Przyznaję,
noc Kupały przespałam znużona wyjątkowo mocnym tego dnia miejskim upałem. Nie
skakałam przez sobótkowy ogień, nie uwiłam wianka i nie buszowałam w lesie
wśród paproci. A jednak, mam! Znalazłam niezwykły okaz botaniczny na swoim balkonie.
To wprawdzie pelargonia miast paproci, ale jeden mały, całkiem biały liść może jest
moim kwiatem jednej nocy? Może ma podobną moc magiczną i spełni życzenia? Na
wszelki wypadek, w noc świętojańską odprawię tu jakieś zaklęcia… Może nie
wszystko jeszcze stracone, a nuż się uda?
foto Bet |
Słowiańskie,
piękne święto miłości, płodności, ognia, wody oraz życia choć porównywane z
anglosaskimi Walentynkami nie ma takiej siły przebicia. W skomercjalizowanym
świecie liczy się głównie to co przelane przez półki supermarketów. Dalejże
marketingowi spece! Nie widzicie tej kolejnej szansy na zbicie kasy? Nikt jeszcze nie wymyślił miłosnych karteczek
z wizerunkiem leśnych duszków, panien wodnych i ognistych płomyczków? Nie ma
poduszeczek w kształcie kwiatów, nie ma nawet paproci z zielonej /hi, hi, hi…
Czemu nie?/ czekolady… Dlaczego? Bo to nasze, polskie, nieimportowane?
Dla
podtrzymania nastroju, posłuchajmy sobie jak śpiewały śliczne, liryczne i
dziewczęce Alibabki.
A
ja, wymachując gałązką pachnącego jaśminu zaczaruję… Czary-mary, czary-mary, w
noc Kupały, niech się spełni… Coś!
foto Bet |
A widowisko Krakowskie Wianki odbywa się?
OdpowiedzUsuńOdbywa się.
UsuńBet, chyba wywołałaś wilka z lasu. Dzisiaj nawet pojawiła się jakaś partia, która preferuje czasy pogańskie. A więc kupałujmy, póki czas. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie słyszę w TV, że niezwykle modnie jest brać udział w pogańskich, prasłowiańskich obrzędach. Nie wiedziałam, że taka modnisia ze mnie :)))
UsuńSłyszę, że przesiliło Ci się dzisiaj w nocy i nie możesz komentować? Ja niedawno miałem podobny problem, wtedy zmieniłem adres pocztowy, a po kilku dniach powróciłem do starego - pomogło.
UsuńNa blogspocie też w nocy się coś przesiliło, bo mój licznik poszedł do tyłu. ;) ... pewno wszędzie mam przerąbane.
Oooooo.... przesiliło się, mówisz? Komentować mogę ale nie dostaję powiadomienia o komentarzach, na mój adres email. Właśnie próbowałam wpisać ponownie ten adres - jak nie pomoże to skorzystam z twojej recepty.
UsuńNo to próbuję, zmieniłam adres.
UsuńPrzeprowadziłam śledztwo:) To przez Kupidyna :)
UsuńMoje komentarze zepsute przez Kupidyna? A to łotrzyk z niego!
UsuńMamy swoja Noc Kupały + Noc Świętojańską. Po jaka cholerę nam te wszystkie importowane świeta.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze trochę a minie fascynacja, że co nie nasze to dobre i powrócimy do naszych tradycji i obyczajów.
Póki co - fajnie, że przypominasz.
Pozdrawiam
Piotrze propaguj, propaguj ze mną te słowiańskie tradycje. Ubierz wianek dziś wieczorem :)))
UsuńHi, hi... Wianki się puszcza na wodę, a nie ubiera.
UsuńNo, i Piotr musiałby być panną na wydaniu :)))
UsuńA skąd mogę wiedzieć czy Piotr ma tam blisko płynącą wodę? Głowę ma na pewno więc niech ubiera wianek.
UsuńTeż nie wiem, czy ma, ale wspomniał o propagowaniu tradycji i obyczajów, a nie nowych wymysłach ;)
UsuńAch, takie szczegóły, ważne aby choć trochę wczuć się w klimat.
Usuńoch Bet - jak nic to liść zaczarowany , mam nosa do czarów więc możesz hi, hi, polegać na moim nosie.
OdpowiedzUsuńJa tam w wyobrażni świętowałam noc Kupały ... cała w rumiankach wylazłam na mój romantyczny balkon a księżyc jak mnie zobaczył mało nie umarł ze śmiechu ;-)
Tez myślę, że coś z tych czarów wyniknie...
UsuńMoże księżyc też się mnie wystraszy:))) Ale w końcu, wiedźmy nigdy nie były młode i urodziwe więc niech nie wydziwia ten księżyc.
Nie poddawalam sie urokowi hmm tej jednej nocy. Nic mi nie zakwitlo i to jest smutne. Bo nic w tym roku nie zasadzila haha. Nawet na balkon nie wyszlam,bojac sie ,ze ksiezyc wystrasze. A poza tym u mnie padalo i bylo malo romantycznie
OdpowiedzUsuńNo cóż, Reno, ten księżyc faktycznie jakiś strachliwy jest. Wczoraj schował się za chmurę i tyle go widziałam.
UsuńCo Wy za księżyc macie Dziewuszki, ha? Moje księżyce wszystkie świecą romantycznie, o!
UsuńHmmmm.... widać każdy ma taki księżyc na jaki zasłużył....
UsuńEeeeeeeeeeeeee...tam zasłużył. Jaki sobie zamówił po prostu ;)
UsuńO! Wprowadziłaś cenzurę komentarzy czy coś się popsuło?
OdpowiedzUsuńWprowadziłam chwilowo cenzurę bo nadal nie dostaję powiadomień o komentarzach na pocztę email. grzebię w ustawieniach ale nic z tego nie wychodzi.
UsuńMoże zasubskrybuj sobie komentarze, zanim te powiadomienia się naprawią. Najwyżej podwójnie będziesz powiadamiana.
UsuńTeraz już wiem, dlaczego nie pojawiałaś się na lodach.
Tak zrobiłam właśnie. Ciekawe bo nawet po włączeniu moderacji nie dostawałam komentarzy do wglądu.
Usuńale ja jestem tumanek - nie wiedziałam , że na blogspocie są powiadomienia o komentarzach ... eeech ani księżyć, ani rumianki , ani nawet chałwa mi nie pomoże ;-(((
UsuńMalinko, powiadomienia o komentarzach pojawiały się automatycznie na adres podany przy zakładaniu konta Google. Dotychczas to działało bezbłędnie. U mnie cos się zacięło teraz i nawet subskrypcja komentarzy nie działa.
UsuńW czasach mojej młodości (przed trzydziestką), miałem super grono koleżanek i kolegów w firmie, w której razem pracowaliśmy.
OdpowiedzUsuńLato rozpoczynaliśmy 23 czerwca jeszcze w godzinach pracy (imieniny Wandy). Wpadaliśmy w zabawowy trans, który trwał do rana 2 lipca. Bo pierwszego lipca - Halinki.
"To były piękne dni"- co wyśpiewała Halina Kunicka.
Noc Świętojańską, jako szczególną (były dwie Janiny, atrakcyjne dziewczyny), kończyliśmy na tyle wcześnie, by zdążyć się doprowadzić do porządku, przed godziną rozpoczęcia pracy. I tak co dziennie.
Wianków nie puszczaliśmy z prostego powodu: by się nie potopić.
Podzielam, Bet, pogląd, że nie powinno się "importować" różnych jankesowskich świąt. Mamy swoje piękne tradycje.
P.S. To jaśmin już jest?
Jaśmin już się kończy! Sypie płatkami jak szalony...
UsuńGratuluję kondycji zabawowej. Cóż, młodość ma swoje prawa, prawda?
Nasuwa mi się dalekie skojarzenie z "tymi pięknymi dniami Honiewicza".
UsuńW "środkowym" PRL bardzo modne było w restauracjach granie do kotleta. Muzycy skupiali się przy stoliku najbardziej rozbawionego gościa, i grali mu "do kotleta", a czasami do tańca. Gdy jednak gość, prawdopodobnie "kresowiak" zażyczył sobie "tanga taboły" zapadła cisza. "Tango taboły" nikomu nic nie mówiło, poproszono więc o zanucenie fragmentu, i wtedy popłynęły słowa: "Ta-boły pikne dni ..."
Tak, to były pikne dni.
Regiony, Anzai, pomyliłeś? Na kresach "toboły" nie są znane. To raczej slang... jakiś warszawsko-łódzki chyba?
Usuń"Granie do kotleta" jest do dziś na kresach. Nie polega jednak na podchodzeniu grajków do stolika rozbawionego "dansiora". Tak nazywa się imprezy z zastawionymi stołami, na które zaprasza się muzyków. Grają w tle.
Oj "ta boły pikne dni".... bez względu na regiony i slangi :)))))
UsuńRwałem kilka razy jaśmin o 3:00 nad ranem przy Komitecie Miejskim Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Czy mogę być uznanym za kombatanta walczącego z komuną?
Usuńallensteiner
@alElla
UsuńMoże to byli "Zabużanie", albo Ufoludki, którym podobała się piosenka Kunickiej ... to chyba nie ma większego znaczenia w tym dowcipie???
Już tylko dodam, że chodzi raczej o sentyment do piosenki, nawet jeżeli ktoś myli znaczenie leksykalne. Może jednak ja też się mylę, i tu nie ma z czego się śmiać? Może tylko płakać trzeba ...
allensteiner, w żadnym wypadku nie zaliczam tego do kombatanctwa! Nie zauważyłeś pewnie tabliczki z napisem "szanuj zieleń"?
UsuńPamiętasz, na każdym trawniku były takie zielone tabliczki.
Bet, ja bym jednak zaliczył allensteiner`owi kombatanctwo za "rwanie" jaśminu. Co prawda nie podał powodu, celu rwania, ale odwagą się wykazał. Narażał się bowiem na interwencję organów. Tylko co ochrona komitetu robiła?
UsuńNo nie, te jaśminy rosły za płotem z ocynkowanej siatki wysokości co najmniej półtora metra. I na pewno nie było żadnych tego rodzaju tabliczek.
Usuńallensteiner
Panowie, jeśli do tego rwania dorobicie ideologię to przyznam Wam rację:)))) Rwanie dla samego rwania?????
UsuńA zresztą, niech będzie, że to jednak akt odwagi był a nie zamiłowanie do zapachu jaśminu.
No tak, tabliczki były na trawnikach i skwerkach "dla ludu", poza płotem.
I ja wianki przespałem. Co jakby mniej ciekawy jestem świata. Poza tym jak to mówią moja chata z kraja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja słyszę wianki krakowskie. Kanonada fajerwerków była jak na wojnie. Nie widzę światła ale słyszę wybuchy bardzo dokładnie.
UsuńWianki i wianki.....
OdpowiedzUsuńJeśli Krakowianka nie chce ci dać wianka, powodem nie trema, lecz to, że go nie ma (zdaje się, Sztaudynger?)
allensteiner
"Jestem sobie krakowianka, mam fartuszek nie mam wianka":))))))
UsuńTaka wdzięczna piosenka była chętnie śpiewana w naszym regionie.
Ech, znów zapomniałam o wiankach, chyba dlatego, że nie znam żadnego Janka (ani Janki).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tradycja puszczania wianków nie zaginie, to bardzo sympatyczny zwyczaj.
Pozdrawiam:)
Tak, to uroczy obyczaj. Niestety, chyba w zaniku. Utrzymuje się jeszcze dzięki wielkim imprezom plenerowym. A dlaczego nie można by robić tego w zaciszu i kameralnym towarzystwie nastoletnich panien?
UsuńPodobnie umiera zwyczaj topienia Marzanny. jeszcze niedawno widywałam grupki dzieciaków z kukłami nad małymi rzeczkami. Od kilku lat już tego nie ma.