niedziela, 22 lutego 2015

Pierwsze dni wolności. Gawęda druga


        Od 20 stycznia mieszkańcy Miasta żyli w euforii. W ciągu trzech lub czterech dni ujawnił się V-ce Prezydent Miasta, zebrał  pozostałych przy życiu urzędników i Zarząd Miasta rozpoczął pracę.

      Również w tym samym czasie reaktywowały się i powołały swe władze organizacje społeczne, związki zawodowe i partie polityczne. V-ce Prezydent zaprosił do siebie szefów tych organizacji i zaproponował  by do czasu unormowania się sytuacji militarnej i społeczno – politycznej wszyscy utworzyli Tymczasową Radę Miasta.

Wciąż jeszcze był to okres wojny i w Mieście funkcjonowały dwie Komendy: Polska i Radziecka. Mój ojciec, oficer w stopniu majora, dostał propozycję objęcia funkcji doradcy Prezydenta i Tymczasowej Rady Miejskiej oraz pośredniczenia między nimi i Komendantami garnizonów. Komendanci wojskowych garnizonów poprosili Ojca aby dla podkreślenia rangi ubierał się w mundur. Wszyscy żołnierze: zarówno polscy jak i radzieccy oddawali należne oficerowi honory. Dla nas, dzieciaków było to bardzo śmieszne. Szczególnie bawiło nas gdy zwracano się do niego: Towarzyszu Majorze! Byliśmy rozbawieni, ale bardzo, bardzo dumni. 

Byliśmy jednak dziećmi, którym skradziono dzieciństwo. Czas wojny przyspieszył nasze dorastanie, czasem czuliśmy się jak „dzieci-starcy” doświadczeni bólem gdy dorośli udawali przed nami, że nic się nie dzieje, że wszystko w porządku, a my, dzieci, udawaliśmy, że w to wierzymy śledząc wystraszonym wzrokiem obraz za oknem i wyczekując szczęśliwego powrotu rodziców do domu po dniu pracy. Może przy kopaniu okopów lub przy pogrzebach wojennych trupów?

 Wojna odebrała nam możliwość przeżywania chwili rozpoczęcia edukacji w wieku normalnym, czyli  siedmiu lat. Nie mieliśmy przeżyć  takich jak w tym zapamiętanym z dzieciństwa, wierszyku:

Rączka mała w dużej ręce się schowała.
Lecz ta duża też się bała, wyraz oczu dziwny miała.
Może jej też się pociły? Takie niespokojne były.
Mój kolego drogi miły

Znów matka na straży stoi
choć szczęśliwa wciąż się boi,
o twą przyszłość wciąż się lęka
choć nie rączka już - lecz ręka…

Miasto było już wolne od wojennego koszmaru i czas pomyśleć o naszej edukacji. 

Prezydent i Tymczasowa Rada Miejska szybko ustalili, że rok szkolny rozpocznie się dopiero lub już 1 września, a szkoły będą uruchamiane kolejno w miarę  od dawania  budynków  szkolnych, oraz skompletowaniu kadry nauczycielskiej. Nie było to łatwe zadanie bowiem wszystkie obiekty szkolne były przerobione na szpitale  lub na koszary etapowe dla przemieszczających się jednostek niemieckich. Organizując jakoś funkcjonowanie szkół okazało się, że się jak dużo sztandarów szkolnych, sztandarów harcerskich, wyposażenia gabinetów chemicznych, historycznych, warsztatów zajęć praktycznych uratowali zwykli prości ludzie  by po zakończeniu wojny oddać wyposażenie szkołom.

To niezwykłe, że organizatorami akcji ratowanie szkolnego dobytku byli skromni pracownicy szkół: woźni i sprzątaczki. Ukrywali szkolne skarby w swych domach lub u znajomych do których mieli zaufanie. Wiedzieli, że edukacja młodzieży odrodzi się po wyzwoleniu, przeczuwali, że wszystko wtedy będzie potrzebne i wszystko będzie przypominać Polskę, dodawać sił do tworzenia Nowego Życia. CHWAŁA IM ZA TO !

Ja, swoją edukację rozpocząłem w czasie okupacji. Byłem za mały aby uczestniczyć w tajnych kompletach ale miałem aż ośmioro wspaniałych nauczycieli: Dziadka, Rodziców no i oczywiście Rodzeństwo.

Jak się już zorientowaliście  w dniu wyzwolenia  czyli 20 stycznia 1945 roku miałem już 12 lat i nie zaznałem ani jednego dnia w prawdziwej szkole. Nie mogłem się doczekać dnia pierwszego września, który miał być moim pierwszym Rokiem Szkolnym.

Aby podjąć naukę w prawdziwej  polskiej szkole musiałem czekać jeszcze, aż siedem miesięcy. Już w lutym zostałem zapisany do szkoły, z wykutym nad głównym wejściem hasłem: „VITA SINE LITTERIS MORS EST” -  „Życie bez nauki to śmierć” .

     Była to szkoła prywatna: sześcioklasowa szkoła podstawowa, czteroklasowe gimnazjum, oraz dwuklasowe liceum. Budynek szkoły był wybudowany częściowo przez kościół, a częściowo ze środków pochodzących ze zbiórek publicznych. To była szkoła wyłącznie męska. Pomimo, że sfinansowana w znacznej części przez kościół pracowało w niej tylko dwóch księży: Dyrektor – ksiądz doktór prałat  no i prefekt .

     Jak się z pewnością domyślacie my, przyszli uczniowie,  usiłowaliśmy brać czynny udział w przygotowaniu budynku do Jego funkcji oświatowej. Myślę, że raczej więcej przeszkadzaliśmy jak pomagaliśmy.

       W przygotowaniu – remoncie szkół  największą rolę pełnili żołnierze polscy jak również nasi „okupanci” czyli żołnierze radzieccy. Z polecenia Komendanta Miasta za remont i przygotowanie naszej szkoły odpowiadał mój imiennik, porucznik, który przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina. Był to harcerz w stopniu podharcmistrza. To on zorganizował z nas drużynę harcerską i przez trzy lata był naszym Drużynowym.  


     11 listopada 1945 roku wieczorem na szkolnym boisku zapłonęło ognisko. Przy udziale Rodziców, Nauczycieli, Pracowników naszej Szkoły oraz Władz Miasta jako pierwsi w wolnej Polsce harcerze złożyliśmy uroczyste Przyrzeczenie Harcerskie tej treści:

Przyrzekam uroczyście całym swym życiem dążyć do odbudowy Niepodległej, Demokratycznej i Sprawiedliwej Polski, pracować dla dobra powszechnego, postępować zawsze szlachetnie i być posłusznym prawu harcerskiemu. Tak mi dopomóż Bóg.

Prawo Harcerskie, które przyjęliśmy do stosowania zawierało dziesięć ważnych punktów: 

1.
Harcerz służy Polsce Demokratycznej i spełnia dla niej sumiennie swoje obowiązki.
2.
Harcerz miłuje wolność i sprawiedliwość i broni prawa do nich każdego człowieka.
3.
Harcerz czci pracę, szanuje ludzi pracy i uczy się od nich.
4.
Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać.
5.
Harcerz mówi prawdę i dotrzymuje słowa.
6.
Harcerz jest karny, opanowany i pogodny.
7.
Harcerz jest odważny.
8.
Harcerz jest uczynny i ofiarny.
9.
Harcerz jest oszczędny i gospodarny.
10.
Harcerz jest szlachetny w myśli, w mowie i uczynkach; nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych.


28 komentarzy:

  1. Mam kolegów i znajomych z rocznika 1930 - 35, a więc już pamiętających pierwsze dni wolności (dla niektórych obecnie kolejnej okupacji przez sowietów).

    W swoich wspomnieniach podobnie jak wyżej opisują organizację życia Polaków po okrutnej wojnie. Pasję i zaangażowanie wielu ludzi (dziś bezimiennych najczęściej), by przywrócić jak najszybciej przyczółki normalności.

    Znam wspomnienia, relacje tych, którzy organizowali życie na nowych terenach Polski, w nowych zachodnich granicach. W miastach i miasteczkach, wsiach. Byli to często ludzie (z różnych stron Polski), których wojenne losy rzuciły na tereny Niemiec.
    Na wezwanie pełnomocników rządu wielu pozostało i podjęli się trudu budowania Polski, jaką kto zapamiętał sprzed wojny.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opowieściach dotyczących czasu wyzwolenia i odbudowy niezwykle fascynuje mnie właśnie ta pasja i zaangażowanie ludzi. Entuzjazm tamtych dni jest nie do powtórzenia. Jest też chyba naturalną reakcją ludzi na zmianę rzeczywistości z wojennej na pokojową, normalną.
      Znamienne, że na fali tego entuzjazmu zajmowano się ratowaniem i odbudową nie tylko osobistego życia i majątku ale także właśnie dobytku wspólnego: szkół, urzędów, szpitali itp

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Tych 10 przykazań harcerskich trzeba dać do wiadomości i stosowania dzisiaj. Szczegónie wszelkiej maści politykom.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te 10 przykazań to rodzaj świeckiego dekalogu, który powinien obowiązywać wszystkich bez wyjątku ludzi.
      Mirgal przytacza tu tekst pierwszego powojennego Prawa Harcerskiego. Treść przykazań została z czasem zmodyfikowana i dostosowana do ukształtowanej już sytuacji politycznej PRL. Jednak zasadnicze przesłania pozostały bez zmian. Ubrano je tylko w inne słowa.

      Usuń
    2. Ale... jakieś ulgi do 10 przykazania to mogłyby być.:)))

      Usuń
    3. Nie mogłyby. Jak kryształ to kryształ:))
      Faktem jest, że z tym dziesiątym przykazaniem były zawsze największe problemy zwłaszcza u harcerzy starszych i instruktorów.

      Usuń
  3. 9 maja 1945 roku z okazji zakończenie wojny w kościelne dzwony dzwonił sekretarz komitetu gminnego PPR. Jak się sekretarz PPR dostał do kościoła? Po prostu pełnił równocześnie obowiązki kościelnego.
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe ze strony sekretarza. To było urocze i nikomu chyba nie przeszkadzało? Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek:)))

      Usuń
    2. A nie sądzisz, że to - wręcz przeciwnie - kościelny został sekretarzem? Jesteś pewna, że wszystkim PPR kojarzyło się w 1945 roku a nawet później z diabłem?

      Usuń
    3. Nie wiem kto kim został, to Twoja przypowiastka. Przysłowie o świeczce można różnie stosować i dopatrywać się w nim różnych zastosowań.

      Usuń
    4. Wielu ludzi chciało jakoś urządzić się w nowej sytuacji politycznej. Również znani artyści, pisarze, poeci... Przychodzi więc mimowolnie na myśl przysłowie „Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek”.

      Usuń
    5. Oto skutki uprawianej przez ćwierć wieku propagandy. Popatrzcie, młode damy, jak wyglądał 1945 rok w przykładowym Poznaniu. Wszyscy się martwią, że przez czterdzieści z hakiem lat będzie ich gnębić komuna, gorsza od Niemców? Wszyscy szukają zapałek, by i Panu Bogu i diabłu coś zaświecić?
      http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/4464
      allensteiner

      Usuń
    6. Nie, nie widać aby ktoś tam szukał zapałek. Widać radość w oczach dzieci i entuzjazm wolności wśród wiecujących dorosłych. Ale kto wie co tam kiełkuje w niektórych głowach?

      Usuń
  4. To Druhno Bety, to zaangażowania w budowie czegoś nowego a odbudowie tego co uległo zniszczeniu trwało jeszcze w latach w latach 1966 - 1973.
    Brałas w tym udział . Była to harcerska akcja OPERACJA FROMBORK.
    w akcji tej brało udział około 30.000 tysięcy harcerzy i ponad 2.000 instruktorów szkół zawodowych jak np. budowlanych, gastronomicznych.................itd itp
    Oczywiście nie licząc młodzieży harcerskiej przyjeżdżającej na obozy letnie
    Teraz juz możesz ocenić, że te oboy (w których i Ty Brałaś udział) były elementem wychowania patriotycznego.
    Pozdrawiam Was po harcersku CZUWAJ !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirgal, niestety nie budowałam Fromborka... Do tej akcji zapraszano głównie harcerzy szkół zawodowych /techników i szkół zasadniczych/ ze względu na ich umiejętności techniczne. Ta akcja nie była propagowana w drużynach skupionych w Liceach Ogólnokształcących - dlatego nie kierowano nas tam. Żałuję do dziś.
      Krzyż harcerski na zdjęciu jest za to mój! Autentyczny.

      Usuń
  5. Bet,chyba nie ma u nas takiej rodziny,na której nie odcisnęło by się piętno wojny..NIECH JĄ SZLAG TRAFI!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlag ma trafić wojnę, nie rodzinę, prawda? Waszku, wybacz ten żart:)))
      Popieram propozycję: niech każdą wojnę szlag trafia. Bez pudła.

      Usuń
  6. i". Ta akcja nie była propagowana w drużynach skupionych w Liceach Ogólnokształcących - dlatego nie kierowano nas tam. Żałuję do dziś."".
    ==========================================================================

    Właśnie o to chodziło moja Druhno !
    Każda planowana harcerska akcja musiała spełniać warunki wychowawcze i patriotyczne. W ttym czasie nie było nie było dzisiejszych środków masowego przekazywanie informacji jak np. internet lub telefony komórkowe. Nie istniały możliwości techniczne ogłupiające i manipulacji masowe społeczeństwem..
    Druhno ! Jesteś typowym przykładem pozytywnego oddziaływania pozytywnego ZHP - u.
    Potwierdzasz to stwierdzeniem: "ŻAŁUJE DO DZIŚ"

    Pozwólcie, że zacytuje Wam Monteskiusza:
    "NAJWIĘKSZYM ZŁEM NA KTÓRE CIERP ŚWIAT, JEST NIE SIŁA ZŁYCH, LECZ SŁABOŚĆ DOBRYCH".
    Wydaje mi się,, że bardzo trafne jest stwierdzenie św. Augustyna;
    "ZŁEM JEST ZŁE UŻYWANIE DOBRA".

    Z harcerski pozdrowieniem CZUWAJ !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jaka się czuję pochwalona i dodatkowo "odżywiona" mądrymi sentencjami:))
      Dzięki wielkie za wszystkie mądrości, które nam przekazujesz.
      Masz rację, bez mediów manipulowanie społeczeństwem było ograniczone chociaż... Niektórym przywódcom to się udawało. Mam na myśli choćby większość narodu niemieckiego. Może to wyjątek potwierdzający regułę?
      Czuwaj!

      Usuń
  7. Wiesz Druhno !
    Swoją szkolną edukację zacynałem we wrześniu 1945 roku. Do 1048 roku obowiązywał system organizacyjny i program zgodny z reformą wprowadzoną w 1932 roku przez Ministra Oświaty Janusza Jędrzejewicza.
    Obowiązywał system szkolnictwa :6 lat skoły podstawowej, 4 klasy gimnazjalne i 2 klasy licealne matematyczno/fizyczne , albo humanistyczne, lub klasyczne.
    Obowiązywała znajomoś jednego z dwóch języków klasycznych:łacina lub greki. Z języków nowożytnych francuski, lub niemiecki,i, albo angielski .
    Oczywiście ja uczyłem się łaciny i francuskiego.
    Mieliśmy również przedmiot: propedeutyka filozofii. Mojasympatia do filozofii nie wygasła do dnia dzisiejszego. W okresie studiów brałem udział prawie we wszystkich zajęciach organizowanych przez profesora Kotarbińskiego dla studentów
    Sentencje filozoficzne były i są dla mnie "drogowskazami" " wskazującymi zasze odpowiedni kierunek
    Z harcerskim pozdrowieniem CZUWAJ Mirek

    OdpowiedzUsuń
  8. No proszę, to się nazywa solidne wykształcenie ogólne. Nie dziw, że absolwenci tego systemu byli przez długie lata PRL zatrudniani jako nauczyciele i kierownicy szkół bez wymogu ukończenia studiów wyższych. Zapewne także z tego powodu, że Polska Ludowa nie zdążyła jeszcze "wyprodukować" odpowiedniej liczby absolwentów wyższych szkół pedagogicznych.
    Czuwaj dzielny druhu!

    OdpowiedzUsuń
  9. No, niestety. Tzw. komuna wykasowała ze szkół łacinę i grekę, tzw. szlachetny ustrój sprawił, że młodzież nie rozczyta zrozumiałych nierzadko napisów w języku bliskich sąsiadów (czy - co nie mniej istotne - wrogów). Bzdura lex sed lex. Ciemnota zawsze musi brać górę nad inteligencją...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrozumiałam, których sąsiadów masz na myśli? Jeżeli rosyjskojęzycznych to szkoły PRL nauczały języka rosyjskiego w całym cyklu nauczania.

      Usuń
  10. Miałem na myśli tzw. szlachetny ustrój, który nastąpił po tzw. komunie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, teraz w pełni zrozumiałam sens Twojej wypowiedzi. Cóż, już Kopernik stwierdził : "gorszy pieniądz wypiera lepszy". To się daje zastosować do tego o czym mówisz.

      Usuń
  11. Nie wiem czy zauważyliście, że poziom nauki spada począwszy od szkoły podstawowej a na studiach wyższych kończąc. Nie będę już wspominał o wychowaniu jak i kulturze.
    Zniknął również patriotyzm. Zwróćcie uwagę, że nie wielu ludzi a szczególnie dzieci i młodzieży po prostu nie potrafi wytłumaczyć co to słowo oznacza.
    Wspominałem już, że większość sztandarów szkolnych jak i harcerskich z narażeniem swego własnego życia i zycia domowników, zostało uratowanych.
    W szkole do której ja uczęszczałem został uratowany zarówno Standar szkoły jak i również sztandar naszej Druzyny Harcerskiej.
    Oba Sztandary były przechowywane w gablotach w gabinecie księdza Dyrektora.,
    Również w gabinecie były dwa koplety biało czerwonych szarw i białych rękawiczek dla pocztów sztandarowych.
    Z powitaniem i pożegnaniem sztandaru był związany cały rytuał. Wszyscy uczniowie stali w dwuszeregu na ulicy przed szkoła, na zele kolumny stała Dyrekcja i Rada Pedagogiczna za nią stała nasza Druzyna Harcerska. Nasza Druzyna miała pięć astępów dlatego pięć, że jeden zastęp składał się z fanfarzystów i werblistów.
    Pierwszy schodził pierwszy poczet harcerski na sygnał pana Woźnego dawał znak z okna i wtedy fanfarzyści grali sygnał powitalny, poczet przechodził przed stojącym na „baczność „ dwuszeregiem na czoło kolumny. Następnie taki sam rytuał odbywał się przy powitaniu Sztandaru Szkoły.
    Następnie kolumna w otoczeniu widzów przy na przemian występujących werblistów i fanfarzystów udawał się na uroczystość.
    Po uroczystości kolumna wracała w całości od szkołę gdzie odbywało się uroczyste pożegnanie sztandarów.
    Jak wiem podobnie było w innych szkołach i drużynach harcerskich

    To właśnie był jeden z wielu elementów wychowania patriotycznego.

    Z harcerskim pozdrowieniem CZUWAJ ! Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak Mirgal. Wychowanie patriotyczne obecnie "leży" kompletnie. Wprawdzie jeszcze są sztandary i poczty sztandarowe ale... Hymn Polski odtwarza się z taśmy. Nikt nie śpiewa.
      Patriotyzmu nie ma! Zanikł, o zgrozo!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.