Zawrzało i zabulgotało w społeczeństwie po stwierdzeniu, że
obecność tych dwóch grup ludzi nie jest
umocowana w polskiej tradycji, a może wręcz wroga narodowym wartościom. Niech i ja
upuszczę nieco pary z tego gotującego się oburzeniem gara.
Jakże to? Przecież rowerek, a potem rower, był jednym z
ważniejszych elementów naszego dzieciństwa. Już kilkuletnie Maluchy zdobywały
umiejętność rowerowej jazdy przy pomocy Rodziców podtrzymujących latorośl „za
barchatki” lub posługując się kijkiem wetkniętym z tyłu rowerka. Rozwój myśli
technicznej doprowadził do wyprodukowania i zastosowania małych bocznych kółek,
które montowano w rowerkach marki Bobo do czasu nabycia umiejętności utrzymania
równowagi. Kolejny, po umiejętności sznurowania butów, bardzo ważny stopień
rozwoju dziecka. Potem to już pełne
rowerowe szaleństwa te dzieciaki wyprawiały. W czasach zamierzchłych gdy jeszcze
nie „żyło się dostatniej” trudno było
rodzicom nadążyć z rozmiarem roweru za rozwojem dziecka. No to co? Uprawiano z
powodzeniem jazdę na dorosłym rowerze „pod ramą”, jazdę parami z partnerką „na
ramie”, jazdę „po stojącku” oraz „bez trzymania” na „męskim” lub na „damce”. I
wio, i fruuu, po drogach i ścieżkach gdzie aut znikoma ilość. Prawdziwy
rowerowy raj! Nie wspomnę już, że wobec wspomnianego braku aut był to
podstawowy środek transportu na wsiach i w małych miasteczkach. Listonosz i
milicjant jeździł na służbowym rowerze!
Rowerowym świętem była też sztandarowa, narodowa, sportowa
impreza Wyścig Pokoju. Pan Minister zapomniał? Nie wie kto to był Staszek
Gazda, a potem Ryszard Szurkowski? My, pokolenie PRL, wiemy i pamiętamy pełne emocji radiowe relacje z kolejnych etapów wyścigu. Na długo przed erą
narodowego bohatera, Adama Małysza, mieliśmy swoją „gazdo i szurkowsko manię”.
A co było przez lata całe podstawowym i oczekiwanym prezentem
z okazji Pierwszej Komunii? Rower właśnie! Często już taki nowoczesny, z przerzutkami,
biegami i do jazdy w górach. To jak, jest rower nieobecnym w polskiej tradycji
sprzętem, a rowerowa jazda sportem niszowym? Chyba, że cała epoka PRL jest
niegodna zaliczenia jako okres tworzenia narodowych tradycji lub… Mówiąc
„rowerzyści” ma się zupełnie co innego na myśli.
Wegetarianizm też nam nieobcy. Ba, lansowany wręcz przez
władzę ludową, z powodu niedostatku masy mięsnej na rynku. Ale i bez tego
bardzo popularne i lubiane były potrawy bezmięsne nazywane wtedy jarskimi. Obywatele
preferujący takie menu byli jaroszami. Mieliśmy więc „Jaroszyzm”. Ale niech
nikomu nie kojarzy się to z nazwiskiem jednego z czołowych przywódców narodu.
Jarosze chętnie stołowali się w Barach Mlecznych gdzie królowały kasze oraz
kluski i pierogi. Wegetariańskie jak nic! Bary Mleczne wspominamy teraz z
nostalgią nazywając je wręcz kultowymi. Solidaryzując się z obrońcami polskich
tradycji zaserwowałam dziś na obiad naleśniki!
Pieknie to napisalas. Masz racje, pamietam bardzo dobrze takie czasy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Witam miłośniczkę ogrodów! Dziękuję za wizytę i pochwałę:)))
OdpowiedzUsuńOdpozdrawiam równie serdecznie.
i ja pamiętam.odbiorniki radiowe na cały regulator,żeby nikt nie przepuścił ostatnich wiadomości z wyścigu
OdpowiedzUsuńMoze ja jakaś nie kumata jestem ale nie wiem co mają wspólnego rowerzyści z wegetarianami??
Jak wiesz - nie wyobrażam sobie życia bez roweru.
A tak nawiasem mówiąc ciekawa jestem jak długo p. Biedroń będzie burmistrzem....
Właśnie sobie zrobiłam też jarzynowe żarełko chociaż w zasadzie to ja mięsożerna jestem..
Rower nie ma nic wspólnego z warzywami. Minister tak skrytykował obecną modę na różne diety. Tak myślę bo innych skojarzeń nie mam.
UsuńNatomiast rowerzysta w kontekście wypowiedzi Ministra kojarzy mi się dokładnie tak jak Tobie.
Zakąszam mandarynką tę mądrą wypowiedź:)))
Pan minister chyba myślał o słynnym komentarzu Bohdana Tomaszewskiego, który powiedział: "Szozda, cudowne dziecko dwóch pedałów".
OdpowiedzUsuńhttp://forum.gazeta.pl/forum/w,13,144113113,,Slynne_cytaty_sprawozdawcow_sportowych_.html?v=2
No tak, to wspaniały komentarz:-) chyba właśnie o to chodzi ale czym zawinili wegetarianie?
UsuńBo ci wszyscy komuniści to pedały i cykliści
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=J_7xR2RhTQk
allensteiner
Znakomita ilustracja tematu. Ale nadal nie wiem co mają z tym wspólnego wegetarianie? Bo przecież "ośmiorniczki" daniem wegetariańskim nie są...
UsuńA może zwiazek taki, że "pedałowcy" to często "jarosze"?.... No nie wiem... Spostrzegam jedynie modę na wrzucanie do jednego gara.... :-) Taki bigos jarski? :-))
OdpowiedzUsuńwegetarianizm się szerzy w Polsce - to fakt. Mamy problem w stołówkach szkolnych bo dzieci i ich mamy żądają dań bezmięsnych i bezrybnych. W razie problemów krzyczą, że są dyskryminowani.
UsuńEch, czy Wam naprawdę się wydaje, że politycy zawsze myślą, jak coś mówią? Że są w stanie przewidzieć skutki swych wypowiedzi? Owszem, tak być powinno, ale do tego trzeba lepszych polityków.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Myślę, że myślą i dobrze wiedzą co chcą powiedzieć ale nie przewidują skutków swoich wypowiedzi.
UsuńPo kilku dniach wymyślono mniej więcej takie wytłumaczenie: Typowy prawdziwy Polak to ten "żrący tłustą golonkę ociekającą tłuszczem, i jeżdżący samochodem", natomiast ci co tego nie robią, czyli wegetarianie i rowerzyści, to źli ludzie co "szczają ministrowi do mleka".
OdpowiedzUsuńDługo to trwało, ale ma jakiś sens w tym bezsensie. ;)
Aaaaa...To Ty się tu szwendasz po nocy:-) Słyszałam przez sen delikatny dźwięk dzwonków rowerowych i chrupanie.
UsuńA może za wypowiedzią ministra stoi jakieś mięsno-motoryzacyjne lobby?
Witaj Beatko :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj śpiewamy, na melodię "Tanie dranie" :) Oto jedna z 37 zwrotek :)
REFREN
My jesteśmy rząd pisowski,
Rząd pisowski zbawca Polski
To my wiemy co tu kryć,
Jak Polacy mają żyć
Żeby lepszym sortem być.
Kasta Asta, kasta Asta. ( w oryginale „ Esta esta, esta esta”)
XXX
Tych co jeżdżą na rowerach
Wkrótce z ulic się pozbiera,
Nie są bowiem patriotami
Ci co kręcą pedałami,
A kto mięsa nie chce żreć
Także wpadnie w naszą sieć.
Elżbietka53
Elżbietko, śliczna pioseneczka. Nawet z przytupem.
UsuńOj wpaliśmy, wpadli...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA kto tak stwierdził i dlaczego? To żart, czy jakaś sprawa polityczna?
Pozdrawiam serdecznie.
To nie żart. Takie słowa padły z ust ministra. Polityczna niewątpliwie skoro minister mówi.
UsuńA wiadomo, o co temu ministrowi chodziło? Jakoś o tym nie słyszałam.
UsuńTo zależy od interpretacji słuchaczy. Niektórzy widzieli w tym krytykę sportu rowerowego oraz diety bezmięsnej a niektórzy dostrzegli w "rowerzystach" aluzję do homoseksualizmu. Była nawet próba demonstracji oburzenia w formie happeningu osób na rowerach z dowolnym warzywem w ręku. Nie wiem na ile udana ta akcja bo mało nagłośniona.
UsuńNie wiem też do dziś jak rozumieć pogardę dla wegetarian akcentowaną przez ministra.
To ja jestem ukochana pana ministra. Nie lubię jeździć na rowerze i uwielbiam golonki, schabowe, kaczki i przepiórki. Bez kiełbasy żyć nie mogę, a surówki i owoce jadam tylko z rozsądku, ale podczas jedzenia choćby jabłka ciekną mi łzy i cierpną zęby oraz włosy na głowie. Muszę mieć więc na zagryzkę chociaż plasterek kiełbasy, żeby zneutralizować przykre uczucie.
UsuńNo,no, z tymi kaczkami to chyba przesadziłaś:-)
UsuńTrzymając się głównego tytułu - w PRL było łatwiej. Różnica między polityką i kabaretem była wystarczająco wyraźna.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Chyba idziemy w tym kierunku
Usuń