To Nowy Targ.
Ten
zaszczytny tytuł przyznałam samowolnie sympatycznemu miasteczku nad
Dunajcem i choć formalnie jest tylko siedzibą powiatu to dla mnie na zawsze pozostanie Stolicą Lodową z dwóch powodów.
Po
pierwsze, jest tu wielka hala lodowa gdzie trenują i rozwijają się talenty hokejowe.
To tu, nad niewielkim Dunajcem, łyżwiarstwo jest bardzo popularnym
sportem dla miejscowej ludności, nowotarskich górali.
Po
drugie i najważniejsze, jest tu Wielka i długa tradycja produkcji
najwspanialszych na świecie lodów !
Lody
Nowotarskie są z nieznanych mi powodów mało znane. Brak reklamy skazuje te
wspaniałości na ograniczoną liczbę konsumentów. To trochę dobrze, bo masowa
produkcja zapewne obniżyłaby ich jakość. A smak tych lodów trudno wprost
opisać. Występują w niewielu smakach. Właściwie tylko w trzech: tradycyjne śmietankowe,
kakaowe oraz jagodowe.Nooo, czasem jeszcze truskawkowe i kawowe. Nie znajdziesz
tu kokosów, pistacji czy malagi. No i bardzo dobrze. Tradycyjna receptura
rodzinnej firmy nie dopuszcza egzotycznych produktów.
Najlepsze
są te śmietankowe. Subtelnie słodkie, bez sztucznych zapachów i barwników, o
niezwykle gładkiej kremowej konsystencji…
Uuuuuuu…Mniam,
mniam… rozpływają się rozkosznie w ustach.
Lody
podaje się w tradycyjnych waflowych kubeczkach lub rożkach, nakładane po prostu
wielką, drewnianą łyżką! Żadne tam okrąglutkie i malutkie gałki! Taka „łycha”
to jest to ! Sprzedawane są na wagę, za śmieszną cenę 30 zł/kg, a ku uciesze
klientów wielkimi literami wypisano kilkanaście powodów dla których warto jeść
lody!
Przyznaję, to cel moich
sezonowych „pielgrzymek” do Nowego Targu. Bez względu na pogodę zjadam
tradycyjnie solidną porcję tego smakołyku i tylko rozsądek powstrzymuje mnie
przed natychmiastową repetą. Nie zawsze się to udaje, czasem zabieram zapas w
termosie.
Nie
jestem w tej słabości wyjątkiem. Wszyscy, przechadzający się ulicami miasteczka
mają w rękach lody. Dorośli i dzieci, starsi i młodsi, bez wyjątku. Czasem
zastanawiam się czy ktoś kiedyś wyliczył ilość zjadanych lodów na głowę
mieszkańca Nowego Targu?
Może jest tu ukryty, kolejny rekord Guinessa ?
I
dlaczego producent tych wspaniałości nie wykorzystuje ogromnego rynku zbytu w pobliskim,
turystycznym Krakowie? Może wspomniana tradycja rodzinnej firmy nie przewiduje
eksportu? Nawet takiego niedalekiego? Szkoda!
A
tak przy okazji. W czasie wojny Nowy Targ był celem wędrówki repatriantów z
okolic Lwowa i Stryja. Tu chronili się nasi rodacy uciekając przed inwazją
sowiecką. Już tu zostali, młodzi
wybierali się na studia do Krakowa i tu zakładali rodziny…
No tak, całkiem niedawno wkroczyliśmy na ten śliski lodowy temat, to można trochę pojeździć. Wspominałem o naszej łódzkiej Granowskiej, bo była znana nawet w USA. To teraz uzasadnię: Znana nie dlatego, że druga połowa Nowotarżan (Nowotargowiczan?) mieszkająca w USA ją chwaliła, ale dlatego, że jej wyroby importowano nawet tam, gdzie Polacy jeszcze nie zawitali (np. tam gdzie alElla teraz jest). A to chyba coś znaczy? ;)
OdpowiedzUsuńChyba jednak Nowotarżanie brzmi lepiej od Nowotargowiczan. To ostatnie tak się brzydko z Targowicą kojarzy:))))
UsuńAle lody robią znakomite!
Acha, alElla może właśnie teraz zlizuje lód z lodowca:))) To dopiero musi smakować!
UsuńHi, hi... Nic nie zlizuje, tylko tu podgląda, o czym rozprawiacie :)
UsuńDzieki za przybliżenie tego regionu a w szczegolności lodów, których smakoszem jest od zawsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piotrze witaj w klubie miłośników lodów!
Usuńnooo - ilość lodów , przypadajaca na moją głowe jest imponująca i normę wyrabiam jak stachanowiec. Szkoda, że malinowych nie robią chociać tak na prawdę to malinowych nie lubię ...
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
ilość blogów, przypadająca na moją głowę zwiększyła się o jeden - malinowy, teraz, podobnie jak Wy piszę na blogspocie.
zostawiam adres i zapraszam :-)
http://szpakowedrzewo.blogspot.com/
Malinko, dziękuję za zaproszenie i chętnie skorzystam.
UsuńLody są dobre zawsze i wszędzie, nawet zimową porą. Malinowe są rzadkością chyba nie bez przyczyny. Zapewne trudno łączą się z innymi składnikami masy lodowej. Zjemy maliny obok lodów śmietankowych - będzie pysznie.
Za tzw. komuny głównymi składnikami lodów były jaja i śmietana. Solidna porcja takich lodów była w stanie zastąpić niezły posiłek. W miarę zbliżania się nowego, szlachetnego ustroju biznesmani coraz częściej sprowadzali różne chemiczne produkty, a rozliczność ich smaków przekraczała znacznie to, czym u nas dysponowała natura. Nic dziwnego, że wytwarzane z tego lody, mimo braku treściwych składników, cieszyły się dużym powodzeniem, np. mnóstwo ludzi jeździło kilkanaście kilometrów na takie właśnie lody z Olsztyna do Barczewa.
OdpowiedzUsuńDziś ze zgrozą w Wikipedii czytam, że lody wytwarzane są głównie z wody, no, ewentualnie - z mleka. Woda jest zresztą głównym składnikiem mięsa i wielu wędlin i nic dziwnego - wszak człowiek składa się w 80 procentach z wody, nie opłaca się więc faszerować go czymś innym...
allensteiner
No tak, ja już dawno przewidywałam, że wkrótce wyrosną nam skrzela i płetwy...
UsuńW czasach PRL najbardziej egzotyczny smak lodów to były pistacje chyba bardziej ze względu na niespotykany zielonkawy kolor niż smak. Początkowo osiągalne tylko w Stolicy, potem jednak powszedniały, powszedniały i dziś są wypierane przez ananasy, banany i amaretta...
allensteiner przypomniał mi o ciekawym zjawisku w PRL. Otóż najlepsze lody (i takich nie było na całym świecie) można było ZAWSZE zjeść przed "niespodziewaną" kontrolą Sanepidu, albo PIH-u. To faktycznie były same jaja, śmietana, oryginalne dodatki, i zagęszczone mleko. Po kontroli wszystko wracało do "normy", czyli jaja i mleko w proszku, sztuczne zapachy, zagęszczacze, i tyle wody ile się da, a ile klient zje bez obrzydzenia.
UsuńNo nie wiem... skąd obywatel mógł wiedzieć o spodziewanej kontroli Sanepidu? Zresztą, kontrole wtedy były naprawdę niespodziewane. przynajmniej z moich doświadczeń to wynika - może lodziarze mieli swoje "wejścia" w Sanepid. Tego nie wiem.
UsuńZ tego co pamiętam to pierwszy skontrolowany obdzwaniał swoich znajomych. To zresztą odnosiło się chyba do wszystkich "spożywczaków", ale tam gdzie były wydawane koncesje, groźba kontroli miała wpływ na jakość produktu. A naszej władzuni warto przypomnieć, że w PRL łapano także kontrolujących i ... władzunię.
UsuńAnzai, i gdzie obecnie znajdziesz taką solidarność!!! Schamieli "byznesmeny".
UsuńBet i Anzai, właśnie wróciłem z W-wy. Byłem na dwóch partaitagach. Jeden to Kongres Unii Pracy (której szefowie bardzo pragną z powrotem się znaleźć w sejmie), drugi - Kongres Lewicy. Na który Leszek Miller, uczestnik Kongresu U.P. - zaprosił delegatów na Kongres Lewicy. Wydzielając 50 zaproszeń. Ja, z racji zaproszonego gościa U.P. - się załapałem.
Ponieważ nie widziałam żadnego magazynu informacyjnego w telewizorniach "niezależnych i obiektywnych" TVP, Polsat, Te-Wał-En24, nie znając reakcji, opinii, komentarzy - nie skażony więc- informuję Was, że było to spore osiągnięcie organizacyjne. Propagandowe też.
Sporo twarzy celebryckich ze świata polityki, kultury, biznesu i dziennikarzy łaknących sensacji wszelakich brylowało w "kuluarach" stadionu (nota bene widziałem go po raz pierwszy i nie zrobił na mnie wrażenia). Zabawne było, że niektórzy unikali "pokazania twarzy", gdy kamera najeżdżała. Olbrychski, z żoną, w strojach mało oficjalnych, nie unikali.
Reakcje publiki na wystąpienia głównej persony, Leszka Millera, były żywe i oklaskiwane także w salach z telebimami dla pospólstwa, gdzie siedziałem. Mimo bowiem zaproszenia, z rąk szefa SLD odebranego, do głównej załapali się tylko wybrani.
To - moim zdaniem - było spore niedociągnięcie organizatorów imprezy. Dlaczego nie wybrali z tradycjami Sali Kongresowej nie mam pojęcia. Może od ministry Muchy dostali dotację, albo profity jakieś znaczące?! Jak Madonna.
P.S. Lody, Bet, najlepsze na Węgrzech, albo w Austrii. Góralskim nie wierzę.
Anzai, kontrole Sanepidu były niczym w porównaniu z kontrolą Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej. Tu wiało grozą i niemal terrorem.
UsuńHoniewicz, dziekujemy za wiadomości prosto ze świata polityki nie skażone oficjalnymi mediami. Te, maja teraz inny gorący temat czyli wydatki PO na restauracje i cygara oraz garnitury... To ich bardziej podnieca.
UsuńWidzisz, polityka odbierana bezpośrednio ma całkiem inne oblicze. Ciekawa jest Twoja relacja.
A na lody do N.Targu zapraszam przy jakiejs okazji w myśl starego porzekadła : "nie wierz gębie - połóż na zębie". Przekonasz sie, że mam rację.
Bet, zamiast się dowiadywać o terminy kontroli - trzeba było chodzić na lody do Cracovii. Teraz już chyba za późno...
Usuńallensteiner
Do Cracovii należało iść na kremówki. Jeszcze na długo przed "papieskimi" - te ciastka były słynne własnie w tej cukierni. Zresztą wsztstkie ich wyroby były wspaniałe.
UsuńTak, teraz już za późno... Cracovia umarła choć budynek ocalono. Obecnie oczekuje na "drugie życie".
W kwestii formalnej, Bet. stolicą rzeczonego województwa, podczas "rozdrobnienia dzielnicowego" (model amerykański: 49 województw + CCCP)był Nowy Sącz. Pamiętam również smak lodów mego dzieciństwa: kręcone lody wg starej receptury z bitą śmietaną (tą prawdziwą, nie z proszku!). Jako bonus serwuję Ci śląski wic z lodami w tle:
OdpowiedzUsuńW niydziela, po Wielkim, Gryjtla z Geratem idóm sie na szpacyr. Gryjta sztucha chopeczka i pado:
- Richatku jest tak gorko, pódź kajsik na lody.
- Ty mosz richtich ała! Lody do piwa?!!!
Niezbędny słowniczek (w kolejności występowania silesianów):
- Wielkie: główna niedzielna msza sw. czyli suma
- Gryjtla z Geratym: śląskie wersje imion, Gosia z Gerardem
- sztuchać: trącać
- gorko: gorąco
- kajsik: gdziekolwiek
- mieć ała: byc niespełna rozumu
- richtich (richtig): tu - zupełnie
całuski
Chyba masz rację w tek kwestii formalnej... Tak mi się jakoś od dawna pamiętało, że było województwo nowotarskie... Na wszelki wypadek usunę ten fragment tekstu.
UsuńDzięki za upomnienie.
A w kolejnej kwestii formalnej tez masz rację. Lody do piwa nie pasują! Zdecydowanie nie.
UsuńGwara śląska - prześliczna.
Jak to nie pasują?! W Moskwie jadłem lody rybne i popijałem piwkiem ... super! Ale wolę orzechowo-kakaowe z likierem.
UsuńNo to gratuluję odwagi i samozaparcia:))) W Turcji podobno jedzą lody o smaku spalonego mleka - nie miałam okazji na takie trafić.
UsuńLody rybne są naprawdę pyszne, tylko zęby strasznie bolą na początku, bo te fragmenty rybek Przeważnie łosoś) trzeba pogryźć.
UsuńCo do przypalonego mleka to uwielbiałem takie (także grube kożuchy), szczególnie to co na dole garnka się wytwarzało - tylko musiało być przypalone, anie spalone. Lody z tym przysmakiem też jadłem, ale w Bułgarii, kto lubi palony karmel to doceni ten smak.
Aaaaaa.... to może są to po prostu lody karmelowe? Tylko Turcy, a raczej przewodnicy po Turcji, nie są smakoszami karmelu i tak nazwali ten smak? Bo opowieści o tych lodach własnie od pilota wycieczki usłyszałam.
UsuńPrzypalane mleko tylko na początku daje smak karmelu, potem się robi paskudne. I to ten przypalony cukier w mleku daje właśnie ten niepowtarzalny smak, zbliżony do karmelu, mleczno-orzechowego karmelu. Lody jadłem, ale o tym, że to Turcy wynaleźli dowiaduję się od Ciebie.
UsuńWeszłam i ślad zostawiam po wizycie przypadkowej, ale, nie wykluczam, że wrócę, bo ciekawie piszesz, pozdrawiam, JoAnna.
OdpowiedzUsuńJoAnno, uwielbiam przypadkowe wizyty! Zapraszam teraz już nie przypadkowo:))) Miło, że ślad zostawiłaś, dziękuję.
UsuńJa tam chodzę na lody do Żarneckich. To taka brama w której do niedawna za eksponat robił jakiś wypchany zwierzak i naręcza suszonych ziół.
OdpowiedzUsuńTaki sentyment i wierność tradycji
Pozdrawiam
Tak, Żarneccy nadal są wspaniali i ich lody równie cudowne. Tam też są najwieksze kolejki po lody, właśnie w tej bramie.
UsuńJa lody lubię o każdej porze roku. W zimie też. W okresie PRL-u istniała taka firma o nazwie "Hortex" . Była to firma nastawiona na handel zagraniczny (do krajów imperialistycznych i kapitalistycznych) produkcji ogrodniczej i warzywnej. Miedzy innymi produkowali fantastyczne lody w opakowaniach ćwierć i półkilowych. Kupowałem je,trzymałem w lodówce. Jadaliśmy je właśnie z bitą śmietaną. Rzeczywiście "Niebo w pysku">
OdpowiedzUsuńHoniewicz !
Gratuluje wyboru Partii do której należysz. Znałem się z Waszą Ikoną: Marszałkiem Małachowskim a przyjaźniłem się z Jarużanką.
Byli to wspaniali, mądrzy Ludzie.
Z ówczesnej wierchuszki Unii Pracy nie lubiłem (nawet nie tolerowałem) tylko dwóch "profesorów" jednego od "ekonomii" a drugiego od "historii", sprawiali na mnie wrażenie karierowiczóPozdrowienia dla Gospodyni tego Blogu i dla Jej Gości
mirgal, dziękuję za pozdrowienia i zapraszam do grona gości. bez wzgledu na przynależność partyjną :))))
UsuńWracam do tematu lodów: firmę Hortex pamiętam doskonale a jeszcze bardziej pierwszy jej salon lodowy w Warszawie. To był obowiązkowy punkt programu przy każdej wizycie w Stolicy. Och, jak nam /prowincjuszom/ ten salon imponował! Prawie tak samo jak Pałac Kultury.
Oczywiście, że z Tobą i z Wami zostanę, tak długo jak mi pozwoli mój wiek (80 lat) no i stan zdrowia, który jest systematycznie z każdym dniem gorszy.
OdpowiedzUsuńJak widać z mojego wieku jestem wychowankiem PRL. Urodziłem sie za sanacji, lata wczesne dziecięce przeżyłem w jednym z najbardziej restrykcyjnych Gau czyli Kraju Warty, a młodzieńcze i dorosłe w PRL a obecnie żyje w III RP.
Od "wyprowadzenia sztandaru nie należę do żadnej partii. Czuje się jednak "człowiekiem lewicy"
Kiedy zagladam na Twój blog to nuce sobie melodie mego dzieciństwa np "W starych nutaćh babun, walc odnalazł się ten> pomnę wieczorek u Niej, widze go jakby we śnie. Grajek przy fortepianie. Goście snują się w krąg . W w Białych szatach turniurach są Panie, w klapach Panów chryzam tkwi pąk...........
Pozdrawiam i do następnego razu !
mirgal, piękny kawał historii przeżyłeś, tyle zmian... Jest co wspominać. Trzymaj się dzielnie, lewica potrzebuje moralnego wsparcia.
UsuńPozdrawiam także!
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa miłośniczką lodów nie jestem, to siedzę cichutko i nic w lodowej kwestii nie mówię. Ale lodziarzy, lodowców i Nowy Targ pozdrawiam serdecznie.
No pewnie! Jak się cały lodowiec miało pod stopami ... :)
UsuńJak byłam mała i piękna, to lody podgrzewałam i piłam.
UsuńTeraz jesteś duża i piękna, to może od razu bez podgrzewania? ;) :)
UsuńBez podgrzewania Bet lody lonsumuje, ale coś tu nie przychodzi. Może już nie lubi lodów?
UsuńBlogspot nie puszcza moich komentarzy, a nic niecenzuralnego przecież nie piszę, buuuuuuuuuuuu...
OdpowiedzUsuńNie mam powiadomień i nie wiem, że tu się ślizgacie po lodzie.
UsuńA mnie ta smutno się zrobiło, że nie odpowiadałaś, bo pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po powrocie z lodowca, to zameldowałam się tutaj.
Usuń