niedziela, 12 stycznia 2014

Placek ziemniaczany wiecznie żywy!



To zaszczytne hasło należy się tej zacnej potrawie, która towarzyszy nam pomimo zmiany epok i żywieniowych obyczajów. Placek ziemniaczany trwa i cieszy podniebienia choć nie jest już tak częstym elementem jadłospisu jak niegdyś. 

Czas świetności placków przypadł na okres gdy kraj nasz słynął jako ziemniaczano-buraczane imperium, a ziemniak pełnił doniosłą rolę polityczną. Ogromne, pegeerowskie pola, na których nieustannie zwiększano wydajność z hektara, co szczegółowo wyliczał I Sekretarz KC PZPR w swoich doniosłych  przemówieniach, dostarczały żywności dla ludu pracującego. Jesienny czas zbiorów angażował całe społeczeństwo w czynach społecznych zwanych „wykopkami” umacniając sojusz robotniczo-chłopski. Ziemniaki były jednym z podstawowych produktów żywnościowych, tanim i dostępnym zawsze bez żadnej reglamentacji. 

Gromadziliśmy te ziemniaki w piwnicach „na zimę” i zjadaliśmy jako obowiązkowy składnik codziennego obiadu. Warto przypomnieć,  że wtedy jadaliśmy codziennie gotowane /w domach lub stołówkach/ obiady. Samodzielne, ziemniaczane dania były niezbędne w dniach bezmięsnych, których mieliśmy co najmniej dwa w tygodniu. Piątek – z powodów religijnych oraz poniedziałek - z powodów znanych tylko władzy odpowiedzialnej za dystrybucję i reglamentację mięsa. W tych dniach często smażono placki ziemniaczane! Na smalcu, bo oleje jeszcze nie były modne i nikt nie wiedział, że są zdrowe, hi, hi, hi… Placki ziemniaczane zjadane były na kilka sposobów: z cukrem, z kwaśną śmietaną lub solo. Najlepsze prosto z patelni, gorące i chrupiące! Mmniaammm… Nie, nie było to danie łatwe i przyjemne w wykonaniu. Wymagało czasu i cierpliwości. Tarła ostre, a ziemniaki twarde i wymykające się z palców. Chwila nieuwagi i… Ojśśś, palec obdarty! Tłuszcz wrzący, pryska i skwierczy, swąd wypełnia całe mieszkanie, a sąsiedzi wiedzą dokładnie co mamy na talerzu. 

Placki ziemniaczane były powszechnie lubiane, a nawet pożądane i wręcz wymarzane przez wygłodniałą brać studencką z pokolenia „okularników”. Cóż, oni mieli tylko swoje akademikowe czajniki, a najbardziej popularną, studencką przekąską były serki topione zwane niekiedy „mordolepkami”. Nieraz przeżywałam niespodziewane wizyty moich koleżanek, „okularnic” z akademika, które zjawiały się z siatką ziemniaków i żądaniem: masz kuchnię i patelnię to smażymy u ciebie placki! W chwilach kulinarnej tęsknoty i fantazji nawet podróż na drugi koniec miasta nie była im straszna.

Banalne placki ziemniaczane, z czasem przekształciły się w bardziej wyszukane dania. Handlowo-wakacyjne podróże oraz rozwój przyjaźni polsko-węgierskiej spopularyzowały „placki po węgiersku” czyli z dodatkiem mięsnego gulaszu. Sztandarowe danie restauracji Balaton – jednej z pierwszych międzynarodowych kuchni w mieście, w czasie PRL najbardziej ekskluzywnego lokalu. Dalszy rozwój cywilizacji oraz rozkwit prywatnej inicjatywy badylarzy, pieczarkarzy i drobiarzy ubierał nasze placki, smażone już na zdrowotnie selekcjonowanych olejach, w nowe dodatki: sosy grzybowe, pieczarki i papryki duszone, grillowane części drobiu, a nawet ananasy z puszki! Tak się nam odmieniło!

Może więc, zanim zamówimy pizzę z dostawą do domu warto przypomnieć sobie poczciwego placka z ziemniaków, które prawie zawsze mamy w domu? Tak dla sentymentu i w ramach wspierania rodzimej produkcji? 


Na "deser" polecam notkę alElli w sprawie peerelowskich ziemniaków. Hi,hi,hi... Kliknij, bo warto!



53 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    Placki zawsze mniammmmmm. Szkoda tylko, że te ziemniaki trzeba zetrzeć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tarcie ziemniaków to straszna męka. Właśnie mam paluchy obtarte.

      Usuń
    2. Oj tam,oj tam..Ja mam takie ziemniaczki,które same się ścierają i tylko przychodzą pytać,czy patelnia już rogrzana..

      Usuń
    3. Fajne takie ziemniaczki:))))

      Usuń
  2. ALe sa juz roboty .Ja sie tu nauczylam trzec na grubej tarce - taak i mi lepeiej smakuja.Polane musem jablkowym ..pychotka. A tak na marginesie bardzo mi smakuje wlasnie mus jablkowy do kartofelkow. Tak,ze ten ananas wcale mnie nie dziwi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renatko, w pierwszej części wspominam peerelowskie placki - bez dodatków.
      Ananasy to juz nowoczesna fanaberia oraz znak jak sie nam jednak polepszyło:)))
      Z jabłkami nie próbowałam. Słodki ten mus?

      Usuń
    2. No tak, robota trzeba mieć aby w nim placki trzeć:))) Zresztą, dla kilku ziemniaków uruchamiać maszynę opłaci się?

      Usuń
    3. O,o! Mus jabłkowy? Będę to musiał wypróbować..

      Usuń
  3. Oj, przypomniałaś Bet poczciwego placka ziemniaczanego. Jakoś teraz rzadziej smażę, ale bardzo lubię, szczególnie z młodych ziemniaków. Ja doprawiam majerankiem i pieprzem ziołowym. Bardzo lubię ten smak. A u mojej mamy takie jakie piszesz, czyli starty ziemniak zawsze na drobnej tarce plus cebula, wymieszane z mąką pszenną i trochę ziemniaczaną, z jajkiem lub dwoma, w zależności od ilości, sól. I najlepsze prosto z patelni.
    Pozdrawiam smakoszów placków ziemniaczanych z dodatkami i bez i oczywiście pozostałych bywalców peerelowskich pogadanek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że poczciwy ten placek? Ja lubię ziemniaki tarte na ziemniaczanych oczkach lub tych grubych. Można dodać do ziemniaczanej paćki płatki owsiane - wtedy jest bardziej "ekologicznie" i sumienie czyściejsze. To cóż, że tłuste to danie skoro na "zdrowotnym" oleju smażone? Phiii....

      Usuń
    2. Czasami mam taką ochotę na plackowe szaleństwo, że nie zważam na tłuszcz i smażenie:)). Kiedyś, w katalogu firmy wysyłkowej widziałam stojak do odsączania placków z tłuszczu. Mniej więcej wyglądało to tak, jak stawia się na suszarce talerze, czyli pionowo...

      Usuń
    3. Bardzo słusznie postępujesz. Co warte placki "odsączone"? Placek musi być tłusty aby smakował. Od czasu do czasu trochę oleju w placku nie zaszkodzi.
      Pionowe placki...phiiii:)))))))))))))))

      Usuń
    4. Niech żyją smakosze placuszków! Niech żyją! Jedna rodzina.

      Usuń
    5. A będziesz ziemniaki ucierał, smakoszu rodzinny?

      Usuń
  4. Niektóre placki najlepiej smakują dopiero następnego dnia po podsmażeniu. To te, które się robi z dodatkiem suszonych owoców, i bakalii (wystarczają też rodzynki, i starta skórka cytrusów).
    Można też posypać zmiażdżonym czosnkiem i pokropić zdrowo maggi.
    Też przecieram jak Renatka w robocie, ale i tak pozostaje to smażenie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, proszę, następne fanaberie...Bakalie, cytrusy:))) Nie, odsmażane placki mi nie smakują, przecież twardnieją od czekania na konsumpcję. To już wolę zjeść na zimno, czasem posmarowane ketchupem.
      Nie mam robota... buuuuu.....

      Usuń
    2. Bet - mus jablkowy to mus slodko winny. Wlasciwie nauczylam sie u Niemcow tego przysmaku. Robi sie jeden placek na cala patelnie ,smaruje tym musem i je. Caly placek tak samo jak te nasze - cebulka,jajko i troche maki.Sztuka jest taki duzy placek przewrocic na druga strone no ale jak sie wprawi to sie da...Oczywiscie lepeiej zeby patelnia nie byla za duza:))

      Usuń
    3. W ogóle się nie znacie, jakie placki są najlepsze. Otóż te, które ktoś usmaży i poda, o! :)

      Usuń
    4. Leniucha,o!

      Usuń
    5. A po co mam się przepracowywać, jak Ty - m_16, masz ziemniaki samościerające :)))
      Usmażysz i poczęstujesz, o!

      Usuń
  5. alElla wyznaje słuszne zasady. Też popieram placki, a nie popieram tarcia ziemniaków. Podobnie z każdą pracą - najlepsza ta, którą musi robić kto inny.

    Ale wspominam PRL obierając dziś polskie ziemniaki - wszak w PRL nie było egipskich, włoskich czy marokańskich. Bo te polskie są dziś często nadziewane czymś, czego nie wypada nazwać w tym sympatycznym towarzystwie. Jak to robiono w PRL, że tego nie było? A może zbyt rzadko obierałem ziemniaki albo pamięć mi nie służy?

    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie poproszę o zaświadczenie od Kogoś Ważnego w sprawie częstotliwości obierania ziemniaków w przeszłości i teraz!
      Wtedy rozstrzygniemy kwestię nadziewki w ziemniakach:)))

      Usuń
    2. Może ja nie mam szczęścia do dobrych ziemniaków teraz, a w PRL miałam szczęście. Wtedy kupowałam 2 worki na zimę i ziemniaki przechowywały się aż do pojawienia się młodych. Dzisiaj kupuję na sztuki - ostatnio 4 szt. Jednego kartofelka zużyłam do sałatki, a 3 - po kilku dniach wyrzucić musiałam. Gdy kupię więcej, to z ziemniaków mam tylko dźwiganie na śmietnik.

      Usuń
    3. Ja też mam kłopoty z dobrymi ziemniakami teraz. Rzadko trafiam na "jadalne" a o przechowywaniu to już dawno zapomniałam. Kupuję po kilogramie, najwyżej 2 kg w zależności od ilości konsumentów.
      Ziemniaki peerelowskie wspominam też niechętnie bo po ugotowaniu często robiły się czarne... "Wszyćko bez te nawozy śtucne" jak wtedy śpiewano. Zjadłam chyba tonę nawozów w młodości i jakoś żyję w niezłym nawet zdrowiu. Może te nawozy nie takie złe były?


      Usuń
    4. To azotoks nas tak zakonserwował :)
      Pamiętasz moją notkę o azotoksie?

      Usuń
    5. Ja pamiętam ale i tak warto chyba ja przypomnieć dla reszty obecnego Komentatorium.

      Usuń
    6. Z przyjemnością podaję linka: http://alella.blog.onet.pl/archives/61

      Usuń
    7. Link to za mało. nalegam na wyjęcie tej notki z archiwum i opublikowanie na nowo bo zabawna i prawdziwa jest.

      Usuń
    8. O! Zalinkowałaś w notce. Dziękuję pięknie, dyg,dyg...

      Usuń
  6. Dla mnie to prawdziwa przyjemność, a nawet zaszczyt!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam, Bet, nadzieję, że to "ziemniaczano-buraczano imperium" odnosi się wyłącznie do uprawy tych owoców ziemi. Bez podtekstów.

    Wprawdzie za kluchami wszelkimi jestem, ale kartofle czasem też zjadam. Choć ich jakość jest coraz gorsza. A placki z ziemniaków, w szczególności, ze śmietaną i cukrem bardzo mi smakują. Dodaję czosnek. Pyyyyyycha! A zapach?




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Honiewicz, podtekst malutki jest bo PRL było państwem rolniczo-przemysłowym. Rolnictwo kwitło a sprawy ziemniaka i kampanie buraczane absorbowały całe społeczeństwo za sprawą przemówień Przywódców Państwa. Czyż nie?
      Placki są i były zawsze przysmakiem. Przedstawiłam je jako kontrast do dzisiejszych przysmaków czyli batoników, pizz, hot-dogów i chińszczyzny. Dzisiejsi studenci nie zawracają sobie głowy smażeniem placków tylko zamawiają pizzę. To jest znak zmiany obyczajów i mód jedzeniowych.

      Usuń
    2. Niektórzy ponoć nawet już się modlą "Czipsów naszych powszednich oraz coca-coli daj nam dzisiaj..."

      allensteiner

      Usuń
    3. Hi,hi,hi.... Całkiem to możliwe. Niedługo napiszę notkę o chlebie aby nie zapomnieć co to jest:))))

      Usuń
    4. Bet,o chlebie? Będzie jak w niebie."Chleba naszego,powszedniego..".

      Usuń
    5. Szesnasty, nie łudź się, to nie będzie chleb "w płynie":))))

      Usuń
  8. Lubię, ale już nie biję rekordów w jedzeniu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoni, czas naszych rekordów minął:))))

      Usuń
  9. Placki u mnie goszczą ,wszyscy je lubimy -duzo czosnku ,majeranku i pieprzu pychotka pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przystanio, pychotka, ale mam wrażenie, że trochę zapomniana. To potrawa wymaga czasu - nie jest to danie szybciutkie, nie można tego przygotować poprzedniego dnia wieczorem no i nie mogą czekać na konsumentów. Rzadko teraz, przy obecnym tempie życia udaje się spełniać te warunki, prawda? Z tego powodu, placki ziemniaczane uważam za danie luksusowe choć tanie.

      Usuń
    2. Tak, to danie zdecydowanie dla emerytów lub w niedzielę, jeśli jest wolna od pracy.

      Usuń
    3. Te na zdjęciu są właśnie niedzielne i w wykonaniu emerytki:))))
      Mam rację, że to luksus? Dostępny dla wszystkich!

      Usuń
    4. Placuszki to może nie tak danie luksusowe,ale kultowe! Yes,yes,yes!!!

      Usuń
  10. Właściciel hotelu 5 gwiazdkowego w Hiszpanii jadł placki u mojej koleżanki z Pamplony. Wymógł na niej przepis i teraz podaje placki, jako najbardziej luksusowe danie na zamówienie w restauracji hotelowej. Jeden malutki placek z dodatkiem bitej śmietany ozdobionej czymś tam, kosztuje 5 euro. Tak więc nie dla biedaków i nie dla wszystkich placki dostępne, hi, hi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarabia na tym, kapitalista-wyzyskiwacz jeden! My, podarujmy sobie odrobinę luksusu w domowym zaciszu. Ach... jakie piękne hasełko mi wyszło!

      Usuń
    2. Biznes niesamowity!-:)))

      Usuń
  11. W pięciogwiazdkowym hotelu nie płacisz za placki, tylko za marmury, kryształy, dywany, klimatyzację, porcelanę, smokingi kelnerów itp, itd., a klientów cena nie interesuje, więc też ich nie podnieca. U koleżanki wypada taniej, bo smaży sama i podaje na arcoroku.

    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiej się z mojego arcoroku:))) Jest boski!

      Usuń
  12. Oj,oj,Bet! Placuszki ziemniaczane! Mniam,mniam,mniam! Dawnych wspomnień czar..A obecnie też się zażeram,a co???

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem czemu przegapiłam tak smaczną notkę :))) ale mam nadzieję, że jeszcze przeczytasz mój komentarz..
    Otóż placki to była moja pierwsza potrawa, którą umiałam zrobić mając zaledwie 10 lat (moi rodzice mogą potwierdzić). Za którymś razem pomyślałam, że zamiast obdzierać paluchy na tarce spróbuję zemleć ziemniaki wraz z cebulą w maszynce do mięsa. Nie uwierzysz, ale rodzice nie poczuli żadnej różnicy. Mój "wynalazek" świetnie służy do dnia dzisiejszego. A placki robię dość często, nie zajmuje mi to tak dużo czasu, może dlatego że jesteśmy we dwójkę z mężem i tym samym nie robię ich dużo. Jadamy różnie - raz na słodko raz na słono, a jeszcze do tego ze swojską maślanką - palce lizać!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że przeczytałam komentarzy i dziękuję za głos w sprawie placków. Mielenie ziemniaków w maszynce do mięsa stosowały panie kucharki w szkolnej stołówce - z powodzeniem. Jest to ułatwienie.
      Smacznego życzę!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.