wtorek, 30 czerwca 2015

Zamknięte z powodu, że nieczynne – remont



        Mam ochotę zamazać monitor na biało i palcem napisać drukowanymi literami:

  R   E   M   O   N   T 

Literka „R” powinna być namalowana w wersji lustrzanego odbicia /nie wiem jak to się na klawiaturze robi/ bo bardzo często malarzowi tak wychodziło. Pamiętam okna sklepowych wystaw właśnie tak zamazane i oznaczone koślawymi literami. Po co szyby tak smarowano? Czego nie mogli przechodnie oglądać? Drabiny i kubełki z farbą takie wstydliwe były?

        Malowanie mieszkania to było wyzwanie! Na naszym osiedlu mieszkał zawodowy malarz pokojowy. Wszyscy zamawiali u niego malowanie. Oczywiście „po godzinach”. Doba była wtedy dłuższa /a co, może nie?/ więc po pracy fucha mu się należała. Nakarmiony żoniną zupą i kotletem jak należy, Pan Malarz nakładał czapeczkę z gazety i zaczynał szorowanie ścian. Szuru buru, szuru buru – prysk, prysk, plask!

        Jak on pięknie chlapał! A jak strugał za pomocą szpachli namoczoną mydlinami ścianę! Kolorowe wiórki zaścielały rozłożone na parkiecie gazety. Marna to ochrona, ale zawsze coś. Jedną z gazet, jeszcze suchą, zapalał w popielniczce i tym oto, prasowym popiołem smarował sznurek. Naprężony na ścianie brudny sznurek pstrykiem palca wprawiał w ruch i ot, prosta linia pod sufitem wyznaczona. Malowanie będzie równe jak po sznurku! Taki „szpec” z naszego malarza.  Drabinę miał malarską, drewnianą z łańcuchami z boku. Na drabinie tej przemierzał cały pokój nie dotykając stopami podłogi i do tego z wiaderkiem farby  w ręku. Jak na szczudłach! Sztukmistrz prawdziwy! 

Farby miał porządne, podobno dodawał do nich kredy, wapna czy coś? Mieszał, mieszał, wlewał, chlupał… Szukał właściwej barwy. Najmodniejszym kolorem w naszej okolicy był „groszek” czyli blado zielony. To do pokoju. Kuchnia zazwyczaj na niebiesko. Łazienka na biało. Czasem „życzono” sobie wzorek malowany wałkiem. To była frajda dla dziecka, obserwować jak na ścianie malują się wzorki. Niekiedy wzorki i motywy roślinne na ścianie uzyskiwano metodą „dmuchaną”. Dmuchawa malarska rozpylała farbę wokół położonego na ścianę szablonu. Prawdziwe cudeńka! Niestety, moi Rodzice we wzorkach z rolki nie gustowali. Bardzo byłam zawiedziona…

Okna zaklejone gazetami. No, to wiadomo, bo firanki w pralce lub oddane do „naprężenia”, a życie rodzinne toczy się normalnie. Jak to możliwe? Czworo osób, dwa pokoje z kuchnią i nikt nie został ewakuowany na ten czas. Gotowanie, spanie i jedzenie bez zakłóceń. Dziecięca pamięć traumy nie zanotowała. 

Pan Malarz pracuje nawet gdy już ciemno. U sufitu dynda żarówka osłonięta gazetowym pseudo abażurem. Pan Malarz po skończonej pracy jest cały w kolorowe kropki! Nawet brwi i powieki ma pomalowane! Nazajutrz zjawi się w podobnym stanie. Czy zasypia też pokropkowany? 

Już za parę dni, za dni parę… Przyjdzie do mnie Pan Malarz. Ciekawe czy będzie miał cętki na twarzy i czapkę z gazety?

48 komentarzy:

  1. Pamiętam nawet zapach tych farb mieszanych z klejem malarskim. Ale jeszcze bardziej podobało mi się echo w zazwyczaj pustym mieszkaniu (meble przepychało się do innego pokoju). Wałki mieliśmy tylko raz, może dwa, potem były już tapety. Zamiast wałków daliśmy się kiedyś namówić na wyciskanie wzorów skręconą ścierką, też fajnie. Teraz technologia poszła do przodu i praktycznie każda pani domu może sama położyć farbę za pomocą wałków z gąbki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwoliłam sobie usunąć jeden dwóch identycznych komentarzy. Nie znam technologii "kręconej ścierki". Nasz malarz tego nie umiał chyba. Ale echo w pustym pokoju pamiętam. Nawet małe pomieszczenie pozbawione swego wnętrza zyskiwało echo jako bonus za niewygodę.
      Pani domu z wałkiem? Hi,hi,hi... Z drewnianym to i owszem, ale gąbki? Za dobrze by było:)))

      Usuń
    2. Teraz sobie przypominam, że ta technologia "skręconej ścierki" (a nie kręconej!) była o wiele droższa, bo faktycznie wymagała pewnej dozy artyzmu. Ścierka była moczona w farbie i lekko skręcana, jak przy wyżymaniu, taki skręcony wałek przykładało się do ściany i robiło jeden, góra dwa obroty. Na ścianie powstawał wtedy piękny i NIEPOWTARZALNY wzór.
      Nie wiem co się dzieje z tym moim wklejaniem dwóch komentarzy na raz, będę musiał zwracać na to uwagę, może mi się wyrobił "Enter"? ;)

      Usuń
    3. "Kręcona" ścierka lepiej brzmi dlatego ją tak nazwałam:))) Nigdy nie widziałam tej techniki malowania ale sądzę że efekt jest podobny jak przy farbowaniu materiału w stanie maksymalnego skręcenia.
      Moje ściany były zawsze gładkie, jednokolorowe, bez wzorów... Buuu...Nuda.
      Odbiłam sobie te lata nudy gdy nastała moda na tapety

      Usuń
    4. A dlaczego enterem publikujesz komentarz? Ja klikam w niebieski prostokącik "Opublikuj".
      Kasowanie klonów nie jest problemem. Nie przejmuj się tym.

      Usuń
    5. Blisko, blisko jesteś z tą kręconą ścierką. Różnica jest tylko taka, że skręcony i ufarbowany materiał ma takie rozmyte wzory, natomiast wykręcona z farby ścierka zostawia na ścianie bardzo fajne ostre wzory. Sam to robiłem, ale wychodziło dopiero po wielu próbach.
      A dlaczego "enter"? Najczęściej pracuję pisząc programy komputerowe, a tutaj mysza jest niepotrzebna, bo odwraca uwagę i opóźnia pracę. Wtedy stosuję "skróty klawiszowe", gdzie [Alt-P] wyświetla aktywne obszary ekranu, [Tab] kolejno je uaktywnia, a [enter] zatwierdza. Pewno będę musiał wymienić klawiaturę, albo częściej pisać na zwykłych kompach. :)

      Usuń
    6. PS. Kasowanie klonów to nie problem, ale kasowanie podwójnie zapłaconego rachunku już tak (kilka razy to przerabiałem). ;)

      Usuń
    7. Acha. Zapomniałam, że rozmawiam z profesjonalistą :) To nie jest uszczypliwość, to podziw i uznanie!

      Usuń
    8. Nie mam nic przeciw szczypaniu. :) Tak a'propos te skróty przydają się, gdy mysza w tradycyjnym PC-cie zaczyna psocić.

      Usuń
    9. Te skróty na pewno są przydatne ale za dużo do zapamiętania. Po za tym mysz jest przyjemna w dotyku:))

      Usuń
  2. U mnie te sprawy załatwiała mama.Miała malarza ,owszem ale artystyczną dusze też miala.Zmuszała malarza do rożnych wygibasów kolorystycznych. Największy pokój u nas był pomalowany w cztery pasy koloru tęczy, które przechodziły przez sufit. No to musiał się pan malarz nagimnastykować żeby to ew. sznureczkiem itd. Ja wiem,jak pamiętam ,że każde malowanie to była katastrofa w domu..Jakoś przez mame ogarnięta i co naważniejsze - nie pamiętam,żeby coś odpadało.Bet - ja teraz sama maluje mieszkanie i nie jest to problem wielki ale kiedyś - to mieszanie,te jakieś kleje to było zwyczajnie ponad moje siły. To musiał być fachowiec!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kładłam tapety - uwielbiałam to zajęcie. Teraz jestem wygodnicka:)) Niech Pan Malarz popracuje. Katastrofa jest nadal - bardziej przy przygotowaniu do malowania niż z samym malowaniem. Cały dobytek mam w pudełkach.

      Usuń
  3. Moja teściowa onegdaj zamówiła sobie Pana Malarza. Przyszedł, a jakże, przyniósł dwa kubły (lekko pogięte) zainkasował zaliczkę i ...poszedł sobie. Do dzisiaj nie powrócił. Podziwiałem wtedy jego smykałkę do handlu. Dwa stare wiadra sprzedać w cenie kilku nowych, to sztuka nie lada. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry malarz, można powiedzieć że nawet artysta! Ale za to nie zastawił brudu do posprzątania:)))

      Usuń
  4. Jak mnie się to chodzenie na drabinie podobało.
    Niewiele wtedy było potrzeba dziecku do szczęścia
    Teraz co możesz z łatwością odgadnąć maluję u siebie sam
    MIłego remontu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że odgaduję:))) Jakżeby inaczej!

      Usuń
  5. Odwrócone "R"? - To proste, wstawiasz rosyjskie "ja".
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
  6. A Ty, jak zwykle, WSPANЯŁA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle, S Z A Я M A N C K I ☻
      ps nauka nie poszła w las, dziękuję!

      Usuń
  7. Klik dobry:)

    Moi rodzice kopali kredę na kredowym wzgórzu, na które maszerujesz z gożdzikiem na kiju. Tarli ją tarce, namaczali w wodzie. Dodawali klej, ultramarynę, biel cynkową i tak powstawała biała farba sufitowa. Biel cynkowa była pakowana w malutkich trebeczkah, jak proszek do pieczenia i dużo kosztowała. Tak więc, im kto bogatszy, tym bielszy miał sufit, bo więcej beli cynkowej dodał. Wapno też bielutkie, ale trudne do stosowania w mieszkaniu i niebezpieczne podczas malowania, bo parzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klawiatura mi się zacina. Połyka literki, a nawet całe słowa. Najgorzej, jak zje literkę "r" w wyrazie, który pisze się przez "rz". Może pisać przez Я ?

      Usuń
    2. Naprawdę rodzice sami kredę kopali? Niezwykłe. No, ale jeśli żyje się "na kredzie"...
      Ależ ekologiczna była taka farba. Zwłaszcza farba ubogich w biel cynkową.

      Usuń
    3. Hi, hi, hi... Przejdź na cyrylicę! Ale rz na Я nie bardzo mi się wymienia...
      Klawiaturę można wymienić. Właśnie to zrobiłam z powodu wytarcia liter z klawiszy. Mam nowiutką i bardzo wyraźne literki.

      Usuń
    4. Moje literki też się powycierały, ale namalowałam perłowym lakierem do paznokci. Teraz trzeba wreszcie wymienić, bo zacinania nie zamaluję :)))

      Usuń
    5. POlecam wymianę. Klawiaturka kosztuje 34 zł, ale usługa wymiany nie wiem ile. Po tym zabiegu laptopek jest jak nowy. Jedyna niedogodność to utrata wszystkich zakładek, haseł, programów, które trzeba na nowo ustawiać i instalować.

      Usuń
    6. Eeeeeeeeee, to się nie piszę na wymianę klawiatury, skoro wszystko od nowa trzeba instalować. Wolę podłączyć ruchomą.

      Usuń
    7. Nie wiem czy tak musi być. Mój wymieniacz klawiatury tak zrobił! W pierwszym momencie byłam przerażona ale jakoś udało się to "ogarnąć". Utraciłam przy tym słynne zdjęcie z ptakiem przy wieży a bez niego laptop jakby nie mój:)) Ale z drugiej strony wymiana tapety też czasem potrzebna.

      Usuń
  8. Nic nie trzeba instalować przy wymianie klawiatury, wystarczy tylko podłączyć. W starszych oprogramowaniach poniżej XP Home czasami trzeba to zrobić przed włączeniem kompa i postępować zgodnie z poleceniami. A klawiaturę proponuję bezprzewodową (ale na FM nie na Bluetooth), przy dużym TV można wtedy z każdego miejsca w mieszkaniu pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlaczego ja miałam cały system zmieniony?

      Usuń
    2. Prawdopodobnie miałaś jakiegoś wirusa, który nie pozwolił na automatyczną instalację. Reinstalacja nie jest potrzebna, chociaż niektórzy ją robią przy okazji formatując dysk, wtedy faktycznie można stracić zakładki i wcześniejsze ustawienia. Co do laptopów to nie warto tłuc w ich klawiaturę, bo jest droga (łącznie z wymianą) tylko przyłączyć zewnętrzną, to jest o wiele tańsze i wygodniejsze.

      Usuń
    3. Z zewnętrzną klawiaturą z laptopa robi się już maszyna... Trzeba taskać i laptopa i klawiaturę. Czy tak?

      Usuń
    4. Nie trzeba. Wystarczy odłączyć.

      Usuń
    5. No i załączyć w nowym miejscu działania laptopa.

      Usuń
    6. Gdy mam dużo pisania, to piszę na klawiaturze zewnętrznej. Jest wygodniej, bo rąk nie muszę wyciągać /nie mam teleskopowych/ i ekranu mieć na wprost przed oczmi w bliskiej odległości, aż oczy ropieją.

      alElla

      Usuń
    7. @Bet
      Klawiatura zewnętrzna działa jak każde inne urządzenie zewnętrzne, np. pendrive. Trzeba to sobie wsadzić gdzie trzeba i jak potrzeba, a wyjąć jak już nie potrzeba. Trochę to skomplikowane, ale taka potrzeba ... ;) :)

      Usuń
    8. Ale manowce! Miało być o malowaniu, a wyszło o wsadzaniu tam gdzie trzeba :)))

      Usuń
    9. Co czytam! Taskać laptopa i klawiaturę? Dokąd i po co? Współczuję nawet posiadaczom smartfonów (strach pomyśleć, co to będzie, jak gdzieś coś walnie) i rekomenduję mieć na wszelki przypadek co nieco w głowie.
      allensteiner

      Usuń
    10. Taak? A na czym teraz do nas piszesz? Ha? Nie wyrzekaj się laptopa:-)

      Usuń
    11. Na złość wszelkim tendencjom wymieniając dwa lata temu komputer - znowu kupiłem stacjonarny.

      Usuń
    12. Profesjonaliści używają komputerów stacjonarnych, ot co. Ja wybrałam laptopa ze względu na oszczędność miejsca w niedużym mieszkaniu. Biurko komputerowe słabo konweniuje z wystrojem garderobo-salonowo-sypialnianym:))) A laptop mieści się w szufladzie i nie wymaga pęku kabli.
      Tak więc, aby pozostać w klimacie epoki: "każdemu według metrażu":))

      Usuń
  9. Fajne wspominki malarskie !!!!.
    My kilka dni temu wymienialismy żaluzję bo stare po 20 latach juz trafił szlak. Miałem stracha bo ściany tapeta w dobrym stanie, sufit, płytki w dobrym stanie i w to wtopione szyny z żaluzjami................................ chyba napiszę wspominki na ten temat.
    Pozdrawiam - trzymajcie sie pędzla.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy już otwarte z powodu, że czynne, czy jeszcze ЯEMONT ?

    Kliczki od alElli :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aby opublikowac komentarz, musiaam udowadniać, że nie jestem robotem, poprzez wskazanie obrazków z ciastem. Bardzo to trudne, bo obrazki takie, że nie umiałam rozpoznać ciast. Za drugim razem trzeba było zafajkowac torty urodzinowe. A skąd mam wiedzieć, który tort jest urodzinowy, a który np. 1 Majowy, skoro nie podpisane?
    Wrrrr...

    alElla Nierobot :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie częstuję ciastem. Remontuję:)))

      Usuń
    2. Pora kończyć, piec ciastka i urządzać bal poremontowy, o!

      Usuń
    3. Tak,tak, bal się szykuje:-) już niedługo!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.