wtorek, 13 listopada 2012

Fachowcu, wróć!



        Otoczeni elektronicznie sterowanym sprzętem, olśnieni blaskiem łazienkowej glazury i armatury trwamy w błogim wygodnictwie. Klik, pstryk, nacisnąć guzik, przekręcić pokrętło i wszystko dzieje się samo. Wszystko gra, pierze, zmywa i suszy do połysku aż… trach! Trzaśnie jakaś rurka, gumka lub „wyrobi się” śrubka. I co? I woda tryska po kafelkach, wymyślne maszyny milczą jak zaklęte – życie staje w miejscu, a nawet cofa się do epoki misek i wiaderek… Jakże tęsknimy wtedy do pana w bereciku z antenką, z dużym młotkiem, aby zmajstrował co należy i przywrócił nam nasze komfortowe życie!

        Fachowcu-naprawiaczu wszystkiego, gdzie jesteś??? No gdzie???


        Jeden taki przystojny hydraulik zrobił karierę w Europie no i pojechali za nim inni. Mniej przystojni też. Remontują teraz i budują obce domy. Niektórzy szlifują błyszczące bogactwem krany w Euro parlamencie, kasują euro tysiące i za nic mają nas, rodaków, cieknące kurki. Zostali nieliczni. Czy można się dziwić, że odbierając zlecenie zamiast żądania opisu usterki informują sucho: 180 złotych plus części, mam przyjechać? 

        Skąd się biorą fachowcy-naprawiacze? Ze szkół zawodowych, które pochopnie zlikwidowano wiekopomną reformą oświatową tuż, tuż po transformacji. Aby było tak jak na zachodzie albo nawet w Ameryce. Zakładano, że wszystkie dzieci są zdolne zdać maturę a zawodu uczyć się na specjalistycznych kursach. Hmmm… życie pokazało, że wciąż jest sporo młodzieży, którą to zadanie przerasta. Dla nich dawniej przeznaczone były „zawodówki”. Szkoły uczące podstawowych umiejętności zawodowych w ciągu trzech lat, opierając się głównie na zajęciach praktycznych pod kierunkiem majstrów, brygadzistów i inżynierów. Wyposażeni w podstawowe umiejętności młodzi ludzie nadal mieli możliwość dalszego kształcenia w trzyletnich technikach i zakończyć edukację maturą lub kontynuować na studiach wyższych. To dopiero byli fachowcy! Przeszkoleni od najniższego stopnia wtajemniczenia, od wbijania gwoździ, aż po odczytywanie i tworzenie projektów na deskach kreślarskich. Przyzwyczajeni do pracy i nauczeni kierowania zespołem.

Każdemu według zdolności, możliwości oraz chęci. 

        Peerelowski system oświaty dbał o kształcenie klasy robotniczej zasilającej budowy, kopalnie, huty i fabryki. Przy niektórych z nich powstawały Przyzakładowe Szkoły Zawodowe. Kształciły kadry i siłę roboczą dla własnych potrzeb rekrutując do tego okoliczną młodzież i zapewniając jej zatrudnienie w macierzystym zakładzie. Jakież to proste i genialne rozwiązanie!  Teraz system ten wykorzystują Niemcy werbując do swoich szkół polską młodzież. Skopiowali, wdrożyli i teraz korzystają, a my nadal wołamy dramatycznie: fachowcu wróć!!!

        Nie wrócą. Nie ma powrotu do Zawodówek. Coś się takiego stało, że szkoły te, nielicznie ocalałe lub reaktywowane daremnie szukają kandydatów do kształcenia. Nie ma chętnych… Jak tu się dziwić, że nam kapie? Kap, kap, kap…



30 komentarzy:

  1. Też by mi się przydał taki od drobnych napraw :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasna8, może pamiętasz, że jeszcze niedawno, umiejętność radzenia sobie z drobnymi naprawami była ważnym kryterium przy ocenie kandydata na męża?
      Nie żartuję, tak było w czasach gdy moje pokolenie zakładało rodziny.

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Zatrudnienie fachowca odbywa się tak. Jest np. zapotrzebowanie na remont dachów na całym osiedlu. Otwieram firmę, idę pod garaże, gdzie przeważnie grupują się bezrobotni "fachowcy" i zatrudniam ich za marne grosze. No... i... oni wchodzą na dach i go remontują. Jaki efekt? Już nie tylko kap, kap, kap... ale nawet śnieg zimą pada na strychu.

    Reforma szkolnictwa i w kontekście kapania odzywa się.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, alEllu, przedstawiony przez Ciebie scenariusz bardzo odpowiada instytucjom, które zobowiązane są do zatrudniania NAJTAŃSZYCH firm remontowych. Mam tu na myśli głównie sferę budżetową gdzie obowiązują takie właśnie kryteria. A kończy się to mnożeniem kosztów poprzez kolejne naprawy, naprawy, naprawy...bez końca.
      Sprawdza się stare porzekadło:"co drogie to tanie".

      Usuń
  3. Z tymi chybionymi pomysłami z likwidacją zawodówek to prawda. Już odbija się czkawką.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoni, czy uwierzysz, że na ofertę otwarcia Zawodówki nie zgłaszają się kandydaci? Tak zadziałała między innymi reforma oświaty. Ale, jak sądzę jest to nie tylko polski problem bo dlaczego Niemcy poszukują kandydatów na fachowców w Polsce?

      Usuń
  4. A dobrego fachowca ze świecą szukać. Przychodzą coś naprawić ale bez narzędzi?? No to co mogę naprawiam sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda, ze świecą, powiadasz? A kto dziś używa świec do poszukiwań? Nawet Google nie pomogą:))) Słusznie postępujesz, najpewniejsza jest dewiza "licz na siebie".
      ps boję się wiertarki... tego nie wezmę do ręki za nic. Zwykły młotek, jak najbardziej.

      Usuń
    2. co tam wiertatrka. Robiłam dziury pod zawieszkę na papier toaletowy, przepychałam Wc ale jednego nie ruszę ... prądu. I tu fachowiec jest niezbędny, a nie mówię o wymianie żarówki. Ale kabel nowy np. do kinketu podłaczę. A jak mam okazję to się jeszcze pochwalę: od ponad 30 lat odnawiam sama mieszkanie, tapetuję, maluję, naprawiam hi hi hi hi

      Usuń
    3. Przebiję Cię! Ja tapetowałam mieszkania nie tylko swoje ale okolicznych znajomych i przyjaciół...hi,hi,hi...
      W sprawie prądu - zgadzam się i też nie ruszam.
      Jagoda - my jesteśmy kobiety peerelu, musiałyśmy sobie radzić.

      Usuń
  5. Ja widzę tu jakby dwa problemy: 1/ Nierzetelność, bo zodiej to złodziej, ktoś coś ukradł, zamienił, a potem dach na stadionie, czy u alElli przecieka. a 2/ Standaryzacja. Dzisiaj nawet proste żelazko, czajnik, czy kran jest wypakowany elektroniką, a tego się nie naprawia, bo się nie opłaca (Chińczycy nadal dzieci nie myją, tylko jak co, to robią nowe - przesadzam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japończycy podobno wymieniają samochód na nowy, gdy popielniczka się przepełni. Są jednak rzeczy wymagające majstrów w dalszym ciągu. Nawet ten nowy elektroniczny kran trzeba umieć przykręcić do starej rury tak, żeby nie było konieczności wymiany całego pionu po wizycie hydraulika, albo nie zalać wodą sąsiadów.

      Usuń
    2. Anzai, ach, od razu "złodziej"... strasznie radykalny jesteś:)))
      Ale w drugiej kwestii pełna zgoda. Tak się chyba napędza gospodarkę, czyż nie? Idąc tym tropem można wysnuć wniosek, że "złote rączki" to sabotażyści gospodarczy...

      Usuń
    3. alEllu, młotek i śrubokręt zawsze będzie przydatny, ale czy elektronika to wytrzyma? Po co przykręcać do starej rury? Trzeba zmienić system rur na takie, do której będzie elektroniczny kran pasował! Tak to teraz działa, więc Japończycy wiedzą co robią zmieniając samochód z powodu popielniczki.
      Zalewanie sąsiadów też ma uzasadnienie:)) napędza klientów firmom ubezpieczeniowym:)) To też podkręca gospodarkę, chyba?

      Usuń
    4. Złodziej, złodziejowi nierówny, ale zawsze to złodziej.
      Co do napędzania gospodarki to słuszna racja, ale wynika to z prostej ekonomiki - pewnych rzeczy (wielkoseryjnych) nie opłaca się naprawiać, bo ... wyprodukowanie jest wielokrotnie tańsze. Z kolei małych serii też się nie naprawia, bo dlatego są małe, że co chwila coś się w nich udoskonala. I tak kółko się zamyka.

      PS. Dzięki za wykasowanie ciasteczek, musiałem jeszcze raz wklepywać swoje dane :)

      Usuń
    5. Ooooo...jak to? Moje ciasteczka, mój komputer a co mają do tego twoje dane, ha?
      Wczoraj pewien fachowiec wycenił naprawę kuchni gazowej /takiej wielkiej, gastronomicznej/ na ok 6 tys i do tego załączył ofertę sprzedaży nowej / większej i lepszej/ za ok 9 tys. Tak to z naprawami teraz jest.

      Usuń
    6. Ciasteczka to są takie małe programiki (właściwie ścieżki dojścia, zwane "path"), ułatwiające nawigowanie po stronach, na których już byliśmy - m.in. nie musimy się ponownie rejestrować, wpisywać swojego loginu, URL, itp. danych - albo chcemy być. Ale to ma i złe strony, bo taki programik zanim nas przekieruje na właściwy adres to wcześniej nam każe coś kliknąć przeczytać, coś nam przyśle w poczcie, itd.
      Niefachowe usuwanie powoduje, że taki programik nadal jest w naszym komputerze, ale jakby uśpiony. Niektórzy jednak ich nie usuwają, bo to ułatwia korzystanie z szybkiego surfowania po necie. Ja jak się wkurzę, to usuwam cały folder (Files cookies), gdzie tego szrotu bywa nawet po kilkanaście tysięcy. "Narzędziami" daje sie usunąć najwyżej kilkadziesiąt plików.
      A z naprawami to jest właśnie tak jak Bet piszesz.

      Usuń
    7. No popatrz, tak słodko się nazywają te "ciasteczka", a to właściwie szkodniki są!
      Wniosek nasuwa się oczywisty: uwaga na słodycz!

      Usuń
    8. Nazwano je ciasteczkami nie dlatego, że są słodkie, ale, że zawsze są przyklejone do jakiegoś programu wykonawczego (najczęściej pliki: *.: exe, com, bat).

      Usuń
    9. No przecież z tą słodyczą to żart, ciasteczko kojarzy się z czymś słodkim i przyjemnym.

      Usuń
    10. Ciasteczko jest słodkie jak nam ułatwia szybkie dotarcie do celu. Nazwano je tak dlatego, że jest sklejone, bo nie da się go przesłać oddzielnie. A nazwa jest trafna, i dosłownie, i w przenośni, chociaż nieraz ciasteczko bywa zatrute.

      Usuń
    11. To właśnie miałam na myśli mówiąc "uwaga na słodycz".
      Dzięki za nauki o ciasteczkach i słodkich snów!

      Usuń
    12. Są dobre programy do sprzątania w komputerze. Robią to na bieżąco. Dzięki temu też nie przegrzewa się komputer. Przedtem mój laptop aż parzył, tak był przeciążony śmieciami. Zupełnie, jak odkurzacz, gdy ma za dużo w worku śmieci.

      Usuń
    13. Może mam taki program? Mój się nie zagrzewa.

      Usuń
    14. Pewnie masz, a może u Ciebie przyklejają się lody nie ciasteczka? :)))

      Usuń
    15. I dlatego komputer zimny jest?

      Usuń
  6. Starzy fachowcy,"złote raczki", przenieśli się na łono Abrahama.
    Młodzi na Zachód.Sprzęt elektroniczny z reguły jest jednorazowego użytku.
    Polska transformacja mimo prawie ćwierćwiecza nie we wszystkim się udała.
    Niestety.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bob, myślę, że świat cały poszedł w tym kierunku. Prawie wszystko jest jednorazowe...nawet ludzie tacy jacyś "papierowo-jednorazowi" często są.
      Nas to razi, bo jesteśmy jednak z innego pokolenia. Pokolenia "naprawiaczy" i tworzenia wartości stałych.

      Usuń
  7. Bet,potrzebujesz fachowców? Sie robi.."Przez cały kraj,idziemy dwaj,czy to deszcz,czy słoneczna spiekota,bo dobry Bóg,zrobił co mógł,teraz trzeba zawołać achowca!". Ale nie martw.."My jesteśmy tanie dranie,dranie tanie niesłychanie!". Polecamy się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cichy, dziękuję za ofertę:))) Jakoś sobie radzę przy pomocy fachowców z dawnej epoki, bardziej się martwię o następne pokolenia:)))

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.