Z
wielka nieśmiałością, a nawet obawą przypominam, że ósmego lub dziewiątego maja,
minęła kolejna, 68 rocznica zakończenia II Wojny Światowej.
A u
nas cichutko, jakby wstyd było przypominać o walce za Polskę, o radości z zakończenia
tragicznego czasu. To cóż, że rocznica nie jest okrągła i dość odległa. Jak
mierzy się historyczne zapomnienie? W latach czy politycznych konfiguracjach? Moja peerelowska dusza nie pozwala milczeć.
Daje o sobie znać wychowanie w kulcie dla walczących za kraj i wolność.
Wolność???
Powątpiewa wielu, boć wyzwolenie zdobyliśmy z pomocą znienawidzonej Armii
Czerwonej, która nie opuściła nas przez kolejne czterdzieści lat. Nie bez
powodu miast kwiatów i podziękowań dla kombatantów mamy dziś emisję filmu pt
„Mała Moskwa”.
Przyznam,
że z przyjemnością spoglądam na Rosjan rozdających w tym dniu goździki z okolicznościowym
pozdrowieniem: СПАСИБО ДЬЕДУ ЗА ПОБЕДУ! Tak,
wiem, Rosjanie mają co świętować. Wystarczy spojrzeć na paradę wojsk Na Placu Czerwonym
i posłuchać ich gromkiego urrra!!! To budzi respekt.
Pytania
o niepodległość PRL to nie jest powód, aby zapomnieć o waleczności naszych
żołnierzy, którzy szturmowali Berlin!
Myślę,
że niezależnie od powiązań politycznych polskim kombatantom II Wojny też należy
się nasze: dziękujemy!
D z i ę k u j ę !
OdpowiedzUsuńOch, jak ślicznie. Nie bolało, prawda?
UsuńA dlaczego miało boleć? Powtórzę raz jeszcze. Dziękuję wszystkim.
UsuńW tym moim Rodzicom - http://2.bp.blogspot.com/-QIJyuMT1PD4/T3gFyoDBayI/AAAAAAAAVBM/z0mqmEnNwG4/s1600/rodzice_wojsko.jpg
i Wujkowi lotnikowi - http://3.bp.blogspot.com/-1YbwTgX95KM/T7KrC-jR2LI/AAAAAAAAV3o/wShRXnEFATg/s1600/wujekwladek.jpg
Ja nie mam żołnierzy w rodzinie i może dlatego tak jakoś wszyscy
Usuńnieznani żołnierze są mi bliscy.
Niech sobie ktos patrzy na 9 maja jak chce - jego sprawa
UsuńNiech sobie ktoś nazywa 9 maja jak chce - jego sprawa
ale biora mnie diabli jak taki czy inny wielki Polak kpi sobie np. z obchodów 9 maja w Moskwie i nie rozumie określenia Wielka Wojna Ojczyźniana.
Nikt nie kpi np z naszego świeta konstytucji 3 maja chociaz wypadki po tej dacie sa wielce zastanawiające.
Pozdrawiam
A mnie wkurza ignorowanie ofiar pokolenia wojennego. Tak się nie robi niezależnie od wszystkiego. Koniec koszmaru wojny należy uszanować zawsze.
UsuńŁatwo się wymądrzać tym co wojnę znają tylko z opowiadań...
Ja mam dużo pokory wobec tej historii.
Cóż zmieniła się opcja polityczna i nie wypada świętować...
OdpowiedzUsuńA ponoć mamy teraz wolność ;-)
Wolność wolnością ale zwykła przyzwoitość w stosunku do żołnierzy,którzy nam tą wolność wywalczyli obowiązuje.
UsuńWyrzucanie ich z pamięci jest krzywdzące i przykre.
Smutne to ale prawdziwe. Przez to omijanie tematu zakłamuje się historię, która była, czy to się komuś podoba czy nie, lekceważy wartości,
OdpowiedzUsuńHistorii nie można zmieniać zależnie od polityki. Żal mi leciwych żołnierzy wyrzuconych na śmietnik pamięci.
UsuńWczorajszą emisję filmu "Mała Moskwa" odebrałam jako złośliwość. Jest to niby historia miłosna ale przypomnienie o wojskach radzieckich stacjonujących w Polsce właśnie w tym dniu nie jest przypadkowe.
Niestety, historia się rozpolitykowała.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że Dzień Zwycięstwa przestał być świętowany 1990 r .
UsuńTymczasem objawiają się nowi kandydaci do kombatanctwa, właśnie ci, którzy świętowanie 9 maja skasowali.
Nie wyjdziemy z tego koła. Wydaje się, że ostatni Dzień Zwycięstwa to Grunwald 1410 r. , ale to też się źle kojarzy ... ;)
UsuńZastanawiałam się ostatnio ile lat musi upłynąć od wydarzenia, aby można je było uznać za minione i nie warte pamięci. Chyba jednak nie o czas tu chodzi bo czcimy Konstytucję 3 Maja, a koniec II Wojny już nie.
UsuńPamiętamy też o Grunwaldzie, często są rekonstrukcje bitwy i pikniki "ku czci" pomimo, że jest to politycznie ryzykowne jak sam zauważasz.
Polska pod trzema walczącymi między sobą zaborcami musi pozostawić ślad w psychice. To przecież trwało pokolenia.
OdpowiedzUsuńOczywiście, jesteśmy ty naznaczeni. Pewnie dlatego tak trudno nam dokonywać wyborów "po swojemu", wciąż oglądamy się na to "co wypada" w stosunku do sąsiadów.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE!!
OdpowiedzUsuńBrawo, papryczko! Dziękuję za DZIĘKUJĘ:)))
UsuńWpadł mi w moje paskudne oczy i uszy program w TVP3 w dniu 9 maja fragment wywiadu przeprowadzonego przez gadającą głowę ( nie znam jej nazwiska, taka mocno krągła w każdym razie), młodą jeszcze, ale z zaciętą buźką uzupełniającą wypociny urągające faktom jakiegoś profesorka z IPN o tej defiladzie w Moskwie. I o tym urrra. I o okupacji Polski przez następne 45 lat. O zniewoleniu Polaków. O przesunięciu granicy Polski na Zachód. Ile to straciliśmy złóż ropy naftowej, której wg panienki, było więcej niż złoża Persji i Kuwejtu razem wzięte. W zamian dostając poniemieckie ziemie.
OdpowiedzUsuńSłowem nie zająknęli się, panienka z okienka i profesorek, za czyją sprawą Polska w finale wojny została zmarginalizowana politycznie, a wkład militarny sprowadzony do nieznaczącego epizodu.
Nigdy w życiu nie czułam się zniewolona... Może mam naturę niewolnika?
UsuńBet, ja również nie miałem wrażenia zniewolenia. I do natury niewolnika mi daleko.
UsuńCieszę się, że nie jestem osamotniona w swoich odczuciach.
UsuńUroczystości w Paryżu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-zagraniczne/art,240,68-rocznica-zakonczenia-ii-wojny-swiatowej-w-europie.html
To znaczy, że aby uczcić zakończenie wojny trzeba udać się na emigrację?
UsuńNa obczyźnie nie jest to wstydem? Więc czego obawiamy się w Polsce?
Mnie pytasz?
UsuńTo pytanie jest skierowane do ogółu. Cóż Ty możesz na to poradzić? Fajnie, że wyszukałaś ten artykuł.
UsuńZ filmików i zdjęć widzę, że bardzo pięknie tam było. Nawet nasz hymn nie tylko odegrano, ale w języku polskim zaśpiewano.
UsuńNawet nie wiem czy była wzmianka o tym w polskiej TV?
UsuńJa nie widziałam. Cały dzień pokazywali Wawel i mówili o szaleńcu z siekierą. Pełno tam było telewizyjnych sprawozdawców. Czyżby do Paryża nikogo telewizja nie wysłała? A może przeoczyłam?
UsuńW takim razie ja też przeoczyłam... Brak tego wydarzenia w serwisach TV uważam za wielki skandal. Wygląda, że ktoś bał się poruszyć ten temat...
UsuńFaktycznie wizyta Prezydenta RP we Francji okazała się niezłym sukcesem. Złośliwi (i nie tylko) jednak twierdzą, że to propaganda, bo tylko Polska zdecydowła się wydać kasę na imprezę, która już podupadła na tyle, że miało jej nie być. Jak było tak było, ale chyba warto było wydać kasę dla uczczenia hohaterskich wydarzeń.
UsuńWięcej mówi się o jakiejś historycznej wpadce pana Prezydenta Komorowskiego niż o czczeniu i sukcesie.
UsuńalEllu, podczas tego świętowania nasz: uniesiony honorami, atmosferą, splendorem, prezydent miał powiedzieć (co usłyszałem w radiu), nie powtórzę dosłownie, ale wypowiedź sprowadzała się do tego, że Polska i Francja od początku do końca wojny byli sojusznikami walczącymi z faszyzmem. Jak powszechnie wiadomo Francja - nie trzeba być historykiem, jak imć prezydent obecny Polski, pan B. Komorowski - by wiedzieć, że była kolaborantem hitlerowskich Niemiec. Od dnia kapitulacji 22.06.1940. roku.
UsuńMoże chciał wypięknić historię ;)
UsuńNa pewno chciał wypięknić. W końcu we Francji też rozwijał się pięknie ruch oporu. Kolaboracja była oficjalna a ludzie organizowali się w podziemiu. Pewnie to miał Prezydent na myśli.
UsuńKomorowski miał dobre przemówienie, ale przygotowane chyba dla poprzedniego prezydenta Sarkozy'ego (południowiec). Francja w czasie okupacji podzieliła się mniej więcej tak jak Polska na rząd lubelski, i londyński. We Francji to był rząd Vichy i De Gaulle'a. Wpadka ma mniej więcej takie znaczenie jak by Putin przyjechał do Polski za czasów Jarosława I Szeryfa, i myląc go z Millerem, powiedział "ZSRR i Polska zawsze były razem". ;) :)
UsuńBet, ruch oporu we Francji miał charakter - nazwę to towarzyski- zarówno ten pod okupacją, jak i w części nieokupowanej. Apele de Gaulle'a z Anglii przyjmowane były z wielką rezerwą.
UsuńZorganizowany i znaczący powstał dopiero w 1943/44 roku. Gdy widoczny był upadek Niemiec.
Trudno zatem przyjąć, że Polska i Francja były w sojuszu w walce z faszyzmem hitlerowskim od początku do końca.
Co nasz prezydent miał na myśli nie wiem, ale jako historyk powinien trzymać się faktów. Jako polityk zaś nie musiał "piać" o wspólnej walce w czasie II wojny.
Cokolwiek by nie mówić, to nasz pan prezydent refleksem, erudycją, obyciem nie grzeszy. To jest facet z gatunku gawędziarzy na herbatce u cioci. Bo coby nie powiedział, to ciocia przyjmie - nie doszłysząc - z uśmiechem i bez zastrzeżeń.
Chyba trochę przesadzacie z krytyką, panowie. Co miał Prezydent powiedzieć przy takiej okazji będąc gościem? Prawdę historyczną?
UsuńW imię dyplomacji takie upięknianie historii jest dopuszczalne.
Dobrze jest jak jest, chociaż jest wesoło.
Usuńtez tak myślę. Wole takie "podkolorowane" wystąpienie od naszego "nic".
UsuńErrata.
OdpowiedzUsuńWięcej ja słyszę i czytam o tym /tak może po prostu trafiam/ bo przecież nie wiem, czy więcej się mówi.
Wpadki są bardziej medialne, może dziennikarz zabłysnąć, komuś dołożyć, opluć, dokopać. Oni to uwielbiają! A sukces? Chyba dla tych piranii za nudny..
UsuńZawsze, niezależnie od ustroju, politycznie słuszne było u nas świętowanie okoliczności, w których Polska dostawała po tyłku: Konstytucja 3 Maja, wybuch II Wojny Światowej, Westerplatte, Rok Powstania Styczniowego, miesięcznice i tygodnice smoleńskie. Zwycięstwa w 1945 roku czcić nie wypada, bo to ruscy...
OdpowiedzUsuńArmia Czerwona na ziemiach polskich robiła mniej więcej to samo, co wszystkie czy większość armii wojując w tych czasach. Skutkiem jej poczynań do dziś widocznym jest to, że mówimy po polsku w wielu miejscach, gdzie uprzednio urzędowym językiem był niemiecki.
Mało kto pamięta, że to nasi sojusznicy - Amerykanie i Anglicy - przypisali w Jałcie Polskę tam, gdzie się przez kilkadziesiąt lat znajdowała. Dlaczego? Bo Armia Czerwona zaszła tam, gdzie zaszła i nikt nie miał siły ani potrzeby, by ją cofnąć o kilkaset kilometrów. To tym ustaleniom zawdzięczamy zaprowadzenie w Polsce rządów kompatybilnych z naszymi wyzwolicielami i nieefektywnego systemu ekonomicznego.
Warto też przypomnieć, że to nie Stalin wymyślił przebieg naszej wschodniej granicy, wytyczono ją zgodnie z propozycją zgłoszoną już w 1920 roku przez brytyjskiego ministra - lorda Curzona, który doświadczenie w wytyczaniu granic zdobywał jako wicekról Indii.
Niestety, coraz mniej żyje ludzi, którzy mogą potwierdzić swą autentyczną radość z tego, że w dniu 9 maja 1945 skończyła się wojna.
allensteiner
allensteiner, świetny komentarz. Bardzo trafna pointa. Myślę, że powinniśmy wykorzystać tych ostatnich świadków dnia 9 maja i pokazać ich zasługi.
UsuńMoże właśnie tu jest granica, po której można by trochę "odpuścić" czczenie tej rocznicy? Gdy już jej bohaterów nie będzie?
Nie mówię o zasługach, miałem na myśli radość zwykłych ludzi, nie bohaterów, a tylko tych, którym udało się przeżyć. A następnie żyć z sensem w kraju, którego ustroju nie byli w stanie stworzyć na swój obraz i podobieństwo, jak choćby autorzy IV RP.
Usuńallensteiner
Bardzo słuszna uwaga. Jakoś bezwiednie skoncentrowałam się na osobach czynnie walczących a przecież "życie z sensem w kraju o ustroju", którego nie wybierali, też jest zasługą. Może nawet czasem wiekszą niż walka z karabinem?
UsuńDziękuję za tę myśl.
Najbardziej wnerwiające było to,że u nas,gdy Europa czciła tę rocznicę,u nas w TV ani mru-mru. Gadano cały dzień o zwykłych pierdołach,o intrygach polityków różnych opcji itp. Wstyd! Zapętliliśmy się w spirali wzajemnych sporów i nienawiści.
OdpowiedzUsuńTak, szesnasty, to najbardziej wkurza. Wrrrr......
UsuńSą też tacy,którzy twierdzą,że tak będą walczyć o POKÓJ,aż kamień na kamieniu nie zostanie.
OdpowiedzUsuńBoże, chroń nas przed takimi wojownikami!
Usuń