poniedziałek, 2 lipca 2018

Babskie ploteczki inspiracją wizyty u Króla Kraka


 Moje szkolne koleżanki często organizują wesołe, niekoniecznie wspomnieniowe spotkania. Tym razem zaproszenie nadeszło od uroczej właścicielki posesji usytuowanej w sąsiedztwie naszej dawnej szkoły. Ach, będzie jednak okazja do wspomnień! Podążam więc ochoczo szlakiem, dawniej codziennych, szkolnych wypraw. Ufff,  znajome schodki do szkoły „pod górkę” – tak miałam! Oto i okazały budynek  dawnego Liceum usytuowany u wrót pięknego, bo pagórkowatego  parku. Nadal jest tu szkoła, lecz o innym zgoła profilu. Obecnie prowadzi się tu kształcenie zawodowe, głównie gastronomiczne. W związku z tym w miejscu dawnej pracowni fizyki gdzie była moja izba intelektualnych tortur – teraz urządzono restaurację. Chyba nie odważę się tam nic zjeść… Hi, hi, hi… Spoglądając w te okna wciąż czuję  nieprzyjemną gulę w gardle na wspomnienie srogiego „Fizyka” o swojskim przezwisku „Wujo”. Że też udało mi się jakoś przeżyć ten „fizyczny” stres! 


Ach, co było to było, po latach można rozkoszować się urodą okolicy. Tuż obok szkoły mamy przestronny Rynek Podgórski – reprezentacyjny plac i serce całej dzielnicy z górującym nad nim dostojnym Kościołem św. Józefa. 


Jeszcze kilkanaście kroków ostro w górę i wpadam w przyjazne objęcia licealnych koleżanek. Jakże pasujemy wszystkie do tej okolicy! Po spontanicznych sympatycznych "ochach" i "achach" - pękam z zazdrości! Taki widok z okna salonu i sypialni! 


 Oooo, żesz…Ty! Syczę zazdrośnie: Ale masz codzienną radość o poranku, otwierasz rano oczy… I od razu zabytek! Nie, to nie sen, to prawdziwa, zabytkowa kościelna wieża na wprost nosa! 



 Jak nie zazdrościć? No, jak? Hi, hi, hi…

Atmosfera spotkania, uroda miejsca i wspomnień czar powoduje, że za dni kilka wracam w te okolice kontynuując spacer tym razem wędrując stromą uliczką jeszcze wyżej! Aż na wzgórze zwieńczone Kopcem Krakusa.

 
 No i taka stąd jest panorama… Kraków jak na płaskim talerzu podany! 


W dalekiej dali, we mgle, majaczy większy kolega omawianego teraz kopca – Kopiec Kościuszki.


A tu, nomen omen, kopcą kominy miejskiej elektrociepłowni… W dalszej dali Nowa Huta już mniej kopcąca kominami, ale z własnym historycznym Kopcem Wandy, córki króla Kraka. Niestety jest niewidoczny z tej dali… Trzeba mi uwierzyć na słowo.


Wieża telewizji Kraków, z tyłu kiepsko widoczny zarys klasztoru Kamedułów na Bielanach

Wzgórze Króla Kraka poprzedza nieco mniejsze wzniesienie z ruinami dawnych fortyfikacji oraz maleńkim kościółkiem św. Benedykta. Wnętrze kościółka podziwiać można tylko jeden raz w roku podczas trwania odpustu Rękawka przypadającego zwyczajowo we wtorek po Lanym Poniedziałku na Wielkanoc. 



Trzeba wiedzieć, że Krak, pierwszy władca zacnego grodu nad Wisłą, dobrym i kochanym królem był. Gdy wypełnił się jego czas, wyrazem umiłowania przez lud było wzniesienie tegoż kopca w miejscu królewskiej mogiły. Budulec czyli ziemię wnoszono na wzgórze siłą ludzkich mięśni i w czym kto miał - często były to obszerne rękawy ówczesnych szat. Stąd określenie Rękawka ściśle związane z krakowską dzielnicą Podgórze i jej krzemionkowym wzgórzem. Od strony centrum dzielnicy, w okolice Kopca Kraka wiedzie ulica Rękawka. 

Z drugiej strony, z drugiego „naprzeciwka” Kopca Krakusa mamy kamieniołom, miejsce ciężkich robót więźniów z niemieckiego obozu koncentracyjnego Płaszów. Niestety, mój aparat fotograficzny w tym miejscu zawiódł i zdjęcie kamieniołomu całkiem „nie wyszło”. Tym samym nieudolność fotografki oszczędziła czytelnikom tego smutnego zakończenia spacerowej relacji. 

Możemy zatem zapamiętać poczciwego Kraka, który być może spoczywa w głębi swojego Kopca choć żadne badania archeologiczne tego nie potwierdzają. Co nam jednak szkodzi w to wierzyć? Phi!


A tymczasem, pod Wawelem rozrosło się taakie drzewo, z konarami tuż przy ziemi i w poziomie!


Kościół Mariacki wciąż stoi na swoim miejscu. Ładny jest więc pokazuję!


 Nawiązując do pierwszej części tej notki wypada mi stwierdzić, że bardzo pożytecznie jest mieć inspirujące koleżanki!




25 komentarzy:

  1. Nawiązując do wpisu - bardzo pożytecznie jest mieć inspirujące blogerki, które, jak pewna Bet, pokazały mi Kraków jak na dłoni. A że nie znam tak dobrze tego miasta (choć wciąż planuję dłuższą wycieczkę) bardzo Bet dziękuję. I pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak miło! Pokazałam małą część Krakowa, tę mniej popularną wśród turystów i może dlatego dla wielu interesującą?
      Odpozdrawiam:)

      Usuń
  2. A i ja podziękuje za wycieczkę z rana :-). Zdjęcia przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ranny ptaszek jesteś? Zdjęcia mogłyby być lepsze przy lepszej pogodzie.Widoczność "w dal" nie była tego dnia doskonała a i mój aparat mało wydolny, nie mówiąc już o umiejętnościach fotografa:))
      Chciałam raczej pokazać jakie możliwości obserwacji mamy ze szczytu tego niewielkiego kopca.

      Usuń
    2. "Ranno", o 8-mej, miałam zdać klucze od Reni mieszkania. Zdanie odbyło się o 9.30... Ale za to poszło sprawnie i "bezkrwawo". Mam największy etap za mną...

      Usuń
    3. To rzeczywiście spory ciężar "z głowy". Przyjemnie zapewne nie było. Jutro pośpij dłużej:)

      Usuń
  3. Przy zielonej herbacie przeczytałam o poranku, za tekst i obrazki dziękuję i zaraz udaję się do wujka google poczytać o Kraku, bo jestem ciekawa co to za kopiec jest. W Irlandii takie kopce to autentyczne groby korytarzowe, które mają po kilka tysięcy lat. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków jest "zakopconym" miastem. Mamy obecnie 4 kopce. Taka moda u nas panuje od wczesnych wieków istnienia miasta:))
      Naukowcy mają kilka teorii na ich temat - nie ma jednoznacznego wytłumaczenia istnienia tych osobliwych budowli. Chyba jednak jakieś wpływy kultury celtyckiej tu występują.

      Usuń
    2. Byli w Krakowie tajemniczy druidzi celtyccy i o nich krążyły różne legendy.

      Usuń
  4. W Krakowie zakochałam się ponad 40 lat temu i ciągle obiecuje sobie, że tam wrócę. Na żaden kopiec nie wdrapałabym się, tym bardziej dziękuję za mozliwość obejrzenia zdjęć. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nasze kopce nie są przyjazne dla niepełnosprawnych, ale może to się kiedyś zmieni.
      Iwono, to bardzo cenne, taka stałość w uczuciach:))) Niech zakochanie trwa!

      Usuń
  5. Klik dobry:)
    Bez inspirujących koleżanek wręcz trudno żyć. Chyba, że ktoś lubi nudy na pudy.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje koleżanki nawet nie wiedzą jakie inspirujące:))) Powiem im to przy następnym spotkaniu.
      Rozochociłam się i już planuję kolejną mini podróż, a nawet dwie!

      Usuń
    2. Chwal! Chwal koleżanki! Zasługują na to. Możesz też dodać, że ja też chcę takie, o!
      Swoje miasto dopiero zwiedziłam dzięki jednej blogerce, która do Chełma przyjechała, o!

      Usuń
    3. Tak to bywa ze "swoimi miastami", że docenia się ich urok wtedy gdy trzeba pokazać gościom:)) Lub, gdy ktoś wyciągnie nas z domu:)))

      Usuń
  6. Zaglądam do Ciebie od czasu do czasu , ostatnio nieco rzadziej, ale dziś - cud jaki czy co ??? Pokazujesz budynek MOJEJ szkoły !!! Od 40 lat nie mieszkam w Krakowie o bywam niestety dość rzadko. Słyszalam o przeniesieniu IV LO im T.Kościuszki ,ale nie wiedziałam ,że jest tam szkoła gastronomiczna :)
    Dziekuję za zdjęcia z miejsc, w których dawniej często bywałam. Obudziło się tyle wspomnień .
    Moja matura miała miejsce w 1972 r
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja matura to 1973! Zapewne znamy się co najmniej z widzenia:))
      IV LO przeniesiono niedaleko, na ul. Krzemionki - nie byłam tam po przeniesieniu.
      Zapewne rozszyfrowałaś także pseudonim fizyka "Wujo":))
      Tak, jest tam teraz zespół szkół gastronomicznych z restauracją "ćwiczeniową" dla uczniów, dostępną dla ludności jak najbardziej. Bardzo się cieszę, że dałam okazję do wspomnień. Zapraszam częściej!

      Usuń
    2. Na pewno widziałysmy się nie raz .Jasne że rozszyfrowałam :)''Wuja '' wspominam bardzo dobrze, ( nie żeby fizyka była moją ulubiona :) ) Grywal z nami na wycieczkach w bridża - wtedy nauczyłam się podstaw tej gry ! :)

      Usuń
    3. Wujo był lubiany choć surowy. Podobno dobrze uczył, niestety ja byłam wg jego opinii, cytuję:"durnowata" w dziedzinie fizyki. Ale i tak wspominam go ciepło, podobnie jak wszystkich pozostałych naszych "psorów". Mieli swoje dziwactwa, ale bezt tego szkoła byłaby bezbarwna:))

      Usuń
  7. Chyba macie w Krakowie nadmiar kretów ... wykopać tyle kopców, i do tego takich dużych, to sztuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa... I tu się mylisz! Nasze kopce się sypie względnie usypuje. Kierunek: góra-dół, syp, syp, syp...ziemia z piaskiem.
      Krety kopią kopce oddolnie. Kierunek: dól-góra wypychają ziemię na powierzchnię.

      Usuń
    2. Skoro kopce nie są krecie, to może mrówkowe? :))) Mrówki przecież robią kopce odgórnie.

      Usuń
    3. Odgórnie, ale na szczęście jeszcze na skutek spec ustawy:))

      Usuń
  8. Sudah seru, odds nya menguntungkan lagi!!. itulah permainan sabung ayam online di agen sabung ayam
    Dapatkan informasi penting dalam dunia sabung ayam di website bawah ini
    https://agentaruhanayam.kinja.com/manfaat-daun-kelor-untuk-ayam-aduan-dalam-laga-sabung-a-1827650066

    OdpowiedzUsuń
  9. Świnia dalej jest? Wspaniale, to mój ulubiony krakowski pomnik. Pamiętam jak tego Kantora obudowywali, bardzo ciekawy projekt :)

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.