sobota, 9 stycznia 2016

Rowerzyści i wegetarianie w PRL



        Zawrzało i zabulgotało w społeczeństwie po stwierdzeniu, że obecność tych dwóch grup ludzi  nie jest umocowana w polskiej tradycji, a może wręcz wroga narodowym wartościom. Niech i ja upuszczę nieco pary z tego gotującego się oburzeniem gara.
  
        Jakże to? Przecież rowerek, a potem rower, był jednym z ważniejszych elementów naszego dzieciństwa. Już kilkuletnie Maluchy zdobywały umiejętność rowerowej jazdy przy pomocy Rodziców podtrzymujących latorośl „za barchatki” lub posługując się kijkiem wetkniętym z tyłu rowerka. Rozwój myśli technicznej doprowadził do wyprodukowania i zastosowania małych bocznych kółek, które montowano w rowerkach marki Bobo do czasu nabycia umiejętności utrzymania równowagi. Kolejny, po umiejętności sznurowania butów, bardzo ważny stopień rozwoju dziecka. Potem to już pełne rowerowe szaleństwa te dzieciaki wyprawiały. W czasach zamierzchłych gdy jeszcze nie „żyło się dostatniej”  trudno było rodzicom nadążyć z rozmiarem roweru za rozwojem dziecka. No to co? Uprawiano z powodzeniem jazdę na dorosłym rowerze „pod ramą”, jazdę parami z partnerką „na ramie”, jazdę „po stojącku” oraz „bez trzymania” na „męskim” lub na „damce”. I wio, i fruuu, po drogach i ścieżkach gdzie aut znikoma ilość. Prawdziwy rowerowy raj! Nie wspomnę już, że wobec wspomnianego braku aut był to podstawowy środek transportu na wsiach i w małych miasteczkach. Listonosz i milicjant jeździł na służbowym rowerze!

        Rowerowym świętem była też sztandarowa, narodowa, sportowa impreza Wyścig Pokoju. Pan Minister zapomniał? Nie wie kto to był Staszek Gazda, a potem Ryszard Szurkowski? My, pokolenie PRL, wiemy i pamiętamy pełne emocji radiowe relacje z kolejnych etapów wyścigu. Na długo przed erą narodowego bohatera, Adama Małysza, mieliśmy swoją „gazdo i szurkowsko manię”. 

        A co było przez lata całe podstawowym i oczekiwanym prezentem z okazji Pierwszej Komunii? Rower właśnie! Często już taki nowoczesny, z przerzutkami, biegami i do jazdy w górach. To jak, jest rower nieobecnym w polskiej tradycji sprzętem, a rowerowa jazda sportem niszowym? Chyba, że cała epoka PRL jest niegodna zaliczenia jako okres tworzenia narodowych tradycji lub… Mówiąc „rowerzyści” ma się zupełnie co innego na myśli.

        Wegetarianizm też nam nieobcy. Ba, lansowany wręcz przez władzę ludową, z powodu niedostatku masy mięsnej na rynku. Ale i bez tego bardzo popularne i lubiane były potrawy bezmięsne nazywane wtedy jarskimi. Obywatele preferujący takie menu byli jaroszami. Mieliśmy więc „Jaroszyzm”. Ale niech nikomu nie kojarzy się to z nazwiskiem jednego z czołowych przywódców narodu. Jarosze chętnie stołowali się w Barach Mlecznych gdzie królowały kasze oraz kluski i pierogi. Wegetariańskie jak nic! Bary Mleczne wspominamy teraz z nostalgią nazywając je wręcz kultowymi. Solidaryzując się z obrońcami polskich tradycji zaserwowałam dziś na obiad naleśniki!


       A jutro, być może ulepię kopytka lub leniwe pierogi dla podtrzymania narodowego umiłowania potraw mącznych i będę kontynuować peerelowski „mączyzm”.  Na złość i ku chwale! Uffff… Para uszła.





       

24 komentarze:

  1. Pieknie to napisalas. Masz racje, pamietam bardzo dobrze takie czasy.
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam miłośniczkę ogrodów! Dziękuję za wizytę i pochwałę:)))
    Odpozdrawiam równie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja pamiętam.odbiorniki radiowe na cały regulator,żeby nikt nie przepuścił ostatnich wiadomości z wyścigu
    Moze ja jakaś nie kumata jestem ale nie wiem co mają wspólnego rowerzyści z wegetarianami??
    Jak wiesz - nie wyobrażam sobie życia bez roweru.
    A tak nawiasem mówiąc ciekawa jestem jak długo p. Biedroń będzie burmistrzem....
    Właśnie sobie zrobiłam też jarzynowe żarełko chociaż w zasadzie to ja mięsożerna jestem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower nie ma nic wspólnego z warzywami. Minister tak skrytykował obecną modę na różne diety. Tak myślę bo innych skojarzeń nie mam.
      Natomiast rowerzysta w kontekście wypowiedzi Ministra kojarzy mi się dokładnie tak jak Tobie.
      Zakąszam mandarynką tę mądrą wypowiedź:)))

      Usuń
  4. Pan minister chyba myślał o słynnym komentarzu Bohdana Tomaszewskiego, który powiedział: "Szozda, cudowne dziecko dwóch pedałów".
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,13,144113113,,Slynne_cytaty_sprawozdawcow_sportowych_.html?v=2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to wspaniały komentarz:-) chyba właśnie o to chodzi ale czym zawinili wegetarianie?

      Usuń
  5. Bo ci wszyscy komuniści to pedały i cykliści
    https://www.youtube.com/watch?v=J_7xR2RhTQk
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znakomita ilustracja tematu. Ale nadal nie wiem co mają z tym wspólnego wegetarianie? Bo przecież "ośmiorniczki" daniem wegetariańskim nie są...

      Usuń
  6. A może zwiazek taki, że "pedałowcy" to często "jarosze"?.... No nie wiem... Spostrzegam jedynie modę na wrzucanie do jednego gara.... :-) Taki bigos jarski? :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wegetarianizm się szerzy w Polsce - to fakt. Mamy problem w stołówkach szkolnych bo dzieci i ich mamy żądają dań bezmięsnych i bezrybnych. W razie problemów krzyczą, że są dyskryminowani.

      Usuń
  7. Ech, czy Wam naprawdę się wydaje, że politycy zawsze myślą, jak coś mówią? Że są w stanie przewidzieć skutki swych wypowiedzi? Owszem, tak być powinno, ale do tego trzeba lepszych polityków.
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że myślą i dobrze wiedzą co chcą powiedzieć ale nie przewidują skutków swoich wypowiedzi.

      Usuń
  8. Po kilku dniach wymyślono mniej więcej takie wytłumaczenie: Typowy prawdziwy Polak to ten "żrący tłustą golonkę ociekającą tłuszczem, i jeżdżący samochodem", natomiast ci co tego nie robią, czyli wegetarianie i rowerzyści, to źli ludzie co "szczają ministrowi do mleka".
    Długo to trwało, ale ma jakiś sens w tym bezsensie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa...To Ty się tu szwendasz po nocy:-) Słyszałam przez sen delikatny dźwięk dzwonków rowerowych i chrupanie.
      A może za wypowiedzią ministra stoi jakieś mięsno-motoryzacyjne lobby?

      Usuń
  9. Witaj Beatko :)
    Dzisiaj śpiewamy, na melodię "Tanie dranie" :) Oto jedna z 37 zwrotek :)

    REFREN
    My jesteśmy rząd pisowski,
    Rząd pisowski zbawca Polski
    To my wiemy co tu kryć,
    Jak Polacy mają żyć
    Żeby lepszym sortem być.
    Kasta Asta, kasta Asta. ( w oryginale „ Esta esta, esta esta”)
    XXX
    Tych co jeżdżą na rowerach
    Wkrótce z ulic się pozbiera,
    Nie są bowiem patriotami
    Ci co kręcą pedałami,
    A kto mięsa nie chce żreć
    Także wpadnie w naszą sieć.

    Elżbietka53

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elżbietko, śliczna pioseneczka. Nawet z przytupem.
      Oj wpaliśmy, wpadli...

      Usuń
  10. Klik dobry:)
    A kto tak stwierdził i dlaczego? To żart, czy jakaś sprawa polityczna?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie żart. Takie słowa padły z ust ministra. Polityczna niewątpliwie skoro minister mówi.

      Usuń
    2. A wiadomo, o co temu ministrowi chodziło? Jakoś o tym nie słyszałam.

      Usuń
    3. To zależy od interpretacji słuchaczy. Niektórzy widzieli w tym krytykę sportu rowerowego oraz diety bezmięsnej a niektórzy dostrzegli w "rowerzystach" aluzję do homoseksualizmu. Była nawet próba demonstracji oburzenia w formie happeningu osób na rowerach z dowolnym warzywem w ręku. Nie wiem na ile udana ta akcja bo mało nagłośniona.
      Nie wiem też do dziś jak rozumieć pogardę dla wegetarian akcentowaną przez ministra.

      Usuń
    4. To ja jestem ukochana pana ministra. Nie lubię jeździć na rowerze i uwielbiam golonki, schabowe, kaczki i przepiórki. Bez kiełbasy żyć nie mogę, a surówki i owoce jadam tylko z rozsądku, ale podczas jedzenia choćby jabłka ciekną mi łzy i cierpną zęby oraz włosy na głowie. Muszę mieć więc na zagryzkę chociaż plasterek kiełbasy, żeby zneutralizować przykre uczucie.

      Usuń
    5. No,no, z tymi kaczkami to chyba przesadziłaś:-)

      Usuń
  11. Trzymając się głównego tytułu - w PRL było łatwiej. Różnica między polityką i kabaretem była wystarczająco wyraźna.
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.