Na piąte urodziny tego
bloga proponuję: pogadajmy o blogowaniu…
Właśnie
stuknęło pięć lat obecności tego bloga w sieci. Wiem, wiem, cóż to jest wobec
wieczności internetowych chmurek magazynujących teksty, rozmowy, obrazki… Niektóre
niewarte nawet spojrzenia, aż chciałoby się zaprotestować przeciw zaśmiecaniu
internetowego nieba, posprzątać tam czasem. A to dlatego, że mój staromodny
mózg nie potrafi sobie wyobrazić braku ograniczeń jaką daje nam globalna sieć.
Tak, tak, odzywa się wychowanie do reglamentacji, przydziałów, talonów… hi, hi,
hi.
Pamiętam
dziecinną niemal radość z wysłania pierwszej wiadomości, która ukazała się na
monitorze wśród innych, nadesłanych z różnych krańców Polski. Aż podskakiwałam
na krzesełku, gdy ktoś na tę wiadomość odpowiedział. Z czasem wypowiedzi było
coraz więcej. Myśli i poglądy ukazujące się w formie napisanych zdań, które
można przeczytać to jednak co innego niż przechowywanie ich we własnych
mózgowych szufladkach. To co ulotne i niewidoczne otrzymuje fizyczne wymiary i
trwałość. Czytając swoje wypowiedzi widzę siebie trochę inaczej. Z perspektywy
monitora wydaję się jakoś pozytywnie inna. To tak, jakby lustro zyskało
dodatkowy wymiar.
Mam
szczęście do spotykania niezwykle sympatycznych internautów. Wszystkie moje
blogowe znajomości są miłe i kształcące. AQ rośnie wzdłuż i w
szerz… hi, hi, hi. Poznajemy się głównie przez wypowiedzi, żarty słowne, czyli
za pomocą intelektu. Bardzo rzadko używamy zmysłu wzroku
i tu kryje się chyba największa tajemnica internetowych znajomości. Brak
„wizji” pozwala wydobywać na wierzch to co niewidoczne dla oka. Każdy ma szansę ujawnić zalety umysłu oraz
duszy. To jest tak fascynujące i urocze, że brak dążenia do osobistego kontaktu
w realu. Szkoda by było utracić to co daje wyobraźnia.
Czasem zdarza się ujawnić nieprzyjemne ludzkie przywary: nienawiść, chamstwo i
prostactwo. Ale nas to nie dotyczy. Moim @znajomym i @przyjaciołom to się
nie zdarza bo są kulturalni, życzliwi, inteligentni i bardzo mądrzy. A dyskusje
pod tekstami to wprost Blogowe Salony. Takie mam szczęście do internautów.
Dziękuję Wam!
Gratulacje !
OdpowiedzUsuńPięć latek to piękny wiek :-)
Życzę następnych pięć i następnych i następnych ....:-)))
Jasna8, dziękuję. Jak miło mieć znowu pięć lat! Chociaż te lata wirtualne chyba się jakoś inaczej liczy :))))
UsuńKiedys napisałem, że jestes moja przystanią i jak sie zmęczę rzucaniem /pardon/ jobów to jest takie miejsce gdzie mozna przysiąść i pogadac o zupełnie innych sprawach i wyciskających łezkę wspomnień. Masz ta zdolność przypominania spraw juz zapomnianych i za to masz moja dozgonną /tzn. niezbyt długą/ wdzięczność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - tak trzymac.
ps.
Jeżeli masz wpływ na ElEllę to niech sie nie wygłupia i wraca - jest potrzebna.
Przepraszam Cie Bet ale kojarzę Was jak papuzki nierozłączki.
Piotrze, bardzo miło nas, z alEllą, kojarzysz na takie towarzystwo chętnie się godzę. Stukam, stukam koło komina ale jak na razie bez skutku.
UsuńDziękuję za miłe słowa i dozgonną wdzięczność.
Oczekuję inspiracji odnośnie tematów do powspominania.
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy. W pewnym sensie rozciągałaś nad moim debiutem opiekuńcze skrzydła. Dziękuje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEch, Antoni, chyba przesadziłeś z tymi skrzydłami. Przyznaję, jestem Aniołem ale żeby zaraz opiekuńczym od debiutów....hi,hi,hi...
UsuńDzięki za miłe towarzystwo.
To juz egzystujesz piec lat?Moje gratulacje.Wydaje mi sie,ze dlatego masz szczescie do blogowiczow,ze sama jestes mila i kulturalna .Nigdy nic nie przeczytalam u Ciebie czegos niemilego,niesympatycznego i agresywnego w stosunku do nikogo. Jestes dla mnie wzorem.Ty i ElElla no i Piotrus oczywiscie.I wlasnie - gdzie sie podziewa ElElla?
OdpowiedzUsuńReno, mam pięć lat i świetnie mi z tym jest. Zachwycam się moimi komentatorami i od nich czerpię inspiracje. Tak miło wymieniać się wspomnieniami, prawda?
UsuńJestem wzorem! Ależ mnie duma rozpiera! Hi,hi,hi.... i mam to "na piśmie"...hi,hi,hi...
No nie wiem, nie wiem ... Na wszelki wypadek przypomnę o początkach mojego blogowania. Przełom lat 1992/1993. Już przy wejściu do portierni otrzymuję informację: Natychmiast do dyrektora! Z Centrali Zarządu przyjechał ktoś ważny z ważnym urządzeniem - modemem. Na szczęście okazuje się, że jest to tylko informatyk, pada hasło: Instalacja internetu. Firma ma już kilkanaście komputerów, ale tylko na dwóch jest nakładka Windowsa 3.11, pozostałe "chodzą" pod DOS-em v. 3.15. Połączenie z internetem to wyzwanie najwyższych lotów, większość PC-tów to procki xx286 bez trybu ochronnego (xx386), jakikolwiek kurz na dyskietce, wahanie prądu w sieci, niewłaściwa operacja w DOS-ie powoduje, że wszystko szlag trafia. Z Centrali dostajemy nakładkę na DOS-a Norton Commander 5.0, jest już dobrze. Z polecenia szefa mam zorganizować stronę, i otworzyć zakładkę do kontaktu z klientami (to pierwsza forma blogowania).
OdpowiedzUsuńPomimo tego po nocach śni się "Protokół Transmisji". W połowie 1994 r. firma otrzymuje polskie wersje Win 3.11 PL, NC7 PL. i ok. 10 PC-tów z xx386. Można odetchnąć. Wreszcie jest! Windows 95! Teraz z języka angielskiego przechodzimy do epoki kamienia łupanego, czyli pisma obrazkowego. Dalej nie będę już zanudzal, bo dla niektórych blogowanie prawdopodobnie zaczęło się dopiero od epoki Windowsa 98'.
Nie potrafię ustalić daty rozpoczęcia blogowania, bo uczestniczyłem na 3 forach dyskusyjnych. najdłużej na MS Office, czyli od 1992/93, któe stały się zaczątkami późniejszych blogów. Prawdopodobnie więc także w tych dniach powinienem obchodzić ... 20 lecie blogowania, które nie było przyjemnością, a tylko ... wykonywaniem obowiązków zawodowych. Dlatego z góry przepraszam za moje fochy na blogu. I tym bardziej gratuluję pięcu goździków na torcie!
Anzai, nie takie blogowanie miałam na myśli o jakim wspominam. Z początkiem lat dziewięćdziesiątych nie bardzo jeszcze wiedziałam co to jest komputer i czym się to je. Jestem internautą-przedszkolakiem!
UsuńBlogowanie jest rozrywką, ciekawym hobby i dlatego daje mi tak wiele radości.
Nawet fochy znoszę nieźle, prawda? Chyba muszę wymienić tort bo ten pięcioletni już robi się za mały...hi,hi,hi...
... dlatego komentarz zacząłem od słów: "No nie wiem, nie wiem ..." ;)
OdpowiedzUsuńAle ja wiem. Jest fajnie.
UsuńMógłbym skwitować: "To dlaczego uciekłaś z Onetu?", ale nie jestem złośliwy. Dzięki blogowaniu poznałem wielu przyjaciół, awamsowałem zawodowo, ale to wszystko zmieniło się na gorsze na przełomie lat 2005/2006, gdy masowo rozpowszechnił się internet. Tak jest chyba z wszelkimi nowinkami: padło krótkofalarstwo, CB, Nasza Klasa, GG, Second Life, a teraz chyba Facebook. Nie potrafimy się cieszyć z tego co mamy? Nie będę już przeszkadzał, jeszcze raz gratuluję.
UsuńZ Onetu uciekłam gdy ciężko było cokolwiek tam zrobić. n
UsuńNadal czuje się na Onet jakoś dziwnie choć powoli przywykam. Tutaj lżej się pracuje, łatwiej publikować i pisać teksty.
Doceniam też jakieś tam inicjatywy redakcji, konkursy, blog redakcyjny itp.
Nie, nie jesteś złośliwy, cieszmy się z tego co mamy.To racja.
Myślę, że nawet te ostatnie pięć lat blogowania (z całych 20) nie było takie "sielskie i anielskie". Także na nasze blogi: wdzierały się osoby pragnące nas wciągnąć w swoje porachunki z innymi, lub trolle usiłujące skłócić blogerów ze sobą. Kilka osób odeszło na naszych oczach, a ich wrogowie "tańczyli" na wirtualnym i rzeczywistym grobie zmarłego. Dziesiątki najbliższych znajomych zostało zmuszonych do ucieczki z Onetu, dziesiątki innych zostały oszukane przez - jak im się wydawało - blogera przyjaciela. Mieliśmy kilka spraw sądowych, zaczynających się od pyskówek, a kończących na rozwodach. Były też okresy kiedy w nocy wypisywano na naszych blogach teksty obrażające innych, ktoś donosił na autorów, autorzy zaczynali trollować. Faktycznie Twój blog, i alElli należał do tych najporządniejszych, ale wystarczyło tylko drzwi uchylić (gdy Onet wystawiał nas na pierwsze strony) i już trzeba było uciekać. Ciekawie było na pewno, ale czy fajnie?
UsuńA tak po cichu, to zazdroszczę Ci tej notki, bo pokazuje nie jak było, ale jak powinno być, i tego się będę trzymał ;) :)
Anzai, kłótnie i burdy wywołują konkretne osoby. Dlatego ja jestem wdzięczna, że tu, na tym blogu spotykają się ludzie niechętni zadymom i obrażaniu się wzajemnie. Dlatego Wam wszystkim dziękuję. Trochę żałuję, że takie blogi stosunkowo rzadko wychodzą na pierwsze strony - bo spokój i kultura słabo się sprzedaje. Żałuję, bo promując internautów "nie bluzgających" można by może choć troszeczkę ograniczyć agresję w net?
UsuńPamiętaj "zazdrość piękności szkodzi" :)))) Też nie masz powodów do narzekania na swój kącik pomimo, że dyskusje o polityce budzą większe emocje.
Chyba nie narzekam, gdybym to robił, to na pewno trzeba by było wspomnieć: o Walpurgu, Nitagerze, i kilku innych blogerach/kach (których możesz nie znać), bronionych przez nas, gdy zamykano im blogi, o akcjach przeciw trollowaniu, które stawały się zarzewiem kłótni, o złośliwych donosach po których blokowano blogi za obrażanie, o intrygach, itp. niezbyt przyjemnych działaniach na blogach.
UsuńA zazdroszczę, bo faktycznie w polityce nie ma czasu na opracowywanie notki, liczą się nie tylko minuty, no i jest tu to czego nie lubisz, bo gdy polityka faktów wdziera się do felietonistyki, to zaczyna się wojna.
Nie wiem czy mam rację, ale bluzganie we własnym wpisie niekoniecznie musi świadczyć o tym, że autor chce przyciągnąć szersze grono czytelników, nieraz jest to tylko zwrócenie uwagi na konkretny wątek - czyli takie wzmocnienie, ekspresja, a może tylko akcent? Co innego bluzgi puszczane w komentarzach, ale to już chyba inny temat, bardziej dot. formy pisanych blogów?
Hmmm... myślę, że podkreślanie tematu za pomocą bluzgania oznacza adresowanie tekstu do określonej grupy odbiorców. Tych, co lubią i posługują się bluzganiem.
UsuńMoże to jest ta staromodność, o której wspomina Honiewicz w komentarzu poniżej?
Chyba oboje mamy rację, ale i chyba wiemy o co chodzi, bo wprawdzie Ty piszesz o "podkreśleniu tematu" (i tu masz rację, jest to adresowanie), ale ja miałem na myśli "wątek zawarty w treści". Wydaje mi się, że szybciej zauważamy wulgaryzmy, i wtedy dokładniej czytamy kontekst, a o to chodzi. Nie będę się spierał o niuanse.
UsuńA staromodność to przecież ja, ten komuch ciagle przypominający o PRL. Ach, dam popalić Honiewiczowi, niech no się tylko u mnie pokaże. :)
Nie spierajmy się, oboje jesteśmy nie pierwszej młodości :)
UsuńWiesz Bet, to Honiewicz ma rację. Teraz dopiero zrozumiałem jego aluzję (gdyby zabluzgał to bym to wcześniej wyłapał). To ja w swoich komentarzach sugeruję, że "Bet to staromodny mózg"! Jeżeli tak wychodzi z komentarzy to je wycofuję. Bet masz młodziutki mózg, tylko czasem zakładasz zbyt różowe okulary. A blogowanie ma też swoje niezwykle smutne strony (vide ś+p. Arek trocki, Michał pragmatyk, czy Petronella), bo to już nie jest tylko blogowanie, czasami to się robi prawie rodzina.
UsuńSkoro Honiewicz ma rację to ja nie zrozumiałam Twojej sugestii o starości mojego mózgu:)))) Wobec tego przyjmijmy, że cała jestem młoda i jeszcze niedojrzała do wyłapywania takich subtelności :))))
UsuńOch, Panowie, straszny mam "ubaw" z Wami.
Tak, blogowe znajomości mogą być silne. Jest to jednak trochę inny rodzaj więzi. Przynajmniej ja czuję różnicę między realem a wirtualem.
Przyjmijmy, że ten postronny obserwator, czyli trzeźwo patrzący Hon, musi mieć rację.
UsuńBlogowe znajomości może nie są silne, ale na pewno bywają emocjonalne. Z ś+p Petronellą zdążyłem wymienić jeden komentarz (czyli taki ogólnikowy), i potem zrozumiałem ile straciłem. Teraz też często zaglądam np. do M-D, bo już czwarty miesiąc nie ma jej na blogu, i nie ma się z kim pokłócić. :)
Oczywiście, że wirtual, to nie real, ale jeżeli blogową wymianę uzupełniasz emailami, to jest to już jakaś wartość dodana. Mam taką nadzieję ... :)
Tak,tak, wartość bardzo dodana jak najbardziej. Też zaglądam do M-D i martwię się.
UsuńDziś raniutko wysłuchałam uwag "gwiazd piszących blogi". Pan Marcin Meller twierdzi, że nie powinno się na blogach pisać o swoim życiu prywatnym. Nic a nic. Chyba nie trzymamy się tej reguły.
A jednak! Musiałaś się odgryżć. :) Ale "biorę to na klatę". Tym bardziej, że chyba nie przekraczamy jakichś granic bezpieczeństwa, wiemy np. kto jaką ma rodzinę, ale nic więcej, najwyżej w e-mailach, chociaż one też nie są bezpieczne.
UsuńMałe odgryzanko nigdy nie jest złe:)))) Poza tym wszystko jest w porządku, granic będziemy strzec do ostatniej czcionki.
UsuńPięć lat... Życzę kolejnych w niezmiennym szczęściu i inspiracji :)))
OdpowiedzUsuńPitfall, dzięki piekne i zapraszam, zapraszam, zapraszam....
UsuńDepesza.
OdpowiedzUsuńNiech żyje sojusz blogersko - komentatorski pod przewodnictwem kol.Bet i skrzydłami bratniego Internetu!
Niech żyjeeeeeeee ! ! !
Ooooo... w depeszy brakuje słowa "stop"!
UsuńAle i tak jest piękna. Depesze, telegramy... toż to także temacik do wspomnień...prawda?
Blogowicze wszystkich portali łączcie się!
To okolicznościowe "oświadczenie" zawiera dużo mądrości. Ale też kokieterii. Tak bowiem odbieram, Bet, to: - "staromodny mózg".
OdpowiedzUsuńZmusza to mnie do protestu, który tu wyrażam stanowczo! Twoje teksty opisują tylko odległe w czasie sprawy. Jednak z ładunkiem całkiem "młodego mózgu".
Honiewicz.
Honiewicz, nie bardzo rozumiem do której wypowiedzi "pijesz" z powody staromodnego mózgu?
UsuńZa odmłodzenie mózgu pięknie dziękuję :)))))
Właśnie! Nie zgadzam się z "staromodnym".
OdpowiedzUsuńJa też nie zgadzam się! Lepiej brzmi "wcześniejszy" :))))
UsuńGratulujęi życzę tak weny jak i wytrwałości! Sam bloguję juz prawie 8 lat (tu bywam od pół roku, przedtem w onecie - artklater.blog.onet.pl). Jako zawodowemu artyście blogowanie to jeszcze jeden, uniwesalnu sposób kontak i jest domego rozwoju to bardzo potrzebne. Teraz mam po roku "bezdomności" swój osobisty nowy komputer, toteż mogę swobodnie odwiedzać swych blogowych Ulubieńców, a Ulubienice w szczególności!
OdpowiedzUsuńuściski
Ulubienice oczekują odwiedzin i uścisków!
UsuńTego na pewno nie zabraknie!
OdpowiedzUsuńBet, to też "staromodne" - http://www.youtube.com/watch?v=kFzViYkZAz4&list=AL94UKMTqg-9CAHDbyChnU3YpUICd8pFiv -
OdpowiedzUsuńHoniewicz.
P.S. Czy te różyczki na torcie urodzinowym to dekoracja, czy do zjedzenia?
Wrrrrr...... to są goździki! To co, że różowe???
OdpowiedzUsuńHi,hi,hi...Honiewicz, za piosenkę dziękuję.
Bet, o ile jeszcze nie zapomniałem francuskiego, to Honiewicz marzył, ale tak jak Piaf, o życiu w różach, a nie w goździkach ...
UsuńMasz z nami, nie ma co. ;)
A niech tam! Honiewicz jeszcze nie wie, że tu królują goździki:)))
UsuńWynika z Twojej reprymendy za różyczki, że muszę szkła zmienić. Zauważ, że to do "zjeścia, czyli torta dobrze dojrzałem.
OdpowiedzUsuńHoniewicz.
Tak,tak... do jedzenia dojrzałeś :)))
UsuńOd jakiegoś czasu na blogspocie słychać było takie"chrup,chrup! mlask,mlask,mniam,mmniam!". Aż tu wchodzę i zakumałem..To w kopcu u Bet trwało pożeranie tortu okolicznościowego,i to razem z goździkami. Ech,kurcze,spóźniłem się..Puk!puk!można wejść? Może jakieś okruszki zostały,to bym sobie wydziobał?..Bet,życzę wszystkiego najlepszego,jak też następnych pomyślnie wykonanych planów pięciolenich!
OdpowiedzUsuńCichy, "kto późno przychodzi ten sam sobie szkodzi"... Na szczęście tort jest niezniszczalny. Trwa jak nowy, mam nadzieję na następną pięciolatkę.
OdpowiedzUsuńZa życzenia oraz pamięć dziękuję.
Witaj Beatko :)
OdpowiedzUsuńZerknęłam jak wspominasz 8 marca i .... potknęłam się na torcie z frędzelkami :) Kiedy zwołasz realne spotkanie uczestników bloga? Obiecuję, że specjalnie dla Was przyjdę z tortem :) Dokładnie takim samym jak na załączonym obrazku ;) Cieszę się, że to już 5 lat :) Od naszego spotkania minie jednak w maju 6 lat.
Wciąż pamiętam Twoje słowa - "Witam Straszny Dziaduniu i Elżbietko53. Dobrze, że jesteście normalni". Czule to pozdrowienie wspominam :)
Elżbietka53
Elżbietko, miło znów cię widzieć! Tak, znamy się już 6 lat. Też pamiętam te moje pierwsze słowa tym bardziej, że był to mój internetowy debiut.
OdpowiedzUsuńA tort jak widzisz jest jak Lenin! Wiecznie żywy!
Witam. Cieszę się że tu trafiłam, będę zaglądać w wolnych chwilach, bo mam tu dużo do poczytania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitaj paprotko! Zapraszam serdecznie i życzę miłej lektury.Rozgość się i poczęstuj piecioletnim tortem:))) Nie zaszkodzi, gwarantuję!
Usuń