiem zrobili, gdybym zdecydowała się synka podać? Jednak jakaś matczyna mądrość nad tym czuwała.
UsuńFaktycznie, mogło dojść do rozdzielenia rodziny. Takie "wejścia awaryjne" do zatłoczonego pociągu były bardzo częste.
UsuńJa kiedyś wskakiwałam na stopień ruszającego pociągu obciążona sporym namiotem w pokrowcu. Był moment gdy ten ładunek próbował mnie zwalić pod koła. Aż mam dreszcze na wspomnienie...
Podobno taki będzie nasz przyszły Świat. Podobno ... Super tekst.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTen przyszły świat już jest!
A może zmierzamy do początków świata? Ludzie już wyglądają nad smartfonami, jak przygarbione małpy, które iskają.
UsuńGdyby jeszcze wzorem małpim iskały z miłości:))
UsuńNa razie małpy iskają się pod kopułą cyrku na Wiejskiej, ale nie z powodu miłości. 😁
UsuńMam wrażenie, że mają ochotę "lać w mordę".
UsuńNa razie małpy iskają się pod kopułą cyrku na Wiejskiej, ale nie z powodu miłości. 😁
OdpowiedzUsuńWeszło nie tam, gdzie chciałem ...
UsuńO, to fatalnie:)))
OdpowiedzUsuńDzisiaj tak ładnie słoneczko świeci, że postanowiłam poczuć wreszcie wiosnę. Niepotrzebnie jednak przeczytałam gazety, włączyłam telewizor i... Po wiośnie! Wszędzie strach, śmierć i czarne dziury... :(
OdpowiedzUsuńNoooo... Książę Filip zmarł:((
UsuńAle w moim ogródku kwitną prymulki i kiełkują piwonie! Pranie na sznurku zapachniało wiatrem i zażółciły się forsycje.
Do diabła z telewizorem!
Śmierć 100-letniego obcego mi człowieka nie jest dla mnie tragedią. Bardziej wzbudza podziw dla cudu długiego życia i pochwały Natury.
UsuńMiałam na myśli śmierć setek osób każdego dnia, które mogły jeszcze żyć, gdyby nie wynaturzenia Natury i błędy człowieka.
Lubię prymulki, forsycje i wszelkie inne kolory wiosny. Jakoś jednak nie potrafię się nimi cieszyć.
Trzeba się cieszyć każdą nową roślinką i promykiem światła. Pandemia dołuje nas poprzez straszne statystyki i szpitalne obrazy. Ale przecież ludzkie dramaty rozgrywają się zawsze i chyba nawet umieralność z powodów innych niż covid dorównuje albo i przewyższa tą pandemiczną?
UsuńPuszczam do Ciebie oczko ;)
OdpowiedzUsuńWiem,wiem...w realu byłoby bardziej spektakularne, Zielonooka potrafi ;)
Niektórzy być może odczują brak biurowych romansów bo jednak dotyk to DOTYK a nie lizanie ekranu.
Obawiam się, że reszta jest już tak zdalnie oswojona, że nic już nie będzie normalne.
Zielonookie perskie oczko jest niezwykłe intrygujące:) Właśnie z przymrużeniem oka wspomniałam o biurowych romansach, które bywały uroczo niewinne jak flirt, ale potrafiły też wyrządzić wiele krzywd. Tego nie pochwalam podobnie jak oczerniających biurowych plotek.
UsuńMam nadzieję, że nie będziesz tak do końca "zdegustowana" tym tekstem:))
Witam na blogu i zapraszam.
Wiesz, "zdegustowana inaczej" nie musi oznaczać czarnych emocji...
UsuńWręcz przeciwnie, lubię zachwyty ..takie jak dziś TU.
Usmiechnietego weekendu:)
Oby nam nie zabrakło powodów do zachwytu! Weekend zapowiada się słonecznie i ciepło a to już "do zachwycenia jeden krok":)
UsuńNiech będzie miło!
A ja po prostu analogowej wiosny życzę! Buziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie, radosnej wiosny życzę:))
UsuńO tak, budują rezerwat. Na Marsie. Bez komentarza.
OdpowiedzUsuńAle mi podróż zafundowałaś przed snem... Podróż do dzieciństwa zatłoczonym pociągiem :) Dziękuję.
Dojechałaś pociągiem szczęśliwie do celu?
UsuńTeraz myślę, że te podróże były w strasznych warunkach ale... Ja bardzo lubiłam te podróże. Nawet siedzenie na korytarzu lub stanie w pobliżu toalety były znośne. No i podróż nocnym kursem nie była podszyta strachem przed napaścią.
Witaj na blogu i rozgość się:))
...bo podróże (nawet w fatalnych warunkach) były drogą do jakiegoś celu. Na końcu tej drogi zawsze czekało coś nowego/ciekawego.
Usuń...a wiosna? może ma kwarantannę?
Wiosna niech się zaszczepi! Jest w najstarszej grupie wiekowej więc się należy już dawno:))
UsuńW sprawie podróży - masz całkowitą rację. Pociąg = zapowiedź przygody. Bardzo lubiłam przebywać na dworcu kolejowym choć był obskurny i brudny. Lubiłam słuchać komunikatów chrypiących z megafonów i obserwować spieszących się podróżnych. Nazwy miejscowości informujące o kierunku składu uruchamiały wyobraźnię a dworcowa atmosfera dawała namiastkę wymarzonych podróży.
Witaj Bet, czy u Ciebie też zima?
OdpowiedzUsuńDotyk wirujacego dmuchawca zostawiam, dziękuję pięknie:)
Całkiem biała zima! Jak ja tęsknię za dmuchawcem:)))
UsuńPodobno... Oduczymy się tęsknić za czymkolwiek, co kochaliśmy?
UsuńNie! Tego nie wolno nam robić!
UsuńPrzynajmniej mnie to jeszcze nie dotyczy i tęsknię za morką plażą, wędrówką brzegiem morza i posolonym wiatrem. Może nawet być zimny:)
A jakby tak polecieć do tego posolonego wiatru? Przecież ostrzegający przed koronawirusem i rekomendujący siedzenie w domu to czynią.
UsuńTak, zwłaszcza rekomendowane jest lecenie na Zanzibar. To jest pandemiczne odkrycie turystyczne polecane na każdą porę roku.
Usuń50.
OdpowiedzUsuńDzięki za uzupełnienie licznika komentarzy:)))
Usuń