Kto urządza Imieniny ? Takie zwyczajne, zasiadane w domu, z ciocią, wujkiem i gromadką dzieciaków ? Pamiętacie ????
Dzień imienin poprzedzały przygotowania. Panie Domu wypytywały przyjaciółki o przepisy na pomysłowe dania. Wypadało czymś zaskoczyć gości. A to, śledź w nieznanym sosie. A to, pasta do kanapek albo jajka po „ jakiemuś tam”. Dawne Imieniny składały się prawie wyłącznie z zakąsek…
Podawano kanapki. Misternie złożone z wielu składników i ozdobników. Maleńkie „raz na ząb” lub większe, bogato zdobione, które należało jeść nożem i widelcem ! Kanapki smarowane pastami wyrabianymi pracowicie z różnych serów. Pasty uzupełniały kawałki sardynek z puszki, jaja na twardo, ogórki i grzybki marynowane , listki pietruszki i szczypiorek.
Na stole stawiano śledzie w stu odmianach oraz sałatkę jarzynową! Do tego półmisek pełen różowiutkich ruloników z szynki konserwowej, talerzyki z grzybkami w marynacie czasem misterne koreczki z żółtego sera.
Po co te wszystkie zakąski ? Aby można było napić się wódki ! Wódka musiała być obowiązkowo. Wina, piwa itp. rozrzedzone alkohole prawie nieznane, a już na pewno niepopularne jako napoje imieninowe.
W niektórych kręgach towarzyskich upowszechnił się zwyczaj przynoszenia wódki wraz z kwiatkiem jako wkład własny w przyjęcie…
Bo na imieninach obowiązywały prezenty. Kwiatek: Goździk opleciony gałązką asparagusu oraz prezent. Dla pań: perfumy „Być może”, rajstopy /tak, tak, nawet prywatnie!/, ozdobne chusteczki do nosa /szmaciane z ręcznie robioną koronką!/, pachnące zagraniczne mydła itp.
Dla Panów: skarpetki, krawaty, spinki do koszul, maszynki do golenia oraz woda toaletowa Old Spice lub rodzimy Brutal i sławna "Przemysławka" .
Dzieci obowiązkowo uczestniczyły w rodzinnych spotkaniach. Żadne oddawanie „ na przechowanie”. Idziemy do Cioci na Imieniny. Czasem trzeba było się zaprezentować, powiedzieć wierszyk lub zaśpiewać ale po fali zachwytów i głaskania dzieciom dawano święty spokój. Gdy zbierała się niezła ich gromadka - potrzeby był osobny pokój do zabawy oraz poczęstunku. Dzieci nie jadły śledziowych zakąsek pod wódkę, miały extra dobrane kanapki oraz uwielbianą oranżadę.
Osobna tradycja to Imieniny w pracy.
Ach! Od rana Pani Zosia -Solenizantka krąży z tacami pełnymi domowego ciasta, kanapeczek, kaw i herbat. W segregatorze ukrywa się butelka „czegoś”… ale uprzejmie czeka na zbliżający się koniec dnia roboczego. Uff… zamykamy biuro dla petentów – przychodzi Prezes lub szef z bukietem i zaczyna się polewanie „czegoś” z segregatora… Jeszcze gorzej jest gdy Imieniny ma Szef-Prezes. Wtedy wszyscy udają, że pracują a do Prezesa ciągną sznury delegacji od zaprzyjaźnionych Prezesów i Szefów z Centrali, Zjednoczenia itp… W zaciszu gabinetu krążą koniaki i gęstnieje atmosfera od tytoniowego dymu. Zacieśniają się branżowe przyjaźnie tak potrzebne przy „załatwianiu” wszystkiego dla swojej firmy. To ciężki dzień dla Sekretarek…
Kto dziś urządza Imieniny i zaprasza domowych Gości ?
Służbowo - idziemy do pubu na piwo… Szef organizuje „imprezę integracyjną” niekoniecznie na własny koszt...
Prywatnie – zamawiamy obiad lub kolację w restauracji. A tak w ogóle to bardziej popularne są teraz Urodziny. Dlaczego ludzie wolą przypominać sobie i innym swój wiek zamiast chwalić się uroczym imieniem ? Niech każdy z państwa sam sobie na to pytanie odpowie. Jak również na pytanie, dlaczego modnie jest teraz spotkać bliskich w wynajętym lokalu zamiast w pracowicie wypucowanym mieszkaniu przy własnoręcznie wykonanych kanapkach ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:
Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:
- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.
- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga
Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.