piątek, 4 sierpnia 2017

Gawęda o Powstaniu Warszawskim



 Druha Mirka na ten temat refleksje
wydanie drugie, poprawione i uzupełnione

Zastanówmy się, czy wywołanie Powstania Warszawskiego doprowadziło Dowództwo AK i Kierownictwo Delegatury Rządu Emigracyjnego do osiągnięcia zaplanowanych założeń Akcji Burza? 

Czy warte to było utraty życia ogromnej ilości ludzi w tym, młodzieży i inteligencji warszawskiej? Dlaczego inicjatorzy zapomnieli o przedwojennej lekcji monachijskiej? Zapomnieli, również o niedotrzymaniu w 1939 roku umowy z Francją i Wielką Brytanią, która zakładała że w ciągu 14 dni od chwili wybuchu wojny udzielą Polsce pomocy militarnej? Dlaczego nie wzięli pod uwagę faktu, że Stalin aż do 17-tego września czekał z realizacją paktu podpisanego z Niemcami? Przecież to było jasne, że oczekiwał na reakcję koalicjantów Polski. Jak również  jasnym było, że ówczesny Rząd i Dowództwo wojska oczekiwało przez umowne dwa tygodnie na reakcję koalicjantów.

Postaram się skrótowo i chronologicznie przedstawić Państwu jak doszło do przyjęcia przez Dowództwo AK i Krajową Delegaturę Rządu i zatwierdzonego przez Rząd Emigracyjne założeń Akcji "Burza”.

 Jak sobie przypominacie na przełomie listopada i grudnia 1943 roku odbyła się Konferencja Teherańska trzech przywódców, którzy utworzyli Wielką Trójkę: Roosevelt, Churchill i Stalin. Przyjęli oni między innymi podział świata na strefy wpływów. Miedzy innymi omówiono sprawy Polski włącznie z ustaleniem jej przyszłych granic. Jak  pamiętacie, Dowództwo AK i kierownictwo Krajowej Delegatury opracowały i wdrożyły za zgodą Rządu Emigracyjnego program Akcji „Burza”. Jak wynika z tego dokumentu nie był on skierowany przeciwko Niemcom, jak również nie był uzgodniony z dowództwami zarówno armii zachodnich jak i armii radzieckiej. 

Jaki więc był przewidziany w tym dokumencie cel akcji?
Formą akcji powinno być: 
powstanie zbrojne (po zaistnieniu odpowiednich warunków wojskowych i politycznych)
wzmożenie wtedy akcji dywersyjnych na tyłach niemieckich.

Cel akcji to: 

Uświadomienie władzom radzieckim, że na wyzwalanych terenach polskich w granicach z przed 1939 roku, gospodarzem jest Rząd Emigracyjny, kontynuator struktur władz państwowych.
Zanegowanie ustaleń podziału świata na strefy operacyjne (wpływów) w myśl których, Polska znalazła się w strefie radzieckiej.
Skłonienie ZSRR do uznania Rządu Emigracyjnego w Londynie
Spowodowanie przybycia do Polski sił aliantów zachodnich i jednostek Polskich Sił Zbrojnych na zachodzie, w pierwszej kolejności Pierwszej Samodzielnej Brygady Spadochronowej. 

Jak Państwo zapewne wiedzą, wcześniejsze akcje w innych dużych aglomeracjach nie udały się. Postanowiono więc przeprowadzić ją w Warszawie - stolicy państwa. Muszę Państwu przypomnieć, że w założeniach nie przewidywano akcji zbrojnej w Warszawie. Jak Państwo może wiedzą ofensywa letnia w 1944 roku została przyspieszona przez wojska radzieckie na wniosek koalicjantów zachodnich. Opowiadała mi moja Żona (która była w AK na Podlasiu) i polscy kierowcy służący zarówno w Armii Radzieckiej jak i Pierwszej Armii WP, że podciąganie tyłów jak i zaopatrzenia pod Warszawę odbywało się znad obecnej granicy Polski. Nie należy zapominać, że 22 lipca 1944 roku został ogłoszony Manifest i skład PKWN. Proszę pamiętać, że powstanie wybuchło pierwszego sierpnia 1944 roku o godzinie 17-tej i trwało do drugiego października 1944 roku czyli 63 dni. W tak zwanej godzinie "W" na około 36.000 zmobilizowanych powstańców, uzbrojonych było tylko około 3.500 

 - Ja się nie mogę spóźnić, wszystko byle się nie spóźnić. Jak ja się spóźnię, to cała myśl powstania, to wyrwanie bolszewikom oswobodzenia Warszawy, to wszystko się zawali!

Tak brzmiały dramatyczne słowa pułkownika  Antoniego  Chruściela  pseudonim "Monter", dowódcy okręgu warszawskiego AK skierowane do pułkownika Janusza Bokszczanina pseudonim "Sęp”

- Wszystkie te poczynania w Warszawie wydają się nierealne. Byłoby inaczej, gdyby nasze wojska zbliżały się do Warszawy, ale niestety i na nieszczęście tak nie jest – usłyszał  w dniu dziewiątego sierpnia od Stalina przebywający w Moskwie Polski Premier, Stanisław Mikołajczyk.

Dwudziestego dziewiątego lipca, na dwa dni przed wybuchem powstania, „Kurier z Londynu"  Jan Nowak -Jeziorański poinformował Komendę Krajową i Warszawską, że straty po stronie polskiej wynikające z tej nieobliczalnej decyzji byłyby stanowczo za duże:
Około 9.700 zabitych powstańców, przeważnie młodych ludzi
Około 7.200 zaginionych (nie ustalono ci się z nimi stało)
Około 25.000 rannych i kontuzjowanych.
Około 2.700 poległych żołnierzy 1 Armii WP od Berlinga. Tak, tak! Na Powiślu walczyli również Kościuszkowcy i jako nieprzystosowani do walk ulicznych wszyscy polegli.
Około 200.000 zabitych cywilnych mieszkańców Warszawy 

To była istotnie antyczna grecka tragedia. Wiecie Państwo doskonale, że w powstaniu uczestniczyły również 14-letnie i młodsze dzieci. Miarą tej tragedii jest wiersz 14-letniej harcerki sanitariuszki:

Żeby wszystkie kule na świecie,
Trafiły we mnie,
Toby nie mogły trafić w nikogo.
I żebym umarła tyle razy,
Ilu jest ludzi na świecie,
Żeby nie musieli już umierać,
Nawet Niemcy.
I żeby ludzie nie wiedzieli,
Że ja umarłam za nich,
Żeby nie było im smutno. 

To dziecko, ta mała harcerka, przemawia do nas w swojej poezji jak dorosły, wykształcony i doświadczony życiem, człowiek. Ileż to dziecko musiało przeżyć przy swoich rannych by dojść do takich konkluzji. Tej mądrości nie posiadało kierownictwo wojskowe i cywilne Powstania. Nie tylko Ona, Jej starsi koledzy, którzy również zginęli apelując: 


Tu zęby mamy ostre a czapki na bakier,
Tu z nas nikt nie płacze w walczącej Stolicy?
....
A Wy tam wciąż w Londynie, że z kurzem krwi bratniej
Niszczeje stolica
...
Halo, tu serce Polski! Tu mówi Warszawa!
Niech pogrzebowe pieśni wyrzucą z audycji!
Nam ducha starczy dla nas, starczy go i dla Was!
Oklasków też nie trzeba!
ŻĄDAMY AMUNICJI !

Ci chłopcy żądający amunicji i pomocy nie wiedzieli, że Prezydent USA i Premier Wielkiej Brytanii zagwarantowali Stalinowi swoją obojętność i brak pomocy dla nich, ginących w płonącej stolicy. Nie mogę pominąć wiersza szesnastoletniego chłopca, pochodzącego z dobrej rodziny, wychowanka Gimnazjum Ojców Marianów, pałającego nienawiścią do Związku Radzieckiego, poległego na Powiślu. On, wróg, prosi Armię Radziecką o wkroczenie do stolicy. Ten chłopiec już Wie, że Jego miasto, jego Stolica ulegnie zniszczeniu. Pisze:

"Czekam na Ciebie czerwona zarazo byś wyzwoliła nas od czarnej śmierci, byś nam kraj przed tym zerwawszy na części, była zbawieniem witanym z radością." 

Do niewoli Niemcy wywieźli 17.443 żołnierzy powstania, w tym 2.088 oficerów, wioząc ich przez pół Polski i część Niemiec w bydlęcych wagonach z zadrutowanymi oknami. Jeńcy całą drogę śpiewali pieśni patriotyczne jak:
 - Oto dziś dzień krwi i chwały.
 - Dopóki w sercach naszych choć jedna kropla krwi, dopóki w dłoniach naszych, ojczysta szabla tkwi. Stać będzie Kraj nasz cały, stać będzie kraj nasz cały, stać będzie Piastów gród. Zwycięży orzeł biały, zwycięży Orzeł Biały, zwycięży polski lud
 - Sanitariuszka Małgorzatka
 - Deszcz jesienny deszcz
 - Bo dla naszej kompanii szturmowej 

Czy była im potrzebna ta tułaczka i poniewierka? 

A w tym czasie ich dowództwo jechało do niewoli samochodami osobowymi i wagonami sypialnymi. Dlaczego nie jechali razem z żołnierzami, tymi wagonami bydlęcymi z odrutowanymi oknami? Pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

 Jak stwierdzili polscy Generałowie w Londynie z Generałem Andersem na czele: 

Akcja Burza była bardzo źle przygotowana taktycznie i strategicznie.
Spowodowała cierpienia, straty i zniszczenia lewobrzeżna Warszawy
Nie zrealizowała żadnego z wyznaczonych sobie celów
Znacznie osłabiła pozycję premiera Mikołajczyka
Spowodowała izolowanie Rządu Emigracyjnego w opinii międzynarodowej 

A teraz słów kilka, refleksji nieco na temat sposobu w jaki upamiętniamy bohaterstwo Powstańców Warszawy.

Jestem zdania, że te uroczystości zawsze powinny mieć charakter refleksyjno-żałobny, bardzo wyważony i bardzo spokojny. Z bólem obserwuję jak z okazji upamiętniania tragicznej katastrofy smoleńskiej  wykorzystuje się uroczystości do zagrywek chamsko-politycznych, mających na celu osiągnięcie jak największych korzyści z dramatu wydarzeń.To wydarzenie, Powstanie Warszawskie, a szczególnie jego skutki były dla części z nas również pewnego rodzaju drogowskazem na PRL-owskiej drodze. 

Pan Redaktor Jerzy Domański pisze: ”Zamiast narodowej żałoby po śmierci 200 tysięcy osób i hołdu składanego bezbronnym właściwie powstańcom, którzy zostali oszukani przez dowódców mamy zalew tandety i kiczu. Na miejsce opuszczone przez ludzi rozumu, uczciwych historyków i media, weszli politycy i handlarze.” 

Pan Krzysztof Pilawski napisał: „Nie róbcie z Powstania Disneylandu IV RP” 

Rzeczywiście część tych imprez i produkowanych i sprzedawanych  przy tej okazji gadżetów była w bardzo złym, „jarmarcznym”, guście.

Tym wszystkim, którzy określają okres od 1945 jako „okupację” przypomnę, że to właśnie te władze „okupacyjne” zorganizowały kwaterę powstańczą na Powązkach i przeprowadziły w 1946 roku uroczysty, kościelno-państwowy pochówek. Również w 1946 roku powstał, przez większość telewidzów oglądany, film „Zakazane Piosenki”. Okazuje się, że ten „okupant” nie był, aż tak okrutny.

Najbardziej wzruszająca i patriotyczna była transmisja  koncertu „Warszawiacy śpiewają”. Te dzieci i młodzież z ogromną powagą śpiewające powstańcze piosenki oraz śpiewający i wzruszeni dorośli… 

Swoje refleksje zakończę mottem, sentencją E. Kanta:

„Musimy uznać, że najgorsze zło, jakie spotyka cywilizowane narody, pochodzi z wojen i to nie tylko z wojen minionych czy obecnych, ale z nieustających przygotowań w klimacie bliskiej wojny. Przygotowań, które się coraz bardziej nasilają i wcale się nie myśli o ich redukcji…”

Czuwaj! Wasz druh Mirek.

28 komentarzy:

  1. Czuwaj Druhu Mirku!
    Bardzo dziękuję za gawędę.

    I mnie wzruszyło śpiewanie w Warszawie. Chciałabym w nim uczestniczyć.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też wzruszyło śpiewanie, które oglądałam przeskakując chwilami na film o powstaniu. Wieczór pełen emocji.
      Powstańcy Warszawscy mają u mnie niewyczerpany zapas szacunku i poważania. Nie zmienią tego żadne spekulacje polityków i dowody na błędy dowódców. Walczącym cześć i chwała i już!
      Druhowi Mirkowi także chwała za takie teksty i już!

      Usuń
    2. "I już!"-cała Bet..

      Usuń
  2. Druhu Mirku, bardzo dziękuję za ten wpis, który sporo rozmyślań i emocji uporządkował w mojej głowie. Myślę, że wiele czasu jeszcze potrzeba by o Powstaniu mówić i pisać tak rozsądnie, jak na tym blogu. A szkoda, tym młodym ludziom, którzy polegli należy się nasza wiedza, uważność, szacunek i podziw. Wszak ONI nie byli niczemu winni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, Iwono, jestem tego samego zdania i dlatego zawsze 1 sierpnia jestem "warszawianką" chociaż z urodzenia i dumy - krakuska:))

      Usuń
  3. Każda rocznica obchodów Powstania Warszawskiego wnosi szereg nowych informacji. I taką nową informacją są też wspomnienia Druha Mirka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że równie ważne jest, że każda kolejna rocznica budzi w nas emocje, które nie maleją z biegiem lat. Jest nadzieja, że tak będzie jeszcze bardzo długo.

      Usuń
  4. Właśnie - i dalej jakby bez zmian...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie pozytywnym czy negatywnym? Nie bardzo zrozumiałam

      Usuń
  5. Wszystko to piękne i prawdziwe.. Ale nikt tu nie zwraca uwagi,że oprócz tej zwykłej prozy była poezja..Poezja młodych ludzi,którzy dość mieli hitlerowskich zbrodni na Narodzie Polskim i na nich samych..I na ich przyjaciół i kolegach..Dość Pawiaka i Aleji Szucha!!!! Wszyscy tu o polityce..Marginalna sprawa..Powstanie to powiedzieć"dość!!"hitlerowskiemu skurwysyństwu!! Dość barbarzynstwu! Taka była opinia młodych i politykierzy nie mieli tu szans się przeciwstawić. Musieli wykonać żądanie,co uczynili ze zwykłą skpwapliwością,czując tu swój interes.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do widzenia…
    noc gwiazdami zaorana,
    w piersiach naszych eksploduje pusty wieczór,
    zbyt jest ciężko łzy przetapiać w męską szorstkość,
    zbyt jest ciężko gorzkiej prawdy w ustach nie czuć.
    Niebo w błocie zatopione pije ziemię
    i zwichrzone, granatowe szarpie drzewa,
    to zbyt trudno nigdy szczęścia swego nie mieć
    i o szczęściu bohaterstwa swego śpiewać.
    (…)
    Zbyt jest trudno wrócić do was młodym, żywym,
    zbyt jest trudno…
    łatwo zostać bohaterem…
    Jakie szczęście, że nie można tego dożyć,
    kiedy pomnik ci wystawią, bohaterze,
    i morderca na nagrobkach kwiaty złoży.
    „Pożegnanie żałosnego strzelca” fragm. wiersza K.K. Baczyńskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor opisał tu swoje autentyczne emocje, swoje aktualne w trakcie walki odczucia i przemyślenia. Okrutny los dotknął tych wrażliwych i pięknych duchem ludzi. Serce mi pęka, gdy o nich myślę.

      Usuń
  7. Ten wielki chełm na głowie tak małego Powstańca(zdjęcie na górnym prawym rogu)..Moim zdaniem symbolizuje nadzieję (na wyrost..)zdeptaną potem okrutnie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie, ten za duży hełm symbolizuje tragizm sytuacji powstańców i wyrzut sumienia dla dorosłych

      Usuń
  8. 4 sierpnia na reducie „Ratusz-Pałac Blanka”, zginął od strzału w głowę poeta Krzysztof Kamil Baczyński, podharcmistrz Szarych Szeregów, żołnierz batalionu „Parasol”.
    Jego żona Barbara zmarła ranna w głowę 01.09.44 Była w ciązy

    OdpowiedzUsuń
  9. Kuna,dlaczego ta nasza historia jest tak pogmatwana? Proponuję prostą,jasną linię.. Ale kto tego usłucha??..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto tworzy historię? No kto?

      Usuń
    2. Bet,historię tworzy nie ten,co się sroży
      i mieczem wojuje,
      leczt ten,kto zapisuje..

      Usuń
    3. Ja myślałam raczej o tych co wojowanie wywołują, ale to co mówisz jest też niestety prawdziwe. Zapisywacze historii nie zawsze zapisują obiektywnie.

      Usuń
    4. No tak..Ale to już inna sprawa..W sam raz na następny felieton..

      Usuń
  10. I o to mi chodziło - zapisywacze historii. Jak zaczniesz grzebać w historii to tyle rożnych zdan i interpretacji ile historyków.
    Młodi jak zawsze wtedy i teraz rwą się do różnych zrywów, do walki o to czy tamto ale tymi młodymi - jak słusznie zauważyła Bet - manipulują starzy wyjadacze. Tak było i jest.
    W naszej historii wiecznie walczyliśmy o wolność . Jest to chyba już w genach zapisane - walczyć o wolność.
    Z racjonalnym podejśćiem do nie ma nic wspólnego.
    Należy pamiętać o zrywie , należy pamiętać o heroizmie tych młodych ludzi. Lecz należy też pamiętać o konsekwencjach. I nie w ten sposób ,że wszyscy nam krzywdę zrobili - i Niemcy i Rosjanie. Też należy pamiteać o własnych błędach. Po to , by ich uniknąć w przyszłości. I o to mi chodziło w moim poprzednim wpisie.
    Myślę , że druh Mirek to rozumie.
    Obecna poltyka ,produkująca wrogów dookoła - pomimo pieknych obchodow tego heroicznego zrywu nie sprzyja absolutnie wyciąganiu racjonalnych wniosków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, już wiem co znaczył Twój poprzedni komentarz.
      Nie mamy wpływu na "zapisywaczy" i trudno też wyrobić swój osobisty pogląd nie będąc naocznym świadkiem wydarzeń. Pozostaje więc czcić wartości uniwersalne takie jak: heroizm, odwaga, patriotyzm. No i żałować tych tysięcy "żyć" utraconych na zawsze.

      Usuń
    2. O! Mądrze powiedziane. Także uważam, że trzeba czcić wartości uniwersalne.

      Usuń
  11. Myślę, że rozumiem Druhno Renato !
    01 września 1939 roku miałem 06 lat i 07 miesięcy. Właśnie od tego dnia rozpoczął się u mnie ciąg pamięciowy. Potwierdza ten fakt teza psychologiczna, że ciągłość rozpoczyna się u dziecka jakimś znaczącym u niego wydarzeniem.
    Byłem więc aż do 21 stycznia 1945 roku czyli od wkroczenia do mego miasta wojsk radzieckich i podobno rozpoczęcia się „następnej okupacji’.
    Mieszkaliśmy w dziewięć osób: Rodzice, Dziadek i pięciorga mego starszego rodzeństwa w dwóch pokojach z kuchnią. Wiedziałem więc co się dzieje. Żyłem więc w wiecznym strachu czy wieczorem po godzinie policyjnej spotkamy się wszyscy razem.
    Potrafię zrozumieć te dzieciaki w większości już nie zuchy a harcerze którzy przystępowali do powstania.
    Zgadzam się z Wami, że tragedia tych dzieci mających od 10 do 16 lat była i jest wypaczana i wykorzysta przez wszelkiej maści nie polityków a politykierów i to nie tylko prawicowych.
    Myślę, że moim obowiązkiem ze względu na podobne przeżycia, również na nabytą jest przypominanie o
    33.000 poległych dzieciaków
    2.500 dziewcząt i 1.100 chłopców wywiezionych do niewoli
    O Kamilu Baczyńskim znakomitym poecie który poległ 04 sierpnia i Jego ukochanej żonie a jednocześnie muzie poległej 01 września.
    O „Warszawskie Syrence” - Krystynie Krahelskiej poległej 02.08.1944 roku
    Poetce, harcerce, etnograwce. Sanitariuszce „Danucie” Rannej w pierwszych godzinach Powstania w chwili pomagania rannemu koledze,. Postrzelonej trzykrotnie w klatkę piersiową.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chwila zadumy !

    Przesyłam Wam moje Przyjaciółki i moi Przyjaciele dwa wiersze WARSZAWSKIEJ SYRENKI - Krystyny Krahelskiej. Jest Ona również autorką piosenki HEJ CHŁOPCY

    Czy ten wiersz, to wizja Jej śmierci
    Chryste Panie z przydrożnych połamanych krzyży…
    Daj nam, Chryste przydrożny, silną wolę życia!
    I daj nam śmierć żołnierską jeśli umrzeć trzeba.
    Poprzez ciemność i burze daj nam iść najprościej
    Drogą do nowej Polski, drogą do wolności.
    Fragment „modlitwy” – Krystyna Krahelska



    Wiersz o nas i chłopcach” – K. Krahelska
    Jakże trudno uśmiechać się znowu
    do zieleni, do wiosny do słońca,
    Nam dziewczynom o gorzkich ustach,
    nam dziewczynom o ramionach tęskniących,

    Wiemy przecież, że wrócą kiedyś nasi
    właśni, najdrożsi chłopcy,
    Wrócą kiedyś… Nie wiemy kiedy.
    Skądś – z tej swojej wędrówki obcej.

    My musimy być mocne i jasne. Nam
    nie wolno płakać i nie wierzyć.
    Byłoby ciężej im było – daleko – naszym chłopcom…
    Naszym żołnierzom.

    Serdecznie pozdrawiam i nasze harcerskie CZUWAJ Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nastąpiła chwila zadumy - przy takiej poezji można tylko z szacunkiem pomilczeć.

      Usuń
  13. Bet-Beatko..Miałem kiedyś siostrzenicę..Też nazywałem Ją Beś,Beatka..Zmarła na nagły udar mózgu..Ok.10 lat temu..Do dziś nie mogę się otrząsnąć..

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.