@1-
w programowo ateistycznej PRL istniał jakiś niewidoczny konkordat między ziemią
i niebem. Odkąd pamiętam, pochodom w dniu 1 maja zawsze towarzyszyła piękna
pogoda. Żadnych gromów z jasnego nieba, ani porywającego wiatru historii. Tego
dnia zresztą zawsze ideologiczne tło święta ustępowało temu, czym ten majowy
dzień był dla ludzi naprawdę – okazją do spaceru rodzinnego, zakupu
deficytowych artykułów specjalnie na ten dzień szykowanych, obejrzenia z bliska
odświętnie wyluzowanych prominentów, z uśmiechem nr 4 na twarzy, na trybunie…
@2-
jest wrażenie, że Niebo było z Ludem. Za trud i znój pracy chciało dać mu
nagrodę, słońce, uśmiech. Był jednak jeden 1 Maj roku 1989. W Koszalinie padał
śnieg, było zimno, ale ludzie szli radośni, boć to przecież ich święto było. Pamiętam
ten dzień doskonale, bo po raz pierwszy na twarzach Vipów stojących na trybunie
nie widać było „tego uśmiechu”, raczej zniecierpliwienie, jakby chcieli
powiedzieć: końca, nie widać, nie widać…
Posypały się wtedy
pierwszomajowe wspomnienia:
@1-pamiętam,
że zawsze bawiły nas napuszone komentarze okolicznościowe puszczane przez
megafony. Zapamiętałem szczególnie jeden. Akurat szła kolumna studentów ASP.
Sprawozdawca z entuzjazmem oznajmił – oto maszeruje zaplecze naszych kadr
artystycznych… Maszerujące zaplecze, to było naprawdę piękne, gdyby wyobrazić
je sobie dosłownie :)))
@3-
rok 1986, kwiecień. Służba na stanowisku
kierowania straży pożarnej. Spokój. Ten spokój zostaje przerwany. Będące na
wyposażeniu straży pożarnej liczniki
Geigera mierzące promieniowanie jonizujące odezwały się. Jako pierwsi w kraju
(nie licząc pracowników Laboratorium Ochrony Radiologicznej – CLOR i pewnie
Komitetu Centralnego) wiemy, że coś niepokojącego wisi w powietrzu.
Otrzymujemy polecenie od władz, by udostępnić samochody do przewozu dzieci na
jakieś tajemnicze szczepienia. Ale tylko niektóre dzieci.
Już
wiemy, że to Czarnobyl.
@1-to
święto było czymś innym dla trzech przynajmniej grup ludzi:
-
dla prominentów na trybunie – polityczną koniecznością (nudzili się i nie
lubili jak pada na głowę) a także – okazją do sprawdzenia, ilu ludzi można
wyprowadzić na ulicę. To ostatnie zawiodło w Sierpniu – ludzie wyszli, ale
bynajmniej nie po to, żeby podziękować tym z trybuny…
-
dla tych co się bali, że jak nie przyjdą, to następnego dnia na dywanik i
koniec z fotelem naczelnika wydziału – skuteczna lekcja konformizmu.
-
dla zwykłych, a może nie zawsze tak zwykłych, ludzi – był to wielki wspólny
festyn. Świętu pracy towarzyszyły przecież występy zespołów artystycznych, były
konkursy dla dzieci w parkach, słowem – świąteczna zabawa w poczuciu, że to
nasze święto, nie tych z trybuny, za nasz codzienny trud. Trafia mi się czasem
ton nieco patetyczny i teraz też pewnie tak wyszło, cóż kiedy rzeczywistość
bywa patetyczna.
Och,
rzeczywistość bywała patetyczna, drogi kolego-komentatorze. Stosowny jest tu
czas przeszły. Teraz najważniejsza jest wielka majówka! Ogólnonarodowe
grillowanie! Zamiast szturmówek i papierowych kwiatów kiełbasy w dłoń!
Cóż, jakie czasy takie świętowanie.
Koniec kwietnia 1964 roku. Do wojska w Opolu przybywa ówczesny młody człeczek zwany dzis Piotrem Opolskim. Wszystkich rekrutów opitolona pod przysłowiowy garnek a tu przyszedł rozkaz aby wydelegowac odpowiednia ilość "frekwencji" na pochód 1-majowy. Nikt nie wiedział do jakiego działu "frekwencji" zostanie sie przuydzielonym. Ja i inne "koty" zostały okolicznosciowo sportowcami Kolejarza - Opole. Powód był prosty - na łby wpakowano nam kaski aby zakryć modną, rekrucką fryzure. Wpakowano nas w jakies czarbne, plastikowe uniformy w których było zimno jak cholera a na poboczach leżał snieg. Ponoc wypadlismy rewelacyjnie grając na zębach i szczekając w rytm orkiestr dętych.
OdpowiedzUsuńPóźniej juz tylko było lepiej i dla rozgrzewki pokrzykiwałem - niech żyje, niech żyje !!! /do dzis nie wiem kto i za co/.
..........i komu to przeszkadzało ???.
Pozdrawiam
Piotrusiu, pokrzycz sobie teraz też. Nikomu nie będzie przeszkadzać. A grillowana kiełbasę zjedz przy innej okazji. Tak na przekór.
UsuńMimo wszystko wolę tą dawną majową tradycje.
OdpowiedzUsuńNie do końca się zgadzam z niektórymi opisami
dotyczącego przymusu obecności,i represji
za odmowę niesienia transparentu czy szturmówki.
No cóż jakie czasy takie grillowanie.
Manifestacyjnie pozdrawiam.
Bob, nigdy nie doświadczyłam przymusu z okazji pochodów 1 majowych. Chętnie chodziłam z własnej woli...taki dziwoląg ze mnie:)))
UsuńMnie sie udawalo nie chodzic na spedy od zawsze. W przeorznych zakaldach ,w ktorych pracowalam umialam sie wymigac i specjalnie mnie nie goniono.Co nie znaczy ,ze nie swietowalam - jak byl festyn to szlam.Tylko raz w drucikach wezwal mnie kierownik i chcial zebym cos napisala na papierze.Powody dlaczego nie bylam na spedzie.Powiedzialam,ze nic tak nie plami jak atrament.Wiedzialam ,ze i tak za miesiac juz w tym zakladzie nie bede pracowac.A na kopalni - zawsze 1-go kazdego miesiaca pracowalam i w dodatku w nadgodzinach.Nie bylo zmiluj sie.Na pochodzie bylam chyba raz w zyciu.Tez jakis represji w zwiazku z tym nie mialam.Albo moze nie chcieli sie mnie czepiac...Tego swieta szkoda. A wlasciwie - te spedy byly smieszne ale samo swieto fajne.
OdpowiedzUsuńReno, za pracę w dniu 1-maja płacono podwójnie chyba? Zgadzam się, że to święto było miłe. Może dlatego, że właściwie świętowania nie było za dużo w PRL...
UsuńNie zawsze było ciepło i przyjemnie. Środkowe Wybrzeże pogodę często miało nader kapryśną.
OdpowiedzUsuńDzięki Czarnobylowi, w 1986, było pięknie, słonecznie, ciepło. Tylko ten wschodni wiatr wiał na nas cezem.
Część manifestantów zahartowana wypitym jugolem, część, między innymi ja, żytniówką z peweksu, nie poddawało się ogólnej panice.
Honiewicz, Wy, tam na Wybrzeżu mieliście kiepsko z pogodą, może to jedna z przyczyn powstania "kolebki S" właśnie tam:))))
UsuńNie znam tradycji rozgrzewania się czymś ciekłym bom dziewczę niewinne było i rozgrzewaliśmy się podskokami tanecznych pląsów...hi,hi,hi...
Zepsułam się dopiero w epoce po pochodowej.
Masz rację Bet, bo nic tak na samopoczucie nie wpływa, jak kiepska pogoda. Stąd niezadowolenie co bardziej wrażliwych. Wybrali jednak czas na ekspresję sierpień, który jest na ogół nad Bałtykiem bardzo ładny.
UsuńCo do ciekłych napojów, to nie uwierzę, że przed podskokami nie było czegoś "inspirującego" do podskoków. Bo te niewinne najczęściej były winne.
A jaki był sierpień 1980? Nie za bardzo pochmurny, nie pamiętam.
UsuńHoniewicz, napoje ciekłe były "nie do pomyślenia" wszak "harcerz nie pije i nie pali"...A jak dorosłam do tych ciekłych atrakcji to pochody były już w zaniku.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA w tym roku mamy najdłuższy "łykend" na świecie zaczynający się już we wtorek po południu. Dużo pójdzie grillowych kiełbas :)))
Niech żyje maj!
Kochana, niektórzy zaczęli już w piątek!
UsuńOgromnie mnie drażni ta grillowa propaganda. Chyba wolę już tę robotniczo-chłopską.
alEllu, dla wielu się zaczął już w piątek po południu. "Wikend". Po tych kiełbasach grillowych zapewne wielu będzie je wspominać przez tygodnie.
OdpowiedzUsuńZacierają natomiast ręce super i hipermarkety, którym zapasy tego szajsu Polacy wymiotą z lad chłodniczych do zera.
Niech się święci 1-szy maja!!!
Ja tylko się cieszę, że 2 maja jest na czarno w kalendarzu, to może emeryturę dostanę na kiełbasę. Jak się dni wolne inaczej układają, to początek maja emeryci mają na "goło i wesoło".
UsuńW czasach pochodów pierwszomajowych wszelkie wypłaty były w przeddzień dni wolnych, a nie po.
Honiewicz, jakby na ironię, przeczytałam właśnie artykuł na temat nielegalnego uboju oraz produkcji kiełbas z takiego nielegalnego / co się równa nie badanego/ mięcha. Apetyt straciłam.
UsuńMasz rację alEllu, wypłaty były przed dniami świąt. Teraz gorzej mają ci co biorą pensję "z góry" bo jak 2 maja wypadnie w sobotę to pieniądze dostają najwcześniej 4 maja.
UsuńalEllu, optymistką jesteś co do czarnego koloru w kalendarzu w piątek. W Polsce jak wikend, to wikend. Grillową jak zaczną wpie......, przepraszam jeść ,to zakończą w poniedziałek nad ranem. I z oddechem kaczuchy wracać będą do domu.
UsuńBet, w tym kraiku to, że kiełbaski, często wyrabia się z padniętego zwierzęcia, bo przyprawami napakowane, nie widać, nie czuć, co w osłonce, to norma. Chciwość producentów, ale i chłopów jest niewyobrażalna. Hipermarkety mogą więc te grillowe kiełbaski proponować po cenie konkurencyjnej.
UsuńNa szczęście kiełbaski jadam nie często. Może nawet zostanę wegetarianką...
UsuńHoniewicz, to za co kupię kiełbasę na grilla? Nie strasz mnie!
UsuńalEllu, dobrze, że nie dostaniesz przelewu na te kiełbaski. Nie zatrujesz się.
UsuńPrzyszedł przelew 30 kwietnia. Ale ten niecny plan przedwczesnego zasilenia konta w środki na kiełbasę, a tym samym otrucia mnie, nie uda się. :))) Pogoda sprzyja. Jest zimnisko i deszczysko, nie ma mowy o grillowaniu kiełbasek.
Usuń1 Maja 1981 r. zarządzający jednym z budowanych kościołów postanowili zaprotestować. Na dach kościoła wciągnięto hałaśliwe maszyny i zaczął się "koncert" młotków i pilarek tnących dachówkę. Robota miała być pozorowana, bo chodziło tylko o zagłuszanie, i zepsucie atmosfery Święta Pracy - zrezygnowano więc z zabezpieczeń. Doszło do wypadku i ofiar w ludziach. 2 maja prokurator zarządził areszt dla kilku księży kurii.
OdpowiedzUsuń3 Maja 1981 r. przed tym samym kościołem formowała się procesja i wtedy z dachu osunęły się, rozdarły, i spadły niezabezpieczone worki z cementem. Padał lekki deszczyk ... I jak tu nie wierzyć, że "Niebo było z Ludem" jak napisano w komentarzu "@2"? Wtedy mówiono, że "Bozia lubi komuszków".
Śliczna historia, Anzai, azalisz prawdziwa ona?
UsuńAnzai, cement pewnie był z jakiejś budowy socjalizmu podpi............ Kara Boska dopadła właściwe osoby?
Usuń@Bet. Azaliż ;) :)
Usuń@Hon. To z tego kościoła się podp.... cement.
OdpowiedzUsuńHi,hi,hi.... prawdziwa @ ze mnie skoro taki skandaliczny błąd zrobiła:)))
OdpowiedzUsuńTak to jest jak się chce zaszpanować zapomnianym słówkiem. Wpada się we własne sidła:)))
Nie będę poprawiać - bo wtedy nasza wymiana zdań straci sens.
Bet, ja też nie jestem pewien, czy czasem mimochodem czegoś nie spłodziliśmy. Nie tyle chodziło mi o poprawianie ortografii (bo to się każdemu zdarza), ale o pochodzenie "czasownika" a zaliż, od zalizania. Myślę, że mi to wybaczysz, bo Ty po staropolsku, a ja po chamsku.
Usuńtez pomyślałam o lizaniu... ale wstydziłam się powiedzieć:)))
UsuńTo znaczy, że oboje czytaliśmy znany wiersz, którego tu już nie wspomnę. A zdarzenie jak najbardziej prawdziwe, nawet opisane w prasie, gdzieś chyba nawet zamieściłem linka. W każdym razie i takie 1 Maje bywały.
UsuńNie wiem o jaki wiersz chodzi. Lizanie skojarzyło mi się ze słowem "azaliż" bo tak pasuje do "poliż, polizać"...
UsuńWiersz jest dość sprośny, chyba Fredry, i faktycznie chodzi w nim o lizanie, ale skoro nie kojarzysz go z "a zaliż", to znaczy, że mi się dowcip nie udał.
UsuńPrzykro mi, że cię zawiodłam...buuuu Ale ja przecież @ jestem:)))
Usuń- Hrabino, azaliż mogę wejść?
Usuń- A wejdź, a zaliż!
Powyższe napisał anomim. Mnie tu nie ma.
UsuńAcha, to już jestem oświecona! Tyle lat w nieświadomości przeżyłam!
UsuńHi,hi,hi,hi....
Azaliż to prawda?
UsuńNajprawdziwsza prawda.
UsuńBet, nie bucz już, nie bucz, bo nie ma powodu. Anzai, zaś czepialski jest.
OdpowiedzUsuńOch, ja taka empatyczna jestem :)))
UsuńPo całodniowym PIT'owaniu przyszłam zobaczyć, czy ktoś defiluje w koszyku.
OdpowiedzUsuńI co widzę? Tylko sama młodzież z ostatniej linijki wiersza:
"Idzie Ochota, Praga, Wola,
Idą fabryki, sztolnie, pola,
Murarze, tkacze, metalowcy,
I młodzież, patrz, dziewczęta, chłopcy"
Azaliż tkacze czy murarze o takich bezeceństwach by rozmawiali? :)))
Jako niewinne dziewczę uciekłam więc w porządne miejsce na posiaduszki, a taaaam? Mundurowi bez majtek!
UsuńNie zdzierżę tyle, zostawię sobie ich na jutro :)))
alEllu, wiedziałem, że mnie bez majtek puścisz. :)
UsuńOdwrotnie. Bez majtek się nie puszcza. ;)
UsuńOch, figlarka!
UsuńA znacie taką piosenkę:"...a pani puszcza się...ta podoba?..."
O tej harcerskiej piosence mówisz?
Usuń"Poprzez puszczę szła harcerzy cała zgraja..."
Nie wiem czy ona harcerska jest, zapamiętałam tylko ten cytat :)))
UsuńZ harcerskich to tylko znam o druhu Boruchu, i drugą o pszczółkach, ale ona, ta o pszczółkach, nie nadaje się, bo cenzura nie przepuści. No i z 1 Majem niewiele ma wspólnego.
UsuńMasz rację, dość świntuszenia. Szturmówki trzeba odświeżyć.
UsuńCo to za piosenka była? "... a jakiś harcerz na brzegu powiedział - dziewczyny lubią puszczać się same"
UsuńA co do świętowania - jakie kiełbasy - takie świętowanie...
allensteiner
Oooo, nie tego nie znam.
UsuńAle fajnie zmieniłeś pointę. Nie da się zaprzeczyć.
Zasięgnąłem opinii zaprzyjaźnionego eksperta, który twierdzi, że piosenkę "Ślad twoich stóp", kończącą się słowami "... kiedy twój trup odpływał hen do Szwecji" śpiewał Stefan Friedman w Hybrydach. Niestety, nagrania nigdzie nie znalazłem.
Usuńallensteiner
Nie wyciągaj "trupa z szafy"....hi,hi,hi...
UsuńPrzedtem czynem a teraz grillem czci się to święto. Wszędzie jednak odchodzi się od tego patetycznego zadęcia. A święto nich sobie jest. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA pewnie, że niech sobie jest. Miłego świętowania!
UsuńMeldunek pierwszomajowy.
OdpowiedzUsuńZimnica!
Deszczysko!
Nie widać maszerujących z kiełbasami!
Na niektórych budynkach biało-czerwone flagi!
Emerytura wpłynęła wczoraj, t.j. 30 kwietnia!
Kiełbasy zmokły? A to pech prawdziwy.
UsuńPochwała dla ZUS! Kto powiedział, że to kiepska firma?
Brrr.. jak zimno..Odbyłem marsz 1-Majowy z pokoju do kuchni,z kuchni do pokoju,a z pokoju do stolika. Marsz marszem o pokój. Niech żyje pokój i przyjaźń między narodami!
OdpowiedzUsuńUfff.... jak gorąco...
UsuńHi,hi,hi... "każdemu według zasług". Jutro postaw flagę na stoliku.
Miłego świętowania.
Nie pamiętam tak zimnych i paskudnych pierwszych dni majowych. Aż miałam o tym notkę napisać, ale sinieję z zimna nawet w domu, a palce tak mi skostniały, że pisać nie mogę. Ludzie biegają na pożyczki za węglem i drewnem, ale i sąsiedzi już wypalili resztki opału. Kto by tam wcześniej pomyślał, żeby na majówkę w opał się zaopatrzyć. Biorę się za rąbanie jakiegoś stołka czy stolika :)
UsuńNajwyżej przysiądę się do M-16. On ma stolik :)))
Nie jest najgorzej. W 1985 padał śnieg. Oglądałam wczoraj wspomnienia na TVP Historia.
UsuńFlagę? Na stoliku? Chyba flachę!
OdpowiedzUsuńallensteiner
O to to!
UsuńA ja głupia porąbałam stolik na ogrzanie, zamiast do miłych panów się dosiąść :)
UsuńPanowie zawsze znajdą dobre wyjście z sytuacji. jest stolik i flacha.
UsuńSiadaj, alEllu, w towarzystwie zawsze cieplej
Z pewną obawą stukam do drzwi, bo nie wiem, czy po mojej notce, gdzie ośmieszyłem dzień 1 Maja (nie święto!), jeszcze mogę tutaj wejść.
OdpowiedzUsuńWprawdzie do świętowania w dniu 1 maja poczuwa się już ponad 7 instytucji i bytów politycznych (Chicago, komuna CCCP, robotnicy Europy Zachodniej, św. Józef Rzemieślnik, wejście do UE, PPS, ONR), a w kolejce stoi kilkanaście następnych, ale ja nadal obstaję za naszym PRL-owskim 1 Majem, bo było najweselsze, i najbliższe ciału, prawie tak jak majtki.
Nie bój się, siadaj przy stoliku:))) Może wystarczy i dla ciebie ciepłego miejsca i tego co na stoliku zamiast flagi.
OdpowiedzUsuńDzień Flagi też jakiś obcy peerelowskiemu ciału, prawda?
A ja dzisiaj oberwałam za Dzień Flagi od osób, dla których to święto, podczas czczenia którego grzeszyłam wobec Boga i Ojczyzny.
UsuńA co takiego karygodnego zrobiłaś?
Usuń...no, stolik rozebrałam na opał.
UsuńOkazuje się, że flaga to nie byle co. Jak stara flaga np. się zużyje to nie możemy Jej tak sobie potraktować jak szmatę. Flagę należy rozciąć tak, aby oba kolory rozdzielić, a jeżeli flaga ma orła, to należy tego orła pierw wyciąć (kurde, to prawie jak rewolucja), ale nie dosłuchałem co dalej. Jak mamy np. namalowane godło Polski, które też nam się zużyło, to należy przed zniszczeniem zamalować orła. Ciekawe, czy autorowi tych przepisów nie zużyła się czasem wyobraźnia i zdrowy rozsądek?
UsuńInstrukcje postępowania są bardzo potrzebne;) Gdybym miała instrukcję dozwolonych/niedozwolonych w Dniu Flagi czynności, to nie nagrzeszyłabym dzisiaj.
UsuńWidziałam baloniki z namalowanymi orzełkami. Niektóre, to chyba nawet pan Prezydent wypuścił. Co będzie, jak balonik pęknie, a fragment z orzełkiem spadnie na wysypisko śmieci? Dzieci na buziach też miały namalowane orzełki. Można im buzie od razu myć czy najpierw zamalować? Szkoda, że niekompletna ta instrukcja :)))
Baloników to raczej nie dotyczy. W ustawie znajdziesz szczegółowe dane jak powinno wyglądać godło, i gdzie, i jak może "funkcjonować". Mieliśmy kiedyś przypadek w sądzie, gdy po wejściu na salę sądową jakieś dziecko krzyknęło "O! Orzeł sika!". Obejrzeliśmy się za siebie i faktycznie drewniany orzeł wiszący na ścianie ciurkał! Okazało się, że piętro wyżej w nocy otworzyły się okna i do środka nalała się woda deszczowa. Trzeba było zrobić przerwę, orła z honorami wynieść (wypaczył się i pękł mu ogon), i zawiesić nowego. Urząd to urząd, bez ogona się nie da ...
UsuńInstrukcje ciekawe. Cóż, ktoś jak zwykle przedobrzył.Nie bez przyczyny mówi się, że nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
UsuńMoże ktoś pomylił flagę z relikwią?
Obawiam się, że jest jeszcze gorzej, że to może być ważna praca jakiegoś "znajomego króliczka", któremu ktuś kazał robić cuś.
OdpowiedzUsuńTo jest wielce prawdopodobne zważywszy na wpływy "radiomaryjne" w niektórych kręgach władzy. To skojarzyło mi się z traktowaniem flagi jak relikwię.
UsuńO dziwo te "wpływy" i "kręgi władzy" same o fladze nic nie wiedzą. Ja wiem, że na fladze nie należy umieszczać żadnych rysunków i napisów. Tymczasem widziałam napisy podczas manifestacji w obronie telewizji "Trwam". Pisało tam "Klub Gazety Polskiej" i jakieś cyferki - chyba numery telefonów. Widziałam też napis "Marsz dla Chrystusa". I już pomijam, że jest to zapewne łamanie prawa. Ja i bez prawa po fladze nie mazałabym, aczkolwiek daleka jestem od robienia z niej relikwii.
UsuńOczywiście, masz 150% racji! Wszelkie hasła na fladze są karygodne a przynajmniej mandatogodne.
UsuńJaka władza taka flaga. Ten bardach to efekt niekonsekwencji. W barwach Polski nie ma np. flagi z orłem (bo to chyba bandera marynarki), ale spodobało się, gdy jakiś idiota Wałęsie przypiął do samochodu biało czerwoną flagę z orłem, inny kretyn namazał na samolocie "Republikę" i mamy to co mamy
UsuńAnzai, jeszcze nikt nie znał Wałęsy, gdy w styczniu 1980 sejm uchwalił, że "Flagą państwową Rzeczypospolitej Polskiej jest także flaga określona w ust. 1, z umieszczonym pośrodku białego pasa godłem Rzeczypospolitej Polskiej." Co było wcześniej? Może i to, co piszesz, nie sprawdzałem.
OdpowiedzUsuńA te cyferki, o których pisze alElla, to pewnie raczej numer bankowego konta...
allensteiner
Tym drobnym słowem "także" tylko dopuszczono stosowanie flag z orłem, które wcześniej pełniły znaczącą i historyczną rolę (ślubowania, akcje bojowe, i głównie oznakowanie szybkich pojazdów w ruchu). Jak rozwiniesz sobie art. 6 ust 2, i klikniesz w zał. "wzór - zał. nr 3" (polecam!!!) to zorientujesz się w czym rzecz, tam po prostu orzeł odfrunął! :) Niby się dopuszcza, a w zasadzie się odpuszcza.
UsuńCiekawe, czy gdybyśmy mieli tego orła na flagach w 1989 r. to też byśmy go wycinali tak jak inne demoludy?!!!
Te cyferki alElli to nawet na pewno nr konta, tylko czy organizatora pochodu, czy niosącego flagę? ;) :)
Pozdrawiam
PS. Chyba znowu dokonaliśmy odkrycia ;)
Ojśśś, Panowie, no gdzież by numer konta na fladze pisano?
UsuńJakoś nie mieści się to w mojej pięknej;) siwiejącej głowie.
Mnie w tej ustawie nie bardzo pasuje coś innego - mianowicie - w rzeczonym ust. 1 określono flagę jako PŁACHTĘ, brzmi to w moim odczuciu jakby nieco pogardliwie.
OdpowiedzUsuńA co do 1989 roku to rzeczywiście był bajzel - prosty przykład - zamiast nalepek na samochody z literami PL zaczęto produkować RP i mnóstwo ludzi z entuzjazmem to naklejało, w nieświadomości, że ten skrót przypisany jest Filipinom (nie całkiem potrzebnie - gdzie z Filipin zajedziesz samochodem?). W ich bowiem mniemaniu PL znaczyło Polska Ludowa - a gdyby nawet - co komu ta ludowa szkodziła, wszak rzeczpospolita mniej więcej to samo znaczy.
allensteiner
allensteiner
To PL zmienione na RP - to jeden z przykładów jakiegoś obłędu w wymazywaniu i zmienianiu, czego się dało. U nas w tym szaleńczym zapędzie zmieniono nazwę ulicy Mikołaja Kopernika na św.Mikołaja.
UsuńA co do płachty, to masz rację, Allensteiner. Nie tylko brzmi pogardliwie /budzi skojarzenie z "płachta na byka"/. Z definicji płachta - to duży płat grubej tkaniny, służący najczęściej do przykrywania lub przenoszenia czegoś. Kiedyś była płachta biwakowa - harcerze takie mieli - co nazywała się pałatka.
UsuńAle pałatki w słowniku języka polskiego nie ma. Dlaczego? Bo jest w słowniku rosyjskim. Niestety, skręciłaś w niesłuszna ideologicznie stronę...
Usuńallensteiner
Jak nie ma? Jest! Masz jakiś ubogi słownik.
UsuńNie zrozumiałam, co tu ma ideologia do roboty?
aLEllu, allensteinerowi chodzi zapewne oto, że słowo "pałatka" znajdujące się w słowniku rosyjskim wskazuje takież pochodzenie tego słowa. To bywa odczytywane jako skręt w kierunku wschodnim, przez niektórych nie chętnie akceptowany.
UsuńWszystko to, oczywiście "z przymrużeniem oka", jak sądzę.
Tak, płachta zdecydowanie profanuje flagę.A może to my traktujemy to słowo nieodpowiednio?
UsuńJak nieodpowiednio? Płachta to płachta! Płachta biwakowa, płachta na byka, płachta na samochód...
UsuńI powszechnie używana w powiedzeniu "działać, jak czerwona płachta na byka" czyli drażnić, denerwować, wkurzać, wywoływać wściekłość.
Jest, jak jest i tak traktujemy.
Pomyślałam, że może to my nadaliśmy temu słowu takie negatywne, złe,nieprzyjemne znaczenia. A słowo samo w sobie być może oznaczało po prostu kawał tkaniny. Jeśli odrzucić skojarzenie z bykiem i nakrywaniem czegoś to płachta wygląda dość niewinnie.
UsuńSzmata to też kawałek tkaniny, ale bym nawet na sukienkę koleżanki nie powiedziała, że jest ze szmaty. Po prostu to nieodpowiednio, po mojemu, i już.
UsuńBYć może nieodpowiednie. Tak mi się pomyślało o znaczeniu słów.
UsuńWiem, że to nieelegancko, ale nadal jestem pod wrażeniem skojarzenia na jakie wpadłem przypadkowo w komentarzu wyżej.
OdpowiedzUsuńBo nie rozumiem dlaczego wszystkie demoludy po 1989 r. wycinały ze swoich flag różne emblematy własnych narodowości, a Polska na odwrót, zrobiła tam orła?
A płachta, naklejka RP, 25 gwiazdek unijnych, "Republika of Poland", itp. pierdoły tylko potwierdzają, infantylny stan umysłu tych co nami rządzą.
Ależ piękna rozmowa na temat flagi! Brawo, wiele się dowiedziałam.
UsuńAnzai, twoje "pod wrażeniem" jest w pełni uzasadnione.
Z tego co ja wiem wizerunek godła na fladze jest dopuszczalny gdy zdobi ona instytucje najwyższej rangi państwowej o raz na statkach jako bandera.
A może dlatego w Polsce nikt nie majstrował nożyczkami przy fladze, bo u nas nie było walk? Jaruzelski oddał władzę pokojowo przy stole - dobry pan, mógł rozwalić pół świata, a zarządził wybory.
UsuńNo, anzai, niech no tylko przeczytają to kandydaci na kombatantów solidarnościowych. Potną cię tymi nożyczkami na strzępy.
UsuńTeraz dopiero widzę, że tu odbywa się prawdziwa defilada z okazji 1 Maja oraz Dnia Flagi! No, proszę, można świętować kulturalnie, twórczo, a nawet odkrywczo. Wszystko bowiem zależy od grona uczestników. Zasłużyliście na "szóstkę"!
OdpowiedzUsuńTwórcy i Odkrywcy do odznaczeń wystąp!
UsuńWypiąć piersi!
UsuńNo, dobrze a o 3 Maja, to nic?! Nie za wcześnie na pochwałę, Bet?
OdpowiedzUsuńJa, z okazji 3 Maja wgłębiałam się w zasługi korsykańskie dla demokracji europejskiej.
UsuńNależy mi się pochwała? ;)
alEllu, oooooo.... to dla mnie za mądre....
UsuńByć może alElla ma na myśli prekursora Unii Europejskiej pochodzącego z Korsyki. Ale czy on był demokratą?...
Usuńallensteiner
Hmmm... niech alElla się tłumaczy:)))
UsuńNa blogu Wachmistrza przeczytałam:
Usuńhttp://pogderankiwachmistrzowe.blogspot.com/2013/05/o-prawdziwie-pierwszej-konstytucyi.html
i tak sobie zaczęłam czytać o Konstytucji Korsyki.
Honiewicz, też o tym pomyślałam, ale pochwała zwykle motywuje do poprawy więc... poczekajmy!
OdpowiedzUsuń