11
Listopada, nasz Dzień Niepodległości. Święto piękne, ale od początku raczej
nieszczęśliwe. Przed Drugą Wojną obchodzone tylko dwa razy, reaktywowane w 1989
roku powinno nas już tylko cieszyć i łączyć.
Święto
listopadowe, szare, chłodne i zamglone jakby zamyślone, pełne wzniosłych
słów o wolności, patriotycznych pieśni i zapachu koni. Pełne Polskiego
romantyzmu, dźwięków fortepianu i legionowych pieśni.
Lubię patrzeć na wojskową celebrę tego dnia,
wzrusza mnie polska flaga na wysokim maszcie i śpiewanie naszego Hymnu. Nic nie
poradzę, że socjalistyczne państwo PRL nauczyło mnie patriotyzmu i szacunku do
mojego kraju. Nie potrafię zapomnieć o ludziach, którzy za ten kraj walczyli i
zginęli. Pewnie dlatego tak oburza mnie pogardliwe traktowanie Polski - Ojczyzny
w politycznych sporach. To cóż, że są w naszym kraju głupi politycy i źli
ludzie. Polska to coś więcej.
Szkoda,
że dziś, tuż przed Naszym Świętem, rozmawiamy o
różnych manifestacjach, rozważamy kto kogo i na jakie uroczystości nie
zaprosił, kto z kim nie będzie stał w jednym szeregu, obawiamy się bijatyki na
ulicach. Szkoda, że ustawiamy kordony policji tam gdzie powinna nas łączyć duma
i radość. Takie to Święto nieszczęśliwe.
Co
z tą Polską?
Nie mam poczucia ,że to jest święto...
OdpowiedzUsuńA dlaczego? Co jest "nie tak" z tym świętem?
UsuńBet pięknie to ujęłaś, i chylę czoła przed takim podejściem do patriotyzmu, i oddaniem szacunku tym, którzy walczyli za "naszą i waszą wolność", problem tylko w tym, że nijak nie mogę tego uczucia dopsaować do 11 Listopada. Historia sama zresztą przyznaje, że jest to data symboliczna. I Faktycznie, bardziej mi odpowiada Dzień Zwycięstwa 8, albo 9 Maja (nie będę się już spierał o te kilkanaście godzin), czy zniesione w dniu 22 Lipca Święto Wojska Polskiego, mógłbym nawet przyjąć 1 Maja jako Święto Pracy, ale 11 Listopada? Teoretycznie wszystkie nasze powstania wywierały o wiele większe emocje, tworząc źródło inwencji np. dla naszych narodowych wieszczów. Żaden z nich jednak nie poczuł weny twórczej w dniu 11 Listopada.
OdpowiedzUsuńMoże jednak przełamiemy tę niechęć, bo rzeczywiście ten szary, chłodny, i nieraz zamglony dzień, w tej jednej chwili staje się uroczysty i kolorowy. A więc niech będzie świętem dla naszego nieświętego, podzielonego, i kłótliwego narodu.
Notka wspaniała.
Anzai
Dziękuję za pochwałę. Nie będę dyskutować nad celowością ustanowienia tego święta - widocznie nasi przodkowie widzieli w tym jakiś sens. Staram się wczuć w atmosferę dni odzyskiwania wolności po dziesięcioleciach zaborów, rozbiorów i najazdów. Dla nas życie bez wojny to normalka, ale dla tamtych kawalerzystów z szabelkami??? To co, że dzień nie obrosły poematami?
UsuńOtóż to! Sens! A może jeszcze coś innego, co nam trudno zrozumieć, a co dopiero odczuwać i oceniać?
UsuńByłam kiedyś w Karpatach po ukraińskiej stronie, a dokładnie w Gorganach. Znajduje się tam przełęcz legionów. Dla upamiętnienia bitew prowadzonych wokół Rafajłowej wzniesiono krzyż z napisem:
Młodzieży polska, patrz na ten krzyż
Legiony polskie dźwignęły go wzwyż
Przechodząc góry, doliny… nie pamiętam
i dalej… do ciebie Polsko i dla twej chwały
Napis świeżo odnowiony!!!
Zaś w Rafajłowej, obok starego kościoła widziałam pomnik poległych legionistów. Zadbany, z palącymi się zniczami. Co w tym nadzwyczajnego jest? A jest! Otóż byłam tam za czasów naszego peerelu, a na Ukrainie – wiadomo, co było w tym czasie. Można więc sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie, że nie zniszczono krzyża i nie zamazano wiersza. Mało tego. Widać było, że jakaś "niewidzialna ręka" otacza to miejsce opieką. Ogromnie wzruszyłam się. Tam ktoś ryzykował być może życiem - zapalając znicz, czy odmalowując wierszyk. Kiedy teraz pomyślę, że w Polsce - wolnym kraju strach wyjść na ulicę 11 listopada, kiedy patrzę i słucham, co się dzieje w Polsce... ech...
Jeden z moich przodków był rotmistrzem w legionach polskich. To od niego dowiedziałem się, że NIGDY tak nie cieszono się z odzyskania wolności jak podczas wyzwalania Polski spod okupacji hitlerowskiej. I on chyba wiedział co mówił, o "atmosferze tamych dni", bo wkraczał do Polski tym samym szlakiem co Piłsudski. Zauważ, że prawie wszystkie miasta wyzwalane przez Armię Czerwoną (w której przecież także szli Polacy) uznawały ten dzień za NAJWAŻNIEJSZE ŚWIĘTO. Piłsudski wkraczał, a raczej przekradał się do Polski po cichu, i była to Polska już mocno zmieniona pod wieloma względami.
UsuńPodobny problem mamy przecież z naszą obecną III RP ... też nie bardzo wiadomo, który dzień uznać za ten najważniejszy, czy najbardziej krwawe rozruchy w latach 1956-1978, strajk w 1980 r., stan wojenny w 1981 r., wybory w 1989 r., powstanie RP w 1990 r., wyjście wojsk ZSRR w 1991 r., wejście do Nato, wejście do Unii, przyjęcie waluty Euro (?), itd., itd., ... Nie wiemy czym mierzyć ten nasz poziom szczęścia i patriotyzmu, którego przecież zgodnie z obecnym trendem MultiKulti powinniśmy się wyrzekać, na korzyść innej Ojczyzny, czyli Unii, a potem Globalnej Wioski?
Anzai
O nie, anzai, nikt nam nie każe wyrzekać się patriotyzmu. Można być europejczykiem oraz gorliwym Polakiem. Ja nie mam z tym żadnego problemu. Sprawy gospodarcze nie wykluczają uczuć patriotycznych i nawet gdy trzeba iść na kompromisy i coś dla ojczyzny stracić - nie oznacza to utraty uczuć patriotycznych.
UsuńCiekawe jest spostrzeżenie Twojego legionowego przodka. Może wynika z innej świadomości ludzi w tamtych przypadkach?
Masz rację, że trudno wybrać najważniejszy dzień z tych najbardziej współczesnych. Dlatego może lepiej trzymać się historii i tradycji?
I nie szukać tylko negacji, coś w końcu trzeba zaakceptować
alEllu, piękne przykłady podałaś. Właśnie takie okoliczności skłaniają mnie do świętowania Dnia Niepodległości. Mniejsza o datę tego dnia - po co sie o to spierać? Sporo mamy pięknych dat w historii ale skoro już kilkadziesiąt lat temu ustanowiono Świętem 11 Listopada to po co to teraz negować?
UsuńPo co się bić i siać nienawiść?
Bet, a wiesz czym się różni patriotyzm od np. interesu plemiennego? Niczym! To świadczy tylko o cywilizacyjnym rozwoju danej grupy, społeczności. Kiedyś potrafiliśmy uznać Litwina Jagiełłę za naszego króla, teraz mamy problem z naszym Prezydentem, i z Unią. Jak to się uda (w to nie wątpię, bo alternatywą jest samozagłada ludzkości) to może będziemy czcić za sto lat jakiegoś króla świata. Ale na razie jest jak jest, i jest paskudnie, bo nasi posłowie zamiast o Rzeczypospolitej myślą o swoich sprawach, co najwyżej reprezentując interesy jakiegoś lokalnego kacyka, czy proboszcza.
UsuńPo pięknych i romantycznych wydarzeniach sprzed prawie 100 lat nastąpiły inne, znacznie ważniejsze (docenił to mój przodek biorący udział w obu historycznych przemianach). Nie ma więc żadnego powodu, aby sztucznie reanimować coś, co już dawno przeszło do historii, i zresztą nigdy nie było tym, czym chcemy, żeby było.
Anzai
anzai, popatrz na zdjęcie, które dziś dodałam. Jaka różnica wizualna w podejściu do tego święta. W tym roku na ulicy nie ma nawet śladu tej euforii z 2008... coś się jednak z nami stało...
UsuńNie widzę nic upokarzającego w tym, że patriotyzm jest interesem plemiennym. Przecież Naród to plemię. Kwestia nazewnictwa.Nie widzę u siebie żadnego problemu z Prezydentem oraz EU. Dlaczego łączysz te sprawy?
No tak, to przykry widok, ta sama ulica, a na niej zupełnie inni ludzie. Myślę, że to rozpoczynający się właśnie w 2008 r. kryzys ma w tym swoje udziały.
UsuńOczywiście, że patriotyzm plemienny (lokalny) to nic upokarzającego, ale jeżeli ktoś w miarę inteligentny uparcie się tylko tego trzyma, to czasami można go pomylić z ... krową nie zmieniającą poglądów.
To dobrze, że nie widzisz żadnych problemów z Prezydentem Polski, UE, czy całego Świata. Ja jednak nie przypominam sobie, aby jakikolwiek Prezydent, z wym. wyżej, nie miał problemów z "poddanymi". Nasi też nie mieli lekko, palono ich jako kukły, nazywano zdrajcami, pijakami, i kartoflami, o obecnym nie ma co mówić.
Anzai
Na dzisiejszym zdjęciu uderza brak świątecznej dekoracji. Mam wrażenie, że w 2008 jeszcze był w ludziach entuzjazm związany z "ponownym" odzyskaniem niepodległości. teraz już wszystko się wypaliło i może dlatego zamiast radosnego świętowania są krzyżujące się, wrogie marsze?
UsuńWładcy nie mają lekko ale...no cóż, tak już jest.
............i mnie tez cos nie rusza.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu nie lubie celebry a wolę święto-festyn tzn. na wesoło, bez hymnów i zadęcia.
Zaqwsze uważałerm i uważam, że powinnismy sterować jako nasze świeto narodowe 4 czerwca. Może juz byc ciepło, można cos na świeżym powietrzy; koncerty, kiełbacha z grila, tańce, hulanki, swawole........
Pozdrawiam
Ech... Piotrze, więcej romantyzmu! 4 czerwca kojarzy mi się z panią Joanną Szczepkowską. Zdecydowanie wolę ułana na pięknym koniu.
Usuń..........a może tylko dzisiaj jestem taki poplutek ?.
UsuńDobranoc.
Tak, Poplutku, miałeś kiepski dzień wczoraj. Szykuj flagę i na manifestację marsz!
UsuńNiestety dzisiejsze święto chyba niewiele już ma z patriotyzmu, dziś idzie walka o polityczne stołki, a gdzieś tam zapomniano o zwykłych ludziach.
OdpowiedzUsuńJagoda, sposób świętowania zależy też od tych zwykłych ludzi. Ci, co zwołują się na bijatyki, to nie są zwykli ludzie?
UsuńTo polska metoda obchodzenia świąt, niestety
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Antoni, wizytowałam dziś centrum miasta. Ze zdumieniem zauważyłam to co pokazuję na zdjęciu powyżej. Ani śladu Święta.
UsuńCoraz mniej flag, coraz bardziej zapominamy o tym święcie. My jako dorośli pokazujemy to swoim dzieciom... co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńPytałam syna, czy był poruszony temat tego święta na lekcji historii, niestety nie. Może po niedzieli będzie kilka pytań... obawiam się, że jeszcze mniej odpowiedzi. Ale to już po fakcie. Dlatego coraz mniej flag i coraz mniej patriotyzmu w naszych sercach.
Pozdrawiam serdecznie
Zastanawiam się, a może tal musi być? Może to naturalny bieg historii? Trudno się z tym pogodzić ale może to nieuchronne?
UsuńBet,piękny tekst..Tysiąc lat bym myślał i nie wymyślił bym nic mądrzejszego..Dlatego teraz zdejmuję kapelusz i kłaniam się nisko..
OdpowiedzUsuńCichy, bardzo elegancko się zachowujesz. Kto dziś jeszcze kłania się kapeluszem???
UsuńBardzo miły twój komentarz, dziękuję.